Fragmenty rozważań p.t. "Adamie, gdzie jesteś?"
Józef Augustyn SJ ADAMIE,
GDZIE JESTEŚ? Rozważania rekolekcyjne oparte
na Ćwiczeniach duchownych św. Ignacego Loyoli. Tydzień pierwszy |
A wreszcie rzekł: „Puść mnie, bo już wschodzi zorza!” Kiedy robimy w naszym życiu miejsce Bogu, On przychodzi i prowadzi z nami dialog. Jednak w dialogu tym Stwórca zachowuje się nierzadko w sposób, który moglibyśmy „po ludzku” ocenić jako niekonsekwentny. Najpierw „sam” przychodzi, a później „sam” pragnie zostawić człowieka. Tajemnicza Istota mówi do Jakuba: Puść mnie, bo już wschodzi zorza!
Pan Jezus w swoich spotkaniach z ludźmi nierzadko zachowywał się podobnie. Klasycznym przykładem może być tu postawa Jezusa wobec uczniów idących do Emaus. Chrystus sam, z własnej inicjatywy, dołącza się do nich i zaprasza, aby wypowiedzieli się przed Nim szczerze: Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze? (łk 24, 17). A kiedy nawiązał się serdeczny dialog, Jezus okazywał, jakoby miał iść dalej (łk 24, 28). Chrystus przychodzi sam, ale nie chce zostać z uczniami z własnej inicjatywy. Ewangelista pisze, iż uczniowie przymusili Go (łk 24, 29), żeby został z nimi.
W życiu duchowym człowiek najpierw sam robi przestrzeń dla Boga, a później Bóg robi przestrzeń dla człowieka. To przestrzeń ludzkiej wolności. Jeżeli ma dojść do rzeczywistego spotkania z Bogiem, musimy sami z całą wolnością i zaangażowaniem wejść w dialog ze Stwórcą. Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił (łk 24, 29). Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz! — to dwie modlitwy, które objawiają determinację szukających Boga: uczniów idących do Emaus i Jakuba. Objawiają one radykalizm wewnętrznego pragnienia.
Prośmy w tej medytacji o taką właśnie wewnętrzną determinację, dzięki której zaprosimy, wręcz „przymusimy” Boga, aby został z nami. Bóg zostaje „do końca” z tymi, którzy Go szukają. Boga znajdują tylko ci, którzy Go głęboko i szczerze pragną. Aby móc Go znaleźć, trzeba już Nim żyć.
W obecnej modlitwie wróćmy do naszej przeszłości i spróbujmy zobaczyć najpierw chwile, w których bardzo nam zależało na Panu Bogu. Chwile, w których „przymuszaliśmy” Go, aby zostawał z nami. Jeżeli jest w nas dzisiaj choćby najmniejsze pragnienie modlitwy, to właśnie dlatego, iż takie chwile były w naszym życiu. Byliśmy na miarę naszej kruchości Bogu wierni.
Zdrugiej strony, zobaczmy jednak także, jak bardzo byliśmy niekonsekwentni w naszych pragnieniach duchowych, w naszym szukaniu Stwórcy. Zauważmy, iż brakowało nam nieraz wytrwałości i ewangelicznego radykalizmu. Zauważmy też naszą opieszałość w modlitwie, w skupieniu wewnętrznym, w korzystaniu z sakramentów świętych. I właśnie z powodu duchowego lenistwa nasze pragnienie Boga bywa jeszcze powierzchowne. Jeżeli w życiu modlitwy brakuje konsekwencji i radykalizmu, brakuje także rozwoju i dojrzałości.
Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz! — módlmy się tą właśnie modlitwą Jakuba. Prośmy, aby wraz z naszym życiem modlitwy rósł także nasz wewnętrzny radykalizm.
opr. ab/ab