Przemówienie papieskie na kongresie "Teologia po 'Veritatis gaudium'" w Neapolu, 21.06.2019
W piątek 21 czerwca rano Papież Franciszek udał się do Neapolu, gdzie odbywał się kongres na temat: Teologia po «Veritatis gaudium» w kontekście śródziemnomorskim, który został zorganizowany przez Sekcję św. Alojzego Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Południowych Włoch w dniach 20-21 czerwca. Wygłosił na nim przemówienie, które zamieszczamy poniżej.
Drodzy Studenci i Wykładowcy, drodzy Bracia Biskupi i Kapłani, Księża Kardynałowie!
Cieszy mnie, że mogę spotkać się dzisiaj z wami i wziąć udział w tym kongresie. Z serca odwzajemniam pozdrowienie drogiego brata, Patriarchy Bartłomieja, wielkiego prekursora Laudato si' — od lat jest prekursorem — który zechciał wnieść wkład w tę refleksję przez swoje przesłanie. Dziękuję Bartłomiejowi, umiłowanemu bratu.
Region Morza Śródziemnego jest od zawsze miejscem tranzytu, wymian, a niekiedy także konfliktów. Znamy ich wiele. To miejsce dzisiaj stawia przed nami szereg kwestii, często dramatycznych. Mogą się one wyrażać w niektórych pytaniach, jakie postawiliśmy sobie na spotkaniu międzyreligijnym w Abu Zabi — jak chronić siebie nawzajem w jednej rodzinie ludzkiej? Jak umacniać tolerancyjne i pokojowe współistnienie, które wyrażałoby się w autentycznym braterstwie? Jak doprowadzić do tego, żeby w naszych wspólnotach dominowała akceptacja drugiego i tego, kto różni się od nas, ponieważ należy do innej niż nasza tradycji religijnej i kulturowej? W jaki sposób religie mogą być drogami braterstwa, a nie dzielącymi murami? Te i inne pytania domagają się interpretacji na wielu poziomach i wymagają wielkodusznego wysiłku słuchania, badania i konfrontacji, aby promować procesy wyzwolenia, pokoju, braterstwa i sprawiedliwości. Musimy być przekonani — chodzi o zapoczątkowywanie procesów, nie o określanie przestrzeni, zajmowanie przestrzeni... Zapoczątkowywanie procesów.
W trakcie tego kongresu przeanalizowaliście najpierw sprzeczności i trudności występujące w obszarze śródziemnomorskim, a następnie zastanawialiście się nad tym, jakie są najlepsze rozwiązania. Odnośnie do tego zastanawiacie się, jaka teologia byłaby odpowiednia do kontekstu, w którym żyjecie i działacie. Powiedziałbym, że teologia, zwłaszcza w takim kontekście, winna być teologią akceptacji i rozwijać autentyczny dialog z instytucjami społecznymi i obywatelskimi, z ośrodkami uniwersyteckimi i badawczymi, ze zwierzchnikami religijnymi i ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, w celu budowania w pokoju społeczeństwa integrującego i braterskiego, a także w celu ochrony świata stworzonego.
Kiedy we Wstępie Veritatis gaudium wymienia się pogłębianie kerygmatu i dialog jako kryteria odnowy studiów, chodzi o powiedzenie, że mają one służyć drodze Kościoła, który coraz bardziej stawia w centrum ewangelizację. Nie apologetykę, nie podręczniki — jak słyszeliśmy — lecz ewangelizowanie. W centrum jest ewangelizacja, co nie oznacza prozelityzmu. W dialogu z kulturami i religiami Kościół głosi Dobrą Nowinę o Jezusie i praktykę miłości ewangelicznej, którą On głosił jako syntezę całego nauczania Prawa, wizji proroków i woli Ojca. Dialog jest przede wszystkim metodą rozeznania i głoszenia Słowa miłości, które jest skierowane do każdego człowieka i które chce zamieszkać w sercu każdej osoby. Tylko gdy słucha się tego Słowa i doświadcza miłości, którą ono przekazuje, można rozpoznać aktualność kerygmatu. Dialog w ten sposób rozumiany jest formą akceptacji.
Chciałbym potwierdzić, że «rozeznanie duchowe nie wyklucza wkładu wiedzy ludzkiej, egzystencjalnej, psychologicznej, socjologicznej czy moralnej. Jednak je przekracza. Nie wystarczają też pełne mądrości zasady Kościoła. Zawsze pamiętajmy, że rozeznanie jest łaską — darem. (...) Podsumowując, rozeznanie prowadzi do samego źródła życia, które nie umiera, to znaczy do tego, 'aby poznali jedynego prawdziwego Boga oraz Tego, którego posłał, Jezusa Chrystusa' (por. J 17, 3)» (por. adhort. apost. Gaudete et exsultate, 170).
Szkoły teologiczne odnawiają się przez praktykowanie rozeznania i przez dialogiczny sposób działania, zdolny stworzyć odpowiedni klimat duchowy i dla praktyki intelektualnej. Chodzi o dialog zarówno w kwestii stawiania problemów, jak i w poszukiwaniu razem sposobów rozwiązania. Dialog potrafiący zintegrować żywe kryterium Paschy Jezusa z ruchem analogii, która odczytuje w rzeczywistości, w świecie stworzonym i w historii powiązania, znaki i odniesienia teologiczne. Wiąże się to z hermeneutycznym przyjęciem tajemnicy drogi Jezusa, która prowadzi Go na krzyż i do zmartwychwstania oraz do daru Ducha. Przyjęcie tej logiki Jezusowej i paschalnej jest niezbędne, by zrozumieć, jakiej odpowiedzi od rzeczywistości historycznej i stworzonej domaga się objawienie tajemnicy miłości Bożej. Tego Boga, który w historii Jezusa objawia się — za każdym razem i w każdej sprzeczności — większy w miłości i pod względem zdolności naprawienia zła.
Obydwa ruchy są konieczne, komplementarne — ruch od dołu ku górze, który może prowadzić dialog, w sensie słuchania i rozeznania, z każdym wymogiem ludzkim i historycznym, uwzględniając całą głębię tego, co ludzkie; i ruch z góry ku dołowi — gdzie «wysokość» to wysokość Jezusa wywyższonego na krzyżu — który pozwala zarazem rozpoznawać znaki królestwa Bożego w historii i rozumieć w sposób profetyczny znaki antykrólestwa, które zniekształcają duszę i historię ludzką. Jest to metoda, która pozwala — w nieustannej dynamice — konfrontować się z każdą ludzką potrzebą i zrozumieć, jakie światło chrześcijańskie może oświecać zakamarki rzeczywistości i jakie energie Duch Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego wzbudza raz za razem tutaj i teraz.
Dialogiczny sposób działania jest drogą pozwalającą dotrzeć tam, gdzie tworzą się paradygmaty, sposoby odczuwania, symbole, wyobrażenia osób i narodów. Docierać tam — niczym «duchowi etnografowie» duszy ludów, powiedzmy — aby móc prowadzić głęboki dialog i, jeśli to możliwe, przyczyniać się do ich rozwoju przez głoszenie Ewangelii o królestwie Bożym, czego owocem jest kształtowanie się dojrzałej, coraz szerszej i coraz bardziej integrującej wspólnoty braterskiej. Ten dialog i to głoszenie Ewangelii mogą odbywać się w sposób wskazany przez Franciszka z Asyżu w Regola non bollata (Regule niezatwierdzonej), właśnie wkrótce po jego podróży na Wschód śródziemnomorski. Według Franciszka, istnieje pierwszy sposób, w jaki po prostu żyje się jako chrześcijanie. Jest to: «nie wdawać się w kłótnie ani w spory, lecz być poddanymi wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu ze względu na Boga (...) i przyznawać się do wiary chrześcijańskiej» (XVI: FF 43). Jest też drugi sposób, a mianowicie, będąc zawsze posłuszni znakom i działaniu zmartwychwstałego Pana oraz Jego Duchowi pokoju, głosi się wiarę chrześcijańską jako objawienie w Jezusie miłości Boga do wszystkich ludzi. Robi na mnie duże wrażenie owa rada Franciszka dana braciom: «Głoście Ewangelię; gdyby było konieczne, także słowami». To jest świadectwo!
To posłuszeństwo Duchowi zakłada styl życia i głoszenia wolny od ducha podboju, od chęci uprawiania prozelityzmu — to jest zaraza! — i bez agresywnego zamiaru odrzucania. Jest to sposób wdawania się w dialog «od środka» z ludźmi i ich kulturami, z ich historiami, ich różnymi tradycjami religijnymi; to sposób postępowania, który, zgodnie z Ewangelią, obejmuje także świadectwo aż po ofiarowanie życia, jak pokazują świetlane przykłady Karola de Foucauld, mnichów z Tibhirine, biskupa Oranu Piotra Claverie i wielu braci oraz sióstr, którzy dzięki łasce Chrystusa pozostali wierni, z łagodnością i pokorą, i umarli z imieniem Jezusa na ustach i miłosierdziem w sercu. W tym miejscu myślę o niestosowaniu przemocy jako perspektywie i wiedzy o świecie, które teologia winna postrzegać jako swój element konstytutywny. Pomocą są tu dla nas pisma i sposób postępowania Martina Luthera Kinga oraz Lanzy del Vasta, a także innych «twórców» pokoju. Pomaga nam i dodaje otuchy pamięć o bł. Justynie Russolillu, który był studentem tego Wydziału, i ks. Peppinie Dianie, młodym proboszczu, zabitym przez camorrę, który również tutaj studiował. W tym miejscu chciałbym wspomnieć o groźnym syndromie, jakim jest «syndrom wieży Babel». My myślimy, że «syndrom wieży Babel» to zamieszanie, wynikające z niezrozumienia tego, co mówi drugi człowiek. To jest pierwszy krok. Jednak prawdziwy «syndrom wieży Babel» polega na niesłuchaniu tego, co mówi ktoś inny, i uważaniu, że ja wiem, co inny myśli i co powie. To jest zaraza!
«Dialog» nie jest formułą magiczną, jednak niewątpliwie teologia zyskuje pomoc w swojej odnowie, kiedy podejmuje go na poważnie, kiedy się do niego zachęca i mu sprzyja wśród wykładowców i studentów, jak również z innymi formami wiedzy i z innymi religiami, zwłaszcza z judaizmem i z islamem. Studenci teologii winni być kształceni do dialogu z judaizmem i z islamem, aby rozumieli wspólne korzenie i różnice naszych tożsamości religijnych i dzięki temu skuteczniej przyczyniali się do kształtowania społeczeństwa, które docenia różnorodność i sprzyja szacunkowi, braterstwu i pokojowemu współistnieniu.
Trzeba wychowywać studentów w tym duchu. Ja studiowałem w czasach teologii dekadenckiej, scholastyki dekadenckiej, w czasach podręczników. Żartowaliśmy między sobą, wszystkie tezy teologiczne dowodziło się według tego schematu, sylogizmu: 1. Wydaje się, że sprawy mają się tak. 2. Katolicyzm ma zawsze rację. 3. Zatem... A więc teologia defensywna, apologetyczna, zamknięta w podręczniku. My żartowaliśmy w ten sposób, ale to były rzeczy, które nam przedstawiano w tamtych czasach scholastyki dekadenckiej.
Trzeba dążyć do dialogicznego pokojowego współistnienia. Z muzułmanami winniśmy prowadzić dialog, aby budować przyszłość naszych społeczeństw i naszych miast; winniśmy uznawać ich za partnerów, żeby budować pokojowe współistnienie, również wtedy, kiedy dochodzi do wstrząsających wydarzeń, których sprawcami są ugrupowania fanatyczne wrogie dialogowi, jak tragedia z ostatniej Wielkanocy w Sri Lance. Wczoraj kardynał Colombo powiedział mi: «Po tym, jak zrobiłem to, co miałem zrobić, zorientowałem się, że pewna grupa osób, chrześcijan, chciała pójść do dzielnicy muzułmanów, żeby ich zabić. Zachęciłem imama, żeby wsiadł ze mną do samochodu, i razem pojechaliśmy tam, aby przekonać chrześcijan, że jesteśmy przyjaciółmi, że tamci to ekstremiści, że nie należą do naszych». To jest postawa bliskości i dialogu. Kształcenie studentów w duchu dialogu z Żydami oznacza uczenie poznawania ich kultury, ich sposobu myślenia, języka, aby lepiej rozumieć i przeżywać naszą relację na płaszczyźnie religijnej. Na wydziałach teologicznych i uniwersytetach kościelnych należy zachęcać do kursów języka i kultury arabskich i hebrajskich oraz wzajemnego poznawania się studentów chrześcijańskich, żydowskich i muzułmańskich.
Chciałbym podać dwa konkretne przykłady tego, jak dialog, cechujący teologię akceptacji, może być zastosowany do studiów kościelnych. Przede wszystkim dialog może być metodą studiowania, a nie tylko nauczania. Kiedy czytamy jakiś tekst, prowadzimy dialog z nim i ze «światem», którego jest wyrazem; a to dotyczy także tekstów świętych, jak Biblia, Talmud i Koran. Często również interpretujemy dany tekst w dialogu z innymi tekstami z tej samej epoki lub z innych epok. Teksty wielkich tradycji monoteistycznych w niektórych przypadkach są rezultatem dialogu. Można wskazać przypadki tekstów, które zostały napisane w odpowiedzi na pytania dotyczące ważnych spraw życia, postawione w tekstach, które je poprzedziły. To również jest forma dialogu.
Drugim przykładem jest to, że dialog może być prowadzony jako hermeneutyka teologiczna w określonym czasie i miejscu. W naszym przypadku jest to region Morza Śródziemnego na początku trzeciego tysiąclecia. Nie sposób realistycznie odczytywać tej przestrzeni inaczej niż w dialogu i jako pomost — historyczny, geograficzny, ludzki — między Europą, Afryką i Azją. Jest to przestrzeń, w której brak pokoju spowodował wielorakie zaburzenia równowagi — regionalne, światowe, a gdzie doprowadzenie do zgody, poprzez praktykę dialogu, mogłoby natomiast w wielkim stopniu przyczynić się do zapoczątkowania procesów pojednania i pokoju. Giorgio La Pira powiedziałby nam, że chodzi, w przypadku teologii, o przyczynienie się do rozciągnięcia nad całym basenem śródziemnomorskim «wielkiego namiotu pokoju», w którym mogłyby współżyć we wzajemnym szacunku różne dzieci wspólnego ojca, Abrahama. Nie należy zapominać o wspólnym ojcu.
Dialog jako hermeneutyka teologiczna zakłada świadome słuchanie i go wymaga. Oznacza to również słuchanie dziejów i doświadczeń ludów, które żyją w obszarze śródziemnomorskim, aby móc zrozumieć ich koleje losów, które łączą przeszłość z dniem dzisiejszym, i aby móc dostrzec ich rany oraz ich potencjał. Chodzi w szczególności o zrozumienie, w jaki sposób wspólnoty chrześcijańskie i poszczególne profetyczne jednostki potrafiły — również niedawno — uobecniać wiarę chrześcijańską w sytuacjach niekiedy konfliktów, mniejszości i pluralistycznego współistnienia z innymi tradycjami religijnymi.
Musi to być słuchanie głęboko sięgające w kultury i narody również z innego powodu. Morze Śródziemne jest właśnie morzem mieszania się — jeżeli nie rozumiemy tego mieszania się, nigdy nie zrozumiemy obszaru śródziemnomorskiego — jest morzem geograficznie zamkniętym w odróżnieniu od oceanów, ale kulturowo zawsze otwartym na spotkanie, na dialog i na wzajemną inkulturację. Jednakże istnieje potrzeba narracji odnowionych i podzielanych, które — wychodząc od słuchania o korzeniach i teraźniejszości — przemawiałyby do serca osób, narracji, w których byłoby możliwe uznanie się w sposób konstruktywny, pokojowy i rodzący nadzieję.
Wielokulturowa i wieloreligijna rzeczywistość nowego obszaru śródziemnomorskiego kształtuje się przez te narracje, w dialogu, który rodzi się ze słuchania osób i tekstów wielkich religii monoteistycznych, a zwłaszcza ze słuchania ludzi młodych. Mam na myśli studentów naszych wydziałów teologicznych, studentów uniwersytetów «świeckich» czy o innych inspiracjach religijnych. «Kiedy Kościół — i, możemy dodać, teologia — porzuca sztywne schematy i otwiera się na słuchanie młodych z uwagą i otwartością, to wówczas ta empatia go ubogaca, ponieważ 'pozwala młodym na wniesienie do wspólnoty ich wkładu, dopomagając jej w zrozumieniu nowych wrażliwości i postawieniu sobie nowych pytań'» (posynod. adhort. apost. Christus vivit, 65). Zrozumienie nowego rodzaju wrażliwości — to jest wyzwanie.
Pogłębiania kerygmatu dokonuje się poprzez doświadczenie dialogu, który rodzi się ze słuchania i który tworzy komunię. Sam Jezus głosił królestwo Boże, prowadząc dialog z wszelkiego typu i wszelkich kategorii osobami, reprezentującymi judaizm Jego czasów — z uczonymi w Piśmie, faryzeuszami, uczonymi w Prawie, celnikami, ludźmi wykształconymi, prostymi, rybakami. Pewnej Samarytance ujawnił On, podczas słuchania i w dialogu, dar Boży i swoją tożsamość — otworzył przed nią tajemnicę swojej komunii z Ojcem i przeobfitej pełni, która wynika z tej komunii. Jego boskie słuchanie serca ludzkiego otwiera to serce na przyjęcie pełni miłości i radości życia. Niczego się nie traci przez prowadzenie dialogu. Zawsze się zyskuje. Na monologu wszyscy tracimy, wszyscy.
Teologia akceptacji, która jako metoda interpretacji rzeczywistości stosuje rozeznanie i szczery dialog, wymaga teologów, którzy umieliby pracować razem i w sposób interdyscyplinarny, przezwyciężając indywidualizm w pracy intelektualnej. Potrzebujemy teologów — mężczyzn i kobiet, kapłanów, świeckich i zakonników — którzy, będąc zakorzenieni w historii i Kościele, a zarazem otwarci na niewyczerpane nowości Ducha, potrafiliby wystrzegać się myślenia autoreferencyjnego, logik współzawodnictwa, w rzeczywistości zaślepiających, które często występują również w naszych instytucjach akademickich i niejednokrotnie ukryte w szkołach teologicznych.
W tym nieustannym dążeniu do wychodzenia poza siebie i spotkania z drugim ważne jest, aby teologowie byli ludźmi współczującymi — kładę na to nacisk: aby byli ludźmi współczującymi — których porusza udręczone życie wielu osób, współczesne formy niewolnictwa, plagi społeczne, przemoc, wojny i ogromne niesprawiedliwości, jakich zaznają bardzo liczni ubodzy, żyjący nad brzegami tego «wspólnego morza». Bez komunii i bez współczucia, nieustannie umacnianych przez modlitwę — to jest ważne: teologię można uprawiać tylko 'na kolanach' — teologia nie tylko traci duszę, ale traci też mądrość i zdolność interpretowania rzeczywistości po chrześcijańsku. Bez współczucia, czerpanego z Serca Chrystusa, teologom grozi, że popadną w stan uprzywilejowania, jak ktoś, kto stawia siebie ostrożnie poza światem i nie dzieli niczego, co byłoby ryzykowne, z większością ludzkości. To teologia z laboratorium, teologia czysta i «przedestylowana», wydestylowana jak woda — woda destylowana, która nie ma żadnego smaku.
Chciałbym podać przykład, w jaki sposób interdyscyplinarność, która interpretuje historię, może być pogłębieniem kerygmatu i, jeżeli jest pobudzana przez miłosierdzie, może być otwarta na transdyscyplinarność. Odnoszę się w szczególności do wszystkich tych nastawień agresywnych i wojowniczych, które cechowały sposób zamieszkiwania obszaru śródziemnomorskiego, ludów, które nazywały siebie chrześcijańskimi. Należy wymienić wśród nich zarówno nastawienia i praktyki kolonialne, które w dużym stopniu ukształtowały wyobraźnię i politykę tych ludów, jak i usprawiedliwianie wszelkiego rodzaju wojen, czy też wszystkich prześladowań, jakich się dopuszczano w imię jakiejś religii bądź rzekomej czystości rasowej czy doktrynalnej. My także byliśmy sprawcami tych prześladowań. Pamiętam, jak w Pieśni o Rolandzie, po zwycięskiej bitwie, ustawiono muzułmanów w kolejce, wszystkich, przed chrzcielnicą, misą chrzcielną. Był tam człowiek z mieczem. I kazano im wybierać — albo przyjmiesz chrzest, albo do widzenia! Pójdziesz na drugą stronę. Albo chrzest, albo śmierć. Postępowaliśmy tak. W odniesieniu do tej skomplikowanej i bolesnej historii metoda dialogu i słuchania, której przyświeca ewangeliczne kryterium miłosierdzia, może wielce wzbogacić wiedzę i odczytanie na nowo interdyscyplinarne, wydobywając na jaw również, dla kontrastu, proroctwa o pokoju, których Duch nigdy nie przestał wzbudzać.
Interdyscyplinarność jako kryterium odnowy teologii i studiów kościelnych wymaga nieustannego powracania do tradycji i poddawania jej badaniu. Powracanie do tradycji! I badanie na nowo. W istocie w przypadku teologów chrześcijańskich słuchanie odbywa się nie zaczynając od niczego, ale w oparciu o dziedzictwo teologiczne, które — właśnie w obszarze śródziemnomorskim — sięga korzeniami wspólnot Nowego Testamentu, bogatej refleksji Ojców i wielorakich pokoleń myślicieli i świadków. Właśnie ta żywa tradycja, która przetrwała do naszych czasów, może przyczynić się do oświecenia i rozszyfrowania wielu kwestii współczesnych. Pod warunkiem jednak, że będzie odczytywana na nowo ze szczerą wolą oczyszczenia pamięci, to znaczy z umiejętnością rozpoznania, co było nośnikiem pierwotnego zamysłu Boga, objawionego w Duchu Jezusa Chrystusa, a co, przeciwnie, było niewierne temu miłosiernemu i zbawczemu zamierzeniu. Nie zapominajmy, że tradycja jest korzeniem, który daje nam życie — przekazuje nam życie, abyśmy mogli wzrastać, rozkwitać i owocować. Często myślimy o tradycji jak o muzeum. Nie! W ubiegłym tygodniu czy innym przeczytałem cytat z Gustava Mahlera, który mówił: «Tradycja jest gwarancją przyszłości, nie strażniczką popiołów». To piękne! Żyjemy tradycją jak drzewo, które żyje, rośnie. Już w piątym stuleciu Wincenty z Lerynu dobrze to zrozumiał — pogłębianie wiary, tradycji, z tymi trzema kryteriami: annis consolidetur, dilatetur tempore, sublimetur aetate. To jest tradycja! Jednak bez tradycji nie możesz wzrastać! Tradycja służy wzrastaniu, jak korzeń w przypadku drzewa.
Teologia po Veritatis gaudium jest teologią w sieci, a w kontekście Morza Śródziemnego — w solidarności ze wszystkimi «rozbitkami» historii. W teologicznej pracy, która nas czeka, pamiętajmy o św. Pawle i drodze chrześcijaństwa z początków, która łączy Wschód z Zachodem. Tutaj, bardzo blisko miejsca, do którego Paweł przybił, nie można nie wspomnieć, że w podróżach Apostoła były wyraźne momenty krytyczne, jak podczas rozbicia statku na Morzu Śródziemnym (Dz 27, 9 nn). Rozbicie to przywodzi na myśl zatonięcie Jonasza. Jednak Paweł nie ucieka, a wręcz może myśleć, że Rzym jest jego Niniwą. Może myśleć o skorygowaniu defetystycznej postawy Jonasza, rehabilitując jego ucieczkę. Teraz, kiedy chrześcijaństwo zachodnie nauczyło się na licznych błędach i z krytycznych sytuacji z przeszłości, może powrócić do swoich źródeł z nadzieją, że będzie mogło dawać świadectwo Dobrej Nowiny ludom Wschodu i Zachodu, Północy i Południa. Teologia — koncentrując umysł i serce na «Bogu miłosiernym i łagodnym» (por. Jon 4, 2) — może pomóc Kościołowi i społeczeństwu obywatelskiemu podjąć na nowo drogę w towarzystwie bardzo licznych rozbitków, zachęcając ludy obszaru śródziemnomorskiego do odrzucenia wszelkiej pokusy ponownego podboju i zamknięcia tożsamościowego. Jedna i drugie rodzą się z lęku, nim się karmią i wzrastają na jego podłożu. Teologii nie można uprawiać w kontekście lęku.
Praca wydziałów teologicznych i uniwersytetów kościelnych przyczynia się do kształtowania społeczeństwa sprawiedliwego i braterskiego, w którym troska o świat stworzony i budowanie pokoju są rezultatem współdziałania instytucji cywilnych, kościelnych i międzyreligijnych. Jest to przede wszystkim praca w «sieci ewangelicznej», to znaczy w jedności z Duchem Jezusa, który jest Duchem pokoju, Duchem miłości, działającym w stworzeniu i w sercach ludzi dobrej woli wszystkich ras, kultur i religii. Podobnie jak język, którego używa Jezus, gdy mówi o królestwie Bożym, tak, analogicznie, interdyscyplinarność i tworzenie sieci mają sprzyjać rozeznaniu obecności Ducha Zmartwychwstałego w rzeczywistości. Poczynając od zrozumienia Słowa Bożego w jego pierwotnym kontekście śródziemnomorskim, można rozeznawać znaki czasów w nowych kontekstach.
Położyłem wielki nacisk na Veritatis gaudium. Chciałbym w tym miejscu podziękować publicznie — ponieważ jest tu obecny — abpowi Zaniemu, który był jednym z twórców tego dokumentu. Dziękuję! Jakie zatem jest zadanie teologii po Veritatis gaudium w kontekście śródziemnomorskim? Konkretnie, jakie jest to zadanie? Musi ona dostroić się do Ducha zmartwychwstałego Jezusa, do Jego wolności chodzenia po świecie i docierania na peryferie, także peryferie myśli. Zadaniem teologów jest sprzyjanie wciąż na nowo spotkaniu kultur ze źródłami Objawienia i Tradycji. Starożytne konstrukcje myślowe, wielkie syntezy teologiczne z przeszłości są kopalniami mądrości teologicznej, jednak nie można ich stosować w sposób mechaniczny do aktualnych kwestii. Trzeba je wykorzystywać do szukania nowych dróg. Dzięki Bogu, pierwotne źródła teologii, czyli Słowo Boże i Duch Święty, są niewyczerpane i zawsze owocne; toteż można i należy pracować z nastawieniem na «teologiczną Pięćdziesiątnicę», która pozwoliłaby ludziom naszych czasów słuchać «we własnym języku» refleksji chrześcijańskiej, odpowiadającej na ich poszukiwanie sensu i pełnego życia. Aby do tego doszło, niezbędne są pewne założenia.
Przede wszystkim trzeba rozpocząć od Ewangelii miłosierdzia, to znaczy od głoszenia przez samego Jezusa, i od pierwotnych kontekstów ewangelizacji. Teologia rodzi się pośród konkretnych ludzi, których spotkało spojrzenie i serce Boga, szukającego ich z miłosierną miłością. Również uprawianie teologii jest aktem miłosierdzia. Chciałbym tutaj powtórzyć, w tym mieście, gdzie nie tylko występują epizody przemocy, ale które zachowuje bardzo wiele tradycji i bardzo wiele przykładów świętości — oprócz arcydzieła Caravaggia na temat uczynków miłosierdzia oraz świadectwa świętego lekarza Józefa Moscatiego — chciałbym powtórzyć to, co napisałem do Wydziału Teologicznego Katolickiego Uniwersytetu Argentyny: «Również dobrzy teologowie, tak jak dobrzy pasterze, przeniknięci są zapachem ludu i ulicy i przez swoją refleksję wylewają olej i wino na rany ludzi. Oby teologia była wyrazem Kościoła, który jest ‘szpitalem polowym', który żyje swoją misją zbawienia i uzdrawiania w świecie! Miłosierdzie to nie tylko postawa duszpasterska, ale jest samą istotą Ewangelii Jezusa. Zachęcam was do badania, jak w różnych dyscyplinach — dogmatyka, moralność, duchowość, prawo i tak dalej — może się odzwierciedlać centralne miejsce miłosierdzia. Bez miłosierdzia zagraża naszej teologii, naszemu prawu, naszemu duszpasterstwu niebezpieczeństwo popadnięcia w biurokratyczną małostkowość albo w ideologię, która ze swojej natury chce oswoić tajemnicę» (list do Wielkiego Kanclerza Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego Argentyny z okazji stulecia Wydziału Teologicznego, 3 marca 2015 r.). Teologia ze względu na miłosierdzie broni się przed oswojeniem tajemnicy.
Po drugie, konieczne jest poważne przyjęcie historii w teologii, jako przestrzeni otwartej na spotkanie z Panem. «Zdolność dostrzegania obecności Chrystusa i drogi Kościoła w historii czyni nas pokornymi i chroni nas przed pokusą ucieczki w przeszłość, aby unikać teraźniejszości. I takie było doświadczenie wielu uczonych, którzy zaczynali — nie powiem, że jako ateiści, ale trochę agnostycy, a znaleźli Chrystusa. Ponieważ historii nie można było zrozumieć bez tej siły» (przemówienie do uczestników kongresu Stowarzyszenia Wykładowców Historii Kościoła, 12 stycznia 2019 r.).
Potrzebna jest wolność teologiczna. Bez możliwości wypróbowywania nowych dróg nie tworzy się niczego nowego i nie zostawia się miejsca na nowość Ducha Zmartwychwstałego. «Ludziom śniącym o monolitycznej doktrynie, bronionej bez żadnych wyjątków przez wszystkich, może się to wydawać niedoskonałym rozpraszaniem. Ale prawdą jest, że tego rodzaju różnorodność pomaga w ukazywaniu i lepszym pogłębianiu różnych aspektów niewyczerpanego bogactwa Ewangelii» (adhort. apost. Evangelii gaudium, 40). Oznacza to również odpowiednią rewizję ratio studiorum. Odnośnie do wolności refleksji teologicznej zrobiłbym pewne rozróżnienie. Uczeni winni postępować naprzód z wolnością; później ostatecznie wypowie się Magisterium, lecz nie można uprawiać teologii bez tej wolności. Jednak w głoszeniu ludowi Bożemu — proszę, nie należy ranić wiary ludu Bożego dyskutowanymi kwestiami! Kwestie dyskutowane niech pozostaną tylko między teologami. To jest wasze zadanie. Natomiast ludowi Bożemu trzeba dać treść, która będzie karmiła wiarę, a nie ją relatywizowała.
Wreszcie, niezbędne jest wyposażenie się w lekkie i elastyczne struktury, które by wyrażały przyznawanie pierwszeństwa akceptacji i dialogowi, pracy inter- i transdyscyplinarnej oraz w sieci. Statuty, wewnętrzna organizacja, metoda nauczania, system studiów winny odzwierciedlać oblicze Kościoła «wychodzącego». Wszystko winno być ukierunkowane — w zakresie rozkładu godzin i sposobów działania — na umożliwianie w jak największym stopniu udziału tym, którzy pragną studiować teologię — oprócz seminarzystów i zakonników także świeckim i kobietom, zarówno świeckim, jak i konsekrowanym. Zwłaszcza wkład, jaki w teologię wnoszą i jaki mogą wnieść kobiety, jest niezbędny, zatem należy wspierać ich udział, jak to robicie na tym Wydziale, gdzie jest znaczny udział kobiet, zarówno wykładających, jak i studiujących.
To piękne miejsce, siedziba Wydziału Teologicznego, nazwanego imieniem św. Alojzego, którego wspomnienie przypada dzisiaj, niech będzie symbolem piękna, którym należy się dzielić, dostępnego dla wszystkich. Marzę o wydziałach teologicznych, gdzie życzliwie traktowałoby się współistnienie różnic, gdzie praktykowałoby się teologię dialogu i akceptacji; gdzie doświadczałoby się modelu wielościanu wiedzy teologicznej zamiast statycznej i bezcielesnej kuli. Gdzie dociekania teologiczne byłyby w stanie promować trudny, ale fascynujący proces inkulturacji.
Kryteria zawarte we Wstępie konstytucji apostolskiej Veritatis gaudium są kryteriami ewangelicznymi. Kerygmat, dialog, rozeznanie, współdziałanie, sieć — dodałbym także parezję, która została przytoczona jako kryterium, a która jest umiejętnością bycia na granicy, wraz z hypomoné, ze znoszeniem, byciem na granicy, aby iść naprzód — to są elementy i kryteria, wyrażające sposób, w jaki Ewangelia była przeżywana i głoszona przez Jezusa i w jaki może być również dzisiaj przekazywana przez Jego uczniów.
Teologia po Veritatis gaudium jest teologią kerygmatyczną, teologią rozeznania, miłosierdzia i akceptacji, która nawiązuje dialog ze społeczeństwem, kulturami i religiami, aby kształtowaać pokojowe współistnienie osób i ludów. Region Morza Śródziemnego jest matrycą historyczną, geograficzną i kulturową akceptacji kerygmatycznej, praktykowanej poprzez dialog i z miłosierdziem. Neapol jest szczególnym przykładem i laboratorium tego badania teologicznego. Pomyślnej pracy!
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (9/2019) and Polish Bishops Conference