Boże Narodzenie. Czy jest powód, aby świętowali je także niechrześcijanie?

Koniecznie karp, prezenty pod choinkę, jeszcze opłatek, płyta z kolędami i już można świętować. No właśnie co? Czym jest Boże Narodzenie? Czy osoby niewierzące lub wyznające inną religię mają powody, aby także świętować?

Wiadomo, święta rodzinne, może jedyny w ciągu roku czas, który możemy poświęcić dzieciom, a kontynuując tradycję pozostawiania pustego nakrycia i dzielenia się opłatkiem może również pomyślimy o tych, których nie stać na tak wystawne święta. Dlaczego jednak świętujemy pozbawiając gospodarkę narodową dwóch, a właściwie trzech dni roboczych? Dla chrześcijan odpowiedź jest prosta. Boże Narodzenie, jak wskazuje nazwa, jest świętem upamiętniającym ziemskie narodziny Boga, który przyjął postać Jezusa Chrystusa aby swym życiem i śmiercią dać nam wszystkim szansę zbawienia.

To chrześcijanie. Dlaczego jednak nie idą do pracy niewierzący lub wyznający inne religie? Chęć uzyskania dodatkowych dni wolnych i uprzejmość wobec chrześcijan to dwie narzucające się w sposób oczywisty odpowiedzi. Czy jest jednak jakiś powód aby niechrześcijanin świętował Boże Narodzenie? Oczywiście jest. Zwykle jednak nie wiemy lub nie chcemy o tym wiedzieć. Jezus z Nazaretu, od urodzin którego liczymy nasze lata, był założycielem chrześcijaństwa, religii, która stworzyła naszą europejską cywilizację, zwaną do niedawna chrześcijańską. Cywilizację niespotykaną w dziejach ludzkości. Żyjąc w tej cywilizacji na co dzień, doświadczamy jej wad, od których, jak każdy twór ludzki, nie jest wolna. Jeśli jednak oderwiemy się od spraw bieżących i, korzystając ze świątecznego czasu wolnego, spojrzymy z dystansem na chrześcijaństwo na tle innych religii i cywilizacji, zobaczymy jego wyjątkowość.

To była niewyobrażalna rewolucja w ówczesnym świecie. Gwałtowny i krwawy rozwój chrześcijaństwa nie był wynikiem militarnych zwycięstw chrześcijan. To krew męczenników – jak pisał już na początku III wieku Tertulian – była nasieniem chrześcijaństwa. W starożytnym Rzymie, gdzie, pomimo całej jego wysublimowanej kultury, obowiązywała zasada vae victim – biada zwyciężonym, a ulubioną rozrywką tłumów było oglądanie pożerania skazańców przez dzikie zwierzęta lub walk gladiatorów na śmierć i życie, gdzie stosowane dziś rękawice bokserskie lub kostiumy szermierzy by nie zrobić zbytniej krzywdy przeciwnikowi po prostu nie mieściły się w głowach, pojawili się ludzie idący spokojnie i bez oporu na śmierć, modlący się za swoich oprawców i przebaczający im. W świecie, gdzie zemsta uważana była za rozkosz bogów.

W miejsce kilku tuzinów bogów na każdą okazję chrześcijaństwo wprowadziło pojęcie jedynego Boga – stwórcy wszechświata. Takiego Boga znali już Żydzi, lecz chrześcijaństwo w przeciwieństwie do judaizmu – religii plemiennej, jest uniwersalne.

W świecie, gdzie niewolnika traktowano jak sprzęt domowy, chrześcijanie głosili, że zarówno niewolnik jak i jego właściciel są takimi samymi dziećmi bożymi. Co więcej, Żyd stawał się równy Rzymianinowi, barbarzyńca Grekowi, a kobieta mężczyźnie. Władca nie był już bogiem, panem życia i śmierci poddanych a jedynie pomazańcem bożym, który, tak jak i  inni, miał określone prawa i obowiązki w życiu społecznym. Modne ostatnio prawa człowieka nie są więc wynalazkiem „sił postępu”, a wprowadzane w konstytucje państw przez socjalistów przeróżnych odmian, często są tych praw zaprzeczeniem. „Siły postępu” zwykle nadają lub zapewniają obywatelom prawa lecz wiadomo: kto daje, może też i zabrać. Co już nieraz bywało. W cywilizacji chrześcijańskiej władza nie daje obywatelom czy poddanym żadnych praw. Pochodzą one bowiem od Boga. Władza natomiast, bez względu na jej rodzaj, ma psi obowiązek praw tych strzec.

O cywilizacyjnej sile chrześcijaństwa świadczy przykład Europy Środkowej. To właśnie barbarzyńskie plemiona Germanów, Słowian, Bałtów i innych dzikusów, napadające na siebie nawzajem, rabujące i mordujące bezlitośnie pokonanych, a kobiety traktujące jak łup na równi z bydłem i trzodą chlewną, w krótkim czasie po przyjęciu chrześcijaństwa zbudowały społeczeństwa feudalne z ideałem rycerza gotowego bić się i ginąć w obronie honoru swojej damy. Rycerz nie zabijał bezbronnych, nie dobijał rannych, nie znęcał się nad zwłokami. Bezbronny czy ranny przeciwnik przestawał być wrogiem a stawał się bliźnim, któremu należało pomóc.

Jeśli dodamy do tego fakt, że teologia chrześcijańska jest nauką a jej studiowanie nie polega – jak w innych religiach – na wkuwaniu formułek, lecz na rozumowym dowodzeniu tez stosując żelazne zasady logiki, łącząc to z gromadzeniem i przekazywaniem, głównie przez zakonników, dorobku wcześniejszych pokoleń oraz niespotykaną w innych cywilizacjach zdolnością wykorzystywania osiągnięć nauki do ułatwiania życia codziennego czyli rozwoju techniki, otrzymamy obraz fundamentów, na których opiera się nasz dzisiejszy świat.

Śpiewając pod choinką kolędy o narodzinach Zbawiciela – Boże Narodzenie jest przecież świętem chrześcijańskim – pomyślmy czasami, jak żylibyśmy dzisiaj, gdyby dwa tysiące lat temu nie narodził się Jezus z Nazaretu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama