O nocach ciemności
Teresa z Awila (1515-1582) i Jan od Krzyża (1542-1591) żyli w trudnych dla Kościoła czasach. Po wystąpieniu Marcina Lutra (1517) rozpętała się prawdziwa rewolucja społeczna i religijna. Krwawe wojny zniszczyły jedność Kościoła i Europy. Sobór Trydencki, który był próbą ratowania tej jedności, nie przyniósł porozumienia z protestantami, choć zapoczątkował reformy w Kościele, które za kilkadziesiąt lat dadzą efekty
A jednak Hiszpania, ojczyzna św. Teresy z Avila i św. Jana od Krzyża przeżywa w tym czasie złoty wiek. Niektórzy mówią o „inwazji mistyków”, jaka tam nastąpiła. To prawda, że niektórzy z nich (np. tzw. alumbrados — oświeceni) nauczali prawd wątpliwych i nie znaleźli uznania w Kościele. Ale święci reformatorzy Karmelu trwali w jedności z Kościołem, choć doświadczyli wielu cierpień i upokorzeń ze strony Inkwizycji. W XX w. oboje zostali ogłoszeni Doktorami Kościoła. Ich działania i pisma, które po sobie zostawili są dla nas bezcenne. Współcześnie często podkreśla się fakt, że byli znakomitymi psychologami i na kilka wieków przed narodzinami psychologii jako nauki wprowadzali w swoje rozważania wątki psychologiczne.
U podstaw myśli św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Avila leżą dwa założenia. Pierwsze jest takie, że każdy z nas podąża do Boga podobnymi szlakami. Teresa mówi o kolejnych „mieszkaniach”, w których dusza przebywa w drodze do świętości, a Jan o drodze na Górę Karmel, która prowadzi przez krótkie chwile światła i długie ciemne noce.
Drugie z założeń to przekonanie, że drogi te można opisać, bo, owszem, ta najgłębsza więź z Bogiem jest tajemnicą nie do wyrażenia, ale można i należy się do niej przygotować, a to przygotowanie daje się wypowiedzieć w słowach zrozumiałych dla wszystkich.
W „Drodze na Górę Karmel” św. Jan od Krzyża naucza, że zjednoczenie z Bogiem polega całkowitej przemianie duszy człowieka w wolę Bożą. Każde poruszenie w nas ma być jak poruszenie Jego woli, nasza wola i Jego wola mają być jednym. Święty nazywa to zjednoczeniem przekształcającym. Kiedy człowiek dąży do takiego zjednoczenia poprzez wiarę, nadzieję i miłość spotyka na swojej drodze doświadczenie zwane: „nocą ciemną”. Tych „nocy ciemnych” jest w naszym życiu wiele. Wynikają z niedoskonałości człowieka i są bardzo tajemniczą stroną naszego życia duchowego. Każdy z nas przeżywa je trochę inaczej, ale zawsze jest to doświadczenie bolesne. Wchodząc w „ciemne noce zmysłów” a potem pozwalając się Bogu wprowadzić w „ciemne noce wiary” człowiek doznaje oczyszczenia i staje się gotowy do miłości Boga, czyli do kontemplacji.
Nikt tak dokładnie jak św. Jan od Krzyża nie opisał stanu człowieka znajdującego się u progu kontemplacji, kiedy umysł zdaje się być pogrążony w najgłębszej nocy, ale w gruncie rzeczy człowiek znajduje się w świetle. Noc, którą przeżywa wynika z nadmiaru światła.
Kiedy spojrzymy na znajdujący się na sąsiedniej stronie rysunek „Góry doskonałości”, wykonany przez św. Jana od Krzyża zobaczymy tam pięciokrotnie powtarzające się słowo: „nic”. Nic dla zmysłów, nic dla wyobraźni, nic dla uczuć, nic dla pamięci, nic dla woli. Bo miłość wymaga całkowitego daru z siebie:
„Gdy zatrzymujesz się nad czymś,
przestajesz dążyć do wszystkiego.
Aby dojść do wszystkiego,
musisz zaprzeć się siebie we wszystkim”1 .
* * *
Takie to rozmowy prowadzili w ciemną noc okupacji Jan Tyranowski i Karol Wojtyła pochylając się wspólnie nad trudnymi tekstami hiszpańskich mistyków.
ELA KONDERAK
opr. aw/aw