Miłość to jedno z najpopularniejszych słów w naszym języku - jednak jego treść często bywa tak strywializowana, że przeradza się we własną karykaturę
Miłość jest dziś jednym z najpopularniejszych pojęć świata. Jednak mimo to, nie jest jednoznacznie określona, co więcej, jej rozumienie różni się przechodząc z jednej skrajności w drugą; od zmysłowego egoistycznego pożądania do bezinteresownego oddania utożsamianego w chrześcijaństwie z samym Bogiem. Czy mowa tu zatem o tej samej miłości, czy raczej o dwóch odmiennych wykluczających się rzeczywistościach: pierwszej, właściwej ludzkiej naturze, drugiej - Boskiemu nakazowi miłowania Boga i bliźniego? Jak to jest, więc z tą miłością? A co powiedzieć o różnych jej odmianach w relacjach międzyludzkich czy w stosunku do rzeczy? Właśnie cały ten problem stał się przedmiotem rozważań pierwszej encykliki papieża Benedykta XVI Deus caritas est (Bóg jest miłością). Szczególnie ciekawa pod tym względem jest pierwsza część encykliki, w której papież podaje filozoficzno-teologiczne podstawy wszelkiej miłości uwypuklając jej specyfikę chrześcijańską.
Papież rozpoczyna swoje rozważania od podstawowego rozróżnienia w człowieku dwóch kierunków miłości: erosa — naturalnej inklinacji wychodzącej z ograniczoności człowieka w kierunku jego pełnej realizacji w Boskiej osobie, oraz agape, poszukiwania, będącego wyrazem troski i służby w stosunku do drugiej osoby. Podczas gdy pierwsza forma jest raczej wstępującą ku Bogu egoistyczną ekstazą, to druga charakteryzuje się zstępowaniem ku innym. Autor poświęca szczególnie dużo miejsca na omówienie pierwszego rodzaju miłości zauważając, że aby mogła ona spełniać swoją rolę wstępowania ku pełni w Bogu, potrzebuje dyscypliny, ascezy, wyrzeczeń, oczyszczeń i uzdrowień. Sposobem ascezy i wyrzeczenia tej miłości jest forma służebna w stosunku do drugiej osoby, którą Pismo św. nazywa agape. Miłość ta nie poszukuje już samej siebie, zanurzenia w upojeniu szczęściem. Tak pojęta miłość jest ekstazą, ale ekstazą nie jak dotychczas w sensie chwili upojenia, lecz jako droga, trwałe wychodzenie z „ja” zamkniętego w samym sobie w kierunku wyzwolenia „ja” w darze z siebie.
Obydwie formy są wyrazem jednej i tej samej miłości w jej różnych fazach rozwoju, aczkolwiek w historii próbowano je sobie przeciwstawiać. Eros zaczęto utożsamiać tylko z miłością ziemską, wstępującą, posesywną (zagarniającą dla siebie), natomiast w agape widziano miłość opartą na wierze i przez nią kształtowaną; jako taka była ona zstępująca i ofiarna. W rzeczywistości jednak obydwie formy miłości nie dają się nigdy całkowicie oddzielić jedna od drugiej. Im bardziej obydwie, niewątpliwie w różnych wymiarach, znajdują właściwą jedność w jedynej rzeczywistości miłości, tym bardziej spełnia się prawdziwa natura miłości w ogóle. Także jeżeli eros początkowo jest przede wszystkim pożądający, wstępujący, to w zbliżeniu się potem do drugiego będzie coraz bardziej szukał szczęścia drugiej osoby, poświęcał się i pragnął być dla niej. W ten sposób włącza się w niego moment agape (Deus, 7).
Papież przedstawia to obrazowo w biblijnym opowiadaniu o drabinie pociągniętej z ziemi ku niebu, jaka miała się przyśnić patriarsze Jakubowi, a po której mieli wstępować i zstępować aniołowie. Tak więc miłość jest w gruncie rzeczy jedną rzeczywistością, ale mającą różne wymiary, w którym jeden (eros) lub drugi (agape) może dochodzić do głosu.
Objawienie Judaizmu i Chrześcijaństwa wprowadza nowe elementy w rozumienie miłości: pokazuje obraz kochającego swe stworzenia Boga, w tym szczególnie człowieka. Bóg objawienia miłuje i ta miłość może być określona bez wątpienia jako eros, która jest jednocześnie agape. W ten sposób sama miłość zostaje uszlachetniona. Księga Ozeasza i Ezechiela opisuje „namiętność” Boga w stosunku do swego ludu posługując się śmiałymi obrazami erotycznymi. Podobnie księga Pieśni nad Pieśniami. Stosunek Boga z Izraelem jest przedstawiony poprzez metafory narzeczeństwa i małżeństwa (wierności), konsekwentnie balwochwalstwo jest cudzołóstwem i prostytucją (niewiernością). Agape Boga polega nie tylko na jej bezinteresowności, ale na tym, że jest miłością przebaczającą. Izrael dopuścił się „cudzołóstwa”, zerwał Przymierze. Bóg kierując się sprawiedliwością powinien był go osądzić i wyrzec się go, ale mu wybacza. Chrześcijanin widzi tu zarysowujące się misterium Krzyża: Bóg tak bardzo miłuje człowieka, że sam stawszy sie człowiekiem, przyjmuje nawet jego śmierć i w ten sposób godzi sprawiedliwość z miłością.
Objawienie Boże przedstawia też nowy obraz człowieka. Biblijna opowieść o stworzeniu mówi o samotności (niekompletności) pierwszego człowieka, Adama, któremu Bóg chce dać stosowną pomoc. Żadne ze stworzeń tylko Ewa okazuje się być tym koniecznym uzupełnieniem. Eros zakorzeniony w naturze człowieka pcha go ku pełni w relacji z drugim w małżeństwie. Eros więc kieruje człowieka ku małżeństwu, związkowi miłości (agape) charakteryzującemu się wyłącznością i definitywnością.
Na tym tle wyraźnie widać wyjątkowość chrześcijaństwa, które w Chrystusie uwidacznia miłość Boga. W Nim Bóg poszukuje człowieka zagubionego i cierpiącego, a w Jego ofierze krzyżowej pokazuje prawdziwe oblicze miłości Bożej. Poprzez ustanowienie Eucharystii podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus nadał temu aktowi ofiary trwałą obecność. Obraz zaślubin Boga z Izraelem staje się rzeczywistością w sposób wcześniej niepojęty: to, co było przebywaniem przed Bogiem, teraz przez udział w ofierze Jezusa, uczestnictwo w Jego Ciele i Krwi, staje się zjednoczeniem. Komunia więc, wyprowadza człowieka z koncentracji na samym sobie i kieruje ku Niemu, a przez to, jednocześnie, ku jedności z wszystkimi chrześcijanami. Miłość Boga i miłość bliźniego są teraz naprawdę jednym: wcielony Bóg przyciąga nas wszystkich do siebie. To pozwala zrozumieć, że agape staje się teraz także określeniem Eucharystii: w niej agape Boga przychodzi do nas cieleśnie, aby nadal działać w nas i przez nas.
opr. mg/mg