Wysychanie życia duchowego. Jak sobie z tym radzić?

Problem zabezpieczenia źródeł życia duchowego jest dziś bardziej palący niż kiedykolwiek. Wyschnie ono, gdy zabraknie w nim wody życia

Wysychanie życia duchowego. Jak sobie z tym radzić?

Problem zabezpieczenia źródeł życia duchowego jest dziś bardziej palący niż kiedykolwiek. Wciąż się spotykamy z tragicznym zjawiskiem wysychania życia duchowego z powodu braku czasu na modlitwę, na rozmyślanie, na studium. Ta pierwsza funkcja kierownictwa duchowego, którą nazwaliśmy zabezpieczeniem źródeł, ma zapewnić, żeby życie duchowe było należycie odżywione, gdyż prawidłowe odżywianie jest warunkiem prawidłowego rozwoju. Kapłan będzie musiał tu czuwać przede wszystkim nad dwiema sprawami:

1) aby był czas na modlitwę i na sprawy duchowe

Problem znalezienia czasu i poświęcenia go na modlitwę nie jest mniej ważny, gdy chodzi o zaawansowanych niż gdy chodzi o początkujących. Zarówno u jednych jak i u drugich zależy od tego powodzenie całego życia duchowego. Na modlitwę czas być musi. Trzeba to podkreślać tym mocniej, że dzisiejsze monistyczne tendencje, którym hołduje nasza młodzież, widzą w uporządkowanym rozkładzie zajęć dziennych „szufladkowanie”, a w wyodrębnieniu modlitwy niepotrzebne komplikowanie życia. Wielkie pragnienie jakiejś jedności w życiu skłania często młodych do myślenia, że modlitwa może nie potrzebować wydzielonego czasu, bo właściwie „wszystko jest modlitwą”. Zagadnienia istotne Bolesława Piaseckiego dobitnie ukazują, jak afirmacja, że „wszystko jest święte”, jest w praktyce niemal równoznaczna z twierdzeniem, że „nie ma nic świętego”. Na tej ziemi świętość potrzebuje jeszcze zabezpieczeń w czasie i w przestrzeni. Dlatego są czasy święte, jak np. niedziela, i miejsca święte, jak np. kościoły. W niebie, gdzie wszystko pochłonięte będzie przez świętość, takiej potrzeby nie będzie (por. Ap 21,22). Słyszy się czasem: „Ja specjalnego czasu na modlitwę nie potrzebuję, ja się modlę życiem, pracą itd...” Owszem, życiem można się modlić, ale pod warunkiem, że pewien czas zawsze się samej modlitwie poświęci. Jeżeli bowiem w duszy jest silny nurt modlitwy, to ten nurt nada kierunek ku Bogu wszystkim innym zajęciom i czyni z nich kult Boga. Ale do tego niepodobna dojść, gdy się skąpi czasu na modlitwę. Jest więc tu niebezpieczna iluzja. Ale poświęcenie pewnego określonego czasu na modlitwę i rozważanie rzeczy Bożych nie jest tylko dlatego ważne, że wymaga tego koniecznie rozwój życia duchowego, ale może przede wszystkim dlatego, że wymaga tego chwała i miłość Boga. Ukochanie i uwielbienie Boga jest naczelnym zadaniem życiowym człowieka, a jakże to zadanie wypełnić, jeśli się nie można zdobyć na odejście w pewnych chwilach od wszystkich spraw doczesnych dla zajęcia się Bogiem samym? Jest prawdą psychologiczną, że człowiek znajduje czas na to, co uważa za bardzo ważne, to zaś, na co nie ma czasu, rychło przestaje być dlań ważne.

Dziś w epoce zlaicyzowania życia bardzo trzeba podkreślać znaczenie niedzieli chrześcijańskiej. Niedziela jest dniem chwały Bożej, dniem światła, dniem myśli Bożej, dniem kontemplacji. Zadaniem niedzieli jest, by człowiek, pochylony ku ziemi przez cały tydzień pracy, wyprostował się ku Ojcu i poczuł się wolnym dzieckiem Bożym. Zachowanie niedzieli jest warunkiem wolności w stosunku do świata, warunkiem zachowania kierunku ku Bogu. Aby niedziela mogła to dać człowiekowi, winna być dla niego przeżyciem religijnym. Laicyzm możemy przezwyciężyć, o ile niedziela nasza sama nie będzie zlaicyzowana. Jeżeli zaś niedziela będzie zlaicyzowana i będzie tylko dniem odpoczynku, rozrywki, wycieczki, kina itp., a nie będzie dniem Pańskim, to wyjałowienie duchowe jest prawie nieuniknione. Dobrze zaś przeżyta niedziela daje siły duchowe nawet na bardzo przeładowany pracą tydzień, bo niedziela ma w sobie moc ku uświęceniu całego tygodnia. Niedziela chrześcijańska zdolna jest uratować cały tydzień chrześcijanina, a więc całe jego życie, od zlaicyzowania. To jest jej rola i ona może ją dziś jeszcze spełnić. W przypadkach wyjątkowych, dla osób zmuszonych do pracy w niedzielę, należy pomyśleć o jakichś innych sposobach zaradzenia temu szkodliwemu stanowi rzeczy.

2) aby strawa duchowa była wartościowa i przystosowana do etapu zaawansowanych

Co do lektur najodpowiedniejszych na tym etapie, to trzeba wziąć pod uwagę, że w miarę postępu duszy, zainteresowanie i potrzeba wewnętrzna przesuwają się od książek o treści ascetycznej, psychologicznej, aretologicznej (areté — cnota), które przestają być pokarmem odpowiednim, ku lekturze biblijnej, dogmatycznej i mistycznej. Pismo Święte jest zawsze najlepszą i najbardziej substancjalną strawą, ale może najcharakterystyczniejszą cechą drogi oświecenia jest to, że dogmatyka zaczyna „świecić”. Dla zaawansowanych dogmat Trójcy Świętej, wzajemny stosunek Osób Boskich, zaczyna nabierać znaczenia „praktycznego”. Jest to prawda coraz bardziej oświecająca życie, życiodajna, podobnie tajemnica Wcielenia, tajemnica Maryi itd... Wszystko to staje się teraz światłem dla życia wewnętrznego. Dlatego zaawansowani na ogół wolą czytać dzieła dogmatyczne niż moralne i często swoje stany wewnętrzne lubią łączyć z tajemnicami wiary. Z książek o treści bardziej ascetycznej, odpowiadają im najbardziej te, w których jest najwięcej Chrystusa, bo głód Chrystusa jest jedną z cech tego okresu rozwojowego. Silnie pociąga prawda o Mistycznym Ciele i ten Chrystus żywy, przedłużający się w Kościele, ofiarujący się we Mszy św., modlący się w Liturgii, działający w świecie. Dusza czuje teraz żywszą potrzebę włączenia się w Chrystusa. Dobre są również w tym okresie lektury głębsze z dziedziny życia duchowego, podchodzące do problemu raczej od strony współżycia z Bogiem i tajemniczego działania Jego łaski niż od strony wielości różnych cnót i praktyk. Nie znaczy to, by każda mistyka odpowiadała w tym okresie każdemu.

Fragment książki „Wierność łasce. Kierownictwo duchowe zaawansowanych”

Piotr Rostworowski OSB / EC — benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL-u. Kameduła — przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu. „Był zawsze bliski mojemu sercu” — napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II. Autor licznych publikacji z dziedziny duchowości i życia wewnętrznego.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama