W cieniu "kalwińskiego Rzymu"

Fragmenty książki "Święty Franciszek Salezy"

W cieniu "kalwińskiego Rzymu"

ks. Kazimierz Panuś

ŚW. FRANCISZEK SALEZY

ISBN: 978-83-7505-356-2

wyd.: WAM 2009



W cieniu „kalwińskiego Rzymu”

Od kilku stuleci Genewa rządzona była przez biskupa pochodzącego z domu książęcego sąsiadującej z miastem Sabaudii. W 1526 roku miasto to, owładnięte wolnościowymi dążeniami, sprzymierzyło się z Fryburgiem i Bernem. Uniezależniając się od Sabaudii, wypędziło swego biskupa Piotra de la Baume. Podejmowane przez niego próby powrotu nie powiodły się. Odtąd już w wolnym mieście, rządzonym przez radę, reformacja zapuszczała coraz mocniejsze korzenie. 27 sierpnia 1535 roku zniesiono oficjalnie religię katolicką w Genewie. Zabroniono odprawiania mszy świętych, zniszczono obrazy i krzyże, a księży wypędzono. Biskup i kapituła zostali zmuszeni do opuszczenia miasta i do założenia swej rezydencji w Annecy, należącym do sąsiedniej Sabaudii. W 1536 roku do Genewy przybył Jan Kalwin (zm. 1564) w celu przywrócenia tam porządku i karności kościelnej.

Rozpoczął swą działalność od wykładów teologii. Zwany przez jednych „Arystotelesem reformacji”, przez drugich „Akwinatą Kościoła reformowanego”, wzbudzał podziw rozległością wiedzy, ścisłością rozumowania i siłą charakteru. Przez swe codzienne kazania i wykłady, które niebawem zyskały szeroki rozgłos, uściślił tezy Marcina Lutra, dotąd dość dowolnie interpretowane. Podstawą jego doktryny była nauka o predestynacji, zakładająca że natura ludzka została doszczętnie zepsuta przez grzech pierworodny i jest niezdolna do dobra. Dlatego też człowiek nie może sobie wysłużyć zbawienia mocą zasług zdobytych przez dobre uczynki. Może jedynie dostąpić usprawiedliwienia przez wiarę na mocy przedwiecznego wyroku Boga, który swych wybrańców darzy łaską, wszystkich innych zaś skazuje na wieczne potępienie. Kult religijny polega, zdaniem Kalwina, na głoszeniu słowa Bożego przez kazania i na czytaniu Pisma Świętego.

Z praktyk religijnych zachował tylko modlitwy i śpiew psalmów w języku ojczystym, a z sakramentów — jedynie chrzest i komunię, udzielaną wiernym od czasu do czasu pod dwiema postaciami. Zniósł wszelką hierarchię kościelną, ustanawiając w jej miejsce cztery urzędy: pastorów, nauczycieli, starszych (prezbiterzy) i diakonów. Wierni podlegali władzy konsystorza złożonego w jednej trzeciej z ministrów, czyli duchownych, a w dwu trzecich z ludzi świeckich, wybieranych spośród najmożniejszych i najbogatszych obywateli miasta. Dążąc do ukształtowania ziemskiej społeczności swych wyznawców na podobieństwo niewidzialnej społeczności wybranych, Kalwin narzucił miastu ascetyczny tryb życia. Zakazane zostały wszelkie rozrywki, zabawy i przedstawienia. Prywatne życie mieszkańców, podległe ścisłemu nadzorowi i kontroli metodami policyjnego przymusu, wypełnione miało być pracą w dni powszednie i praktykami religijnymi w niedziele i święta. Tym samym wprowadził w mieście wzorowane na Starym Przymierzu rządy teokratyczne.

Kalwin kładł duży nacisk na kaznodziejstwo. Sam — jak już wspomniano — był dobrym mówcą. W celu rozszerzania swej konfesji powołał w Genewie akademię kształcącą kaznodziejów, którzy po ukończeniu studiów teologicznych wyruszali w świat, by głosić słowo Boże. W efekcie ten Francuz, usunięty ze swej ojczyzny, zyskiwał coraz liczniejszych zwolenników, zamieniając Genewę w kalwiński Rzym. O rozwoju miasta świadczy fakt, że w 1543 roku liczyło ono 13 tysięcy mieszkańców, a w roku 1550 miało ich już 20 tysięcy. Jednocześnie nowe wyznanie, rozpowszechniane przez kazania głoszone w języku ojczystym, szeroką falą przenikało z powrotem do Francji, natrafiając tym razem na chętny posłuch i podatny grunt. Kapłani bowiem, nie przygotowani do zadań duszpasterskich, nie obeznani należycie z nauką Kościoła, nie głosili kazań ani nie starali się nauczać ludu. Najgorliwsi uzupełniali swe wykształcenie religijne dorywczo i na własną rękę. Tymczasem kalwińscy predykanci, wyćwiczeni w genewskiej akademii, przyciągali ludzi spragnionych słowa Bożego.

Wiedząc o tym, Franciszek niestrudzenie głosił słowo Boże. Czynił to nie tylko w Annecy, gdzie przebywał, ale i w okolicznych parafiach wiejskich. Lud licznie gromadził się, by słuchać jego nauk. Taka gorliwość apostolska nie bardzo podobała się panu de Boisy. Uważał, iż syn za często miewa kazania, które przez brak cytatów łacińskich i greckich stają się zbyt pospolite, i można się obawiać, że w końcu wszystkim spowszednieją. Młody prepozyt wiedział jednak dobrze, jakie są potrzeby chwili. Powodzenie pastorów kalwińskich przekonało go, że nie łaciną i greką trafia się do umysłów i serc wierzących.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama