Im większa nędza, tym większe miłosierdzie

Fragmenty zbioru nie publikowanych dotąd konferencji p.t. "Wyjdź do światła!", zawierających przesłanie, jakie kierował ojciec Badeni najczęściej do ludzi młodych

Im większa nędza, tym większe miłosierdzie

Joachim Badeni OP, Judyta Syrek

Wyjdź do światła!

Przesłanie świętego grzesznika

ISBN: 978-83-240-1802-4
wyd.: Wydawnictwo ZNAK 2011

Spis wybranych fragmentów
Wstęp
Część I
Historia pospolitego grzesznika
Bez pozy i fałszu
Im większa nędza, tym większe miłosierdzie
Szczere życie, szczera pokuta
Bóg wyrywa nawet z clubbingu
Częśc II
Droga
Dla każdego Bóg przygotował Słowo
Zaufać mocy Boga i poczuć obecność
Wiara rośnie wbrew poczuciu zniechęcenia

Im większa nędza, tym większe miłosierdzie

Ojciec Badeni słynął z ostrego dowcipu. Swoim poczuciem humoru znosił dystans do świętości, Ewangelii i nauki Kościoła katolickiego. Po rozmowach z nim wielu ludzi nabierało pewności że oni też mogą iść prosto do nieba. Ale jego humor nie wszystkim służył. Niejedna dewotka po spotkaniu z Badenim popadała pewnie w ogromną nerwicę. Dlaczego? Kilka razy pochwalił się publicznie, jak traktuje takie przejmująco pobożne panie:

 

Opowiadałem kiedyś takiej jednej kobiecinie w Hermanicach, że miałem wizję[3].

— Oooo, wizję ojciec miał — rzecze pani.

— Tak, widziałem wielką złotą bramę do nieba. — Pani zaczęła słuchać z uwagą.

— Przed bramą stoi archanioł bardzo groźny — ciągnę dalej. — Obok niego święty Piotr potulny, wesolutki z kluczami sobie chodzi. Nagle zza horyzontu wychodzą biskupi parami. Idzie procesja prosto do nieba — mitry, pastorały błyszczą! Zatrzymuje ich nagle św. Piotr:

— Prosimy tutaj mitry zdjąć. Aniołek da numerek i do szatni z tym pójdzie. Pastorały też do szatni proszę.

Jeden z biskupów miał taki nowoczesny posoborowy pastorał z trzech części skręcany. Rozkręca, rozkręca... nie udało się. Aniołek zabrał go jak stał i do szatni zaniósł. Biskupi idą dalej śmiało bez mitr, bez pastorałów... Nagle św. Piotr blednie. Biskupi tylko słyszą słowa Rybaka:

— Słucham, słucham... Przecież nie pisałem Ewangelii, nie pisałem, ale znam Ewangelię. Święty Marek, Mateusz, Łukasz i Jan, oni pisali, mnie nie kazano....

— O co chodzi? — myślą biskupi. — Do kogo on mówi?

Apostoł dostał reprymendę od Najwyższej Instancji. Podnosi się z kolan i zaczyna ustawiać procesję biskupów:

— Proszę, proszę zrobić tu wolne miejsce, wolne miejsce. Tam jest rower, niech ksiądz biskup na niego nie wpadnie... i murek. Proszę, ksiądz biskup tutaj stanie.

Wszyscy biskupi stoją. Zza horyzontu widać wielką czerwoną latarnię. A spod niej wszystkie panny: tup, tup, tup, tup... prosto do nieba idą! Święty Piotr wita je i mówi:

— No, cieszę się, że panie dały radę! Były pewne trudności z zarobkowaniem. Oczywiście, to nie było dobre, ale trudno... Bardzo proszę, panie przodem.

 

Ojciec Joachim nie powiedział nigdy, co stało się z ową panią. Czy się zgorszyła, czy uwierzyła? Badeni sekret zabrał do nieba. Ale opowiadając kiedyś ten dowcip wspólbraciom, dodał istotny komentarz:

 

Z niebem jest bardzo dziwnie. Z tej historii wynika, że Syn Boży jest miłosierny i dlatego panny poszły pierwsze. Biskup, który żył, dysponując wszelkimi wygodami, głosił Słowo Boże jak umiał i był bardzo solidny, nie doświadczył tego rodzaju osobistej tragedii, jak owe prostytutki. Ale czy z tego wynika, że panna, która się puszcza, jest lepsza od biskupa? Nie. Ale tam, gdzie jest większa nędza, jest większe miłosierdzie.

 

Ów dowcip nie był jednak tylko wytworem bujnej wyobraźni sędziwego zakonnika. Historia z prostytutkami zdarzyła się naprawdę, ale w trochę innych okolicznościach. Badeni wspominał to wydarzenie przy różnych okazjach:

 

Pojechaliśmy kiedyś z przeorem do Radoń[4]. Siedzimy w samochodzie w habitach, ciepło nam i przyjemnie, jedziemy do siostrzyczek na kolację i rozmowę duchową. Przejeżdżamy autostradą. Na pewnym odcinku patrzę, chodzą panie rozebrane — towar trzeba pokazać, bez tego nie zarobi. Czekają na klientów. Jest zimno, wieczór, deszcz pada. My jedziemy otuleni w kapy, a one stoją. Siostry dla nas szykują kiełbaski, kawę... A one, jeśli zarobią na tych tirowcach tak zwanych, to dostaną kolację od szefa, jeśli nie, to je skopie jeszcze i głodne będą. Zadałem współbraciom pytanie: Jak myślicie, kto z nas pierwszy będzie w niebie? My czy te panie?


[3]              Fragment konferencji z rekolekcji wygłoszonych dla studentów dominikańskch, Warszawa-Służew, 1997.

[4]              Archiwum własne, 2005.

 

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama