Współtwórcy Europy

Przedmowa i spis treści

Współtwórcy Europy

Mirewicz Jerzy SJ

WSPÓŁTWÓRCY EUROPY

Copyright © Wydawnictwo WAM 2003



Spis treści
Przedmowa

5
Filozof i męczennik
Justyn
9
Grek wśród barbarzyńców
Ireneusz
20
Patron oczarowanych pustynią
Antoni
34
Asceta — humanista — społecznik
Bazyli
47
Matka płacząca i pocieszona
Monika
61
Między Bogiem a cezarem
Ambroży
74
Rehabilitacja słowa
Jan Chryzostom
88
Święty gwałtownik
Hieronim
103
Historyk duszy i świata
Augustyn
116
Bohater bez połowy życiorysu
Leon Wielki
129
Stróż Zielonej Wyspy
Patryk
143
Geniusz, który umiał czytać
Benedykt
156
Pierwszy Europejczyk
Grzegorz Wielki
169
Apostołowie trzeciego świata
Cyryl i Metody
183
Pożyczony święty
Wojciech
197
Powrót do świętych

211

Przedmowa

Wydaje się, że cała Europa zdąża
do kompletnego bankructwa.
S. Kierkegaard (1813—1855)

Europa zapuka do nas, gdy rozpadnie się
jej dotychczasowy ład.
F. Dostojewski (1821—1881)

W cieniu takich proroctw powstała książka o zapomnianych współtwórcach Europy. W cieniu, ale nie w zgodzie na zawarty w nich pesymizm, podejmowany dzisiaj przez wielu badaczy i obserwatorów naszej cywilizacji.

Autor jednak zdaje sobie sprawę z tego, że europejski system myślenia, działania oraz wartościowania czynników ludzkich znajduje się obecnie na górze kuszenia, gdzie musi rozegrać dramat wierności tym prawdom i prawom, którym zawdzięcza istnienie i dotychczasowy rozwój. Jest to piękny i trudny dramat, zbudowany naokoło problemu człowieka, jego wolności i odpowiedzialności, jego postaw intelektualnych i etycznych. Każdy z nas ma w nim rolę ważnego bohatera. Nie wystarczy bowiem urodzić się Europejczykiem — do tego tytułu trzeba dorastać troską o wspólne sprawy oraz osobistym trudem dla dobra całej społeczności, wpisując swe losy w przestrzeń między Atlantykiem i Azją.

O społeczności tej mówił kaznodzieja kończącego się średniowiecza, że „została wykołysana troską i trudem świętych”. Do tego sądu należy wprowadzić poprawkę. Europę tworzyli nie tylko święci. Brali w tym udział władcy, wodzowie, uczeni, artyści, poeci. Jest to dzieło zbiorowego wysiłku oraz wielkich indywidualnych ofiar. Świętym jednak wypada oddać pierwszeństwo. Wiernie bowiem stróżowali przy poprawnym rozwiązywaniu wszelkich zagadnień podsuwanych przez proces stapiania się w jedną organiczną całość różnorodnych elementów dziedzictwa semickiego, greckiego, rzymskiego, celtyckiego i wszystkich wędrownych plemion, szukających swego miejsca we wspólnym domu, któremu na imię: Europa chrześcijańska.

Działo się to w pierwszym jej tysiącleciu. Z tego też tysiąclecia wywołał autor kilkanaście postaci, które w pamięci i zainteresowaniach dzisiejszego przeciętnego Europejczyka bardzo rzadko się pojawiają. Imiona ich wychodzą z użycia, a jeśli nawet są wspomniane w liturgicznych modlitwach, to brzmią nam jak echa zamierzchłych czasów i jak przybysze z odległych planet. Historycy rodzącej się Europy nie zawsze potrafią lub pragną oddać sprawiedliwość ludziom, którzy wnosili w ten proces bogactwo doskonałości chrześcijańskiej. Zostawiają to historykom Kościoła, autorom pobożnych życiorysów, specjalistom w dziedzinie ascetyki i mistyki. Naśladują Platona, który tworząc wizję państwa, zapowiadał poetom, że gdy nadejdzie czas jej realizowania, zostaną uwieńczeni laurami i jednocześnie skazani na banicję. Bał się, by oni, jako „element niepokoju”, nie rozbili skamieniałej w swej doskonałości struktury społeczeństwa.

Jest źle, gdy w badaniach przeprowadzanych nad jakąkolwiek epoką pomija się celowo najbardziej w niej obecnych tylko dlatego, że legitymują się aureolą świętości. Ludzie średniowiecza uważali ich za pełnoprawnych współobywateli, za patronów wszelkich spraw ziemskich i za przewodników na wszystkich drogach życiowych. Był im jednakowo bliski pustelnik Antoni, uczony Hieronim, Monika płacząca, papież Leon i mnich Benedykt. Widziano w nich wówczas mistrzów i nauczycieli, którzy przez rozwiązywanie własnych problemów stawali się przykładem i pomocą w uładzaniu stosunku człowieka do Boga, kosmosu i całej ludzkości. Ten chrześcijański gest ukształtował duchową kulturę i zarazem losy rodziny europejskiej, która umiała uczuciem wdzięczności otoczyć swoich świętych. Fundator kościoła Świętego Rocha w południowej Francji zwracał się doń ze słowami dedykacji: „Tyś z własnych cnót budował dom dla mojej duszy, a ja ci w zamian poświęcam tę budowlę, z kamieni wprawdzie, ale ofiarowaną wdzięcznym sercem”. Cała Europa zakwitła takimi znakami wdzięczności.

Książka ta jest tylko słabym cieniem tych znaków. Nie była pomyślana jako zbiór życiorysów świętych ani jako opis powstawania europejskiej cywilizacji. Nie zawiera żadnych odkrywczych lub oryginalnych poglądów na średniowiecze i na poprzedzający je poranek chrześcijaństwa. Jest szara, jak szary był trud codzienny budowniczych naszego domu — Europy. Jeżeli potrafi ten trud zbliżyć do myśli i serca Czytelnika — chociażby jednego — ambicja autora zostanie zaspokojona.

A może będzie ona czymś więcej? Może uprzytomni prawdę, że Europa przodująca kiedyś we wszystkich dziedzinach, przestawszy obecnie być potęgą militarną i gospodarczą, nie powinna się wyrzec swej duszy: k u l t u r y   c h r z e ś c i j a ń s k i e j.  Wyrzeczenie się jej oznaczałoby śmierć, „rozpad ładu”, o którym mówił Dostojewski. Przewidywał on, że wtedy Europa zapuka do drzwi Rosji — myślał o Rosji prawosławnej, z Moskwą, trzecim Rzymem, jako stolicą chrześcijaństwa. Źle przewidywał. Europa jest dzisiaj kuszona do otwarcia swoich drzwi przed antychrześcijańskim światopoglądem zorganizowanym w system absolutnego materializmu. Ten system nie boi się czołgów ani samolotów, ani bomby atomowej. Boi się świętych. Tych dawnych, którzy patronowali rodzącej się Europie, i tych, którzy dzisiaj stróżują przy niej, by nie została porwana.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama