„Może walniemy różańczyk?”. Jak przetrwało małżeństwo Muńka Staszczyka

„To też jest coś naszego, co nas łączy. Małżeństwo to jest trudna przygoda, ale też piękna. Mogłabym się zatrzymać na wadach i winach Muńka i go zostawić. Ale to nie jest cała prawda o nim” – opowiada Marta, żona wokalisty T.Love

W małżeństwie Staszczyków nie brakowało kryzysowych momentów – tak wynika z relacji Marty przedstawionej w książce „Chłopaki (nie) płaczą. Muniek Staszczyk bez ciemnych okularów”. To wywiad-rzeka z liderem zespołu T.Love, a także z jego żoną przeprowadzony przez Piotra Żyłkę. Już we wcześniejszych wywiadach wokalista nie ukrywał swojej wiary, ale i tego, że nieraz nie postępował zgodnie z nią. Jak dowiadujemy się z nowej książki, kłopoty w małżeństwie Muńka były spowodowane „nadużywaniem sławy, alkoholu i kobiecego towarzystwa”.

„Kiedy pojawił się problem jego niewierności – relacjonuje żona – mieliśmy już dzieci, trzeba było brać pod uwagę również ich dobro. Nie chciałam, żebyśmy je zranili. Muniek był moim mężem, ale też ich ojcem (...) i chyba najważniejsze – moje uczucia zupełnie nie wygasły. I dlatego nawet jeśli działy się trudne rzeczy, nie dało się tak łatwo tej drugiej osoby zostawić”.

Marta Staszczyk opowiada, że kiedy mąż „już naprawdę narozrabiał, przychodził wręcz padał na kolana, płakał i prosił żebym mu wybaczyła”.

„Czułam, że to jest szczere, że mam przed sobą naprawdę skruszonego faceta, który ma dobre serce, tylko się strasznie pogubił”

– mówi.

Warto walczyć o rodzinę

Żona piosenkarza podkreśla, że wiara bardzo pomogła uratować małżeństwo.

„Muniek jest takim dobrym grzesznikiem. Upada, ale się podnosi. Ja z kolei wiem, że były takie okresy w naszym związku, kiedy mógł się poczuć zaniedbany, bywałam dla niego oschła. To nie jest tak, że on jest tym złym, a ja jestem chodzącym ideałem. Nawet jeśli czasami tak o mnie opowiada”

– tłumaczy.

Celebrycki status czy wyjazdy na koncerty mogą tworzyć zagrożenia dla małżeństwa, ale nietypowy tryb pracy ma też swoje zalety – można wspólnie jeść śniadania, a to dla Staszczyków ważne.

„Oboje bardzo lubimy ten nasz poranny leniwy rytuał – mówi Marta. – A potem Muniek czasem pyta: «To co, Martusia, może walniemy różańczyk?» i razem się modlimy. To też jest coś naszego, co nas łączy. (…) Małżeństwo to jest trudna przygoda, ale też piękna. Mogłabym się zatrzymać na wadach i winach Muńka i go zostawić. Ale to nie jest cała prawda o nim. To jest człowiek z sercem na dłoni. Po cichu pomaga wielu ludziom (…). Myślę, że warto mieć rodzinę i warto o nią walczyć”.

Źródło: rp.pl/IDK

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama