Fragment książki: Dokumenty Soborów Powszechnych (325-757), t. I, Wydawnictwo WAM 2001
tom/numer: XXIV
Tekst grecki, łaciński, polski
ISBN: 83-7097-928-9
format: 156x232 mm
stron: 400
rok wydania: 2001
Uwaga: Wersja papierowa zawiera tekst oryginalny, wstęp, szczegółowe przypisy, bibliografię itp.
Zobacz także: Ks. prof. Tomasz Jelonek, Recenzja "Dokumentów Soborów powszechnych"
Zwołanie tego soboru poprzedził epistolarny konflikt pomiędzy Nestoriuszem, biskupem Konstantynopola oraz Cyrylem, biskupem Aleksandrii. Pozornie chodziło o prawomocność używania tytułu Bogarodzica (Theotokos), w istocie jednak chodziło o określenie złożenia natury boskiej i ludzkiej w Chrystusie. Obaj biskupi szukali mediacji w Rzymie u Celestyna I, który wraz ze zwołanym na tę okoliczność synodem przychylił się do opinii Cyryla i potępił Nestoriusza w 430 roku. Ten z kolei skłonił cesarza Teodozjusza II do zwołania soboru z udziałem wszystkich metropolitów Kościoła. Warto zauważyć, że list zapraszający do Efezu został wysłany dopiero 19 listopada 430 roku, a datę wyznaczono na Zesłanie Ducha Świętego, co przypadło na 7 czerwca 431 roku. Trudno zrozumieć ustalenie daty tak wczesnej, zaledwie 50 dni od Wielkanocy i w trzy tygodnie od wznowienia żeglugi na Morzu Śródziemnym. Delegaci z dalszych stron nie mieli możliwości zdążyć na czas: Jan z Antiochii z delegacją swoich biskupów przybył dopiero 24 czerwca, a legaci papiescy dopiero 10 lipca. List Kapreola z Kartaginy, który zamieszczamy, gdyż został wprowadzony do akt soborowych, informuje, że zaproszenie do Afryki dotarło dopiero w czasie Wielkanocy. Nie było więc możliwości zwołania synodu i wyboru delegatów.
Cyryl zdołał przekonać przybyłych na czas biskupów, aby sobór rozpocząć 22 czerwca, mimo nieobecności wielu i protestów Kandydiana, delegata cesarskiego dla kontrolowania prawidłowości obrad. Na pierwszej sesji przeczytano nicejskie Credo i stwierdzono, że zgadza się z nim list Cyryla do Nestoriusza, natomiast nie zgadza się odpowiedź Nestoriusza. Przeczytano też inny list Cyryla do Nestoriusza z dołączonymi 12 anatematyzmami, z roku 430. Nestoriusza potępiono i tym zakończono obrady. Przygotowany na takie rozwiązanie lud efeski przyjął wychodzących z kościoła wiwatami. Po przybyciu Jana z Antiochii ten nie zaakceptował ustaleń i zwołał «swój» sobór, na którym potępiono Cyryla i biskupa Efezu Memnona. 22 lipca sobór «Cyrylowy» potępił Jana i ustalił dekret o niezmienności Credo nicejskiego.
Cesarz nie zaakceptował żadnych z powyższych ustaleń — choć kazał Nestoriuszowi wrócić do swego klasztoru w Antiochii — i rozwiązał zgromadzenie. Uchwały «cyrylowe» zatwierdził papież Sykstus III w 432 roku.
Dopiero w dwa lata później, 23 kwietnia 433 roku doszło do podpisania ugody pomiędzy Cyrylem Aleksandryjskim i Janem Antiocheńskim.
Bibliografia: ... Więcej w wydaniu papierowym
1. Czcigodnym, błogosławionym i świętym współsługom, zbierającym się zewsząd na święty sobór — Kapreol przesyła pozdrowienie.
2. Pragnąłem, Bracia najdrożsi, żeby czcigodny wasz sobór mógł się odbyć w takich warunkach, żebyśmy i my mogli posłać oficjalną delegację wybraną przez wspólne głosowanie spośród braci i współbiskupów naszych, a nie pożałowania godną odmowę. Różne niestety przeszkody stanęły w po-przek naszym wysiłkom.
3. I tak po pierwsze: dotarł do naszych rąk list Pana i Syna naszego, pobożnego cesarza Teodozjusza, ze specjalnym wezwaniem błogosławionej pamięci brata naszego i współbiskupa Augustyna do osobistego stawienia się na sobór. List ten nie zastał go już przy życiu(2). 4. Wobec tego uznałem to cesarskie wezwanie, choć było skierowane do wspomnianego Augustyna, za wysłane do mnie i postanowiłem przez oficjalną korespondencję i zwykłe ustne rozmowy zwołać ogólnoafrykański synod, żeby spośród braci i współbiskupów naszych wybrać delegację i wysłać ją na wasz czcigodny i dostojny sobór.
5. Jednakże w chwili obecnej wszystkie drogi są zamknięte. Ogromne zastępy wrogów zalały kraj, wszystkie prowincje okropnie zniszczono, ludność częściowo wymordowano, częściowo wyprowadzono w niewolę — oto żałosny obraz spustoszenia, jakie na każdym kroku rzuca się w oczy(3). Takie oto były przeszkody, które całkowicie uniemożliwiły biskupom afrykańskim odbycie wspólnego zjazdu.
Do tego trzeba dodać jeszcze i to, że list cesarza nadszedł do nas w dniach Paschy, kiedy do otwarcia czcigodnego soboru pozostały zaledwie dwa miesiące, co ledwie by starczyło na zwołanie synodu afrykańskiego, nawet gdyby nie zaszły żadne trudności ze strony nieprzyjaciół(4). 6. W rezultacie —choć w żaden sposób nie zdołaliśmy wyznaczyć delegatów, to przecież z uwagi na szacunek, jaki należy się dyscyplinie kościelnej — wysyłamy, czcigodni Bracia, naszego syna, diakona Bessulę, z listem usprawiedliwiającym naszą nieobecność.
7. Jestem wprawdzie głęboko przekonany, że wiara katolicka przy pomocy Bożej utwierdzi się pod każdym względem na tym wielkim soborze czcigodnych biskupów, to jednak kieruję do Was, Bracia świętobliwi, następujące wezwanie: umocnieni łaską Ducha Świętego, który będzie Was — jak wierzymy — wspomagał we wszystkich czynnościach, odrzućcie nowe i dotąd uszom kościelnym obce nauki mocą autorytetu prowincji(5) i postawcie tamę nowym wszelkiego rodzaju błędom. Idzie o to, aby błędy dawno już przez Kościół potępione i w czasach, w których się narodziły, powagą Stolicy Apostolskiej i zgodnym wyrokiem biskupów odrzucone, nie były pod pozorem ponownego przedyskutowania jeszcze raz wznawiane, skoro już dawno głos im odebrano.
8. Gdyby atoli wyłoniły się jakie nowe zagadnienia, trzeba je albo uznać i przyjąć, albo potępić i odrzucić(6). Gdyby ktoś dopuścił do ponownego dyskutowania tego, co już dawno zostało osądzone, da tylko dowód, że sam uwikłał się w wątpliwości w wierze, którą dotąd wyznawał. 9. Trzeba również z uwagi na przyszłe pokolenia i to jeszcze mieć na oku: aby to, co na obronę wiary zostało obecnie zdefiniowane, mogło na zawsze swą ważność zachować, trzeba, aby to, co przez ojców zostało już zdefiniowane, było przestrzegane. Jeżeli zatem na wieki ma trwać to, co zostało dla utwierdzenia wiary katolickiej postanowione, należy to umacniać nie własną powagą, lecz decyzją starych [Ojców]. Gdy zatem to, czego ktoś mocno się trzyma, jest potwierdzone zarówno przez stare jak i nowe definicje, wówczas jest jasne, że taki głosi i trzyma się jedynej prawdy Kościoła katolickiego, płynącej w nieskazitelnej czystości i z niezrównaną powagą od dawnych czasów, aż do naszych dni.
10. Takie oto myśli podsuwam czcigodnym uszom Waszym w miejsce poselstwa afrykańskiego, którego wspomniane przeszkody wysłać nam nie pozwoliły. Proszę Was gorąco, abyście naszej nieobecności nie chcieli uważać za wynik pychy czy ospałości, lecz sytuacji przymusowej i abyście wzięli pod uwagę obiektywne klęski, jakie nas nawiedzają w obecnej chwili.
opr. mg/mg