Fragmenty książki "Być człowiekiem pełniej w myśli Edyty Stein", o odkrywaniu Bożej łaski w życiu i podejmowaniu świadomej współpracy z nią
ks. Tomasz Trębacz Być człowiekiem pełniej w myśli Edyty Stein |
|
Rozważania na temat człowieka jako podmiotu działania rozpoczynamy od zastanowienia się nad nim samym, nad jego pochodzeniem i przeznaczeniem, a także nad tym, co konstytuuje człowieka — a więc jego ciałem i duszą.
Człowiek objęty Bożym dziełem stworzenia i Chrystusowym dziełem zbawczym jest istotą cielesno-duchową zdolną dać Bogu odpowiedź na Jego zbawcze wezwanie. U podstaw wielu zawodnych i wątpliwych odpowiedzi na pytanie: kim jest człowiek?, leży niezrozumienie lub niedocenianie faktu, że w swych najgłębszych, istotnych wymiarach i odniesieniach człowiek stanowi tajemnicę, której nie da się zgłębić samym rozumem ludzkim — mimo że może on w tym zakresie wiele wyjaśnić. Stein mówi, że istnienie ludzkie jest istnieniem cielesno-psychiczno-duchowym. Człowiek, będąc ze swej istoty duchem, dzięki swemu życiu duchowemu wychodzi z siebie i wkracza w otwierający się przed nim świat, choć siebie jednocześnie nie opuszcza3. Pomocy w wyjaśnieniu tajemnicy natury człowieka szukać możemy w Piśmie Świętym. Jest ono bowiem objawieniem człowiekowi Boga i Jego dzieł, a także objawieniem samego człowieka, zwłaszcza w Chrystusie — Człowieku najdoskonalszym4.
Dwa teksty z Księgi Rodzaju uważane są powszechnie za bardzo wyraźnie mówiące o cielesnym stworzeniu człowieka i jego miejscu w stworzonym przez Boga świecie. Mowa o 1. i 2. rozdziale Genesis:
A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi». Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną, abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi» (Rdz 1,26-28).
Człowiek w porządku stworzenia był ostatnim dziełem stwórczym Boga. Stał się ukoronowaniem całego stworzenia. „Człowiek — pisze Jan Paweł II — zostaje obdarzony najwyższą godnością, która jest zakorzeniona w wewnętrznej więzi łączącej go ze Stwórcą. Jaśnieje w nim odblask rzeczywistości samego Boga”5. Drugi ze wspomnianych fragmentów jest opisem stworzenia człowieka według tradycji jahwistycznej:
Wtedy to Pan ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła. Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał. A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: «Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz». Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc». Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką da im nazwę. Każde jednak zwierze, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę «istota żywa». I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny. Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, ten powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo z mężczyzny została wzięta». Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu (Rdz 2,7-25).
Jak twierdzi Jan Paweł II, cały ten tekst zdumiewa i zaskakuje inną głębią ujęcia prawdy o człowieku6. Opis ten, połączony z przedstawieniem pierwotnej niewinności i szczęśliwości, a następnie pierwszego upadku posiada z gruntu inny charakter7. Człowiek w tym tekście ukazany jest od strony swojej podmiotowości. Uwidacznia się ona między innymi w rozkazie, jaki Bóg kieruje do człowieka: „z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (Rdz 2,16-17). Podmiotowość została ukazana również w tym, że człowiek nadaje nazwy wszelkiemu stworzeniu: „I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu” (Rdz 2,20). Oba przytoczone fragmenty ujawniają zasadnicze przejawy człowieczeństwa. Pierwszy z nich odnosi się do dwojakiego uzdolnienia człowieka — to znaczy do zdolności poznania prawdy oraz do decydowania o własnym losie. Jak wyjaśnia papież — słuchając słów Jahwe, człowiek musiał zrozumieć, że drzewo poznania nie tyle zapuściło swe korzenie w ogrodzie Eden, ile w jego własnym człowieczeństwie8. Następuje tu pierwszy, świadomy akt poznania wyrażony przez autora słowami: „nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny”, a tym samym zostaje wyrażona istotowa nieutożsamialność z widzialnym światem stworzonych istot żyjących. Człowiek zaczyna uświadamiać sobie swoją odrębność, swoją inność od stworzonego świata.
Zdolność człowieka do samoświadomości oraz samostanowienia świadczy o tym, iż posiada on atrybut duchowości. Obok życia duchowego, człowiek posiada również życie wegetatywne i życie zmysłowe, powiązane z faktem posiadania ciała. Właśnie poprzez ciało człowiek uczestniczy w widzialności świata stworzonego9. Bóg więc, stwarzając człowieka jako istotę żywą, stwarza go jako nowy cielesny byt, nową dziedzinę bytu materialnego — pisze Edyta Stein — tworzy to, co nazywamy istotami żywymi10. Dodaje następnie, że bytem cielesnym w swej istocie jest to, w czym jakieś jestestwo posiada siebie samo w postaci jakby „wykończonej”, to znaczy faktycznie rozwiniętej i samodzielnie zamkniętej oraz odgraniczonej w postaci, w której spoczywając definitywnie przedstawia i objawia, czym jest11. Królestwo cielesności to królestwo „natury”, albo królestwo ziemskie w ścisłym sensie12.
Jeżeli na szczeblu rzeczy martwych — mówi Edyta Stein — nie można jeszcze mówić o prawdziwej cielesności, to dzieje się tak z dwóch powodów:
(1) ponieważ postać tych rzeczy nie jest czystym skutkiem ich własnej formy istotowej, lecz w znacznej mierze jest wewnętrznie uwarunkowana i w tym sensie „przypadkowa”;
(2) ponieważ w naturze „upadłej” pełnia materialna nie pozostaje w żywotnej jedności z formą istotową, lecz poddana jest panowaniu formy tylko zewnętrznie — dlatego można mówić o naturze martwej. Co jednak upoważnia nas, aby mówić o ciele w odniesieniu do tak zwanych istot żywych, które przecież wraz z materią, z jakiej się tworzą, przyjmują w siebie jej martwą naturę? Edyta Stein dodaje, że o ciele można mówić, ponieważ zamknięty w sobie twór ukształtowany jest przez formę istotową jako wyraz jego własnego „ja”, choćby z materii, która może opierać się kształtowaniu, mącić „czystość wyrazu” i prowadzić do rozpadu tego tworu13. Chcąc powyższe treści wyjaśnić, święta uzupełnia je następującą wypowiedzią:
Całe ciało jest rzeczą materialną, którą mogę spostrzec przy pomocy zmysłów zewnętrznych. Dostrzeganie własnego ciała podlega jednak szczególnym ograniczeniom — jak wobec żadnego innego ciała — ponieważ nie posiadam w stosunku do niego żadnej pełnej swobody poruszania się ani nie mogę go ze wszystkich stron obserwować, gdyż nie mogę się «od niego odłączyć». Natomiast w stosunku do mego ciała nie jestem zdana tylko na spostrzeżenie zewnętrzne. Spostrzegam je również od wewnątrz. Dlatego jest ono żywym ciałem [Leib], a nie tylko ciałem materialnym [Köper]; jest «moim» ciałem, tak jak nic zewnętrznego nie jest «moim», bo ja w nim mieszkam jak w «rodzonym» domu, odczuwając, co się w nim i z nim dzieje, a czując, jednocześnie je spostrzegam. Odczuwanie procesów cielesnych jest równie dobrze «moim życiem», jak moje myślenie i radości, choć są to zjawiska życiowe zupełnie innego rodzaju. [...] Co zdarza się mojemu ciału, to zdarza się również i mnie; i właśnie tam, gdzie mu się to przytrafia; jestem bowiem obecna we wszystkich częściach mego ciała, gdzie czuję coś, jako obecne14.
Procesy cielesne mogą włączać w życie osobowe każdy krok, każdy ruch ręki, podjęte dobrowolnie i posiadające sens są czynem osobowym, w którego jedności ciało (Leib) uczestniczy i jest odczute i rozumiane jako współdziałające. Będąc narzędziem moich czynów, ciało należy do jedności mojej osoby. Ludzkie „ja” jest nie tylko czystym „ja” i nie tylko „ja” duchowym, lecz także cielesnym. Ale to, co cielesne (leiblich), nie jest nigdy wyłącznie cielesne. Różnica między żywym ciałem (Leib) a ciałem materialnym (Köper) polega na tym, że jest ono ożywionym ciałem materialnym (beseelter Köper). Gdzie jest ciało żywe, tam też jest dusza. I odwrotnie: gdzie jest dusza, tam jest i żywe ciało15. Przedmiot materialny bez duszy jest tylko ciałem fizycznym, nie zaś ciałem żywym. Istota duchowa, która nie ma ciała materialnego, jest tylko czystym duchem, a nie duszą16.
Jan Paweł II, chcąc dopełnić myśl Edyty Stein dotyczącą człowieka i jego osoby, dodaje:
Człowiek jest osobą. Stanowi on nie tylko jednostkę w obrębie swego gatunku, ale każda ta jednostka, każde ludzkie indywiduum posiada ten szczególny rys i znamię osobowości. W czym się ten rys wyraża? Aby na to odpowiedzieć, należy podkreślić, że definicję osoby ze szczególną pieczołowitością wypracowała myśl chrześcijańska w toku trudnych dociekań teologicznych na temat Trójcy Osób Bożych, czy też na temat osobowej jedności dwojga natur — Boskiej i ludzkiej w Jezusie Chrystusie. Stara definicja Boecjusza określa osobę jako substancjalny byt jednostkowy natury rozumnej (rationalis nature individua substantia)17.
Kontynuując tę myśl, papież powie dalej, że filozofia nowoczesna, która ujmuje rzeczy bardziej od strony ich przejawów niż od ich istoty, stanowi źródło owych przejawów, podkreśla jako znamię osoby bądź świadomość (Kartezjusz), bądź odpowiedzialność (Kant). Jakkolwiek będziemy podchodzić do tego, zawsze okaże się w końcu, że życie osobowe i sam fakt osoby są bezpośrednio związane z pierwiastkiem duchowym i z duchowością. Osobą może być tylko byt duchowy, bo tylko na kanwie duchowości daje się pojąć świadomość, zwłaszcza zaś świadomość i wolność. Wszystkie zaś owe rysy stanowią przejawy życia i bytu osobowego. Dzięki nim człowiek to nie tylko indywiduum ludzkiego gatunku, ale przede wszystkim pewna ściśle niepowtarzalna i właściwa tylko tej jednostce „wewnętrzna duchowa treść”, której nie da się przypisać innemu „ja”, treść, którą tylko w tym jednym, konkretnym „ja” można sobie uświadomić i uznać za własną, treść, za którą wreszcie, jako za własną, należy wziąć odpowiedzialność18. Chcąc podkreślić także omawiany w tym rozdziale wymiar cielesny człowieka, warto zaznaczyć, że w skład ludzkiej osoby wchodzi cały psychofizyczny i jednostkowy ustrój, a więc indywidualny organizm. Ten jednostkowy organizm o tyle tylko uczestniczy w osobowości, w życiu i fakcie osoby, o ile jest wewnętrznie ożywiony i przeniknięty ową niepowtarzalną treścią ludzkiego ducha, który w nim i z nim razem stanowi całą ludzką osobę. Ów rys osobowy — właściwy wyłącznie ludzkiej istocie pośród wszystkich bytów otaczającego nas widzialnego świata — powoduje, że każdy człowiek, aczkolwiek mieści się w granicach ludzkiego gatunku, to jednak równocześnie „występuje” poniekąd z tych granic, aby stanowić — każdy dla siebie — odrębny świat przeżyć, twórczości i celów19. Ciało człowieka uczestniczy w godności „obrazu Bożego”; jest ono ciałem ludzkim właśnie dlatego, że jest ożywiane przez duszę duchową, i cała osoba ludzka jest przeznaczona, by stać się w Ciele Chrystusa świątynią Ducha20. W zamyśle Bożym mężczyzna i kobieta są powołani do czynienia sobie ziemi „poddaną” (por. Rdz 1,28) jako „zarządcy” Boży. To władanie nie może być samowolnym i niszczącym panowaniem. Mężczyzna i kobieta, stworzeni na obraz Stwórcy, który miłuje „wszystkie stworzenia” (por. Mdr 11,24), są powołani, by uczestniczyć w Opatrzności Bożej w stosunku do innych stworzeń. Z tego wynika ich odpowiedzialność za świat powierzony im przez Boga21. Tu daje się także zauważyć podmiotowość człowieka, który rządząc, wykonuje polecenia Boga, jest koroną stworzenia, ale też narzędziem w ręku Stwórcy.
Przytoczone powyżej teksty podkreślają osobowy wymiar człowieka, szczególnie zaś jego cielesność. To właśnie poprzez wolną decyzję Boga człowiek jest osobą, czyli bytem podmiotowym, uzdolnionym do planowego i celowego działania, zdolnym do samostanowienia o sobie i zmierzającym do spełniania siebie22. Duże znaczenie cielesności człowieka znajduje swoją podstawę w niepowtarzalnym fakcie stworzenia człowieka na obraz Boga. Stanowi to istotną i zasadniczą treść objawienia starotestamentalnego. Nowy Testament dodaje ciału człowieka szczególnej wagi poprzez Jezusa Chrystusa — On jest doskonałym obrazem Boga Ojca (por. Kol 1,15), a człowiek jest obrazem Jego (por. Kol 3,9-10). Człowiek jako obraz Chrystusa, a przez to także obraz samego Boga, ma wielką i niezaprzeczalną godność, której nie posiada żadne inne stworzenie. Przez to człowiek zajmuje szczególne miejsce w porządku dzieła stwórczego, którego staje się uwieńczeniem, a którego Bóg dokonał poprzez Jezusa Chrystusa — swoje Słowo.
3 Por. E. Stein, Byt skończony a byt wieczny, Kraków 1995, s. 377.
4 Por. S. Olejnik, Teologia moralna fundamentalna, Włocławek 1998, s. 117.
5 Por. Evangelium vitae 34.
6 Por. Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą ich stworzył, red. T. Styczeń, Lublin 1981, s. 11.
7 Por. tamże.
8 Por. tamże, s. 25.
9 Por. tamże, s. 22.
10 Por. E. Stein, Byt skończony..., Kraków 1995, s. 270.
11 Por. tamże, s. 271.
12 Por. tamże.
13 Por. tamże, s. 271-272.
14 Tamże, s. 379-380.
15 Rozdzielenie ciała i duszy w chwili śmierci jest przerwaniem ich jedności naturalnej i nie musi znosić ich wzajemnej przynależności. Obie części tracą tu coś ze swej natury. Tamże, s. 17.
16 Por. tamże, s. 380.
17 K. Wojtyła, Rozważania o istocie człowieka, s. 95.
18 Por. tamże, s. 96.
19 Por. tamże, s. 96-97.
20 Katechizm Kościoła Katolickiego 364 (dalej: KKK).
21 Por. KKK 373.
22 Por. LE 6.
opr. aw/aw