Moc modlitwy

Książka wprowadzająca w tajniki modlitwy wstawienniczej

Moc modlitwy

Kateřina Lachmanová

MOC MODLITWY

ISBN: 978-83-7505-224-4

wyd.: WAM 2009



Spis treści
WSTĘP 7
1. ISTOTA MODLITWY WSTAWIENNICZEJ11
1. Jezus Chrystus — Orędownik20
2. Wstawiennictwo jako udział w misji Chrystusa 24
3. Przynieść potrzebującego przed Jezusa 32
4. Ogromna moc „za zasłoną” 35
2. POSTAWY DEPRECJONUJĄCE MODLITWĘ 43
1. Ludzkie wyobrażenia o sukcesie 45
2. Pogańskie podejście do modlitwy 51
3. Postawa jurydyczna w modlitwie 59
4. Manipulacja „przez satelitę” 63
5. Postawa wyższości 67
6. Brak przebaczenia 71
7. Postawa cierpiętnicza 74
3. MODLITWA AUTENTYCZNA 79
1. Odłożyć swe troski i udręki? 82
2. Uwielbienie i podzięka „za wszelką cenę” 86
3. Czysta modlitwa Hioba 92
4. Uczniowie idący do Emaus 98
5. Wylewać serce i słuchać 100
6. Stopniowe wrastanie w prawdę 104
4. POSTAWY ZWIĘKSZAJĄCE SKUTECZNOŚĆ MODLITWY 112
1. Opierać się na Bożej sprawiedliwości 113
2. Prosić z wiarą i ufnością 118
3. Prosić w imię Jezusa 127
4. Szerokie serce 134
5. Gotowość udziału w wysłuchaniu 139
ZAMIAST ZAKOŃCZENIA 143

Wstęp

Modlitwa wstawiennicza nie jest zupełnie tym samym, co modlitwa prośby. Prosić mogę zarówno za innymi, jak i tylko za sobą i w sprawie swoich potrzeb. Prośba za sobą nie jest niczym złym. Pismo Święte często zachęca nas, abyśmy się zwracali do Boga z dziecięcą ufnością we wszystkich swoich potrzebach. W odróżnieniu od prośby wstawiennictwo jest jednak ukierunkowane przede wszystkim na innych i na ich potrzeby.

Modlitwa wstawiennicza wyrywa się z duszy spontanicznie, kiedy w człowieku wiara w Boga spotyka się z miłością do bliźniego: Wiara w Boga, ponieważ wstawiając się za kimś, wyznajemy, że Bóg może i chce spełnić dla niego dobro nieskończenie większe niż to, jakie jest w mocy człowieka. I miłość do bliźniego, ponieważ być nieobojętnym wobec trudnej sytuacji drugiego i pragnąć dla niego dobra jest przejawem miłości. W wielu przypad- kach chcemy dla kogoś rzeczywiście czegoś najlepszego, ale nie możemy mu tego dać; tu właśnie otwiera się przestrzeń dla modlitwy wstawienniczej.

Czasem jednak możemy mieć poczucie, że modlitwa za drugich i za świat jest najmniej efektywną posługą, jaką człowiek może spełnić. Nieszczególne mniemanie o skuteczności modlitw znajduje także wyraz w naszych słowach, jakimi na przykład pocieszamy kogoś w jego chorobie czy starości: „Skoro już nic innego nie możesz robić, to przynajmniej się módl!”. Oczywiście, nie ma nic złego w zachęcaniu chorych do modlitwy wstawienniczej, zwłaszcza jeśli mamy dla nich konkretną intencję; z jednej strony mogą przez to sprawić wiele dobra, z drugiej — może ich to wyrwać z poczucia nieprzydatności, które bywa niekiedy cięższym brzemieniem niż sama choroba. Wiadomo, że Matka Teresa właśnie z chorych zrobiła całą armię orędowników za inne swoje dzieła. Problemem jest to lekceważące sformułowanie: „TO PRZYNAJMNIEJ SIĘ MÓDL”, które sprawia wrażenie, że modlitwa jest tym najmniej efektywnym uczynkiem, jaki człowiek może spełnić dla innych i dla świata.

Tymczasem modlitwa wstawiennicza jest orężem duchowym ciężkiego kalibru, a nie jedynie wypełnieniem z konieczności wolnego czasu tych, którzy nic lepszego robić nie potrafi ą albo w danej chwili nie mogą. Poprzez nią rozgrywa się w niewidzialnej sferze duchowe zmaganie, którego owoce w stosownym czasie ukażą się w sposób widzialny. A ukażą się zawsze, jakkolwiek nie zawsze ściśle zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Wielka orędowniczka św. Teresa z Lisieux porównała modlitwę wstawienniczą do dźwigni, za której pomocą Archimedes chciał kiedyś poruszyć z posad świat: Pewien uczony mówił: „Dajcie mi dźwignię i jakiś punkt oparcia, a podniosę świat”. Czego nie mógł osiągnąć Archi9 medes, ponieważ jego prośba nie była skierowana do Boga i ponieważ była wyrażana jedynie z materialnego punktu widzenia, to w pełni osiągnęli święci. Jako punkt oparcia Wszechmogący dał im samego siebie, i to tylko siebie! Jako dźwignię dał im modlitwę, która obejmuje ogniem miłości; w ten sposób święci podnieśli świat i tak też podnoszą go ci, którzy dotąd się zmagają, i tak będą go podnosić również przyszli święci aż po kres czasów1.

Może po przeczytaniu tej książki rozgorzeje w kimś na nowo pragnienie wdania się w przygodę modlitwy wstawienniczej, przystąpienia do tej szczególnej współpracy z Bogiem w Jego dziele zachowania, w Jego dziele podniesienia świata. Może z kolei ktoś inny odkryje w sobie coś takiego, co mu w modlitwie za drugich przeszkadzało albo ją w zarodku tłumiło. Jeśli wtedy przed Bożym obliczem staną dalsi orędownicy, którzy Bogu „nie dadzą spokoju, dopóki nie odnowi Jeruzalem” (por. Iz 62,7), to z pewnością świat nie pozostanie całkiem taki sam, jak jest.

1 Terezie z Lisieux, Autobiografi cké spisy, Karmelitánské nakladatelství, 1991, s. 248-249 (tekst adaptowany).

opr. aw/aw



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama