Fragmenty biografii
ks. Adam Boniecki Kalendarium życia Karola Wojtyły |
Nie wiem, czy Kalendarium życia Karola Wojtyły można uznać za biografię i — prawdę powiedziawszy — nie ma to większego znaczenia. Książka zawiera chronologicznie uporządkowany zapis faktów, dokumentów, świadectw (sprawdzonych), wypowiedzi samego Karola Wojtyły, w których — przy różnych okazjach — on sam mówił o swoim życiu. Bez „słowa wiążącego”, bez autorskiej narracji. Dzięki temu Kalendarium jest wolne od nieuniknionych w biografiach domysłów czy zmyśleń. Nie pozwala na to przyjęta metoda kroniki pisanej ex post. Autor opracowania niczego nie sugeruje. Dostarcza elementów potrzebnych do skomponowania obrazu (portretu). Złożenie tych elementów pozostawia czytelnikowi. Czytelnik więc, jeśli zechce, staje się współautorem biografii. W książce znajduje fakty, bardzo doniosłe i całkiem drobne, dzięki którym portret może mieć blaski, cienie, półcienie.
O tym, jak powstawała ta książka, można przeczytać we wstępie do pierwszego wydania. Tu chcę dodać kilka informacji, które się tam nie znalazły.
Motywem podjęcia pracy nad Kalendarium był zalew bzdurnych życiorysów nowego papieża. Czuliśmy, że zmyślone są gorsze od prawdziwego, ale prawdziwego, prawdę powiedziawszy, nie znaliśmy. Wiedzieliśmy tylko, że kardynał Wojtyła pochodzi z Wadowic, że studiował polonistykę w Uniwersytecie Jagiellońskim, że w czasie wojny był robotnikiem, że był związany z Teatrem Rapsodycznym, że odbył studia w rzymskim Angelicum, że był duszpasterzem akademickim, profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, jednym z najmłodszych biskupów, że był aktywnym uczestnikiem II Soboru Watykańskiego i że na zaproszenie Pawła VI prowadził watykańskie rekolekcje, znaliśmy go z bezpośrednich kontaktów i z publicznej działalności jako pasterza archidiecezji krakowskiej.
Przystąpiłem więc do poszukiwań. Odkrywanie historii życia nowego papieża, którego niby dobrze znałem, okazało się przygodą fascynującą i pełną niespodzianek.
Kalendarium powstawało w roku 1978/79, w warunkach kraju realnego socjalizmu. Nie dysponowałem żadnymi technicznymi pomocami, choćby fotokopiarką (także one były objęte kontrolą cenzury), nie mówiąc o komputerze. Nie miałem dostępu do faxu ani nawet do telexu, a rozmowy telefoniczne często trzeba było zamawiać za pośrednictwem poczty i liczyć się z tym, że są podsłuchiwane. Dysponowałem maszyną do pisania Hermas-Baby, magnetofonem, na który „naczytywałem” dokumenty, kiedy nie mogłem ich przepisać, i małym samochodem fiat 126, którym przerzucałem się z jednego końca Polski w drugi. Mnóstwo notatek robiłem ręcznie, na kartkach wyrwanych z zeszytu. W pracy pomagało mi kilka życzliwych osób.
Kiedy po wielu miesiącach intensywnej pracy maszynopis książki był gotów, wzięła go w swoje ręce cenzura, każdy bowiem przeznaczony do druku tekst musiał otrzymać zgodę Urzędu Kontroli Prasy. Okazało się, że cenzura nie godzi się na druk Kalendarium bez wykreślenia niektórych jego fragmentów. Ani Wydawnictwo Znak, ani ja nie mogliśmy tego zaakceptować. Wreszcie, w wyniku zaciekłych dyskusji, odwołań i nacisków władze zgodziły się na wydanie książki z okazji drugiej wizyty Ojca Świętego w Polsce (1983). Nie przyznały jednak potrzebnego papieru. Wyjaśniam, że nie chodziło o żaden dar; żeby zakupić papier na druk czegokolwiek w Polsce, trzeba było mieć na to przydział. Nie zezwolono też na sprzedaż książki w księgarniach. Mogła być rozprowadzana jedynie „kanałami kościelnymi”, to jest poza siecią publicznej dystrybucji. Papier ofiarowało Centrum Studiów Europejskich im. Pier Giorgia Frassatiego w Rzymie. Nakład — 40 tys. egzemplarzy — rozszedł się błyskawicznie.
Chociaż opracowywałem Kalendarium w czasach, w których, przygotowując jakąkolwiek publikację, pisało się pod presją cenzora wewnętrznego, to jest ze świadomością, że przed drukiem tekst przejdzie przez ręce cenzora, presji tej jakoś się nie poddałem. Pewna jednak bariera istniała. Pisaniu towarzyszyło pytanie, co można napisać, nie szkodząc Kościołowi, a zwłaszcza osobom trzecim. Niestety, mimo ostrożności nie udało się uniknąć potknięć. Po opublikowaniu książki otrzymałem — na szczęście tylko jeden — list z gorzkimi wyrzutami. Mimowolnie ujawniłem coś, czego nie powinienem był ujawnić. Wyrzuty były tak gwałtowne, że informację, o którą poszło, dla książki raczej mało istotną, z obecnego wydania usunąłem. Nie o wszystkim też mogłem się dowiedzieć. Np. na temat działalności przyszłego papieża w Rzymie jego Księga czynności była więcej niż lakoniczna. Tę dyskrecję starałem się uszanować.
Od czasu pierwszego wydania Kalendarium upłynęło dwadzieścia lat. Kilkakrotnie wydawcy zagraniczni przymierzali się do opublikowania przekładu. Książka jednak, ich zdaniem, była zbyt obszerna, a więc kosztowna (przekład!) a jej forma wydawała się zbyt nietypowa.
Tymczasem się okazało, że nawet bez tłumaczenia na inne języki Kalendarium spełniało swe zadanie. Miało być podstawą, rzeczowym materiałem, punktem wyjścia dla ewentualnych biografii Papieża — i było. Niewiele jest książek o Janie Pawle II, które by w części dotyczącej jego życia przed wyborem na Stolicę Piotrową nie opierały się na Kalendarium. Wielu autorów korzystało z samej książki, inni zwracali się wprost do mnie, prosząc o informacje. Dało mi to okazję do poznania wspaniałych pisarzy i odbycia wielu ciekawych rozmów o Ojcu Świętym. Co autorzy potem z otrzymanymi ode mnie informacjami robili, to już ich sprawa.
Oczywiście, niezależnie od Kalendarium wielu ludzi prowadziło i nadal prowadzi własne poszukiwania. W 1980 roku Libreria Editrice Vaticana opublikowała wyczerpującą bibliografię Karola Wojtyły do 16 października 1978, zawierającą wykaz jego pism i opracowań o nim (ks. Wiktor Gramatowski SJ i Zofia Wilińska, Karol Wojtyła negli scritti. Bibliografia). W tym samym mniej więcej czasie, w Krakowie, Zofia Skwarnicka opracowywała bibliografię Karola Wojtyły jako dodatek do Kalendarium. Wówczas było to pierwsze na taką skalę przybliżenie czytelnikom obrazu twórczości Karola Wojtyły.
Stopniowo też ukazywały się wspomnienia przyjaciół, opracowania dokumentów i biografie Karola Wojtyły. Z satysfakcją mogłem stwierdzić, że Kalendarium było dla autorów narzędziem pożytecznym. Wśród tych opracowań szczególnie cenne jest monumentalne opracowanie: Ks. kardynał Karol Wojtyła, Arcybiskup Metropolita Krakowski. Nauczyciel i pasterz. Listy pasterskie — Komunikaty — Zarządzenia 1959—1978 (Wyd.: Ośrodek Dokumentacji Pontyfikatu Jana Pawła II. Rzym 1987). Pod kierunkiem ks. Michała Jagosza zebrano tam i opracowano wszystkie biskupie listy, komunikaty i zarządzenia przyszłego papieża. Jako „produkt uboczny” tego monumentalnego dzieła powstał sporządzony przez ks. M. Jagosza roboczy tekst, rodzaj uzupełnienia Kalendarium, a zarazem jego erraty. Kiedy przystąpiłem do pracy nad nowym wydaniem, ks. Jagosz spontanicznie, życzliwie i bezinteresownie udostępnił mi ten owoc swego trudu. Dzięki temu mogłem wprowadzić wiele poważnych uzupełnień i korekt. Dość istotne uzupełnienia zawdzięczam także pracy wykonanej przez ks. Jana Dyducha. W książce Kardynał Karol Wojtyła w służbie Kościołowi Powszechnemu. Udział w pracach Kurii Rzymskiej i Synodów Biskupich (Wydawnictwo Św. Stanisława, Kraków 1998) autor, opierając się na przechowywanej w Krakowie dokumentacji, ukazał udział kardynała Wojtyły w pracach Stolicy Apostolskiej. Działalność ta, którą dzięki wspomnianej książce mogłem odnotować w obecnym wydaniu Kalendarium, pomaga zrozumieć powody, dla których kardynałowie zdecydowali się na wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Nie był on w Kościele nieznaną, tajemniczą postacią zza żelaznej kurtyny, lecz człowiekiem, który już odgrywał ważną rolę w dziele realizacji II Soboru Watykańskiego. Działalność ta jest mało znana, mało kto bowiem zdaje sobie sprawę, że to w murach rzymskich dykasterii, w gronach najbardziej kompetentnych przedstawicieli różnych nacji dojrzewają decyzje i programy, które zmieniają oblicze Kościoła. Udział kardynała Wojtyły w tych pracach był bardzo znaczący i wysoko oceniany.
Szczególnie cenną dla Kalendarium pozycją jest opracowana na podstawie starannie zweryfikowanych wspomnień i zapisków książka Zapis drogi. Wspomnienia o nieznanym duszpasterstwie księdza Karola Wojtyły (Wydawnictwo Św. Stanisława, Kraków 1998). Jest to zbiór wspomnień uczestników grupy, którą ks. Karol Wojtyła od pierwszych lat kapłaństwa otoczył szczególną troską duszpasterską. Grupa składała się wówczas z młodzieży akademickiej. Z czasem członkowie tej, początkowo studenckiej, grupy ukończyli studia, rozpoczęli własną pracę zawodową (często jako pracownicy naukowi), założyli rodziny, zostali ojcami i matkami rodzin. Więź jednak trwała nadal i trwa do dziś. Do grupy dołączały się z czasem także dzieci dawnych uczestników. Grupa przyjęła nazwę „środowisko” i tak jest wspominana w Kalendarium. Książka, oczywiście, znacznie przewyższa bogactwem szczegółów Kalendarium. Spisano w niej i dokładnie opisano wszystkie obozy, spływy, zimowe i letnie wędrówki odbywane pod przewodnictwem ks. Wojtyły.
Z innych książek, w których znalazłem cenne uzupełnienia zebranego dotychczas materiału, chciałbym wymienić: „Z ludzi wzięty” (oficyna wydawnicza Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, Wydawnictwo „Czuwajmy”, Kraków 1995. Są to kazania i przemówienia kardynała Karola Wojtyły o kapłaństwie zebrane i opracowane przez ks. Jana Dyducha); Przez Podgórze na Watykan, zebrał i opracował Marek Cholewka (Wydawnictwo „Czuwajmy”, Kraków 1998); Teresa Skawińska, „On rozda miłość”. Wspomnienia (wyd. Polska Misja Katolicka we Francji, Paryż 1997).
W dołączonej do pierwszego wydania Kalendarium ulotce prosiłem czytelników o sprostowania i uzupełnienia. Otrzymałem ich bardzo wiele i to one w ogromnym stopniu pomogły mi w pracy nad drugim wydaniem. Wśród tych materiałów na szczególną uwagę zasługuje dostarczona przez p. Czesława Domaradzkiego dokumentacja dotycząca udziału młodego Karola Wojtyły w konspiracyjnej organizacji „Unia”. Tego faktu w ogóle nie odnotowałem w pierwszym wydaniu Kalendarium, nie dysponując odpowiednimi źródłami. Zresztą sam Karol Wojtyła, wypełniając w 1951 roku ankietę uniwersytecką, całkowicie pominął ten epizod. Na pytanie: „do jakich innych [niż wymienione w poprzednim punkcie ankiety] organizacji politycznych, społecznych czy wojskowych należał?” Wojtyła odpowiada: „nie, do organizacji takich nie należał”. Może uważał, że „Unia” nie była organizacją polityczną, społeczną ani wojskową, a może, po prostu, taki był czas i takie reguły gry z władzami. Wśród pozostałej korespondencji wyróżnia się jedna: przysłany mi przez p. Zdzisława Szubę, liczący 28 stron gęsty maszynopis, zawierający zebrane z podziwu godną pracowitością szczegółowe korekty i uzupełnienia. W załączonym liście autor słusznie wytyka mi pewne niedomogi Kalendarium, chociaż, jak się po dokładnym sprawdzeniu okazało, także i jego informacje bywały czasem nieścisłe, a czasem wręcz nieprawdziwe. Niezależnie od tego wkład p. Zdzisława Szuby w przygotowanie obecnego wydania jest bezcenny.
W ogóle bezcenny jest wkład tych, którzy odpowiedzieli na mój apel i od ukazania się pierwszego wydania do dziś nadesłali i nadsyłają (właściwie do teraz) sprostowania i informacje. Serdecznie za nie dziękuję. Mam nadzieję, że ten nasz wspólny trud dobrze służy lepszemu poznaniu osoby Ojca Świętego i — co ważniejsze — przybliżeniu tego, co nazwano „tajemnicą Jana Pawła II”.
Wypada jeszcze podziękować wszystkim autorom, którzy z pierwszego wydania Kalendarium zechcieli skorzystać i umieścili je w bibliografiach swoich dzieł.
Pragnę też wyrazić moją wdzięczność Wydawnictwu Znak za podjęcie trudu wznowienia Kalendarium. Nie chodziło przecież o proste użycie po raz drugi dawnych dyskietek (pierwsze wydanie ukazało się jeszcze w epoce ołowiu i żadnych dyskietek nie było). Poprawki i uzupełnienia wymagały wielkiej pracy redakcyjnej. Dokonana przez p. Barbarę Poźniakową staranna rewizja dostarczonego przeze mnie materiału pozwoliła uniknąć wielu błędów i nieścisłości, które umknęły mojej uwadze oraz wpłynęła na obecny kształt Kalendarium.
ks. Adam Boniecki MIC
Rzym, Poniedziałek Wielkanocny 1999
opr. aw/aw