Jak usłyszeć głos Boga w pośpiechu współczesnego świata?

Fragmenty książki "Odpowiedzi na 101 pytań o duchowość w życiu codziennym"

Jak usłyszeć głos Boga w pośpiechu współczesnego świata?

Bp Jan Szkodoń

Odpowiedzi na 101 pytań o duchowość w życiu codziennym

Copyright © Wydawnictwo WAM 2003



Jak usłyszeć głos Boga w pośpiechu współczesnego świata?

Jesteśmy dziećmi swoich czasów, a cechą początku trzeciego tysiąclecia jest wieczny pośpiech. Pośpiech i gonitwa dnia codziennego sprawia, iż wiele osób twierdzi, że nie mają na nic czasu, choć równocześnie wiele osób utraciło pracę i wciąż poszukuje możliwości zarobku. Rodzi się pytanie, jaka jest relacja między życiem wewnętrznym w ogóle, pomiędzy modlitwą, szczególnie modlitwą ciszy, a czynem, zaangażowaniem wewnętrznym, tym, co wypełnia nasze codzienne życie. Jakie są relacje między kontemplacją i czynem.

Pomyślmy o Abrahamie, który jest „ojcem naszej wiary”. On odkrył Boże wezwanie, Bożą wolę, aby opuścić dotychczasowe miejsce życia i pójść w kierunku wskazanym przez Boga. Człowiekiem, do którego odwołujemy się, mówiąc o kontemplacji, był Eliasz. „Powstał [...] prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia” (Syr 48, 1).

Ale my przede wszystkim wpatrujemy się w Pana Jezusa, Syna Bożego. Pomyślmy o jego samotnej modlitwie. Czuwał w nocy na modlitwie. Wstawał wcześnie rano, aby się modlić. W opisie przemienienia czytamy, że wyszedł na górę, aby się modlić. Wtedy zjednoczenie z Ojcem przejawiło się na zewnątrz. Jego szaty były białe jak śnieg (Mk 9, 3). Pan Jezus wciąż przeżywał swoje zjednoczenie z Ojcem, a jednak pewne chwile przeznaczał na wyłączną modlitwę, pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił — czytamy w tekście Ewangelii, mówiącym o modlitwie w Ogrójcu.

Szukanie woli Ojca i kontemplacja, modlitwa prowadziły do śmierci na krzyżu. W całym życiu Pana Jezusa, szczególnie w Jego publicznej działalności, widzimy jak modlitwa, kontemplacja, przeżywanie jedności z Ojcem oraz przeżywanie wewnętrzne wzajemnie się dopełniają. Pan Jezus naucza, wędruje, czyni cuda, przebacza grzechy. Te zewnętrzne czyny wypływają z Jego kontemplacji i prowadzą do kontemplacji. To jest dla nas ważna wskazówka, żeby modlitwa, wyciszenie, uspokojenie wewnętrzne prowadziły do czynu, do działania a równocześnie, żeby działanie prowadziło do modlitwy.

To się realizuje w różnych wymiarach: przynajmniej raz w roku należy uczestniczyć w rekolekcjach, raz w miesiącu czy raz na kilka miesięcy w spowiedzi, raz w tygodniu w Eucharystii, a w wymiarze codziennym — w modlitwie porannej i wieczornej, podczas której skupia się czyn całego dnia. Jeżeli modlitwa niedzielna i codzienna jest rzeczywiście przeżywana głęboko, jeżeli nie mówimy, że nie mamy czasu na modlitwę, wtedy przenika ona czyn. Nie ma dwutorowości: osobno modlitwa, osobno działanie, ponieważ modlitwa poranna wpływa na czyny całego dnia i wtedy czyn staje się modlitwą.

Karl Rahner wprowadza rozróżnienie: modlitwa w codzienności i modlitwa codziennością. Modlitwa codziennością to jest oddawanie czci Bogu przez pracę, przez ofiarowanie rozmowy z bliźnim, opieki nad chorym czy nawet odpoczynku. W modlitwie codziennością wszystko ofiaruję Panu Bogu — takie stwierdzenie jest piękne i słuszne, ale może być złudzeniem.

Wtedy codzienność staje się modlitwą, wtedy istnieje modlitwa codziennością, kiedy istnieje modlitwa codzienności, tzn. kiedy nasz czas specjalnie poświęcamy na modlitwę, kiedy rano i wieczorem mamy czas na rozmowę z Bogiem.

Pan Jezus w Orędziu Miłosierdzia zapisanym przez św. siostrę Faustynę w jej „Dzienniczku” zachęca nas do szczególnej kontemplacji w Godzinie Miłosierdzia o godzinie trzeciej po południu.

Modlitwa w codzienności sprawia, że nasze czyny są dokonywane w Bogu. Decyzje, jakie podejmujemy, są zgodne z wolą Bożą. Trud naszej pracy staje się uwielbieniem Boga i kształtuje nas zewnętrznie, ale kontemplacja wtedy, kiedy jest naprawdę na serio traktowana, kształtuje nasze życie i sytuacje także wtedy, gdy pracy nie ma i gdy przychodzi fizyczne czy duchowe cierpienie.

To, że ludzie dają się porwać na tyle obowiązkom dnia codziennego i wirowi życia, że nie mają czasu na modlitwę i głębsze życie wewnętrzne, stanowi pewnego rodzaju niebezpieczeństwo dla rozwoju ich życia wewnętrznego, choć po części dzieje się to z ich własnej winy. Te same osoby nieraz wiele czasu poświęcają telewizji, a rzadko czytają Pismo Święte i mało się modlą indywidualnie czy we wspólnocie. Nie może być czynu zgodnego z wolą Bożą, który uświęca człowieka, jeżeli nie będzie kontemplacji, czyli otwarcia się na Boga i Jego łaskę, na natchnienia Ducha Świętego, jeżeli nie będzie ciszy, która sprawia, że zachowujemy dystans do tego, co doczesne oraz ziemskie i wtedy uczymy innych tego Bożego dystansu. Kontemplacja i czyn wzajemnie się dopełniające to bardzo ważna sprawa w życiu chrześcijanina.

Św. Franciszek Salezy rozróżnia modlitwę człowieka, który jest w zakonie i modlitwę człowieka, który spełnia funkcje świeckie, na przykład żyje w małżeństwie i w rodzinie. Ilość czasu poświęcanego na modlitwę wspólnotową też jest realizacją odkrytego Bożego planu, Bożej woli, bowiem trzeba to odnosić do konkretnego powołania i do konkretnej sytuacji. Każdemu może grozić pewien schematyzm na przykład w sytuacji, gdy ktoś w domu jest chory i wymaga ciągłej opieki — dosłownie dzień i noc. Trzeba mu coś podać, trzeba mu coś powiedzieć, podnieść go. Wtedy nie będzie czasu na medytację dłuższą niż pięć minut. W tej sytuacji na pewno byłoby niezgodne z wolą Boża, gdyby ktoś powiedział, że dla dobra chorego nie będzie mu przez dwie godziny pomagał, tylko będzie kontemplował. Kontemplacja wiąże się zawsze z określonym powołaniem i w kontekście tych zadań, które mamy do spełnienia w dniu dzisiejszym. Dobrze jest, gdy mamy wypracowane pewne schematy modlitwy, ale nieraz miłość bliźniego wymaga (o tym mówi św. Wincenty ŕ Paulo), żeby te schematy naszej modlitwy złamać dla dobra bliźniego, bo w każdym konkrecie należy odczytać wezwanie Boże, ponieważ jest ono ważniejsze niż wszystkie nasze schematy, także dotyczące kontemplacji.

„Moja cisza dla Jezusa. Starałam się o wielką ciszę dla Jezusa. Pośród największego gwaru Jezus miał zawsze ciszę w moim sercu, chociaż mnie to nieraz wiele kosztowało. Ale dla Jezusa cóż może być wielkie, dla Tego, którego kocham całą siłą mojej duszy?” (Dz, 185).

„Nagłe skupienie ducha, zmysły cichną, obecność Boża przenika duszę. Wiem tylko, że jest Jezus i ja” (Dz, 268).

„Bóg udziela się duszy w sposób miłosny i pociąga ją w głębie niepojęte Bóstwa, ale zarazem pozostawia ją tu na ziemi, na to jedynie, aby cierpieć i konać w tęsknocie za Nim. [...] Życie jest śmiercią ustawiczną, bolesną i straszną, a zarazem jest głębią prawdziwego życia i szczęścia niepojętego, i mocą ducha, a przez to [dusza] jest zdolna do wielkich czynów dla Boga” (Dz, 856).

„Jezus kocha dusze ukryte. Kwiat ukryty najwięcej zawiera w sobie woni. Starać się o zacisze dla Serca Jezusowego we własnym wnętrzu. W chwilach ciężkich i bolesnych nucę Ci, o Stwórco, hymn ufności, bo bezdenna jest przepaść ufności mojej ku Tobie, ku Twemu miłosierdziu” (Dz, 257).

 

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama