To apogeum nieszczęść

List od czytelnika Opoki: dlaczego zasadą działania ZUSu, USu i banków jest dobijanie leżącego?

Kochani !

Tymi słowami w „Gazecie Wyborczej” z dnia 11.09.2003 r. użalał się i słusznie nad losem górników Abp Damian Zimoń, a w następnej „Wyborczej” (25.09.2003r.) w publikacji pt. „Na drogi, może pod ziemię”, Pan Wacław Czerkawski mówi: cyt. Nie możemy wykluczyć niekontrolowanych protestów, bo ludzie są na skraju wyczerpania nerwowego.

I bardzo dobrze! Trzeba pochylić się nad losem górników i ich rodzin. Też mam w rodzinie górnika, tyle że jak na razie z nie zagrożonej kopalni. Ich dramat rozgrywa się na oczach całej Polski, bo relacjonowane są wszystkie poczynania górników występujących w obronie miejsc pracy. I w tym ich siła.

... a apogeum mojego nieszczęścia!

I mnie podobnych, a jest nas też na pewno setki tysięcy doświadczonych przez los (czytaj: kapitalizm), których nieszczęście rozgrywa się po cichu, w zaciszach martwiejących domów, w których nikt nie jest pewny jutra. Coraz bardziej zasępiona twarz żony i smutne twarze dzieci, które widzą doskonale co się dzieje. Ja nie wyjdę na ulicę, bo jestem sam i nic nie zwojuję. Mnie skarb państwa nie dofinansuje jak upadające kopalnie, huty czy inne wielkie przedsiębiorstwa. Wystarczyłoby chociaż umorzenie przez skarb państwa zaległości skarbowych i ZUS. Wobec wcześniej wymienionych stosuje się umorzenia. Banki z takimi jak ja nie wchodzą w układy. Skarb państwa, ZUS i banki maja na nas tylko jedno rozwiązanie: KOMORNIKA, który PKP nie zabierze dworca centralnego w Warszawie czy elektrowozów albo torów, kopalni nie zabierze węgla, kombajnów, a już broń Boże cokolwiek prezesom spółek węglowych. To są potęgi (wprawdzie na glinianych nogach, ale zawsze) i nikt im nic nie zabierze, a wprost przeciwnie co jakiś czas je dofinansowuje. Górnictwo obecnie zadłużone jest na 25 miliardów zł. Już ułamek tej kwoty pozwoliłby mi stanąć na nogi. Wobec takich jak ja komornik jest mocny, bo ja nie wyprowadzę załogi na ulicę. Do mnie przyjdzie i zabierze co się da, nawet podstawowe narzędzie pracy jakim jest komputer. I nie ważne jest, że to nie zaspokoi roszczeń urzędu skarbowego nawet w 10%, ważne jest to, że pozbawiony narzędzia pracy nie będę mógł nawet próbować zarobić na utrzymanie rodziny, a rodzina nic nie winna zostanie pozbawiona sprzętów domowych. Sąd w imieniu banku dokona przymusowego wpisu do hipoteki i sprzeda dom za tyle, aby odzyskać swoje. Z tego co ewentualnie zostanie nie wystarczy mi nawet na kupno małego mieszkania! I co mi pozostanie z dwójką dzieci i żoną? Na bruk!!! Straszna sytuacja, ale nie sprzeda się w mediach i nikt nie stanie w mojej obronie. Nikt, mam tu na myśli urząd skarbowy, ZUS i banki nie próbuje nawet wysłuchać co spowodowało taką sytuację. Przecież nie zawsze było tak jak w tej chwili. Podatki płaciłem zawsze i to w latach największego powodzenia po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Składki ZUS odprowadzałem regularnie za kilka zatrudnionych osób oraz za siebie i żonę. Kredyty brałem i spłacałem nawet przed terminem. Na wszystko to są dowody, tyle tylko, że to nie jest ważne. Ważne jest, aby dobić leżącego. W czasie kiedy moja firma (dzisiaj jestem sam) prosperowała nie zaspokajałem tylko swoich i rodziny potrzeb. Dzieliłem się z innymi. Wspomagałem regularnie różne fundacje i jednej z nich jestem honorowym członkiem. Wspomagałem kościół parafialny. Wspomagałem kilka lat pewną rodzinę w Kielcach, której los opisany w gazecie bardzo mnie wzruszył. Wspomagałem anonimowo córkę znajomych mieszkających w Bieszczadach. Dofinansowałem młodzieżową drużynę piłki nożnej. Poza tym okazjonalnie kilka innych osób. Nie żyłem wedle zasady „mieć”. Miałem i byłem. Dzieliłem się z innymi. Nie pozostawałem obojętnym na biedę i nieszczęścia innych.

... a dzisiaj?

Autentyczna wizja głodu, chłodu i ciemności. W lodówce głównie szron i światło. Dawno zapomnieliśmy co to kino, krótki wypoczynek, że nie wspomnę o urlopie. Żona zmartwiona i przytłoczona tą sytuacją, jakby mniej kochająca. Stale rosnące zadłużenie. Brak rynku zbytu na tak dobrze niegdyś sprzedający się produkt. Zerowe efekty poszukiwania zatrudnienia. Mój wiek jest przeszkodą nie do przeskoczenia. Żona też nie za młoda i z brakiem doświadczenia również nie może znaleźć pracy. Dom obciążony hipoteką przymusową. Egzekutor z Urzędu Skarbowego jest osobą najczęściej dzwoniącą do mnie. Strach przed dzwoniącym telefonem i dzwonkiem u bramy, ale może już nie długo, bo jak tak dalej pójdzie to telefon i energię elektryczną wyłączą nam. Najlepszymi dniami tygodnia są piątek, późnym wieczorem oraz sobota i niedziela. Dlaczego? W tym czasie nie zadzwoni dzwonek u bramy lub telefon zwiastujący komornika. Najgorszy dzień to poniedziałek, bo wszystko zaczyna się od nowa.

... jak do tego doszło?

Przede wszystkim ze wszech miar nieuczciwa konkurencja, jak ta przysłowiowa „żmija wyhodowana na własnym łonie” i totalne, spowodowane działaniami natury, nie zawinione przeze mnie niepowodzenie pewnego przedsięwzięcia, ogólna zła sytuacja gospodarcza w kraju oraz kredyty z jakimi w tym momencie pozostałem. I nikogo nie obchodzi, że kiedyś byłem dobrym kredytobiorcą spłacającym nawet przed terminem i dobrym płatnikiem podatków i ZUS. Nikt nie jest i nie był zainteresowany powodami, które do tego doprowadziły, a do których powstania ja się nie przyczyniłem. Wszyscy jak jeden mąż skoczyli mi do gardła i powalili mnie na plecy.

... i co dalej?

Nie wiem!!! Niby nie należy tracić nadziei, ale skąd wziąć na to siłę? Jak patrzeć w oczy żonie i dzieciom? Co jeść? Jak po prostu żyć? Skąd wziąć na gazetę, aby mimo wieku szukać pracy? Skąd wziąć na bilet autobusowy, aby dojechać do czytelni jak już nie będzie nawet na gazetę? Wreszcie za co wysłać ofertę pracy, gdzie większość pracodawców życzy sobie, aby przysłać zdjęcie? Ciągle pożyczać?! Już nawet nie ma od kogo.

Nie piszę tego wszystkiego z myślą o tym, że ktoś zechce mi pomóc, bo jak? Piszę tylko po to, aby pokazać, że nie tylko górnicy, hutnicy czy inne grupy zawodowe cierpią niedostatek. Jest też grupa takich jak ja, którzy nie są aferzystami naciągającymi banki czy inne firmy, ale którym zwyczajnie nie udało się przetrwać kryzysu.

(adres i nazwisko czytelnika znane Redakcji)

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama