Fragmenty książki "Intymność"
ISBN: 978-83-60703-34-2
wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007
fragmenty dostępne na naszych stronach:
Właściwe gospodarowanie czasem jest chyba najbardziej oczywistym, a jednak najmniej rozumianym problemem księży. Przyjrzyjmy się dwóm sposobom organizowania czasu: na długi dystans oraz na krótki dystans.
Gospodarowanie czasem na długi dystans odnosi się do sposobu, w jaki ksiądz pożytkuje swoje dni, tygodnie i miesiące w perspektywie planu efektywnego życia. Nie wydaje mi się przesadą stwierdzenie, że wielu nowo wyświęconych księży opuszcza seminarium z wielkimi ambicjami, aspiracjami i nadziejami. Pełen zapału do pracy młody ksiądz rzuca się do działania jak prawdziwy naśladowca Pelagiusza. Bardzo szybko może się on stać ofiarą tego, co postronny obserwator nazwałby „kompleksem zbawienia”. Jeśli chodzi o jego terytorium, jest niemal wszechobecny. Żadna grupa biblijna, zebranie Towarzystwa Rodziców i Nauczycieli, ćwiczenia harcerzy, zgromadzenie Holy Name, socjalne, finansowe czy pobożne spotkanie nie może się odbyć bez niego. Rozmawia prawie z każdym, kto go o to prosi, udziela porad parafianom, którzy mają kłopoty, doradza parom, uczy w szkole podstawowej, zawodowej i średniej i jest przez cały czas gotów do pomocy każdemu, kto go potrzebuje, z wyjątkiem jedynie siebie samego. Rzadko odrzuca zaproszenie, rzadko mówi „nie”, rzadko zamyka się w swoim pokoju. I otrzymuje za to nagrodę. Jest popularny i lubiany wśród parafian. Uważają go za miłego, uprzejmego, rozumiejącego ludzi i mówią: „Ten człowiek naprawdę oddaje się swoim wiernym. Wie przynajmniej, co się dzieje. Jest inny niż stary pastor. Ten młody człowiek jest cały czas dostępny”. Rzeczywiście, cały czas. Z dumą mówi swoim kolegom, że śpi najwyżej pięć godzin na dobę, że nie ma czasu przeczytać żadnej książki poza brewiarzem, że nie ma nawet jednej godziny wolnej, aby zagrać w golfa.
Oto kompleks zbawienia w całej krasie. Jak długo może to trwać? Dwa, cztery, może pięć lat, a potem wszystko zaczyna się zmieniać. Księdzu nie udaje się udoskonalić świata wokół siebie tak, jak zakładał, a i ludzie nie zmienili się szczególnie od momentu jego przybycia. Cały czas występują te same problemy, lecz nie są już tak zajmujące. W jego pokoju nie ma żadnych nowych książek, nie ma też nowych pomysłów. Ksiądz zaczyna odczuwać apatię i nudę oraz zadawać sobie pytanie: „Co ja właściwie robię? Nic się nie zmienia, a ja jestem coraz bardziej zmęczony działaniem, ludźmi i sobą”.
Bierze górę zmęczenie — fizyczne z powodu braku snu, psychiczne z powodu braku motywacji oraz duchowe z niedostatku inspiracji — prowadzące do obojętnej rezygnacji, wzrastającej irytacji, a nawet nurtującej depresji.
To zjawisko możemy nazwać niewłaściwym planowaniem czasu w długim dystansie. Ten tak popularny, podnoszący na duchu, twórczy ksiądz w ciągu kilku lat staje się rozdrażnionym, zmęczonym formalistą, który jeżeli nie jest na ambonie, stale powtarza, że od czasów Jezusa Chrystusa nic tak naprawdę się nie zmieniło i że nie ma nic nowego pod słońcem. W ten sposób liczni księża, którzy byli nadzieją diecezji lub gwiazdami zakonu, stają się zgorzkniałymi i rozczarowanymi ludźmi; jedni trzymają się kapłaństwa, aby mieć jakiś dom, drudzy je porzucają w nadziei rozpoczęcia nowego życia gdzie indziej.
Jest to jednak zjawisko dość wyjątkowe. Powszechniejsze jest niewłaściwe gospodarowanie czasem w krótkim dystansie. Chodzi o sposób, w jaki ksiądz rozporządza czasem w ciągu jednego dnia. Wydaje mi się, że jest niezwykle ważne, aby ksiądz miał czas na pracę i czas na wypoczynek. Są takie sposoby życia, kiedy trudno jest powiedzieć, czy dana osoba pracuje, czy odpoczywa. Ksiądz, który mieszka na probostwie i cały dzień jest wśród swoich kolegów, jest w pewnym sensie zawsze w swoim biurze. Ludzie mogą go wezwać w każdej chwili i nigdy nie jest całkowicie wyłączony ze swojej pracy. Z drugiej strony, może odpoczywać o różnych porach i zawsze kiedy je, śpi, bawi się czy modli, jest także w domu. Jego czas nie ma więc granic. W rezultacie może odczuwać, że jest zajęty dzień i noc, chociaż ani nie pracuje ciężko, ani dobrze nie odpoczywa. Taki ksiądz ma pewne stałe zajęcia, ale poza tym jego praca jest przypadkowa. Nigdy nie jest całkiem pewny, co będzie robił przez następne kilka godzin. Dla człowieka o wysokim poczuciu obowiązku może to być ogromnie frustrujące. Brak satysfakcji może wywołać uczucie, że „nie dosyć dużo zrobił”, i zmuszać go, aby robił więcej w wolnym czasie, a w efekcie rozczarowanie sobą tylko się zwiększa.
Kiedy granice pomiędzy dniem a nocą, pracą a zabawą, obowiązkiem a hobby stają się rozmazane, życie traci swój rytm i przestaje mieć jasno określone ramy. Takie „niezdrowe życie” może zabić inspirację i kreatywność, czyniąc z człowieka raczej ofiarę niż organizatora swojego czasu. Ksiądz jest zawsze w biegu i rzadko się zatrzymuje, aby się zastanowić nad sensem i rezultatami swojego pracowitego życia. Czasami wydaje się, że boi się zatrzymać i pomyśleć, boi się odkryć, że być zajętym i zmęczonym to nie to samo, co być użytecznym.
To oczywiste, że ten problem jest ściśle związany z celibatem. Ksiądz nigdy nie wychodzi z domu, aby iść do pracy, ani nigdy nie wraca do domu po wypełnieniu codziennego zadania do kogoś, kto pomoże mu nabrać trochę dystansu wobec pracy. Zawsze jest w domu i nigdy w nim nie jest, zawsze w pracy i nigdy w niej, zawsze nosi swój mundur bez względu na czas oraz rodzaj działalności. To niewłaściwe gospodarowanie czasem na krótki dystans może wkrótce doprowadzić do uporczywego znudzenia i ciągłego narzekania na zmęczenie. Podsumowując, właściwe zarządzanie swoim czasem jest zasadniczym elementem stanowiącym o fizycznym, psychicznym i duchowym zdrowiu kapłana, nie tylko w aspekcie długofalowej efektywności jego życia jako księdza, ale także w odniesieniu do jego kreatywności w codziennym życiu.
opr. aw/aw