Homilia podczas Mszy św. na placu Rewolucji w Hawanie - Podróż Papieża Franciszka na Kubę i do USA (19-28.09.2015)
Niedzielę 20 września Papież Franciszek spędził w Hawanie. Rano odprawił Mszę św. koncelebrowaną z kardynałami, biskupami i około 300 kapłanami na placu Rewolucji - miejscu o silnej wymowie symbolicznej, gdzie w 1998 r. Mszę św. odprawiał Jan Paweł II, a w 2012 r. - Benedykt XVI. Uczestniczyły w niej setki tysięcy osób; byli także prezydenci Raúl Castro i Cristina Fernández de Kirchner. Na zakończenie przemówienie wygłosił kard. Ortega y Alamino. Po Mszy św. Papież odmówił z wiernymi modlitwę «Anioł Pański», a następnie odwiedził Fidela Castro w jego domu. Po południu złożył wizytę kurtuazyjną prezydentowi Raulowi Castro w hawańskim Pałacu Rewolucji. Stamtąd udał się do katedry Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny - po drodze zatrzymał się w jezuickim kościele Najświętszego Serca. W katedrze przewodniczył Nieszporom dla kapłanów, osób konsekrowanych oraz seminarzystów i po słowie powitalnym kard. Ortegi y Alamina oraz świedectwie złożonym przez siostrę zakonną wygłosił improwizowaną homilię. Po Nieszporach odwiedził znajdujący się przy katedrze Ośrodek Kultury im. ks. Felixa Vareli, prowadzony przez organizację wolontariatu, przed którym spotkał się z młodymi Kubańczykami, wysłuchał słów dyrektora ośrodka i przedstawiciela młodzieży oraz wygłosił improwizowane przemówienie. Noc spędził w hawańskiej nuncjaturze. Poniżej zamieszczamy homilię Papieża z Mszy św. na placu Rewolucji i jego rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański».
Jezus zadaje swoim uczniom pozornie niedyskretne pytanie: «O czym to rozprawialiście w drodze?» (Mk 9, 33). Jest to pytanie, które może On zadać także nam dzisiaj: o czym rozmawiacie codziennie? Jakie są wasze dążenia? «Lecz oni - jak mówi Ewangelia - milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy» (Mk 9, 34). Wstydzili się powiedzieć Jezusowi, o czym rozmawiali. Podobnie jak u wczorajszych uczniów, tak i u nas dzisiaj można usłyszeć tę samą dyskusję: «kto jest najważniejszy?».
Jezus nie dopytuje się, nie zmusza ich do odpowiedzi, o czym rozmawiali po drodze, jednak to pytanie pozostaje nie tylko w umysłach, ale także w sercach uczniów.
«Kto jest najważniejszy?». To pytanie będzie nam towarzyszyć przez całe życie i na różnych etapach będziemy wzywani do udzielenia na nie odpowiedzi. Nie możemy uciec od tego pytania, jest ono wyryte w sercu. Wielokrotnie słyszałem, jak w gronie rodzinnym pytano dzieci: kogo kochasz bardziej - tatusia czy mamusię? To tak jakby zapytać: kto jest dla was ważniejszy? Czy to pytanie jest dla dzieci tylko zwykłą zabawą? Dzieje ludzkości zostały naznaczone sposobem, w jaki odpowiadano na to pytanie.
Jezus nie obawia się pytań ludzi, nie boi się ludzkości ani podejmowanych przez nią różnych poszukiwań. Przeciwnie - zna On dobrze «zakamarki» ludzkiego serca i jak dobry pedagog zawsze jest gotów nam towarzyszyć. Wierny swemu stylowi, przyjmuje nasze poszukiwania i nasze dążenia i ukierunkowuje je ku nowemu horyzontowi. Wierny swemu stylowi, potrafi dać odpowiedź, która może postawić nowe wyzwanie, zwodząc «odpowiedzi oczekiwane» lub to, co na pozór ustalone. Wierny swemu stylowi, Jezus zawsze stosuje logikę miłości - logikę, którą mogą żyć wszyscy, gdyż jest dla wszystkich.
Daleki od wszelkiego rodzaju elitaryzmu, horyzont Jezusa nie jest dla nielicznych uprzywilejowanych, zdolnych do osiągnięcia «upragnionej wiedzy» czy różnych poziomów duchowości. Horyzont Jezusa jest zawsze propozycją na życie codzienne, również tutaj, na «naszej wyspie»; propozycją, która zawsze sprawia, by każdy dzień miał pewien posmak wieczności.
Kto jest najważniejszy? Jezus odpowiada na to po prostu: «Jeśli ktoś chce być pierwszym - czyli najważniejszy - niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich» (Mk 9, 35). Ten, kto chciałby być wielki, niech służy innym, a nie posługuje się innymi!
Na tym polega wielki paradoks Jezusa. Uczniowie dyskutowali, kto miałby zająć najważniejsze miejsce, kto miałby być wybrany jako uprzywilejowany - a byli to uczniowie, ludzie najbliżsi Jezusa, i o tym dyskutowali! - kto miałby być wyłączony z prawa wspólnego, z ogólnej normy, aby wyróżnić się pragnieniem górowania nad pozostałymi. Kto miałby dojść szybciej do stanowisk, które mogły dać pewne korzyści.
Jezus burzy ich sposób myślenia, mówiąc im po prostu, że żyje się prawdziwym życiem, angażując się konkretnie na rzecz bliźnich, to znaczy służąc.
Zachęta do służby zawiera w sobie pewną cechę szczególną, na którą musimy zwracać uwagę. Służenie oznacza przeważnie troskę o to, co słabe. Służenie oznacza troszczenie się o osoby słabe w naszych rodzinach, w naszym społeczeństwie, w naszym narodzie. Jezus proponuje, by patrzeć właśnie na twarze cierpiące, bezbronne i udręczone, i wzywa, by je konkretnie kochać miłością, która nabiera kształtu w działaniach i decyzjach, miłością, która przejawia się w różnych obowiązkach, do których pełnienia jesteśmy wezwani jako obywatele. Jezus wzywa nas, abyśmy bronili, troszczyli się i służyli właśnie tym osobom z krwi i kości, mającym swoje życie, swoją historię, a zwłaszcza kruchym, gdyż bycie chrześcijaninem polega na służeniu godności swych braci, walczeniu o godność swych braci i życiu na rzecz godności swych braci. Dlatego chrześcijan jest zawsze zachęcany do zostawienia na boku swoich dążeń, oczekiwań, swoich pragnień bycia wszechmocnym w obliczu konkretnego spojrzenia najsłabszych.
Istnieje «służba», która jest służeniem innym. Musimy jednak wystrzegać się innej służby, pokusy «służby», która posługuje «się» innymi. Jest taka forma pełnienia posługi, która jest zainteresowana dawaniem korzyści «swoim» w imię tego co «nasze». Służba ta zawsze pozostawia «twoich» na zewnątrz, rodząc dynamikę wykluczenia.
Powołanie chrześcijańskie zobowiązuje nas wszystkich do służby, która służy, i do pomagania sobie wzajemnie, aby nie ulegać pokusom «służby, która się posługuje». Wszyscy jesteśmy zachęcani, nakłaniani przez Jezusa, abyśmy z miłości nosili brzemiona jedni drugich. I to bez rozglądania się na boki, aby zobaczyć, co sąsiad robi lub czego nie robi. Jezus mówi: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich» (Mk 9, 35). Ten będzie pierwszym. Nie mówi: «Jeśli twój sąsiad chce być pierwszy, niech służy». Winniśmy wystrzegać się spojrzenia osądzającego i zachęcać się do uwierzenia w spojrzenie przemieniające, do czego wzywa nas Jezus. To podejmowanie się obowiązku z miłości nie ma nas prowadzić do postawy serwilizmu, ale przeciwnie - stawia w centrum sprawę brata: służba zawsze patrzy w twarz brata, dotyka jego ciała, czuje jego bliskość, a nawet w pewnych przypadkach «znosi» ją i zabiega o rozwój brata. Dlatego służba nigdy nie jest ideologiczna, ponieważ nie służy się ideom, ale służy się osobom.
Święty wierny lud Boży, który żyje na Kubie, jest ludem lubiącym święto, przyjaźń i dobre rzeczy. Jest ludem, który wędruje, śpiewa i wielbi. Jest ludem, który jest poraniony, jak wszystkie ludy, ale który umie otwierać ramiona, który podąża z nadzieją, gdyż jego powołaniem jest wielkość. Tak ją zasiali wasi przodkowie. Dziś wzywam was, abyście dbali o to powołanie, abyście troszczyli się o te dary, którymi Bóg was obdarzył, szczególnie jednak chcę was prosić, abyście troszczyli się i służyli w sposób specjalny waszym słabym braciom. Nie zaniedbujcie ich z powodu projektów, które mogą wydawać się kuszące, które jednak nie interesują się obliczem tego, kto jest obok. Znamy ją i jesteśmy świadkami «niepowstrzymanej siły» zmartwychwstania, która «sprawia, że w każdym miejscu pojawiają się zarodki nowego świata» (por. Evangelii gaudium, 276; 278).
Nie zapominajmy o Dobrej Nowinie dnia dzisiejszego: podstawą wielkości ludu, narodu, wielkości osoby jest zawsze to, jak służą swoim słabym braciom. W tym widzimy jeden z owoców prawdziwego człowieczeństwa.
Bowiem, drodzy bracia i siostry, «jeśli ktoś nie żyje, aby służyć, jego życie jest nieprzydatne».
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (10/2015) and Polish Bishops Conference