Dźwignia modlitwy

Fragment książki "Pragnę! Od Małej Teresy do Matki Teresy" (Wydawnictwo Księży Marianów 2005)

Dźwignia modlitwy

Jacques Gauthier

Pragnę! Od Małej Teresy do Matki Teresy

Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa, Kwiecień 2005

ISBN 83-7119-477-3



Dźwignia modlitwy

Matka Teresa, kobieta pragnienia, żyła adoracją i modlitwą. Mogłaby mówić o sobie tymi słowami biblijnymi: „I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie” (Ap 22,17). Czerpie tę wodę żywą zwłaszcza wieczorem, podczas godzinnej adoracji wspólnie z siostrami.

Każdego wieczoru, kiedy wracamy po pracy, gromadzimy się w kaplicy na godzinę adoracji. W łagodnym zmierzchu znajdujemy pokój w obecności Chrystusa. Ta godzina bliskości z Jezusem ma zasadnicze znaczenie. Widziałam wielką przemianę, jaka dokonała się w naszym Zgromadzeniu, od kiedy wprowadziłyśmy praktykę codziennej adoracji. Dzięki temu nasza miłość do Jezusa stała się czymś bardziej codziennym, nasza miłość do siebie nawzajem — bardziej serdeczna, a nasza miłość do ubogiego bardziej współczująca.

To, co stwierdza Matka Teresa, dostrzegamy także w parafiach i w ruchach ludzi młodych, gdzie nastąpił powrót do adoracji Najświętszego Sakramentu. Coraz częściej widać monstrancję wystawioną na ołtarzach świata, nie tylko w nowych wspólnotach i miejscach pielgrzymkowych, ale w zwykłych kaplicach wieczystej adoracji, powstających przy parafiach i diecezjach. Dzień i noc, setki osób kolejno trwają na modlitwie adoracji eucharystycznej. Ta milcząca modlitwa wspiera dzieło ewangelizacji prowadzone przez poszczególne parafie. Ci, którzy oddają cześć w Duchu i prawdzie, pokrzepiają się u źródła, aby na wzór Samarytanki lepiej głosić Dobrą Nowinę o zbawieniu.

Ewangelizacja zaczyna się więc od tych godzin milczącej adoracji przed Najświętszym Sakramentem, gdzie wierzący przeżywają na nowo śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa i łączą się z Jego sercem gorejącym miłością: „Pragnę!”. Pozostaje zakorzeniona w tajemnicy Eucharystii. Widzimy więc, jak na całym świecie powstaje sieć parafialnych kół ewangelizacyjnych. Wiara staje się tam bardziej czynna i wydaje dzieła pomocy, które nie kłamią.

Matka Teresa często mówiła, że czas spędzony przed Najświętszym Sakramentem jest największym skarbem Misjonarek Miłości. Mniej więcej to samo stwierdza Teresa z Lisieux, kiedy pisze o swej modlitwie:

Jeden z Uczonych powiedział: „Dajcie mi dźwignię i punkt oparcia, a podźwignę świat”. To, czego nie mógł osiągnąć Archimedes (gdyż jego prośba nie zwracała się wcale do Boga i dotyczyła sprawy jedynie materialnej), Święci osiągnęli w całej pełni. Wszechmocny dał im punkt oparcia: Samego Siebietylko Siebie, za dźwignię zaś: modlitwę, która roznieca ogień miłości. Toteż podźwignęli oni świat, tak jak czynią to obecnie Święci walczący i jak czynić to będą Święci przyszłości (Rkp C, 36r-36v, s. 285).

Dla obydwu Teres czas milczącej modlitwy, czas oschłości, jest wyjątkową okazją do zjednoczenia się z ”Pragnę” Jezusa, który cierpi, gdyż Jego bracia i siostry tak często o Nim zapominają. Ich serca spoczywają w punkcie oparcia, którym jest Serce Jezusa. Odpłacają Mu miłością za miłość. Teresa pisze do swojej siostry Celiny słowa, które równie dobrze można by przypisać Matce Teresie:

Celinko, skoro Jezus „sam tłoczył prasę”, niechże poda nam ten napój, a my z kolei nie odmawiajmy Mu, ale bądźmy gotowe nosić szaty zbroczone krwią, my także wytłaczajmy wino dla Jezusa, wino nowe, aby ugasić Jego pragnienie; oddajmy Mu miłość za miłość, a wówczas „oglądając się dokoła” zobaczy, że przychodzimy, by Mu dopomóc!...

... zbudujmy w naszym sercu małe tabernakulum, w którym Jezus mógłby się schronić, a wówczas będzie pocieszony i zapomni o tym, o czym my nie powinnyśmy nigdy zapominać: o niewdzięczności dusz, które Go opuszczają w pustyni tabernakulum!

... zapomnienie, zdaje mi się, właśnie największą Mu sprawia przykrość!

(List do Celiny, Pisma, 1, s. 517).

Teresa wie, że cierpienie jest miejscem, gdzie rozbrzmiewa wezwanie do zjednoczenia z pragnieniem Jezusa, który naszą nicość przemieni w ogień. Co nie oznacza, że trzeba cierpieć radując się. „...odkryłam tajemnicę cierpienia w pokoju. Kto mówi pokój, nie mówi radość, albo przynajmniej radość odczuta; aby cierpieć w spokoju, wystarczy gotowość na wszystko, czego Jezus chce” (List do Celiny, Pisma, 1, s. 475). Dodając zaś słowa, które wskazują na znaczenie jej imienia zakonnego (Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza): „Jezus płonie miłością dla nas... patrz na Jego godne Oblicze! Przypatrz się Jego oczom zgaszonym i spuszczonym!... patrz na rany Jego... Wpatruj się w Jego Oblicze... Tam zobaczysz, jak nas miłuje” (tamże, s. 476). Oto obraz Miłości, która się zniża, Boga, który schodzi aż do nas, aż po gwałtowną śmierć, aby nam objawić sekret swojego serca, które daje się przez święte rany ciała Zmartwychwstałego.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama