Żywe święte Słowo

O przekładach Biblii

Przez całe wieki w Modlitwie Pańskiej używaliśmy słowa „winy", podczas gdy najnowsze tłumaczenie Pisma Świętego zamienia je na „długi". Mnożące się przekłady Biblii na gwary proponują „Ponboczka", „frelkę" i „dziywce". Zapowiadane jest też tłumaczenie na język młodzieżowy pt. „Dobra czytanka wg św. zioma Janka". Czy to jednak wciąż to samo Pismo Święte?

Rzeczywiście, można odczuwać lekki niepokój. Przez pół wieku żyliśmy przyzwyczajeni do -wydawałoby się - jedynego poprawnego tłumaczenia Biblii, najpopularniejszej „Tysiąclatki". Być może wielu wiernych nawet nie wie, że w ciągu ostatniego półwieku tych przekładów pojawiło się kilka i fakt, że ukazał się następny, wcale nie jest czymś dziwnym. Za sprawą profesorów skupionych w Radzie Języka Polskiego PAN głośno jest ostatnio o próbach przekładu Biblii na różne gwary i choć Episkopat nie zajął jeszcze oficjalnego stanowiska, trudno czasem nie mieć wątpliwości. Czy wystarczy jedynie nie zmieniać ogólnej treści Pisma Świętego? Czy użycie jakiegokolwiek rodzaju języka do przekazania natchnionych treści nie ma znaczenia? Czy rzeczywiście potrzebna jest Biblia pisana językiem nowoczesnym?

Koniec ery „Tysiąclatki"?

Przez całe wieki Biblia Wujka była dominującym i klasycznym polskim przekładem. Przepiękna staropolszczyzna poprawiana była jedynie podczas kolejnych wznowień niemal aż do połowy XX wieku. Jednak czas mijał i to, co było zrozumiale dla człowieka żyjącego w wieku XVII, dziś jest często zupełnie nieczytelne. Wystarczy podać jako przykład choćby fragment z Księgi Wyjścia: „Nie sąć Hebrejanki jako Egipskie niewiasty, bo same umieją babić". Wkrótce powstawały przekłady Pisma Świętego, które lepiej starały się uchwycić znaczenie Świętych Ksiąg, i przekazać je w językach współczesnych. Sprzyjały temu oczywiście najnowsze odkrycia naukowe w zakresie archeologii biblijnej i lingwistyki, dzięki którym można było lepiej zrozumieć trudne wersety i całe fragmenty oryginałów.

Pierwszym polskim przekładem całego Pisma Świętego z języków oryginalnych jest popularna „Tysiąclatka" - Biblia Tysiąclecia, czyli Tyniecka i to na tym tłumaczeniu do dziś opierają się czytania liturgiczne w Kościele katolickim w Polsce. Od jej pierwszego wydania w 1965 roku sprzedano ponad 4 miliony egzemplarzy, a większość wiernych nie ma nawet pojęcia o istnieniu innych tłumaczeń.

W 1999 roku Katolicka Agencja Informacyjna przeprowadziła ankietę wśród biblistów, mającą ocenić polskie tłumaczenia Pisma Świętego. Otóż za najlepsze literacko uznano przekłady Wujka i Brandstaettera, za najprzydatniejszą w praktyce - Biblię Tysiąclecia, ale największe uznanie zyskała Biblia Poznańska. Widać przy tym, jak trudno jest postawić ocenę jednoznaczną, choć może to też wprowadzić w serce laika pewien zamęt: jak to? To znaczy, że Biblię można tłumaczyć na tak wiele sposobów? Bez obaw, ta różnorodność okazuje się bardzo przydatna. Każdy tłumacz wie, że nikt nie przełoży tego samego tekstu w sposób identyczny. A zestawienie ze sobą kilku różnych tłumaczeń pozwala lepiej zrozumieć natchniony tekst, oświetla go z różnych stron. Gdyby za przykład wziąć Modlitwę Pańską, to w najnowszym przekładzie Edycji św. Pawła czytamy o „długach", choć przez wiele wieków przyzwyczajeni byliśmy do „win". Czy to znaczy, że Wujek i tłumacze „Tysiąclatki" pomylili się? Oczywiście, że nie. Dosłownie w tekście modlitwy istotnie mowa jest o „długach", jednak w kontekście właśnie win lub grzechów. Tłumacze wciąż dyskutują, co powinno być najważniejsze: zachowanie dosłownych wyrażeń i budowy zdań języka starożytnego czy przedstawienie treści w sposób zrozumiały dla współczesnego czytelnika. W praktyce najpopularniejsze są rozwiązania pośrednie. W Polsce jest nią właśnie Biblia Tysiąclecia. Być może wkrótce się to zmieni z powodu wspomnianego przekładu dokonanego pod redakcją ks. Bogusława Zemana. - Język jest tworem żywym. Minęło 40 lat od tłumaczenia Biblii Tysiąclecia. Biblia nie jest tylko zabytkiem literatury. Chodzi o to, by tekst Biblii odnosił się do naszego życia, a będzie się to działo wtedy, gdy będzie zrozumiały. Chcemy rozumieć i mamy do tego prawo. Dlatego na przestrzeni wieków - i nie jest to proces zakończony - pojawiają się nowe tłumaczenia - ks. Zeman wyjaśnia potrzebę nowych tłumaczeń. Nowy Testament, który ukazał się nakładem Edycji św. Pawła, to owoc dziewięciu lat pracy Zespołu Biblistów Polskich. Przeznaczony jest przede wszystkim dla odbiorcy nieprzygotowanego teologicznie, a nawet historycznie czy literacko. Autorzy przekładu unikali wobec tego archaizmów, długich składni i dzielili fragmenty tekstów na krótsze części. Poza tym pojawiły się przypisy objaśniające trudniejsze słowa czy wręcz komentujące konkretne wydarzenia.

„Dobra Czytanka wg św. zioma Janka" 2,13-19

„A kiedy zbliżała się żydowska Pascha, Jezus poszedł do Jerozolimy. A w świątyni obczaił; straganiarzy, którzy chcieli opchnąć woły, owce i gołębie. Wtedy Jezus skręcił na nich bicz,: wywalił ich wszystkich ze świątyni z owcami i wotami, rozsypał im hajs i powywalał stoły. A do dealerów gołębi przyczai): Zabierać mi to stąd! To jest chata mojego Ojca, nie róbcie mi tu bazaru! Wtedy uczniowie sczaili bazę, że było napisane: Żarliwość o twój dom zżera mnie. Wtedy wyszli z gadką Żydzi: Co nam pokażesz na dowód, że możesz takie maniany odstawiać? Jezus na to: Rozwalcie tę świątynię, a ja ją na luzaku odbuduję w trzy dni".

 

Biblia dla każdego

„Pomysły wątpliwej jakości merytorycznej i nieumiejętne wykonanie szkodzą tekstom uznawanym przez chrześcijan za święte" - tak wyrazili się członkowie Rada Języka Polskiego przy PAN-ie w liście, jaki wystosowali do Episkopatu Polski. To zaniepokojenie profesorów dotyczy niektórych tłumaczeń biblijnych: na gwarę śląską, góralską i slang młodzieżowy, które prowadzić mogą do prymitywizacji treści Biblii, a nawet do desakralizacji.

„Ewangelie. Tłumaczone na gwarę góralską, w przekładzie Marii Matejowej-Torbiasz"

„W sóstym miesioncu posłoł Bóg janioła Gabryjela do miasta Galeji, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubiony chłopu imiyniem Józef, s rodu Dawida: a Dziewicy było na imię Maryja. Janioł weset do Niyj i pedzioł: Bydź pozdrowiono, pełnośłaski, Pon z Tobom, błogosławionoś Ty miyndzy niewiastami. Ona się zawstydziyła na te słowa i ozmyślowała, co mo znacyć toto zdrówkanie. Ale Janioł pedzioł Jyj: Nie bójzesie, Maryjo, nalazłaś przecie łaske u Boga. Pocnies i porodzis Syna, ftoremu dos imię Jezus".

„Biblię Ślązoka" przetłumaczył na gwarę autor wielu książek o tematyce śląskiej Marek Szołtysek. - Pisząc tę książkę chciałem pokazać, że gwara może służyć nie tylko do opowiadania kawałów, ale również do mówienia o sprawach ważnych - broni się przed zarzutami zastosowania żargonownego słownictwa, np. opisania Matki Boskiej jako „najszykowniejszej frelki". Na język gwarowy przełożyła Ewangelie i Dzieje Apostolskie zakopiańska poetka Maria Mateja-Torbiasz. Zapowiada, że wkrótce ukaże się cała Biblia po góralsku. Mimo że eksperci od gwary góralskiej mają wiele wątpliwości co do zastosowanych przez nią rozwiązań językowych, to poetka podpiera się wieloma pozytywnymi opiniami polskich biblistów i biskupów. Poetka mówi, że jej celem jest pokazanie młodemu pokoleniu górali religijnego słownictwa w ich gwarze: „Nie znać Ewangelije, to tak, jak nie znać Pana Jezusa. Jak to dobrze, że górale bedom mogli jom cytać w mowie swoik ojców". Ewangelia po góralsku bywa już czytana w zakopiańskich kościołach na Krzeptówkach, na Cyhrli i w Kościelisku. Maria Mateja-Torbiasz przetłumaczyła także lekcjonarz, z którego również chętnie korzystają podhalańscy księża.

Język jest najistotniejszą wartością wyróżniającą kulturę kaszubską, nic więc dziwnego, że tłumaczenia fragmentów Biblii na kaszubski pojawiały się już od kilku wieków. Niektóre powstały całkiem niedawno. W tym przypadku mamy do czynienia z istnieniem przekładu z greki: jest to Ewangelia według św. Marka, dokonana przez franciszkanina o. Adama Sikorę: „Ewanielejó wedle swiatego Marca". Otrzymała ona zgodę na publikację Prymasa kardynała Józefa Glempa. Specjalnie dla cyklu „Verba Sacra" o. Sikora przetłumaczył Prolog Jan owy i Ewangelię Dzieciństwa. - Pierwszym celem podjęcia tłumaczenia pozostaje dla mnie osobiście pragnienie usłyszenia w głębi duszy Słowa Bożego w języku, który stanowi jedynie zewnętrzny wyraz tego, co składa się na tożsamość Kaszuby. Jest to pragnienie harmonijnego zgrania owych głębokich potrzeb ducha ludzkiego z adresowanym do niego przesłaniem samego Boga - powiedział. Pod tym względem największe zaniepokojenie może budzić pomysł przełożenia Ewangelii na slang młodzieżowy. Pojawiały się niedawno informacje, że w Stanach Zjednoczonych młodzież opracowała tekst Nowego Testamentu w skrótowym języku SMS-ów. Ma on jednak „istnieć" tylko w tym konkretnym kontekście: na ekranie telefonu można będzie przeczytać fragment Pisma Świętego. Trochę inaczej wygląda pomysł nobilitacji języka blokowisk przy pomocy świętego tekstu, bo czy rzeczywiście potrzebny jest on do tego, by młody człowiek zrozumiał treść Biblii? Czy da się w ten prymitywny sposób oddać ducha Pisma Świętego, w którym przecież niemal za każdym słowem kryje się wielki sens? Najważniejsze, żeby na tej modnej ostatnio fali nowych tłumaczeń, na pewno przydatnych dla różnych grup społecznych, nie zagubić sacrum, jakie to Słowo ze sobą niesie.


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama