Chrześcijańska medytacja to przede wszystkim świadome, uważne rozmyślanie - skupienie się nad tym, co jest przedmiotem medytacji
Słowo „medytacja” pochodzi od łac. meditatio (rozwaga, namysł); meditari (myśleć, roztrząsać, uczyć się). Najprościej można powiedzieć, że medytacja to świadome, uważne myślenie, roztrząsanie, rozważanie, powtarzanie. Jest jeszcze inny jej aspekt — to także przyglądanie się, obserwowanie. Obydwa elementy, czyli rozważanie i obserwowanie przeplatają się w niej.
Fenomen medytacji znany jest od wieków na całym świecie, podobnie jak radość, miłość, przyjaźń czy milczenie. Medytacja w życiu codziennym najwyraźniej jest widoczna u dzieci. Pochłonięte oglądaniem zabawki, próbują ją „zobaczyć od środka”; w muzeach zaglądają tam, gdzie nie wolno — z wrodzonej im ciekawości, dążenia do poznawania. Cokolwiek obserwują, ich obserwacja przyjmuje postać medytacji dokonywanej w głębokim milczeniu. Jako dorośli nie tracimy tej tendencji. Gospodyni przed świętami Bożego Narodzenia siada z ołówkiem w ręku i kartką, by „rozważyć, pomyśleć, obejrzeć” to, co ją czeka: komu wysłać życzenia, kogo zaprosić, co komu ofiarować pod choinkę, jakie potrawy podać w Wigilię, w pierwszy dzień świąt, drugi dzień, czy zmienić firanki i tak dalej. Kiedy „rozważy, przemyśli, obejrzy” w ten sposób cały ten okres i wszystko, co się jej z nimi kojarzy, zaczyna organizować sobie czas i ze spokojem wchodzi w świętą przestrzeń uroczystości.
Kiedy spotykamy kogoś po raz pierwszy, uważnie go obserwujemy, chcemy dobrze poznać, kim jest, jakie ma zamiary, osobowość, czego od nas oczekuje. Jeśli wyobrażaliśmy sobie kogoś według własnego mniemania, to podczas spotkania z tą osobą musi dojść do konfrontacji naszych wyobrażeń z rzeczywistością. Inaczej trwalibyśmy w swoim wyimaginowanym świecie. Medytacja jest próbą akceptacji tej rzeczywistości, z jaką konfrontuje nas życie.
Słowa „medytacja” i „medycyna” posiadają ten sam rdzeń. Obie prowadzą do uzdrowienia. Medycyna uzdrawia ciało, medytacja — duszę. Ta druga leczy, prowadząc do harmonii człowieka ze sobą samym, tj. ze swoim prawdziwym „ja” i ze Stwórcą, z którym człowiek jest nieustannie zjednoczony. Daje poczuć, że jesteś zjednoczony nie tylko ze sobą, ale i z całym Boskim stworzeniem, w którym jesteś zanurzony. Jeżeli pozostajesz w zgodzie ze samym sobą, czyli stajesz w prawdzie przed sobą i akceptujesz ją, to osiągasz stan wewnętrznego zjednoczenia.
Medytacja to po prostu świadome bycie tu i teraz. By wejść w chwilę obecną, nie potrzebujemy koncentracji. Koncentrując się na czymś, zawężasz świadomość. Wszystko, na czym się w danej chwili nie skupiasz, staje się przeszkodą. Usiłujesz to zwalczyć, by nie stracić kontaktu z tym, co jest przedmiotem twojej uwagi. Izolujesz się w ten sposób od czegoś, co się pojawia podczas medytacji. Zamiast medytować, walczysz i odcinasz się. Denerwujesz się, że medytacja ci nie wychodzi. Owszem, izolacja, odosobnienie jest nam w życiu bardzo potrzebne, nawet konieczne. Ale w życiu nie chodzi o izolację. W odosobnieniu osiągasz wyciszenie, uspokojenie, które trwają tylko chwilę. Wracając ze stanu odosobnienia, tęsknisz za spokojem, a kiedy zabraknie sprzyjających warunków, trudno będzie ci odnaleźć w sobie ciszę.
Praktyka, która wymaga spełnienia jakichś specjalnych warunków, przygotowań, ma służyć osiągnięciu czegoś, nie jest medytacją. Spodziewając się w niej czegokolwiek, zatracasz poczucie spokoju. Medytacja jest możliwa w miejscach ruchliwych, pełnych ludzi. Nie musisz podczas niej kontrolować sytuacji, bo kontrola to czynność umysłu. Medytacja nigdy nie podda się twojej kontroli, gdyż to nie leży w jej naturze.
Umysł nie potrafi medytować. Jest to praktyka wykraczająca ponad niego. Jeżeli pozostajesz w stanie kontroli i obserwacji, nie jest to medytacja, tylko koncentracja — napięcie umysłu. Można wykorzystać najlepsze cechy umysłu do pracy, bo w niej wskazana jest przede wszystkim taka aktywność. Koncentrują się matematycy, naukowcy, wynalazcy, myśliwi, sportowcy, żołnierze itp. Kiedy przestajesz kontrolować, obserwować, rozmyślać, koncentrować się na czymś, pojawia się spokój świadomego istnienia tu i teraz, bycia całym sobą w chwili obecnej. Nie jest to ani obserwowanie, ani rozważanie, ani koncentracja na czymś. To świadome trwanie w chwili obecnej, tu i teraz.
Nie jesteśmy w stanie medytować całą dobę. Nawet w czasie przeznaczonym na medytację uciekamy z chwili obecnej. Powracamy do niej, gdy sobie uświadomimy „ucieczki” naszego umysłu. Zauważenie, że odchodzę od tu i teraz, nadal jest medytacją, bo nadal jestem świadomy, co w danej chwili się dzieje. I o tę świadomość tu chodzi. Jeśli zauważam moje rozproszenia, to nadal medytuję, tj. świadomie trwam w chwili. Niektórzy uważają, że wystarczy „filiżanka medytacji”, nie trzeba wypić całej rzeki. Praktyka ma być prosta, lekka. Prosta, aby mogła stać się jak najbardziej naturalną. Nie zmuszaj się do medytacji i nie planuj, co masz w niej osiągnąć. Medytuj, kiedy masz wolną chwilę. Nie rób z tego nowego obowiązku. Każda czynność, która zostaje wpisana w schemat, jest formą aktywności umysłu.
Prawdziwym wyzwaniem jest sięgnięcie do najgłębszego rdzenia własnego istnienia, aby odnaleźć siebie. Medytacja to sposób, który pomoże ci odnaleźć twoje prawdziwe „ja”. Odpowiedź nosisz w sobie. Trzeba ci udać się w głąb, żeby ją odnaleźć. Jest bardzo blisko. I to jest trzeci aspekt medytacji: jest ona sposobem na to, by odnaleźć najgłębszy rdzeń swojego jestestwa, najprawdziwsze „ja”. Zobaczysz, że nie jesteś oddzielony od świata, w którym zanurzył cię Stwórca. Zobaczysz, że bierzesz udział w czymś nieskończenie wielkim. Jesteś częścią wszystkiego, co istnieje, jego piękna, majestatu, błogości. Poznawanie samego siebie oznacza osiąganie pełni świadomości. To poszukiwanie prawdziwego „ja” zjednoczonego ze Stwórcą.
Fragment książki „Pustynne szlaki. Wyjście w nieznane”
Jan Paweł Konobrodzki OSB (1960 — 2016) — pochodził z Wołomina. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk Ojca Św. Jana Pawła II w Lublinie w roku 1987. Pracował w parafii tynieckiej jako wikary, następnie w wydawnictwie Tyniec. Przez wiele lat opiekował się starszymi i chorymi współbraćmi w klasztorze. Ukończył Podyplomowe Studium Retoryki na UJ/PAT.
opr. mg/mg