O tkliwej miłości Boga
Podczas swego ostatniego pobytu w Krakowie, Jan Paweł II z nową mocą przypomniał ludziom prawdę o Bożym miłosierdziu. Nie jest to temat nowy, przeciwnie jest on tak stary jak księgi Pisma Świętego. Pojawia się on już na pierwszych jego kartach i biegnie przez wszystkie księgi aż do Apokalipsy. Wraca jak refren po każdym wierszu psalmu 136: bo Jego miłosierdzie na wieki. Kościół nigdy o nim nie przestał mówić, lecz ludzie często żyli tak, jakby go sobie w ogóle nie uświadamiali. Może dlatego sam Jezus przez siostrę Faustynę i ks. Michała Sopoćkę przypomniał światu, że Bóg jest miłosierny, i że Jego miłosierdzie jest życiem ludzi. Papież jest tylko heroldem tej prawdy. Jeśli zaś jest ona tak bardzo ważna, trzeba ją stale na nowo odkrywać, zgłębiać, wracać do niej we wszystkich indywidualnych i zbiorowych zmaganiach, czerpać z niej siły do życia i budować na niej swoją przyszłość.
Najczęściej słyszymy, że miłosierdzie jest przymiotem Boga i wówczas myślimy o nim jako o czymś zewnętrznym w Bogu. Bóg jest - mówimy - wszechmocny, sprawiedliwy i miłosierny. Trzeba więc Go się lękać i liczyć na Jego miłosierdzie, bo przecież każdy człowiek dopuszcza się grzechu. A tymczasem miłosierdzie jest kształtem miłości Bożej, Bóg jest miłością (J 4, 8.16) - pisze św. Jan Apostoł. Znaczy to, że miłość jest imieniem Boga i określa Jego Istnienie. Jest ona życiem Ojca, Syna i Ducha Świętego i zwornikiem jedności Boskich Osób.
Gdy ta miłość rozlewa się na ludzi, staje się miłosierdziem. Miłosierdzie w stosunku do miłości nie jest ani czymś więcej, ani czymś mniej. Jest po prostu ziemskim kształtem odwiecznej miłości Boga. Miłość w zenicie - to rzeczywistość nieba. Na ziemi daje się ona poznać jako jutrzenka lub poświata. Gdy człowiek w swej wierze wchodzi w zasięg miłości Boga, odbiera ją jako przedsmak wiekuistego szczęścia. Gdy wpada w grzech, a nie przestaje wierzyć, to chociaż ociera się już o noc, nie traci sprzed oczu blasku Boskiego słońca. Miłosierdzie Boga wynika z Jego wierności Samemu sobie i często jest tak czułe, tkliwe, kojące i życiodajne jak miłość matki do własnego dziecka.
Adresatem Bożego miłosierdzia jest przede wszystkim człowiek. Bóg stworzył go z miłości i dał mu wolność, mimo iż wiedział, że się od Niego odwróci. Dał człowiekowi wolność i zdolność miłowania, włożył w jego serce pragnienie miłości i wezwał go do uczestnictwa w tej pełni. Bóg pozostał wierny Swemu zamysłowi i dlatego historia ludzkości jest nie tylko zapisem ludzkich odstępstw, lecz także Bożych zmiłowań. Wszystko Bóg stworzył dla człowieka, a jego pragnie ze względu na niego samego (KDK, 24). To stanowi o jego wielkości. U Boga liczy się człowiek: nie jego stanowisko, majętność, działanie, lecz on sam, z tym wszystkim, kim jest, w swoim podobieństwie do samego Stwórcy.
Człowiek, ponieważ jest wolny, może różnie odnieść się do miłosiernego Boga. Papież zachęca do ufności. Zna on doskonale grzechy ludzkie i wszystkie ich zniewolenia. Wie on, że ludzie na co dzień bliscy są rozpaczy. Dlatego przypomina Chrystusowe słowa:
Nie lękajcie się, ufajcie. Ufność, płynąca z wiary, jest ogromną siłą, często ratunkiem przed śmiercią. Miłosierdzie Boże przyjęte wiarą jest jak promień słońca usuwający noc człowieczą. Bez tego światła ciemności zawładnęłyby rodzajem ludzkim.
Gdy jednak człowiek przestaje wierzyć lub zaczyna pogardzać wiarą. Boże miłosierdzie zatrzymuje się przed murem nie do przebicia. Człowiek wtedy sam sobie stwarza piekło, które jest niczym innym tylko odrzuconą Bożą miłością. Niestety, historia zna takich ludzi. Niektórzy z nich nawet dorabiali teorie na uzasadnienie swego postępowania.
Jest też pewna część ludzi, którzy modlą się do Boga o miłosierdzie, żeby go już więcej nie potrzebować. Oni po prostu nie rozumieją czym jest miłosierdzie. Wydaje się im ono poniżeniem. Stając przed miłosiernym Bogiem, czują się żebrakami, a łaskę przyjmują jak ochłap spadający ze stołu Pana. Zamienili obraz Ojca na postać łaskawego Władcy. Zapomnieli o relacji ojcowsko-macierzyńsko-dziecięcej. Już nie są w stanie zaakceptować siebie ani ojcowskiej miłości Boga. Wyjście z tego ciemnego zaułka jest bardzo trudne. Chrystus wzywa, byśmy nie lękali się samych siebie, byśmy mieli odwagę stanąć przed Bogiem tacy, jacy jesteśmy.
Jest wreszcie postawa lekceważenia Bożych przykazań ze względu na miłosierdzie Boga. Taki człowiek mówi: - nic mi się nie stanie, bo Bóg jest miłosierny. Nie boi się on ani ludzi, ani Boga, zaczyna być tyranem dla siebie i dla swojego otoczenia. Mniema nawet, iż jest wierzący. Jest to jeden z większych błędów, przynoszących szkodę, często ogromnej ilości ludzi.
Z wszystkich nędz ludzkich największa jest niewola grzechu. Nie ubóstwo, bezrobocie, choroba, pozbawienie dobrego imienia, lecz dostanie się w szpony grzechu przy jednoczesnej pamięci, że przedtem tak nie było, i świadomości, iż mogłoby być inaczej. Stan, w którym człowiek czuje, iż nie ma nic zdrowego w jego ciele, nic nietkniętego w kościach na skutek grzechu, gdy winy przerastają jego głowę i przygniatają go ciężkim brzemieniem (Ps 38). Taką była kobieta cudzołożna, którą przyprowadzono przed Jezusa, rzucono na ziemię z żądaniem skazania jej na ukamienowanie. A Jezus odpuścił jej grzechy i odprawił do domu, mówiąc: Idź, a od tej chwili już nie grzesz (J 8, 11). Nie potępił, lecz ulitował się. Wyrwał śmierci i przywrócił ją życiu. I tym właśnie jest miłosierdzie - mocą ożywiającą, ciepłem topiącym wszelkie lody.
Miłosierdzie, jako wcielona miłość, domaga się odwzajemnienia. Chrystus uczy: Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny (Łk 6, 36). A św. Jakub dodaje: Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie prawa wolności. Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, kto nie czynił miłosierdzia (Jk 2, 12-13). Słowem: miłość Boga i wolność człowieka wołają o miłosierdzie między ludźmi, o miłosierdzie jako naśladowanie miłosiernego Boga, o taką miłość, która podnosi, a nie poniża, buduje, a nie burzy.
W życiu codziennym miłosierdzie jest miarą człowieczeństwa. Ten prawdziwie postępuje jak człowiek, kto jest wrażliwy na drugiego człowieka, kto oddaje siebie drugiemu w całkowitym bezinteresownym darze. Chrystus uczynił to do końca bez reszty na krzyżu. Chrześcijanin czyni to wtedy, gdy krzyż Chrystusowy bierze na swoje ramiona i żyje już nie sam, lecz w Chrystusie i z Chrystusem (Ga 2, 20).
Świat współczesny bardziej niż inne wieki potrzebuje uczynków miłosierdzia. Widział on bowiem zbrodnie przewyższające wszystkie dotychczasowe upodlenia człowieka. Bóg jest zawsze taki sam, tzn. miłosierny. I człowiek powinien być taki, jaki wyszedł z rąk Bożych, tzn. miłujący i dążący do pełni miłości. Tylko bowiem idąc tą drogą może być szczęśliwy i pomagać innym być szczęśliwymi. Miłosierdzie jest kształtem doskonałości.
opr. ab/ab