Pozostaję tutaj, ale sercem idę z wami

Przemówienie do członków Drogi Neokatechumenalnej, 18.03.2016

Pozostaję tutaj, ale sercem idę z wami

W piątek 18 marca rano Papież Franciszek spotkał się w Auli Pawła VI z kilkoma tysiącami członków Drogi Neokatechumenalnej, którym towarzyszyli założyciele ruchu - Kiko Argüello, Carmen Hernández i ks. Mario Pezzi. Podczas spotkania Ojciec Święty rozesłał na misje 300 rodzin należących do Drogi; utworzą one 56 nowych «missio ad gentes» w 30 krajach świata. Do zebranych Papież wygłosił następujące przemówienie:

Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!

Cieszę się ze spotkania z wami i dziękuję za to, że przyszło was tak wielu. W szczególności witam tych, którzy wkrótce wyjadą! Przyjęliście wezwanie do ewangelizowania - błogosławię Pana za to, za dar Drogi i za dar, jakim jest każdy z was. Chciałbym zwrócić uwagę na trzy słowa, które Ewangelia wam przed chwilą przekazała jako mandat misyjny: jedność, chwała i świat.

Jedność. Jezus prosi Ojca, aby Jego wyznawcy byli «zespoleni w jedno» (por. J 17, 23): pragnie, aby stanowili oni «jedno» (w. 22), tak jak On z Ojcem. To jest Jego ostatnia prośba przed męką, najbardziej przejmująca: aby w Kościele panowała jedność. Jedność jest zasadnicza. Wróg Boga i człowieka, diabeł, jest bezsilny wobec Ewangelii, wobec pokornej siły modlitwy i sakramentów, ale wiele zła może wyrządzić Kościołowi, kusząc nasze człowieczeństwo. Prowokuje do zarozumiałości, osądzania innych, zamykania się, podziałów. On sam jest tym, «który dzieli», a często zaczyna od przekonywania nas, że jesteśmy dobrzy, może nawet lepsi od innych - w ten sposób ma przygotowany grunt, by siać niezgodę. To jest pokusa wszystkich wspólnot, a może wkraść się także w najwspanialsze charyzmaty Kościoła.

Wy otrzymaliście wielki charyzmat - chrzcielnej odnowy życia; istotnie, do Kościoła człowiek wchodzi przez chrzest. Każdy chryzmat jest łaską Boga, służącą wzrostowi jedności. Ale charyzmat może ulec zniszczeniu, kiedy zamykamy się lub kiedy się pysznimy, kiedy chcemy wyróżnić się spośród innych. Dlatego trzeba go strzec. Strzeżcie waszego charyzmatu! W jaki sposób? Trzymając się głównej drogi: pokornej i posłusznej jedności. Jeżeli ona jest, Duch Święty nadal działa, tak jak działał w Maryi - otwartej, pokornej i posłusznej. Zawsze trzeba czuwać nad charyzmatem, oczyszczając z ewentualnych przerostów ludzkich przez dążenie do jedności ze wszystkimi i posłuszeństwo Kościołowi. Wtedy oddycha się w Kościele i z Kościołem; w ten sposób pozostajemy uległymi dziećmi «świętej Matki Kościoła hierarchicznego», z «duchem gotowym i skorym» do misji (por. św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, 353).

Kładę nacisk na ten aspekt: Kościół jest naszą matką. Tak jak na obliczach dzieci odbija się podobieństwo do mamy, tak my wszyscy jesteśmy podobni do naszej matki-Kościoła. Po chrzcie nie żyjemy już jako odosobnione jednostki, ale staliśmy się mężczyznami i kobietami wspólnoty, powołanymi do bycia sprawcami jedności w świecie. Bowiem Jezus nie tylko założył dla nas Kościół, ale także nas ustanowił jako Kościół. Kościół nie jest dla nas narzędziem: my jesteśmy Kościołem. Z niego się odrodziliśmy, on nas karmi Chlebem życia, od niego otrzymujemy słowa życia, uzyskujemy przebaczenie i przez niego jesteśmy prowadzeni do domu. To jest płodność Kościoła, który jest matką: nie jest on organizacją, która szuka zwolenników, czy grupą, która się rozwija, kierując się logiką swoich idei, ale jest matką, przekazującą życie, które otrzymał od Jezusa.

Ta płodność wyraża się przez posługę i przewodnictwo pasterzy. Także instytucja jest w istocie charyzmatem, ponieważ jej korzenie tkwią w tym samym źródle, którym jest Duch Święty. On jest żywą wodą, ale woda może nadal dawać życie tylko wówczas, jeżeli roślina jest dobrze pielęgnowana i przycinana. Gaście pragnienie u źródła miłości, Ducha, i troszczcie się, delikatnie i z szacunkiem, o cały organizm Kościoła, zwłaszcza o części najsłabsze, aby wzrastał w całości, harmonijny i owocny.

Drugie słowo: chwała. Jezus przed swoją męką zapowiada, że będzie «otoczony chwałą» na krzyżu - tam objawi się Jego chwała (por. J 17, 5). A jest to chwała nowa - chwała światowa przejawia się, kiedy jesteśmy ważni, podziwiani, kiedy posiadamy dobra i odnosimy sukcesy. Natomiast chwała Boga objawia się na krzyżu: jest nią miłość, która tam jaśnieje i się rozprzestrzenia. Jest to chwała paradoksalna - bez rozgłosu, bez korzyści i bez oklasków. Ale tylko dzięki takiej chwale Ewangelia jest owocna. Podobnie również matka-Kościół jest płodny, kiedy wzoruje się na miłosiernej miłości Boga, która się przedstawia, ale nigdy się nie narzuca. Jest ona pokorna, działa jak deszcz na ziemię, jak powietrze, którym się oddycha, jak małe ziarno, które w ciszy wydaje owoc. Kto głosi miłość, nie może tego robić inaczej niż właśnie w stylu miłości.

A trzecim słowem, które usłyszeliśmy, jest świat. «Bóg tak umiłował świat», że posłał Jezusa (por. J 3, 16). Ten, kto kocha, nie stoi z daleka, ale wychodzi naprzeciw. Wy pójdziecie do wielu miast, wielu krajów. Boga nie pociąga światowość, wręcz jej nie cierpi; ale kocha świat, który stworzył, i kocha swoje dzieci na świecie, takie jakie są, tam gdzie żyją, nawet jeśli są «dalekie». Nie będzie wam łatwo żyć w dalekich krajach, w innych kulturach, nie będzie to dla was łatwe. Ale taka jest wasza misja. A robicie to z miłości - z miłości do matki- -Kościoła, do jedności tej płodnej matki; czynicie to, aby Kościół był matką i był płodny. Ukazujcie dzieciom czułe spojrzenie Ojca i traktujcie jako dar rzeczywistości, które spotkacie; zaznajamiajcie się z kulturami, językami i miejscowymi zwyczajami, szanując je i uznając za ziarna łaski, które Duch już rozsiał. Nie ulegajcie pokusie przeszczepiania nabytych wzorców, ale zasiewajcie pierwsze przepowiadanie: «to, co istotne, to, co jest piękniejsze, większe, bardziej pociągające i jednocześnie bardziej potrzebne» (por. adhort. apost. Evangelii gaudium, 35). To jest dobra nowina, która musi wciąż powracać, w przeciwnym razie wierze grozi, że stanie się zimną doktryną, w której nie ma życia. Poza tym ewangelizowanie jako rodziny, żyjąc jednością i w prostocie, już jest głoszeniem życia, pięknym świadectwem, za które bardzo wam dziękuję. I dziękuję wam w imieniu własnym, a także w imieniu całego Kościoła za ten gest pójścia, pójścia ku nieznanemu, a także cierpienia. Bowiem będzie cierpienie, ale będzie także radość z chwały Bożej, chwały, która jest na krzyżu. Jestem z wami i dodaję wam otuchy, a was proszę, nie zapominajcie modlić się za mnie. Ja pozostaję tutaj, ale sercem idę z wami.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama