Kościół i klasztor dominikanów w Krakowie w XIII wieku

Informacja o architekturze kościoła i klasztoru dominikanów w Krakowie w XIII w. przygotowana przez M.Szymę, historyka sztuki z Krakowa

Marcin Szyma, historyk sztuki z Krakowa, przygotowujący rozprawę doktorską poświęconą architekturze kościoła i klasztoru dominikanów w Krakowie w XIII wieku, dzięki otrzymanemu w Rzymie i Włoszech stypendium Fundacji mógł zapoznać się z architekturą włoską XIII w. oraz przeprowadzić kwerendy biblioteczne i źródłowe konieczne dla kontynuacji pracy naukowej.

Klasztor dominikański należy do największych i najpiękniejszych zabytków Krakowa. Zajmuje on rozległy teren rozciągający się pomiędzy Plantami a ulicami: Sienną, Stolarską i Dominikańską. Wydawać by się mogło, że z racji swojego położenia — w samym sercu starego Krakowa — budowla ta została gruntownie przebadana przez historyków sztuki, archeologów i konserwatorów, i że wiemy już o niej prawie wszystko. Nic bardziej błędnego — nasza wiedza o tym zabytku, a zwłaszcza o jego początkowych dziejach, jest wciąż bardzo skromna.

Dominikanie przybyli do Krakowa w 1222 roku. W następnym roku otrzymali od biskupa krakowskiego, Iwona Odrowąża, kościół parafialny Świętej Trójcy, przy którym założyli własny klasztor. W swojej pracy chciałbym odpowiedzieć na pytanie, jak wyglądały pierwotnie zabudowania klasztorne i kościół Świętej Trójcy, oraz jakim zmianom podlegały one w ciągu pierwszych stu lat istnienia konwentu. Na ten temat wypowiadało się dotychczas wielu badaczy, ich poglądy są jednak sprzeczne. Dzieje budowli dominikańskich w najstarszej fazie funkcjonowania klasztoru pozostają ciągle zagadką.

Badanie początków dominikańskiego klasztoru to niezwykle trudne zadanie. Trzeba bowiem zdać sobie sprawę z faktu, że obecny kościół Świętej Trójcy i sąsiadujące z nim budowle klasztorne zajmują co prawda to samo miejsce co w XIII stuleciu, jednak ich wygląd w ciągu następnych wieków uległ zasadniczej zmianie. Sam kościół został znacznie przekształcony w XIV i XV stuleciu, następnie w czasach renesansu i baroku szczelnie obudowano go okazałymi kaplicami. Największe zmiany przyniósł jednak wiek XIX. Wielki pożar Krakowa z 1850 roku bardzo poważnie uszkodził kościół. Źle prowadzona odbudowa pogorszyła jeszcze sytuację — wkrótce po pożarze szczyt fasady runął niszcząc sklepienie i filary nawy. Świątynię trzeba było w znacznym stopniu zrekonstruować. W tamtych czasach nie wykonywano jednak tak precyzyjnych dokumentacji budowlanych, jak się to czyni obecnie. Skutkiem tego dzisiejsi badacze trzynastowiecznej architektury kościoła muszą zastanawiać się co w budowli dominikańskiej jest jej pierwotną substancją, co efektem późniejszej rozbudowy, a co wreszcie ubiegłowieczną rekonstrukcją.

Nie sposób zajmować się architekturą dominikanów w Krakowie bez uwzględnienia okoliczności historycznych, które towarzyszyły założeniu tego zakonu i sprowadzeniu go do Polski. Właśnie pogłębieniu znajomości tego zagadnienia poświęciłem moje rzymskie stypendium. Zakon Braci Kaznodziejów — bo tak brzmi oficjalna nazwa dominikanów — zatwierdzony został w początkach XIII wieku na prośbę Dominika Guzmana przez papieży Innocentego III i Honoriusza III. Dominik prowadził wówczas już od kilku lat działalność kaznodziejską w południowej Francji, wstrząsanej poważnym kryzysem religijnym. Kryzys ten objawiał się zniechęceniem do Kościoła katolickiego i sprzyjaniem ruchom nieortodoksyjnym, przede wszystkim zaś herezji katarów. U źródeł tej sytuacji leżało rozczarowanie postawą kleru, powszechnie ulegającego zeświecczeniu, bogacącego się i zaniedbującego posługę duszpasterską. Dominik Guzman obserwował niepowodzenia kolejnych prób nawracania na katolicyzm ludności ogarniętej wpływami herezji. Doszedł do wniosku, że przyczyną niepowodzeń Kościoła jest słaba wiarygodność duchownych, nie można bowiem skutecznie nawracać, jeżeli samemu w sposób radykalny nie realizuje się głoszonych zasad. Jedyną skuteczną metodą działania może być więc nawracanie słowem i przykładem. Wymaga ono jednak heroicznego poświęcenia — przede wszystkim przyjęcia zasady całkowitego ubóstwa. Dominik odwoływał się w ten sposób do metod ewangelizacji opisanych w Dziejach Apostolskich. Prowadzenie działalności kaznodziejskiej wymagało także doskonałego przygotowania teologicznego, zwłaszcza że nawracający musieli często prowadzić publiczne dyskusje ze zwolennikami herezji. Do realizacji tak wysokich zadań konieczne stało się powołanie odrębnej instytucji — zakonu, który formowałby ideowo i intelektualnie ludzi, mających być w zamierzeniu Dominika i popierających go papieży, elitą katolickiego kleru. Założenie takiego zakonu było tym ważniejsze, że Dominik i jego uczniowie pragnęli prezentować się ówczesnemu społeczeństwu jako oficjalny przedstawiciel Kościoła. Wierność Stolicy Apostolskiej była od samego początku szczególnym wyróżnikiem dominikanów.

Święty Dominik okazał się być jednym z największych reformatorów życia zakonnego w dziejach Kościoła. Szybko zdano sobie sprawę z wielkiej siły oddziaływania dominikanów na wiernych. Zakon błyskawicznie rozprzestrzeniał się po Europie, wspierany przez papieży i biskupów widzących w braciach kaznodziejach nadzieję gruntownego odrodzenia Kościoła. Nic więc dziwnego, że i w Polsce, borykającej się w tamtych czasach z niedostatkiem kleru, szybko doceniono wielkie korzyści płynące z działalności nowego zakonu. Dzieło pełnej chrystianizacji społeczeństwa polskiego dalekie było jeszcze od zakończenia, ponadto na Polsce, jako na kraju leżącym na obrzeżach zachodniego świata, spoczywał szczególny obowiązek podejmowania pracy misyjnej wśród pogan i innowierców. Do podjęcia obu tych zadań dominikanie znakomicie się nadawali.

Krakowski klasztor jest najstarszą placówką dominikańską w naszej części Europy. Bracia pojawili się tu bardzo wcześnie, a to za sprawą wspomnianego już biskupa Iwona — jednej z najwybitniejszych postaci ówczesnej Polski. Biskup ten niewątpliwie należał do najlepiej wykształconych ludzi w naszym kraju, bardzo mocno zaangażowany był również w dzieło reformy Kościoła. Na decyzję o sprowadzeniu braci do Krakowa decydujący wpływ miał osobisty kontakt biskupa ze świętym Dominikiem, co miało miejsce w Rzymie, w 1220 roku. Iwo był tu świadkiem cudu wskrzeszenia młodzieńca, którego Dominik dokonał w rzymskim kościele San Sisto Vecchio. Pod wpływem tego wydarzenia biskup pozostawił przy świętym Dominiku swoich trzech towarzyszy. Był wśród nich krewniak Iwona, Jacek Odrowąż, wyniesiony później na ołtarze przez papieża Klemensa VIII. Święty Jacek i jego towarzysze przyjęli habity dominikańskie z rąk samego założyciela zakonu, w rzymskim klasztorze Santa Sabina na Awentynie. Wydarzenie to przypomina inskrypcja, znajdująca się do dzisiaj w klasztornym kaplitularzu.

W czasie gdy święty Jacek z towarzyszami odbywał swój rzymski nowicjat, biskup Iwo powrócił do Polski i rozpoczął przygotowania do przyjęcia braci w Krakowie. Powstała wówczas, zachowana do dzisiaj, najstarsza część dominikańskiego klasztoru w Krakowie. Wzniesiono ją w stylu romańskim, jej najważniejszą częścią był okazały refektarz — miejsce, w którym bracia spotykali się aby wspólnie spożywać posiłki. Refektarz ten uzyskał niezwykłą formę — nawiązywał swoim wyglądem do jerozolimskiego Wieczernika. W zamyśle fundatora — biskupa Iwona Odrowąża — miało to być wezwanie skierowane do braci kaznodziejów, aby w swoim klasztorze starali się naśladować wspólnotę pierwszych chrześcijan, najpełniej zrealizowaną przez Apostołów w czasie, gdy po Wniebowstąpieniu mieszkali wspólnie w Wieczerniku i oczekiwali na zesłanie Ducha Świętego.

Przez całe XIII stulecie krakowscy dominikanie cieszyli się opieką najbardziej wpływowych osobistości. Znalazło to także odbicie w kolejnych rozbudowach kościoła i klasztoru, finansowanych przez licznych dobrodziejów konwentu. Zaliczali się do nich biskupi krakowscy Prandota i Muskata, a także książę Leszek Czarny. Ten ostatni został nawet pochowany w prezbiterium dominikańskiej świątyni. Nic więc dziwnego, że już w początkowym okresie swojego istnienia klasztor braci kaznodziejów stał się jedną z najbardziej okazałych budowli miasta. Pomimo upływu wieków swoją rangę zachował po dziś dzień.

Kończąc pragnę serdecznie podziękować Fundacji Jana Pawła II za umożliwienie mi prowadzenia badań w Rzymie, dzięki którym mogłem lepiej poznać początkowe dzieje zakonu dominikańskiego. Kwerenda dokonana w tutejszych bibliotekach umożliwiła mi zapoznanie się z literaturą dotyczącą innych klasztorów dominikańskich w Europie, pochodzących z tego samego okresu, co klasztor krakowski.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama