Przemówienie kard. Dziwisza na spotkaniu w Zagrzebiu 9-10.02.2009
W dniach 9-10 lutego w Zagrzebiu (Chorwacja) odbyło się spotkanie przewodniczących Konferencji Episkopatów i kardynałów z Europy Środkowowschodniej z okazji 20. rocznicy upadku reżymów komunistycznych. Polskę reprezentował metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Tłem spotkania stało się liturgiczne wspomnienie bł. kard. Alojzego Stepinaca, ofiary prześladowań komunistycznego reżymu w Jugosławii. Wspominaniu dramatycznej przeszłości towarzyszyły refleksje na temat misji Kościoła w dzisiejszej Europie oraz problemów, jakich nastręcza trudne dziedzictwo okresu niesprawiedliwości i przemocy, którego skutki wciąż są jeszcze odczuwane w życiu społeczeństw krajów byłego bloku komunistycznego. Poprzednie spotkania zorganizowano w Budapeszcie w 2004 r. oraz w Pradze w 2007 r. Poniżej zamieszczamy przemówienie, które kard. Stanisław Dziwisz wygłosił w Zagrzebiu.
Po upadku reżymu komunistycznego w naszych krajach Kościół uznał wielkie znaczenie tego wydarzenia dla swej misji w Europie i przyjął je jako dar i zadanie.
Kościół przyjął to wydarzenie jako dar, ponieważ mimo różnych oznak kryzysu systemu jego upadek, którego pragnęły miliony ludzi, o który modlili się wierni, nie był jednak przewidywany i spodziewany przez analityków, politologów i ekonomistów. Kościół, słusznie, dostrzegł w tym kairós, czas pomyślny, dany przez Boga, który usłyszał krzyk swego uciskanego ludu i wysłuchał jego modlitw. Od samego początku Kościół zrozumiał także, że ten dar był wymagającym zadaniem, z którym należało się odważnie zmierzyć. Dziś, dwadzieścia lat po upadku komunizmu widać jeszcze wyraźniej, że ten kairós był i nadal pozostaje wyzwaniem, które musi być wielkodusznie podjęte przez żyjących nadzieją i wdzięcznych za działanie Boga w historii ludzi.
Taka perspektywa teologiczna w interpretacji tego, co wydarzyło się dwadzieścia lat temu, która nie wyklucza oczywiście innego podejścia, jest dla mnie kluczem do odczytania doświadczenia, jakie było udziałem Kościoła w Europie Środkowowschodniej, również w Polsce. Jestem przekonany, że również jakość i waga wkładu, jaki nasze Kościoły winny wnieść w odnowę całego starego kontynentu, zależy w dużej mierze od zachowania tej perspektywy teologicznej, która konieczny realizm łączy z optymizmem chrześcijańskiej nadziei, która nie zniechęca się ani nie lęka w obliczu znaków dekadencji i śmierci, ani nie poddaje wobec agresywnych postaw antychrześcijańskich i antykatolickich.
Perspektywa, jaką przyjęliśmy, skłania nas przede wszystkim do refleksji — podobnej do rachunku sumienia — której przyświeca pytanie o to, co zrobiliśmy z darem wolności. Pytanie to jest tym bardziej uzasadnione, że nasze społeczeństwa, a więc także ludzie wierzący, zostały silnie naznaczone przez trwające dziesięciolecia doświadczenie zła, dlatego w sytuacji niemałych trudności wdzięczność za otrzymany dar ustępuje miejsca pokusie uważania siebie za ofiarę, nieufności i obawy, że sprawy Boże przegrywają. Naszym obowiązkiem, jako pasterzy ludu, jest reagowanie na tę pokusę niewdzięczności, która objawia się w różnych formach.
Jedną z takich form jest tęsknota za światem idealnym, który nigdy nie istniał. Królestwo Boże, które przychodzi i wzrasta pośród nas, nie jest utraconym rajem, który trzeba odzyskać, ani nową utopią, o którą mielibyśmy niecierpliwie walczyć. Sługa nie został posłany, aby wyrwać chwasty, zanim ziarno nie dojrzeje do żniwa! To będzie zadaniem żniwiarzy w momencie, o którym zdecyduje Pan żniwa (por. Mt 13, 28-30). Przypowieści ewangeliczne o Królestwie są nie tylko punktem odniesienia dla naszego rachunku sumienia, ale również dla zastanowienia się nad naszym sposobem bycia Kościołem we współczesnych czasach.
Perspektywa Bożego daru nie wyklucza rywalizacji, ale z pewnością wyklucza agresję, podejrzliwość i nieufność jako zasadnicze postawy w stosunkach społecznych i politycznych. Perspektywa wdzięczności za otrzymany dar nie wyklucza, że strząśniemy pył z naszych stóp i zwrócimy się w inną stronę (por. Łk 9, 5), ale oczywiście wyklucza rzucanie ognia na głowy przeciwników (por. Łk 9, 53-55). Potrzebujemy dziś świadków gotowych również na męczeństwo, ale nie są dobrymi doradcami ci, którzy chcą narzucać Ewangelię za pomocą środków nieewangelicznych. Głoszenie Ewangelii i konsekwentne dawanie o niej świadectwa niewątpliwie wpływa na politykę, ale nie posługuje się polityką, aby się narzucać. W perspektywie daru Bożego dobrze widać takie tendencje, obecne również w życiu katolików polskich. Ich przejawianie się i natarczywość są w pewnym sensie czynnikiem przyspieszającym sekularyzację.
Jan Paweł ii lubił posługiwać się obrazem Europy oddychającej dwoma płucami. Niewątpliwie dobrym owocem tego dwudziestolecia jest rozwój współpracy między Kościołami naszego kontynentu i wzrost wzajemnego zaufania mimo różnych doświadczeń historycznych i po części różnych przesłanek kulturowych. My w Europie Środkowowschodniej żyjemy od wieków obok Kościołów o tradycji bizantyjskiej. To sąsiedztwo w Europie, która stopniowo eliminuje bariery, gdzie istnieje duża migracja obejmująca wiernych naszych Kościołów, zwiększa naszą odpowiedzialność za pojednanie, bez którego nowa ewangelizacja będzie mało wiarygodna. W tej dziedzinie jest jeszcze wiele do zrobienia. Pojednani i zjednoczeni przez dawanie wiarygodnego świadectwa nie tylko o wartościach ewangelicznych, ale przede wszystkim o żywej Osobie Jezusa Chrystusa, jesteśmy zdolni dokonać znacznie więcej!
Niewątpliwie trudnym rozdziałem, nie tylko dla społeczeństwa i Kościoła w Polsce, jest przeszłość, która wyłania się z archiwów komunistycznych służb bezpieczeństwa. Z jednej strony, dumni jesteśmy z licznych przykładów przejrzystego i nierzadko heroicznego świadectwa wierności Kościołowi, z drugiej strony, czujemy pewien opór przed badaniem przeszłości niektórych naszych braci w wierze i w kapłaństwie, podejrzanych o współpracę z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa. Trudność nie polega na braku woli, by ustalić prawdę, czy na rozmiarach zjawiska współpracy, które w istocie były raczej niewielkie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę ogrom zaangażowanych środków, lecz wynika z instrumentalnego wykorzystywania zgromadzonego materiału, co w pewnym sensie jest kontynuacją wyniszczającego działania tych, którzy przez dziesiątki lat zwalczali nas wszelkimi dostępnymi sobie środkami.
Te i inne trudności, o których była mowa wyżej, są dla Kościoła wyzwaniem we właściwej dla niego sferze, jaką jest pojednanie. Wydaje się, że dobre korzystanie z daru wolności prawie we wszystkich sytuacjach życiowych zależy od tego, jak głęboki jest proces pojednania. Komunizm nie tylko spowodował wiele ran, ale przeszkodził także w zaleczeniu starych, pozostałych po dawnych konfliktach. Dlatego jestem przekonany, że nasze Kościoły wniosą największy wkład w przyszłość kontynentu, jeśli ze wszystkich sił będziemy ukazywać wartość pojednania na wszystkich poziomach życia jednostkowego, rodzinnego, społecznego, kościelnego i międzynarodowego.
W Polsce proces sekularyzacji oczywiście nie rozpoczął się z chwilą zmian politycznych w 1989 r. Otwarcie na świat, które umożliwił upadek reżymu komunistycznego, zbiegło się z rozwojem technologii informatycznych. Rozwój ten przyczynił się do masowego pojawienia się w Polsce, a myślę, że również w innych krajach naszej części kontynentu, prądów kulturowych, modeli życia i światopoglądów, które są sprzeczne z chrześcijaństwem lub wręcz wrogo do niego nastawione. Przyspieszyło to niewątpliwie proces sekularyzacji i postawiło nowe wyzwania nie tylko przed pracą duszpasterską Kościoła, ale również przed całą dziedziną kształtowania i wyrażania myśli katolickiej, od uczelni katolickich po kręgi inteligencji katolickiej skupionej wokół niektórych czasopism, od wydawnictw po środowiska nauczycieli religii w szkołach publicznych. Nie dziwi więc, że pojawiły się żywe dyskusje na zasadnicze tematy dotyczące tożsamości katolików i ich relacji ze światem zewnętrznym. Dyskusje te są prowadzone nie tylko ze światem zewnętrznym, ale również w obrębie świata katolickiego. W obu przypadkach klimat dyskusji ma niewiele wspólnego z duchem dialogu. Na klimat społeczny i, niestety, również na klimat w Kościele wywierają wpływ ostre polemiki wywoływane przez zdecydowane obstawanie przy stanowiskach nie do pogodzenia. Ten klimat wrogiej polemiki ad extra i ad intra wpływa w sposób bardzo wyraźny na odbiór nauczania biskupów, również w zasadniczych kwestiach etycznych. Kultura dialogu pozostawia wiele do życzenia. Trzeba starać się znaleźć taki język i argumenty, które nie będą odbierane jako zagrożenie dla wolności lub jako stronnicze. Naszym obowiązkiem jako pasterzy jest dawanie przykładu kultury dialogu, w którym szanuje się jednocześnie prawdę i godność drugiej strony.
Kościół, poszukując nowego stylu swej działalności pasterskiej, opartego na kulturze dialogu, musi pilnie zająć się pewnymi problemami, które mają zasadnicze znaczenie dla przyszłości Polski i Kościoła w Polsce.
Przede wszystkim mamy do czynienia z kryzysem rodziny, który pogłębia się na naszych oczach z bardzo złożonych przyczyn. Wzrastającej nietrwałości rodziny towarzyszy dystansowanie się do moralnego nauczania Kościoła na temat rodziny i małżeństwa. Konieczna jest głęboka odnowa kształtowania sumień, aby właściwie pojmowane były wartości, na których budowana jest rodzina i małżeństwo, na których ostatecznie opiera się cały porządek społeczny. Odnowa ta nie jest łatwa, czego dowodem jest ostra dyskusja na temat zapłodnienia in vitro, która toczy się od kilku miesięcy w Polsce.
Skuteczność kształtowania sumień zależy również od sposobu, w jaki są przedstawiane argumenty Kościoła w debacie publicznej.
Innym wielkim wyzwaniem stojącym przed Kościołem jest młodzież, która w wielu kwestiach nie rozumie dobrze języka i argumentów Kościoła i pod wpływem dominującego w kulturze konformizmu przyjmuje mentalność daleką od Ewangelii i odnosi się z rezerwą do praktyk chrześcijańskich i do wiary. Poszukiwanie nowego języka musi mieć oparcie w wiarygodnym świadectwie o pięknie i prawdzie nauczania ewangelicznego.
Na koniec, widzimy, że zmniejsza się ilość powołań kapłańskich i zakonnych. To zjawisko nas martwi, nawet jeśli nie przybrało jeszcze dramatycznych rozmiarów. Próbujemy analizować jego przyczyny, które są bardzo złożone. Czujemy, że skuteczność budzenia powołań już dziś jest sprawdzianem zdolności odnowy życia wspólnoty kościelnej.
Nie chcemy pozostawać bierni w obliczu tych wyzwań. Bodźcem dla nas jest styl duszpasterskiego kontaktu Jana Pawła ii i Benedykta xvi ze współczesnymi ludźmi. Pomaga nam ich bogate nauczanie. Uczymy się także od świeckich, kształtowanych w różnych ruchach kościelnych. Próbujemy lepiej zrozumieć doświadczenie Kościołów w Europie Zachodniej. Jesteśmy przekonani, że możemy i powinniśmy dać współczesnemu światu racje życia i nadziei, dlatego nie poddajemy się wobec trudności i wyzwań.
Refleksja nad doświadczeniem dwudziestu lat, które minęły od opatrznościowego upadku reżymu komunistycznego w naszych krajach, uświadamia nam, że dopiero uczymy się korzystania z daru wolności. Jest to dar naprawdę wymagający! Wymaga on nie tylko zmiany mentalności, uwarunkowanej długotrwałym doświadczeniem życia pod rządami dyktatury, ale przede wszystkim praktykowania i kształtowania w sobie nowych cnót, dzięki którym prawda Ewangelii ukaże w pełni swoją atrakcyjność i moc.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (4/2009) and Polish Bishops Conference