Homilia podczas XXV Krajowego Kongresu Eucharystycznego w Ankonie, 11.09.2011
Od 4 do 11 września 2011 r. odbywał się w Ankonie we Włoszech XXV Krajowy Kongres Eucharystyczny. Ankona jest stutysięcznym miastem, położonym nad Adriatykiem, stolicą regionu Marche.Powstała w IV w. przed Chrystusem jako grecka kolonia. Posiada liczne zabytki ze wszystkich epok, począwszy od starożytności, jest ważnym portem wojennym i handlowym. Zamknięcia Kongresu w niedzielę 11 września dokonał Benedykt XVI. Była to jego 24. podróż na terenie Włoch. Po przybyciu do Ankony Papież przewodniczył Mszy św. w stoczni, koncelebrowanej z kardynałami i miejscowym duchowieństwem. Przemówienie powitalne wygłosił kard. Angelo Bagnasco, abp Genui i przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch. Ojciec Święty w swojej homilii stwierdził, że duchowość eucharystyczna jest «prawdziwym antidotum na indywidualizm i egoizm», prowadzi do odkrycia bezinteresowności, dialogu i wartości więzi z innymi. W krótkim rozważaniu przed południową modlitwą «Anioł Pański» Benedykt XVI przypomniał, że z tajemnicą Eucharystii łączy się ściśle tajemnica wcielenia i «fiat» Maryi, co uwidocznia w szczególny sposób pobliskie sanktuarium w Loreto. Nawiązał także do przypadającej w tym dniu 10. rocznicy ataków terrorystycznych w Nowym Jorku. Wezwał wszystkich do odrzucenia przemocy oraz do szanowania zasad solidarności, sprawiedliwości i pokoju.Po południu w katedrze pod wezwaniem św. Cyriaka, jerozolimskiego męczennika z iv w., odbyło się spotkanie z rodzinami i kapłanami. W wygłoszonym do nich przemówieniu Papież podkreślił, że zarówno ci, którzy otrzymali sakrament święceń, jak i małżonkowie czerpią siły duchowe z tego samego źródła, którym jest pobożność eucharystyczna. Oba te stany życia wyrastają bowiem z miłości Chrystusa, który ofiarował siebie za zbawienie świata. Kapłaństwo i małżeństwo są dla życia Kościoła równie istotne. Kapłanów zachęcił, by kochali wszystkich miłością ojcowską, poświęcając się im w sposób pełny, systematyczny i wierny, są oni bowiem żywym znakiem Jezusa Chrystusa, jedynego Dobrego Pasterza, do którego powinni się upodabniać w całkowitej i wyłącznej służbie, czego wyrazem jest celibat. «Wspierajcie małżonków — mówił Papież — dzielcie ich odpowiedzialność za wychowanie, pomagajcie im wciąż odnawiać łaskę małżeństwa. Niech rodzina odgrywa główną rolę w duszpasterstwie. Bądźcie otwarci i miłosierni, również w stosunku do tych, którym trudniej przychodzi wypełnianie obowiązków, jakie nakłada zawarcie związku małżeńskiego, i do tych, którzy z nich się niestety nie wywiązali. Do małżonków powiedział: «Niech tajemnica eucharystyczna wywiera coraz głębszy wpływ na wasze życie codzienne: czerpcie natchnienie i siłę z tego sakramentu w małżeństwie i w misji wychowawczej, do której jesteście powołani, umacniajcie jedność waszych rodzin, która jest darem z nieba i pobudza was do zaangażowania w Kościele i do budowania bardziej sprawiedliwego i braterskiego świata. Kończąc, Benedykt XVI powierzył małżeństwa i kapłanów opiece Maryi, Królowej Wszystkich Świętych.Ostatnim punktem programu papieskiej wizyty było spotkanie z narzeczonymi na Piazza del Plebiscito. AbpEdoardo Menichelli, pasterz lokalnego Kościoła, wyjaśnił, że to bezprecedensowe spotkanie pomyślano jako znak oblubieńczej relacji Chrystusa z Kościołem w tajemnicy Eucharystii. Odpowiadając na pytania zadane przez młodych, Ojciec Święty stwierdził, że podobnie jak w Kanie Galilejskiej, we współczesnym świecie zaczyna brakować świątecznego wina. Trudności w znalezieniu pracy są źródłem niepokoju, a niepewność jutra sprawia, że ważne decyzje odkłada się na później. Skrytykował banalizację seksualności i przestrzegł przed szerzącą się mentalnością, zgodnie z którą wspólne mieszkanie przed ślubem ma być rzekomo gwarancją trwałości związku. Zachęcił młodych, by bez lęku stawiali czoło wyzwaniom, silni wiarą i modlitwą oraz ze świadomością, że są kochani przez Boga i wspierani przez Kościół. Miłość przybliża do Boga — mówił, bo «prawdziwa miłość jest obietnicą nieskończoności», toteż okres przygotowania do małżeństwa powinien być drogą wiary. Zachęcił ich także do regularnego uczestniczenia w niedzielnej Mszyśw., podkreślając, że Eucharystia jest źródłem siły, potrzebnej, by podołać odpowiedzialności, jaką pociąga za sobą wybór małżeństwa, i zawierzył narzeczonych opiece św. Józefa i Najświętszej Maryi Panny, która uczy, że dobro każdego zależy od umiejętności słuchania słowa Jej Syna. Po spotkaniu z narzeczonymi Benedykt XVI powrócił śmigłowcem do Castel Gandolfo. Zamieszczamy homilię papieską i rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański».
Drodzy bracia i siostry!
Sześć lat temu pierwsza podróż apostolska mojego pontyfikatu, na terytorium Włoch, zawiodła mnie do Bari na XXIV Krajowy Kongres Eucharystyczny. Dziś przybyłem tu, do Ankony, by zamknąć uroczyście XXV Kongres. Dziękuję Panu za te wielkie wydarzenia kościelne, które umacniają naszą miłość do Eucharystii i gromadzą nas wokół Eucharystii! Bari i Ankona, dwa miasta położone nad Adriatykiem; dwa miasta o bogatej historii i życiu chrześcijańskim; dwa miasta otwarte na Wschód, jego kulturę i duchowość; dwa miasta, które zbliżyły do siebie tematy kongresów eucharystycznych: w Bari rozpamiętywaliśmy słowa: «Nie możemy żyć bez niedzieli»; dziś naszemu spotkaniu przyświeca temat: «Eucharystia w życiu codziennym».
Zanim podzielę się z wami paroma myślami, chcę wam podziękować za tak liczny udział; poprzez was duchem obejmuję cały Kościół, który jest we Włoszech. Witam przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch, kard. Angela Bagnasca, dziękując za serdeczne słowa, które skierował do mnie również w imieniu was wszystkich; oraz mojego legata na ten Kongres, kard. Giovanniego Battistę Re; arcybiskupa Ankony-Osimo Edoarda Menichellego, biskupów tej metropolii, regionu Marche i osoby licznie przybyłe ze wszystkich stron kraju. Razem z nimi witam kapłanów, diakonów, osoby konsekrowane i wiernych świeckich, wśród których widzę wiele rodzin i liczną młodzież. Pragnę również wyrazić wdzięczność władzom cywilnym i wojskowym oraz wszystkim, którzy na różne sposoby wnieśli swój wkład, aby to wydarzenie miało pomyślny przebieg.
«Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?» (J 6, 60). Sposób, w jaki na mowę Jezusa o chlebie życia w synagodze w Kafarnaum reagują uczniowie, z których wielu od Niego odeszło, nie odbiega zbytnio od naszego oporu wobec Jego całkowitego daru z siebie. Przyjęcie naprawdę tego daru oznacza bowiem utratę samych siebie, takie zaangażowanie i przemianę, by żyć Nim, jak przypomina Paweł Apostoł w tekście drugiego czytania: «Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana» (Rz 14, 8).
«Trudna jest ta mowa!»; jest trudna, bo często mylimy wolność z brakiem zobowiązań, z przekonaniem, że możemy sobie poradzić sami, bez Boga, postrzeganego jako ograniczenie wolności. Ta iluzja dość szybko ustępuje, a przychodzi rozczarowanie, co rodzi niepokój i strach, i paradoksalnie człowiek zaczyna tęsknić za dawnymi okowami: «Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej» (Wj 16, 3) — mówili Żydzi na pustyni w wysłuchanym przez nas tekście. W rzeczywistości jedynie otwierając się na Boga, przyjmując Jego dar, stajemy się naprawdę wolni, wyzwoleni z niewoli grzechu, który oszpeca oblicze człowieka, i zdolni służyć prawdziwemu dobru braci.
«Trudna jest ta mowa!»; jest trudna, bo człowiek często ulega złudzeniu, że może «kamień zamienić w chleb». Pewne ideologie odsunęły Boga na bok bądź tolerowały Go jako prywatny wybór, który nie powinien wywierać wpływu na życie publiczne, a potem władzę i ekonomię próbowały uczynić siłami organizującymi społeczeństwo. Historia pokazała w dramatyczny sposób, że próba zapewnienia wszystkim rozwoju, dobrobytu materialnego i pokoju z pominięciem Boga i Jego objawienia doprowadziła do tego, że ludzie zamiast chleba otrzymali kamienie. Chleb, drodzy bracia i siostry, jest «owocem pracy ludzkiej», i w tej prawdzie zawiera się cała powierzona naszym rękom i naszej pomysłowości odpowiedzialność; ale chleb jest także, i przede wszystkim, «owocem ziemi», który niebo obdarza słońcem i deszczem: jest darem, o który należy prosić, co uwalnia nas od wszelkiej dumy i każe wołać z ufnością pokornych: «Ojcze (...) naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj» (Mt 6, 11).
Człowiek nie jest w stanie sam sobie dać życia, rozumie siebie tylko w odniesieniu do Boga: relacja z Nim nadaje naszemu człowieczeństwu wartość i sprawia, że nasze życie staje się dobre i sprawiedliwe. W Ojcze nasz prosimy, by święciło się Jego imię, by przyszło Jego królestwo, by spełniała się Jego wola. Musimy w naszym świecie i w naszym życiu przywrócić przede wszystkim prymat Boga, ponieważ ten prymat pozwoli nam odnaleźć prawdę o tym, czym jesteśmy, a właśnie gdy poznajemy i wypełniamy wolę Bożą, znajdujemy nasze prawdziwe dobro. Trzeba poświęcać czas i miejsce Bogu, aby był On żywym centrum naszej egzystencji.
Do czego przede wszystkim, niczym do źródła, należy sięgać, by przywrócić i potwierdzić prymat Boga? Do Eucharystii: tutaj Bóg jest tak bliski, że staje się dla nas pokarmem, tutaj staje się naszą siłą na często trudnej drodze, tutaj staje się przyjazną obecnością, która przemienia. Już Prawo przekazane za pośrednictwem Mojżesza było uważane za «chleb z nieba», dzięki któremu Izrael stał się ludem Bożym, ale w Jezusie ostatnie i definitywne Słowo Boga staje się ciałem, przychodzi do nas jako Osoba. On, odwieczne Słowo, jest prawdziwą manną, jest chlebem życia (por. J 6, 32--35), a wykonywanie dzieł Bożych to wierzenie w Niego (por. J 6, 28-29). Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus wyraża całą swoją egzystencję w jednym geście, który łącząc się z wielkim paschalnym błogosławieństwem Bogu, dla Niego jako dla Syna jest dziękczynieniem Ojcu za Jego bezgraniczną miłość. Jezus łamie chleb i dzieli się nim, ale jest w tym nowa głębia, ponieważ daje On samego siebie. Bierze kielich i podaje go, by wszyscy mogli się z niego napić, ale przez ten gest ofiarowuje On «nowe przymierze w swojej krwi», daje samego siebie. Jezus antycypuje akt największej miłości, będący posłuszeństwem woli Ojca: ofiarę krzyża. Życie zostanie Mu odebrane na krzyżu, ale już teraz On sam dobrowolnie składa je w ofierze. Tak więc śmierć Chrystusa nie sprowadza się do egzekucji przeprowadzonej przy użyciu siły, lecz zostaje przez Niego przemieniona w wolny akt miłości, w akt złożenia siebie w darze, zwycięsko przekraczający nawet śmierć i potwierdzający, że stworzenie, które wyszło z rąk Boga, jest dobre, że grzech je upokorzył, ale w końcu zostało odkupione. Do tego ogromnego daru mamy dostęp w sakramencie Eucharystii: Bóg daje nam siebie, aby otworzyć nasze życie na Niego, by je związać z tajemnicą miłości krzyża, by dać mu udział w odwiecznej tajemnicy, z której się wywodzimy, i by zapoczątkować nową sytuację, jaką jest pełnia życia w Bogu, na którą oczekujemy.
Co oznacza w odniesieniu do naszego życia codziennego to sięganie do Eucharystii, by potwierdzić prymat Boga? Komunia eucharystyczna, drodzy przyjaciele, pomaga nam przezwyciężyć indywidualizm, przekazuje nam ducha umarłego i zmartwychwstałego Chrystusa i nas do Niego upodabnia; łączy nas ściśle z braćmi w tajemnicy komunii, jaką jest Kościół, gdzie jeden Chleb czyni z wielu jedno ciało (por. 1 Kor 10, 17), urzeczywistniając modlitwę pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej, przytoczoną w Didaché: «Jak ten chleb łamany, rozrzucony po górach, został w jedno zebrany, tak niech Kościół Twój aż po najdalsze krańce ziemi zbierze się w jednym Królestwie Twoim» (IX, 4). Eucharystia podtrzymuje i przemienia całe życie codzienne. Jak przypomniałem w mojej pierwszej encyklice, «w Komunii eucharystycznej zawiera się bycie miłowanym i, jednocześnie, miłowanie innych», toteż «Eucharystia, która nie przekłada się na miłość konkretnie praktykowaną, jest sama w sobie fragmentaryczna» (Deus caritas est, 14).
W dwutysięcznej historii Kościoła było wielu świętych mężczyzn i kobiet, których życie stanowi wymowny znak, że właśnie z komunii z Panem, Eucharystii, rodzi się nowe i silne poczucie odpowiedzialności na wszystkich poziomach życia wspólnotowego, rodzi się zatem pozytywny rozwój społeczny, którego centrum jest osoba, zwłaszcza uboga, chora czy znajdująca się w trudnej sytuacji. Karmienie się Chrystusem prowadzi do tego, by los braci nie był nam obcy bądź obojętny, lecz byśmy przyswajali sobie tę samą logikę miłości i daru, która doprowadziła do złożenia ofiary na krzyżu; ten, kto potrafi uklęknąć przed Eucharystią, kto przyjmuje Ciało Pańskie, nie może nie zwracać uwagi w codziennym życiu na sytuacje niegodne człowieka i sam potrafi pochylić się nad potrzebującym, łamać chleb z głodnym, podzielić się wodą ze spragnionym, przyodziać nagiego, odwiedzić chorego i więźnia (por. Mt 25, 34-36). W każdej osobie potrafi zobaczyć samego Pana, który bez wahania oddał siebie za nas i za nasze zbawienie. Duchowość eucharystyczna jest zatem prawdziwym antidotum na indywidualizm i egoizm, które często cechują życie codzienne, prowadzi do odkrycia bezinteresowności, zasadniczej wartości więzi międzyludzkich, począwszy od rodziny, i do poświęcania szczególnej uwagi rodzinom rozbitym. Duchowość eucharystyczna ożywia wspólnotę kościelną, która przezwycięża podziały i sprzeczności i dowartościowuje różnorodność charyzmatów i posług, wykorzystując je tak, by służyły jedności Kościoła, jego żywotności i misji. Duchowość eucharystyczna jest drogą do przywrócenia godności dniom człowieka, a zatem jego pracy, w usiłowaniu pogodzenia jej z czasem przeznaczonym na świętowanie i dla rodziny oraz w zaangażowaniu w przezwyciężanie niepewności, związanej z brakiem stałej pracy i problemem bezrobocia. Duchowość eucharystyczna pomoże nam także podejść do różnych form ludzkiej słabości ze świadomością, że nie umniejszają one wartości osoby, lecz świadczą o tym, że potrzebuje ona bliskości innych, wyrozumiałości i pomocy. Z Chleba życia będą czerpały moc nowe propozycje edukacyjne, kładące nacisk na dawanie świadectwa o podstawowych wartościach egzystencji, wiedzy, dziedzictwa duchowego i kulturalnego; jego żywotność pozwoli nam mieszkać w mieście ludzi i ochoczo zabiegać o wspólne dobro, budując społeczeństwo, w którym będzie panowała większa równość i braterstwo.
Drodzy przyjaciele, wyjeżdżamy z tego regionu Marche pełni mocy płynącej z Eucharystii, tajemnicy, którą celebrujemy, nieustannie przenikającej różne dziedziny naszej codzienności. Nie ma takiej rzeczy, autentycznie ludzkiej, która nie znalazłaby w Eucharystii odpowiedniej formy, pozwalającej żyć nią w pełni; niech więc życie codzienne stanie się miejscem duchowego kultu, aby we wszystkich okolicznościach było wyrazem prymatu Boga, w więzi z Chrystusem i jako ofiara składana Bogu (por. posynodalna adhortacja apostolska Sacramentum caritatis, 71). Tak, «nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych» (Mt 4, 4); żyjemy w posłuszeństwie temu Słowu, które jest Chlebem żywym, i jak Piotr z mądrością, jaką daje miłość, wyznajemy: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Bożym» (J 6, 68-69).
My również, jak Najświętsza Maryja Panna, stańmy się «łonem», gotowym dawać Jezusa człowiekowi naszej epoki, budząc w nim głębokie pragnienie zbawienia, które tylko od Niego przychodzi. Życzę dobrej drogi z Chrystusem, Chlebem życia, całemu Kościołowi, który jest we Włoszech! Amen.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (10-11/2011) and Polish Bishops Conference