Miłość nie jest słowem ludzkim

Zbyt ograniczona koncepcja ludzkiej miłości odziera ją z jej prawdziwie ludzkiego i boskiego wymiaru

«Oto staje przed nami — mówi Paweł VI do wiernych, zgromadzonych na audiencji w środę 20 września 1972 r. — doniosłe pytanie: czy my naprawdę wiemy, co to jest miłość? Czyż nie jest to słowo należące do najczęściej używanych i dlatego najtrudniejszych do zdefiniowania, jedno z tych o wielorakich znaczeniach, które są mu przypisywane? Czyż nie należy ono do najbardziej niejednoznacznych, wręcz najbardziej wysublimowanych i najbardziej poniżanych?». Słowo miłość jest jednym z najdroższych i najważniejszych w nauczaniu Montiniego. Przez całe życie jest jądrem tematycznym, wokół którego krąży nie tylko refleksja kulturowa i duchowa, ale sama racja, znaczenie całej egzystencji. Miłość jako słowo, miłość jako doświadczenie, miłość ludzka, miłość Boga, miłość do Kościoła. Są to, według Montiniego, nierozłączne wymiary, bowiem każda forma miłości ma jeden tylko, jedyny korzeń. Mówi o tym samo słowo, a nie jest to słowo ludzkie.

Kwestia miłości jest zatem kwestią o decydującym znaczeniu, bowiem na jej polu rozgrywa się tytaniczna walka. A stawką są nie tylko losy możliwego szczęścia ludzi, ale także racje doświadczenia religijnego, a zatem Kościoła. U korzeni problemu jest zasadnicza niejednoznaczność semantyczna i empiryczna miłości. Dlatego jest ulubionym terenem, na którym ośmiela się rozgrywać swoją zgubną grę wielki kusiciel, mistyfikator, źródło wszelkiego zła. Poczynając od jej zasadniczej płynności semantycznej. Tak więc, według Montiniego, trzeba przede wszystkim odtworzyć właśnie oryginalną naturę tego słowa i jego pierwotne znaczenie. «Prawdziwa miłość — kontynuował Papież — jest świadomym i dobrowolnym działaniem na rzecz dobra. Natura pomaga nam kierować się ku dobru; skłonność, miłość instynktowna i zmysłowa staje się aktem woli; staje się prawdziwą miłością; jest to zatem dwojakie działanie: wybór i moc». Ta naturalna skłonność do dobra ma swoją głęboką przyczynę: miłość jest przede wszystkim predyspozycją religijną, przyciąganą przez siłę grawitacyjną miłości Bożej, «formą konwersacji stworzenia ze Stwórcą, dziecka z Ojcem». Zakorzeniona jest tu, w tej sile przyciągania, która staje się w doświadczeniu człowieka atrakcyjnym językiem, dobra zmysłowość, cechująca każdą formę miłości — tę wybitnie ludzką, która ma swój pełny kształt i swój najdoskonalszy język w małżeństwie, i miłość kapłańską, której najwznioślejszą formą i wyłącznym językiem jest upodobnienie do Chrystusa.

Poezja i epika są w każdym razie nieodłączne od wszelkiego doświadczenia miłości. A to czyni ją wielką i jedyną w perspektywie doświadczenia człowieka. Tak iż, jeśli miłość małżeńska «jest przede wszystkim miłością w pełni ludzką, to znaczy zmysłową i duchową», jak zaznacza Paweł VI w Humanae vitae, i jeśli należy potępić wszelkiego rodzaju angelizm, jawi się ona na planie historii jako świadectwo «piękna, wielkości, świętości węzła małżeńskiego wobec waszych dzieci, które powinny podchodzić do życia, biorąc przykład ze swoich rodziców; i wobec par najmłodszych». «Małżonkowie poprzez wzajemne oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne, dążą do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc się w niej wzajemnie, współpracować równocześnie z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowywaniu nowych ludzi».

Miłość małżeńska i miłość kapłańska — źródło jest to samo. A jednak w wyborze celibatu w tym drugim przypadku — snuł refleksję Montini w 1930 r., w dziesiątą rocznicę swoich święceń kapłańskich — «rozstrzyga się osobisty problem miłości, ukierunkowując definitywnie wolność ku jedynej miłości Boga. Z tysięcy rzeczy, pośród których może błąkać się miłość, skupia się na jednej, będącej na szczycie i poza wszelkimi rzeczami. Z uczucia nieokreślonego i zmiennego, zmysłowego i przyjemnego miłość przeradza się tu w jawną i mocną wolę, głęboką i gotową na każde cierpienie. Przez akt woli chwilowy i przemijający, w którym się wyraża, miłość wypowiada obietnicę długą jak długie jest życie i, jeśli Bóg zechce, wieczność». Oto poetyckie i epickie źródło miłości całkowitej, słowa decydującego, niepodzielnego i nieprzemijającego. A jednak właśnie to słowo staje się obiektem złowieszczego ataku i wokół niego rozgrywa się gra sprzyjająca współczesności. Miłość z doświadczenia staje się abstrakcją, pojęciem, zatem wychodzi z historii i oddala się od jej tajemnicy wieczności, staje się fragmentem, przedmiotem konsumpcji, a zatem słowem labilnym i lekkim, skłonnym przystosowywać się, by być gotowym do użytku.

«Miłość — podkreśla Paweł VI w homilii na Wielki Czwartek 1974 r. — w doświadczeniu ludzkim jest pojęciem przerażająco niejednoznacznym, w zależności od dóbr, których dotyczy; może oznaczać najnikczemniejsze i najobrzydliwsze pasje, może się kamuflować w najbardziej wymagającym i zgubnym egoizmie, może znajdować równowagę w uzasadnionej wzajemności, uzyskując satysfakcję w tym, co otrzymuje, za to, co dała, i może się oddawać z wyrachowania, dla prawie niewidocznego interesu». Aby uniknąć pułapki słownej, która historycznie wyraża się jako słabość miłości, trzeba potwierdzić na nowo ontologiczną naturę miłości w jej dwojakim przejawie: doświadczenia wolności i doświadczenia miłosierdzia. «Que pourrait valoir un amour qui serait de contrainte et non de choix?» (Jaką wartość miałaby miłość, która byłaby z przymusu, a nie z wyboru?), mówi z mocą Paweł VI w noc Bożego Narodzenia 1965 r., w obecności korpusu dyplomatycznego. A zarazem «ośmielamy się więc wypowiedzieć wielkie słowo: miłosierdzie stało się miłością» (G. B. Montini, Lettera pastorale sulla famiglia, Mediolan 1957 r.). Wolność i miłosierdzie określają, krótko mówiąc, miłość co do jej natury i języka. Bowiem miłość «jest doświadczeniem światła i przekazu», słowem, a nie hałasem.

U źródła każdego doświadczenia uczuciowego człowieka Paweł VI dostrzega ślad «czułości Boga», która jako jedyna potrafi promować w sposób pełny wszelką czułość ludzką. Właśnie czułość Montini widzi u swoich korzeni rodzinnych, gdzie miłość małżeńska ojca Giorgia i matki Giuditty spełnia się doskonale w tajemniczym zamyśle życia i jego powołania kapłańskiego. Tajemnica i historia, Absolut i osoba — krótko mówiąc, miłość jest regułą Boga, mającą wskazywać człowiekowi pełne człowieczeństwo. A to z kolei jest marzeniem Kościoła — przywrócenie człowiekowi człowieczeństwa «wzorowanego na archetypie — Chrystusie Panu». I jeśli istnieje we współczesnym społeczeństwie narracja miłości, która zwodzi, która bawi, która sprowadza największe i najbardziej ludzkie doświadczenie do poziomu karykatury, Paweł VI nieustannie przypomina, oprócz poetyki miłości, jej epickość, jej aspekt heroiczny, zakorzeniony w ofierze. Owszem, miłość jest jasną drogą, ale jest również drogą wąską. I Paweł VI 25 czerwca 1969r. pyta się otwarcie, czyżby «chrześcijaństwo było dla temperamentów ubogich w ludzką siłę i dla ludzi o słabej świadomości moralnej? Dla ludzi bojaźliwych, letnich, konformistycznych i nie zważających na surowe wymogi królestwa Bożego?». A na płaszczyźnie miłości kapłańskiej pytanie jest jeszcze bardziej przenikliwe: «Czy zastanawiamy się czasami, czy nie należy upatrywać wśród przyczyn spadku liczby powołań do wielkodusznego naśladowania Chrystusa, bezwarunkowego i bezpowrotnego — przedstawiania w sposób powierzchowny chrześcijaństwa osłodzonego, bez heroizmu i bez ofiarności, bez krzyża, a zatem pozbawionego moralnej wielkości miłości całkowitej».

To świętość jest pełnym wymiarem miłości. Jest ona, według Pawła VI, w jej ludzkim rozwoju ogromnym «dramatem miłości»; świętość dla wszystkich, dzięki której życie spełnia się w swojej tajemnicy, w swoim przemijaniu, w samej pamięci o nim. Przed definitywnym, czułym, pełnym miłości uściskiem Ojca.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama