Historia obrazu Jezusa Miłosiernego (II)

Opracowanie z okazji peregrynacji obrazu w Archidiecezji białostockiej

W sprawę malowania obrazu Jezusa Miłosiernego zaangażował się ks. Sopoćko. Wiedziony raczej ciekawością, jaki to będzie obraz, niż wiarą w prawdziwość widzeń św. Faustyny, prosił artystę malarza Eugeniusza Kazimirowskiego o namalowanie obrazu. Początkowo jednak ks. Sopoćko był zdecydowany, by oddać namalowanie tego obrazu w ręce Siostry Bernardynki, o której wiedział, że posiada warsztat malarski. Jezus jednak był innego zdania. Siostra Faustyna zapisała: Kiedy rozmawiałam z pewną osobą, która miała namalować ten obraz, ale dla pewnych przyczyn nie malowała go, usłyszałam podczas rozmowy z nią taki głos w duszy: pragnę, żeby była posłuszniejsza (Dz 354). Tak więc godnym malowania obrazu okazał się artysta malarz Eugeniusz Kazimirowski. W chwili gdy rozpoczynał pracę nad obrazem miał 61 lat, był znanym i cenionym malarzem, członkiem Towarzystwa Niezależnych Artystów. Jego wykształcenie obejmowało pięcioletnie studia w Krakowie w pracowniach Łuszczakiewicza, Axentowicza i Wyczółkowskiego. Jako stypendysta przebywał we Lwowie, a następnie w Monachium i Paryżu. Swoje kwalifikacje pogłębił jeszcze w Akademii św. Łukasza w Rzymie. Jego dorobek artystyczny stanowiły przede wszystkim portrety i pejzaże, ale sięgał także po tematy religijne. Zrządzenie Opatrzności sprawiło, że w 1934 roku ks. Sopoćko mieszkał przy klasztorze Sióstr Wizytek. Piętrowy dom znajdował się w ogrodzie owocowym — ul. Rossa 2. Ksiądz Sopoćko zajmował mieszkanie na piętrze, natomiast na parterze mieszkał przezacny Eugeniusz Kazimirowski, artysta malarz, który wykonał zamówiony (...) obraz Najmiłosierniejszego Zbawiciela według wskazówek s. Faustyny. Ksiądz Sopoćko częściowo wtajemniczył malarza w misję s. Faustyny i zobowiązał go do milczenia. Malowanie rozpoczęło się 2 stycznia 1934 roku od tego dnia s. Faustyna odwiedzała pracownię malarską przynajmniej raz w tygodniu. W czasie wizyty poprawiała robotę, wskazywała błędy, dopowiadała szczegóły. W malowaniu obrazu czynnie uczestniczył także ks. Sopoćko, który widząc niezadowolenie s. Faustyny z powstającego dzieła sam — na prośbę malarza — pozował ubrany w albę przepasaną sznurem. Siostra Faustyna — zapisał po latach ks. Sopoćko — uskarżała się, że obraz nie jest tak piękny jak w widzeniu, ale Zbawiciel miał powiedzieć, że wystarczy, jaki jest. Bardzo wymowna jest rozmowa s. Faustyny z Panem Jezusem na temat obrazu: rzekłam do Pana: Kto Cię wymaluje tak pięknym jakim jesteś? — Wtedy usłyszałam takie słowa: nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej (Dz. 313)

Przed E. Kazimirowskim, mimo posiadanych przez niego umiejętności i pomocy s. Faustyny, stanęło wyjątkowo trudne zadanie. Malowanie pod dyktando oznaczało rezygnację z własnej artystycznej wizji, przekreślenie siebie na rzecz rzetelnego przekazu tego, o czym relacjonowała s. Faustyna. Ksiądz Sopoćko podkreślał, że Kazimirowski wykonał zamówienie ściśle według wskazówek s. Faustyny. Półroczne malowanie (do lipca 1934 r.) stało się okazją do bardziej wnikliwego odczytania treści obrazu. Sporne kwestie rozstrzygał sam Jezus. Mówił do s. Faustyny: spojrzenie moje z tego obrazu jest takie, jako spojrzenie z krzyża (Dz. 326). Z ukrzyżowaniem związane zostały także promienie wychodzące z niewidocznego na obrazie serca. Siostra Faustyna zapisała słowa Jezusa: te dwa promienie oznaczają Krew i Wodę — blady promień oznacza Wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony oznacza Krew, która jest życiem dusz (...). Te dwa promienie wyszły z wnętrzności Miłosierdzia mojego wówczas, kiedy Konające Serce Moje zostało włócznią otwarte na krzyżu (Dz.297).

Ksiądz Sopoćko, idąc za nauką Ojców Kościoła, widzi w tych promieniach symbol sakramentów świętych. Blady promień oznacza usprawiedliwienie, dokonujące się w sakramencie chrztu i pokuty, a czerwony — wszystkie pozostałe sakramenty, z których każdy umacnia i wzbogaca życie Boże w duszy. Siostra Faustyna zaznaczyła w swoim Dzienniczku również taki szczegół dotyczących promieni, że łączą się one ściśle, ale pozostają niepomieszane. Sprawą kontrowersyjną okazało się także umiejscowienie na obrazie słów, jakie na polecenie Jezusa miały być inskrypcją. Ksiądz Sopoćko przez pewien czas zamierzał nawet zmienić ich treść. Przewidywał, iż taka inskrypcja powinna raczej brzmieć: Jezus, Król Miłosierdzia. Dopytywał w tej sprawie s. Faustyny, a ona pytała Pana Jezusa. Oto efekt tej rozmowy: w pewnej chwili zapytał mnie spowiednik, jak ma być umieszczony ten napis, ponieważ to wszystko się nie mieści na tym obrazie (...). Jezus mi przypomniał, jako mi mówił pierwszy raz, że trzy słowa muszą być uwidocznione. Słowa te są takie: Jezu, ufam Tobie! (Dz. 327). W dalszej części Dzienniczka s. Faustyna podkreśla słowa Jezusa: podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie! (Dz. 327). Tymczasem naczynie do czerpania łask, na długo po jego ukończeniu pozostaje niewykorzystane. Ksiądz Sopoćko umieszcza obraz najprawdopodobniej najpierw we własnym mieszkaniu (przy ul. Rossa 2), a po przeniesieniu do Sióstr Bernardynek 1 listopada 1934 r., zawiesza go w ciemnym korytarzu klasztornym i to przodem do ściany. Przyczyny takiego stanu wyjaśnia we Wspomnieniach: jakkolwiek namalowany obraz, nie zawierał zupełnie nowej treści (z wyjątkiem może promieni), jednak nie był skory do zawieszenia go w kościele, ze względu, że cała sprawa była jeszcze w toku badania przeze mnie. Ukryłem wtedy ten obraz w korytarzu klasztoru Sióstr Bernardynek, nie mówiąc nikomu o jego pochodzeniu. Ksiądz Sopoćko mógł mieć jeszcze jakieś wątpliwości do treści obrazu, czy raczej możliwości zatwierdzenia go przez metropolitę, ale Pan Jezus domagał się już przez s. Faustynę, by obraz był udostępniony ogółowi wiernych. W Dzienniczku s. Faustyny można odnaleźć wiele takich miejsc, m. in.: Powiedz spowiednikowi, aby obraz ten był w kościele wystawiony, a nie za klauzurą w klasztorze tym. Przez obraz ten udzielać będę wiele łask dla dusz, a przeto niech ma przystęp wszelka dusza do niego (Dz 590). Potwierdza to także notatka znaleziona we wspomnieniach ks. Sopoćki: S. Faustyna powiedziała, że Pan Jezus jest z tego ukrycia w korytarzu klasztornym niezadowolony i żąda przynajmniej zawieszenia tego obrazu w Ostrej Bramie na Triduum przed Niedzielą Przewodnią, jakie ma być urządzone na zakończenie jubileuszu Odkupienia w r. 1935 (Dz 590).

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama