Homilia w Domu św. Marty - 1.10.2014
Wszyscy mamy zawsze obok siebie anioła, który nigdy nie zostawia nas samych i pomaga nam, abyśmy nie pomylili drogi. A jeśli potrafimy być jak dzieci, zdołamy ustrzec się pokusy liczenia tylko na siebie, co kończy się popadnięciem w pychę, a także dążeniem do kariery za wszelką cenę. Papież Franciszek podczas Mszy św. odprawionej w czwartek, 2 października w kaplicy Domu św. Marty przypomniał o zasadniczej roli, jaką odgrywają aniołowie stróżowie w życiu chrześcijan.
„Kościół pokazuje nam w dzisiejszej liturgii” dwa obrazy — anioła i dziecko — zwrócił uwagę Franciszek. Księga Wyjścia (23, 20-23a) w szczególności ukazuje nam „obraz anioła”, którego „Pan daje swojemu ludowi, aby mu pomóc w drodze”. Czytamy bowiem: „Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem”. Zatem, skomentował Papież, „życie jest wędrówką, nasze życie jest wędrówką, która kończy się w miejscu, które Pan nam wyznaczył”.
Ale, sprecyzował, „nikt nie idzie sam: nikt!” Ponieważ „nikt nie może wędrować sam”. A „jeśli ktoś z nas sądziłby, że może wędrować sam, bardzo by się mylił” i „popełniłby błąd bardzo brzydki, którym jest pycha: uważanie się za wielkiego”. Przyjąłby w końcu postawę „samowystarczalności”, która doprowadza do powiedzenia sobie: „ja mogę, ja poradzę sobie” sam.
Natomiast Pan daje jasną wskazówkę swemu ludowi: „Idź, czyń to, co ci polecę. Przejdziesz przez życie, ale okażę ci pomoc, dzięki której będziesz nieustannie pamiętał o tym, co powinieneś czynić”. I tak „mówi do swego ludu, jaką postawę powinien przyjąć wobec anioła”. Pierwsze zalecenie jest takie: „Szanuj go”. A potem: Słuchaj jego głosu i nie sprzeciwiaj się mu w niczym”. Dlatego oprócz „okazywania szacunku” trzeba umieć także „słuchać” i „nie sprzeciwiać się”.
Istotą, wyjaśnił Papież, „jest postawa uległości, nie nadzwyczajna, ale ta, która jest posłuszeństwem należnym ojcu, która jest właściwa dla posłuszeństwa syna”. Krótko mówiąc, chodzi o „posłuszeństwo mądrości, posłuszeństwo okazywane przez słuchanie rad i wybór tego, co zgodnie z radami jest najlepsze”. Trzeba, dodał, „mieć serce otwarte, aby słuchać rad i prosić o nie”.
Fragment Ewangelii Mateusza (18, 1-5.10) pokazuje nam drugi obraz — obraz dziecka. „Uczniowie — powiedział Biskup Rzymu, komentując ten fragment — sprzeczali się o to, kto wśród nich jest największy. To była dyskusja wewnętrzna: karierowiczostwo”. Ci, którzy byli pierwszymi biskupami, mieli pokusę karierowiczostwa” i mówili między sobą: „Chcę być większy od ciebie!”. Odnośnie do tego Franciszek zaznaczył: „Nie jest to dobry przykład, że pierwsi biskupi tak się zachowywali, ale taka jest prawda”.
Ze swej strony „Jezus poucza ich o właściwej postawie”: przywołuje do siebie dziecko, stawia je pomiędzy nimi — opowiada Mateusz — i w ten sposób wskazuje wyraźnie na „uległość, potrzebę porady, potrzebę pomocy, ponieważ dziecko jest właśnie znakiem tej potrzeby pomocy, uległości, by iść naprzód”.
„Taka jest droga”, zapewnił Papież, a nie ta, gdzie trzeba ustalić, „kto jest większy”. W istocie, stwierdził, powtarzając słowa Jezusa, „większy będzie” ten, kto stanie się jak dziecko. I w tym miejscu Pan „dokonuje tego tajemniczego połączenia, którego nie można wyjaśnić, ale jest prawdziwe”. Mówi bowiem: „Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie”.
W praktyce, zasugerował Papież, „to tak jakby powiedział: jeśli przyjmujecie tę postawę uległości, tę postawę słuchania rad, macie serce otwarte, nie zabiegacie o to, by być największym, tę postawę wyrażającą, że nie chcecie iść sami drogą życia, wasza postawa będzie bliższa postawie dziecka i będziecie bliżsi kontemplowania Ojca”.
Zgodnie z tradycją Kościoła, my wszyscy — wyjaśnił jeszcze Papież — mamy przy sobie anioła, który nas ochrania, uwrażliwia nas na rzeczywistość. Zresztą, przyznał, „ile razy słyszeliśmy: 'Powinieneś to uczynić tak..., tak nie jest dobrze..., uważaj!'”. To jest właśnie „głos tego naszego towarzysza podróży”. I możemy być „pewni, że on będzie na prowadził poprzez swoje rady do końca naszego życia”. Dlatego trzeba „słuchać jego głosu, nie sprzeciwiać się”. Natomiast „bunt, chęć bycia niezależni są nam wszystkim wspólne: to jest ta sama pycha, którą okazał nasz ojciec Adam w ziemskim raju”. Stąd zachęta Papieża, skierowana do każdego: „Nie sprzeciwiaj się, idź za jego radami!”.
Rzeczywiście, potwierdził Papież, „nikt nie idzie sam i nikt z nas nie może myśleć, że jest sam: zawsze jest z nami ten towarzysz”. Oczywiście, zdarza się, że „gdy nie chcemy słuchać jego rad, słuchać jego głosu, mówimy mu: 'Ależ odejdź!'. Lecz „przepędzanie towarzysza drogi jest niebezpieczne, ponieważ żaden mężczyzna, żadna kobieta nie może doradzać samemu sobie: mogę doradzać komuś innemu, ale nie mogę doradzać sobie”. W istocie, przypomniał Franciszek, „to Duch Święty mi doradza, to anioł mi doradza” i dlatego „ich potrzebujemy”.
Papież przestrzegł przed traktowaniem „tej nauki o aniołach jako czegoś z fantazji”. Chodzie bowiem o „rzeczywistość”. Mówimy o czymś, „co powiedział Jezus, co powiedział Bóg: „Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi, aby ci towarzyszył, żebyś nie zbłądził”.
Na zakończenie Franciszek przedstawił serię pytań, aby każdy mógł przeprowadzić osobisty rachunek sumienia: „Jaka jest moja relacja z aniołem stróżem? Czy go słucham? Czy mówię mu rano 'dzień dobry'? Czy mówię mu: strzeż mnie w czasie snu? Czy z nim rozmawiam? Czy proszę go o radę? Czy jest obok mnie?”. Na te pytania, powiedział, „możemy odpowiedzieć dzisiaj”: każdy z nas może to uczynić, aby sprawdzić, „jaka jest relacja z aniołem, którego Pan posłał, aby mnie strzegł i towarzyszył mi w drodze, i który widzi zawsze oblicze Ojca, który jest w niebie”.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano