Fragmenty książki "Jezus z Nazaretu"
ISBN: 978-83-60725-22-1
wyd.: Wydawnictwo M 2007"Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!"" - w tych słowach ewangelista Marek opisuje początek działalności Jezusa, a jednocześnie podaje istotną treść Jego przepowiadania (l,14n). W podobny sposób działalność Jezusa w Galilei podsumowuje Mateusz: "I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu" (4,23; 9,35). Obydwaj ewangeliści przepowiadanie Jezusa nazywają "Ewangelią" - co właściwie znaczy to słowo? W nowszych przekładach pojawiło się określenie "Dobra Nowina". Brzmi ono pięknie, pozostaje jednak daleko w tyle w hierarchii różnych treści słowa "Ewangelia". Słowo to było obecne w języku rzymskich cesarzy, którzy uważali siebie za panów świata, za jego zbawców i wyzwolicieli. Wychodzące od cesarzy orędzia zwane były ewngelium, bez względu na to, czy ich treść była szczególnie radosna i przyjemna. Co pochodzi od cesarza - taka zawierała się w tym idea -jest orędziem zbawczym, to znaczy nie tylko zwykłą wiadomością, lecz przesłaniem zmieniającym świat na lepsze. Jeżeli ewangeliści posłużyli się tym słowem, tak że stało się odtąd określeniem gatunku literackiego ich pism, znaczy to, że chcą powiedzieć: tu właśnie spełnia się to, do czego niesłusznie wysuwają roszczenia cesarze, podający się za bogów - pełne mocy orędzie, które jest nie tylko słowem, lecz rzeczywistością. W dzisiejszej naukowej semantyce powiedzielibyśmy: Ewangelia jest słowem nie tylko informującym, lecz także performatywnym - nie tylko przekazem informacji, lecz działaniem, sprawczą mocą, która przychodzi na świat, żeby go uleczyć i przeobrazić. Marek mówi o "Ewangelii Boga" - nie cesarze mogą zbawić świat, lecz Bóg. Pojawia się tu słowo, które jest słowem skutecznym [Tatwort]: tutaj rzeczywiście dzieje się to, o czym cesarze tylko mówili, nie mogąc tego zrealizować. Tutaj przystępuje do działania rzeczywisty Pan świata - Bóg żywy.
Centralna treść "Ewangelii" brzmi następująco: królestwo Boże jest blisko. Na linii czasu pojawił się słup graniczny, dokonuje się coś nowego. Ten dar domaga się od ludzi odpowiedzi w postaci nawrócenia i wiary. Centrum tego przesłania stanowi wieść o bliskości królestwa Bożego. Jego zwiastowanie stanowi rzeczywiście ośrodek słów i działania Jezusa. Może to potwierdzić informacja statystyczna: słowa "królestwo Boże" pojawiają się w Nowym Testamencie 122 razy - z tego 99 razy w trzech Ewangeliach synoptycznych, przy czym 90 z tych tekstów to słowa Jezusa. W Ewangelii Jana i w pozostałych pismach nowotestamentowych słowo to odgrywa już tylko niewielką rolę. Można by powiedzieć: główną oś przedpaschalnego przepowiadania Jezusa stanowi orędzie królestwa Bożego, natomiast centrum przepowiadania apostolskiego po Wielkanocy stanowi chrystologia. Czy równa się to odejściu od autentycznego przepowiadania Jezusa? Czy odpowiada prawdzie twierdzenie Rudolfa Bultmanna, że Jezus historyczny nie jest częścią teologii Nowego Testamentu? Że należy w Nim widzieć jeszcze tylko żydowskiego Nauczyciela, którego wprawdzie musimy zaliczać do istotnych uwarunkowań Nowego Testamentu, ale który nie jest jednak jego częścią? Inny wariant takich twierdzeń o istnieniu głębokiej rysy pomiędzy Jezusem a przepowiadaniem Apostołów znaleźć można w głośnej wypowiedzi katolickiego modernisty Alfreda Loisy'ego, który tak sformułował swój pogląd: Jezus głosił królestwo Boże, a pojawił się Kościół.
opr. aw/aw