Trudności tych, którzy chcą wyjść ze świata zorganizowanego satanizmu, są ogromne, zwłaszcza w przypadku kogoś, kto doszedł do pewnego stopnia wtajemniczenia...
Na okładce: Botticelli, Kuszenie Chrystusa (fragment): diabeł spadaj±cy w otchłań, Kaplica Sykstyńska, Watykan.
Wydawnictwo Jedność 2009
ISBN 978-83-7442-598-8
Trudności tych, którzy chcą wyjść ze świata zorganizowanego satanizmu, są ogromne, zwłaszcza w przypadku kogoś, kto doszedł do pewnego stopnia wtajemniczenia. Z jednej strony są sataniści, którzy chcą się mścić, nie tylko i nie tyle poprzez obrzędy satanistyczne, ile także przez uciekanie się do autentycznych morderców, którzy przystępują do akcji, kiedy wielokrotnie powtarzane groźby powrotu do grupy nie zostały wysłuchane. Z drugiej strony, bardzo często sam Zły stawia wymagania drugiej stronie i na decyzję odstąpienia od zawartego uprzednio paktu odpowiada zarówno przez dręczenie osoby silnym nękaniem fizycznym, jak i wywołaniem lawinowej serii przeciwności.
Historia Marka (imię zmienione)
Opowiada 20-letni młody człowiek, który wyszedłszy z sekty satanistycznej o nazwie „Czarny wąż”, musiał uciekać się do egzorcyzmów z powodu nadnaturalnych zjawisk, jakie mu się zdarzały:
„Kiedy wyszedłem z tej sekty, bardzo bałem się o moje życie, ponieważ inni dwaj młodzi ludzie, którzy wyszli przede mną, w niedługim czasie zginęli w wypadku samochodowym. Było nas trzynastu członków i oddawaliśmy boską cześć duchowi, który kazał się nazywać Abu-Katabu. Składaliśmy mu w ofierze kota, ptaka i węża, a wypływającą z nich krew mieszaliśmy z kośćmi zmarłych. Za każdym razem gwałciliśmy dziewczynę w stanie dziewiczym, dostarczaną nam za pieniądze przez pewną cygankę. Posługiwaliśmy się także hostiami konsekrowanymi, które wcześniej zdobywaliśmy za pośrednictwem pewnego ministranta, który kradł je z tabernakulum kościoła kapucynów, ale kiedy ów ministrant nie mógł znaleźć klucza, bo zakonnicy się zorientowali, zaczęliśmy chodzić na msze, ukrywając zręcznie Eucharystię w momencie, kiedy była rozdzielana, a następnie zabieraliśmy ją z sobą. Najstraszliwszy moment mojego doświadczenia w tej sekcie był wtedy, gdy podczas rytu dziewczyna, umieszczona zgodnie z obrzędem w trumnie, zmarła”.
Podeszły wiekiem egzorcysta z Sycylii, który towarzyszył temu młodemu człowiekowi, tak stwierdził: „Bardzo trudno jest nam uwolnić kogoś, kto wcześniej ofiarował się złemu duchowi, ponieważ w takich osobach mamy do czynienia nie tyle z opętaniem, co z oddaniem się szatanowi w następstwie paktu krwi. Zły duch nie chce zostawić kogoś, kto przyrzekł mu wieczne podporządkowanie się, jednak nigdy nie powinniśmy tracić nadziei. Przez modlitwę, post, łaskę i ciężką pracę można dojść do wyzwolenia”.
Świadectwo Michaliny (imię zmienione)
„Pochodzę z północnych Włoch i nie znałam moich rodziców. Przypuszczalnie straciłam ich już przy narodzinach. Oddano mnie do pewnego internatu na północy kraju. Panowała tam przemoc psychologiczna, fizyczna i seksualna. Pewnego dnia, gdy nie usłyszałam sygnału na obiad, spóźniłam się do stołu. Podszedł opiekun, mężczyzna, wziął mnie i zaprowadził do pokoju, gdzie najpierw mnie pobił, potem przywiązał mnie do łóżka, nałożył mi jakieś bardzo zimne płytki na nadgarstki, skronie i kostki w nogach. Poczułam bardzo silne wstrząsy. Przebywałam zamknięta w tym pokoiku przez kilka dni. Następnie zostałam adoptowana przez pewną rodzinę, w której doznawałam przemocy ze strony starszego ode mnie kuzyna i innego krewnego z mojej przybranej rodziny. Ta historia trwała przez lata. Często, zwłaszcza kiedy mnie bili, myślałam o odebraniu sobie życia. Do tego domu przybyłam w listopadzie 1972 roku, a w wieku 18 lat i 10 dni odeszłam.
Zaczęłam pracować i bardzo szybko zrobiłam karierę, ponieważ miałam talent kulinarny. Niestety, kiedy poznałam ludzi z górnej półki świata rozrywki i polityki, spotkałam osobę, która opowiadała mi o sztuce wschodniej, a następnie wprowadziła mnie do sekty o nazwie „Osho”. Stamtąd wstąpiłam z kolei do jeszcze bardziej niebezpiecznej sekty. Chodziło o sektę satanistyczną, gdzie sięgnęłam dna, w tym znaczeniu, że popełniłam najgorsze czyny, jakie człowiek może popełnić. W tej sekcie najbardziej pociągała mnie żądza władzy. W bardzo krótkim czasie faktycznie miałam władzę w ręku, w każdym znaczeniu. Czasami wręcz dochodziło do decydowania o czyimś życiu. Były także nadużycia seksualne. W świecie sekt w kwestii seksualności zdarza się wszystko. Moje ciało sprzedawałam na wszystkie możliwe sposoby. Problem pojawił się wówczas, gdy zaczęłam poznawać nieznany mi dotąd świat pedofilii, związany z sektami satanistycznymi, gdzie odbywa się handel dziećmi, które znikają bez śladu. Państwo nie może tego zatrzymać, bo jest to zjawisko na ogromną skalę. Właśnie w czasie jednego z obrzędów kategorycznie odmówiłam jego wykonania w tej sytuacji i uciekłam. Pojawił się problem, dokąd uciec. We Włoszech istnieją struktury chroniące ludzi, którzy wychodzą z tego świata. Miałam szczęście spotkać osobę, która narażając swoje życie, skontaktowała mnie z silnie zaangażowaną wspólnotą chrześcijańską i podeszłym w latach egzorcystą. Od tej pory zaczął się między nimi wyścig solidarności. Miałam przy sobie pięciu ochroniarzy przez 24 godziny na dobę, osoby, które narażały własne życie, aby ocalić moje. Wtedy nawet nie wiedziałam, co to są egzorcyzmy. Były dla mnie czymś zupełnie nowym. Okazały się konieczne, ponieważ zawarłam wcześniej pakt krwi z Lucyferem i Asmodeuszem, którzy z całą mocą dawali mi odczuć swoją zemstę. Ta kalwaria wymagała czterech miesięcy całkowitej izolacji. Towarzyszył mi wspomniany kapłan, który nie tylko dokonywał egzorcyzmów, ale prowadził mnie do Boga z wielką miłością, pozwalając mi odkryć Go jako ojca. Pamiętam, że pewnego dnia powiedziałam do tego Boga, do którego nigdy wcześniej się nie zwracałam: «Gdzie jesteś? Odpowiedz mi! Dałabym wszystko, co mam, aby mieć odrobinę szczęścia». I dostałam to! Bóg mnie wysłuchał! Zaczęłam wydobywać pozytywną stronę mojej historii. A co wydobyłam? Że nie powinno innym zdarzyć się to, co zdarzyło się mnie! Dlatego mówię: gdyby moje życie posłużyło do ocalenia choćby jednego czyjegoś życia, to wszystko, co wycierpiałam, mogłoby mieć sens”.
opr. aś/aś