Przemówienie do przedstawicieli prasy w kaplicy Sykstyńskiej, 12.10.1962
Drodzy Panowie!
Dzisiejsza audiencja niech będzie dowodem poważania, jakie żywimy dla Przedstawicieli Prasy i ważności, jaką przypisujemy waszej roli informatorów.
Nazajutrz po naszym wyborze pragnęliśmy przyjąć elitę Dziennikarzy, przybyłych z całego świata. Później, w ciągu czterech lat sprawowania przez Nas Papieskiego Urzędu nadarzyły się różne sposobności pozwalające Nam zwrócić się ze słowami zachęty i przestrogi do wykwalifikowanych przedstawicieli waszego zawodu.
Ze względu na Sobór stworzyliśmy ponadto, jak o tym wiecie, Biuro Prasowe i Sekretariat dla technicznego upowszechnienia wiadomości. Powołaliśmy również do życia Komisję Soborową, która ma się zająć apostolstwem ludzi świeckich. To wszystko świadczy równocześnie o ważności, jaką w Naszych oczach posiada wasza misja i o Naszym pragnieniu, by wam dopomóc w jej wypełnianiu.
Inauguracja uroczysta tego dwudziestego pierwszego Soboru Powszechnego Kościoła katolickiego pobudziła Nas do okazania Wam szczególniejszego dowodu życzliwości. Szliśmy w tym równocześnie za potrzebą serca, by wyrazić wam osobiście, jak dalece pragniemy waszej lojalnej współpracy w przedstawieniu szerokiej publiczności tak wielkiego wydarzenia we właściwym świetle.
Ażeby uwydatnić znaczenie, jakie chcemy nadać tej audiencji, wybraliśmy celowo ramy tej Kaplicy Sykstyńskiej. Na tle sławnego fresku Sądu Ostatecznego Michała Anioła - powiedzieliśmy to wczoraj tu właśnie do członków Nadzwyczajnych Misji Dyplomatycznych - każdy może z rzeczywistym pożytkiem rozważać odpowiedzialność, jaka na nim ciąży.
Wasza odpowiedzialność, Drodzy Panowie jest wielka. Jesteśmy na służbie prawdy i w miarę jak tej służbie jesteście wierni, odpowiadacie oczekiwaniom ludzi. Świadomie mówimy ludzi, ludzi w ogóle. Albowiem jeśli był okres, w którym prasa docierała tylko do małej elity, jest rzeczą oczywistą, że dziś nadaje ona definitywną orientację myślom, uczuciom i dążeniom wielkiej części ludzkości. Dlatego zniekształcenie prawdy przez organy informacyjne może pociągać za sobą nieobliczalne skutki.
Oczywiście, wielką jest pokusa, by ulec upodobaniom pewnych odbiorców i dla szybkości informacji poświęcić jej dokładność, a dla tak zwanej "sensacji" okazać więcej zainteresowania niż dla obiektywnej prawdy. W ten sposób uwydatnia się przesadnie jakiś szczegół czysto zewnętrzny a zaciera się głęboką rzeczywistość w przedstawieniu faktu, w analizie sytuacji opinii, czy wierzenia. I tu również, jak Panowie widzą, napotykamy na jeden ze sposobów zaciemniania prawdy. I jeśli to pociąga poważne konsekwencje w każdej dziedzinie, to o ileż będą one ważniejsze w najbardziej wewnętrznej i świętej, w dziedzinie religii, w której to chodzi o stosunek duszy do Boga.
Sobór Powszechny ma naturalnie swoje strony zewnętrzne i drugorzędne, które mogą stanowić pożywkę dla ciekawości ogółu. Na dalszą metę może on również wywrzeć dodatni wpływ na stosunki między ludźmi w dziedzinie społecznej i politycznej. Ale w Soborze chodzi przede wszystkim o wielki fakt religijny. Pragniemy całym sercem, byście mogli dopomóc do uwydatnienia tego faktu. Oznacza to jakiego taktu, jakiej troski o zrozumienie i dokładność ma się prawo oczekiwać w tych sprawach od informatora starającego się przynieść zaszczyt swojemu szlachetnemu zawodowi. Domagamy się od was wszystkich wysiłku, byście zrozumieli i umożliwili innym zrozumienie przede wszystkim religijnej i duchowej natury tych uroczystych posiedzeń soborowych.
Oczekujemy, Drodzy Panowie, po sumiennym spełnieniu waszej misji informatorów o Soborze, bardzo dodatnich owoców w orientacji opinii światowej w odniesieniu do Kościoła katolickiego w ogóle, do jego instytucji i do jego wskazań. Może się zdarzyć - zwłaszcza gdy nie może dojść do głosu informacja lojalna i rzeczowa - że na tym punkcie mogą powstać uprzedzenia, niejednokrotnie uparte, podtrzymujące w myślach zarzewie nieufności, podejrzeń, nieporozumień, które pociągają za sobą opłakane skutki, utrudniające rozwój harmonii między ludźmi i między narodami.
Te uprzedzenia pochodzą zazwyczaj z informacji niedokładnej albo niezupełnej. Kościołowi przypisuje się nauki, których on nie wyznaje, zarzuca się postawę jaką mógł zajmować w danych warunkach historycznych i które uogólnia się niesłusznie, nie uwzględniając ich charakteru przypadkowego i okolicznościowego.
Cóż, Panowie, może stanowić lepszą okazją nad Sobór Powszechny, do nawiązania prawdziwego kontaktu z życiem Kościoła, do zasięgnięcia informacji od odpowiedzialnych czynników, które jasno wyrażają myśl Episkopatu Kościoła Powszechnego, tu zgromadzonego. Już sama zapowiedź Soboru wzbudziła w całym świecie znaczne zainteresowanie, do czego wyście się w dużej mierze przyczynili.
Właśnie wczoraj - pragniemy wam tego powinszować - dzięki waszej obecności i waszej pracy, często trudnej, po raz, pierwszy w historii cały świat mógł brać udział w otwarciu Soboru Powszechnego dzięki radiu i telewizji oraz przez reportaże prasy. Pragniemy gorąco, by wasze informacje podtrzymywały życzliwe zainteresowanie publiczności Soborem i by przyczyniły się do ewentualnego poddania rewizji poglądów błędnych, lub niedokładnych.
Możecie dać do poznania, że nie ma tu miejsca na jakieś polityczne machinacje. Będziecie mogli przekonać się i podać do wiadomości prawdziwe motywy, które inspirują akcję Kościoła w świecie, będziecie mogli świadczyć, że nie potrzebuje on niczego ukrywać, że postępuje drogą prostą, bez fałszu, że niczego tak nie pragnie, jak prawdy dla dobra ludzi i dla owocnej zgody między ludami wszystkich kontynentów. Tym sposobem, dzięki wam, wiele uprzedzeń zostanie rozwiązanych. Służąc prawdzie przyczyniacie się tym samym do tego "rozbrojenia umysłów", które jest elementarnym warunkiem utrwalenia prawdziwego pokoju na tej ziemi.
Oto, Drodzy Panowie, Nasze nadzieje, Nasze zachęty i Nasze pragnienia. Pozwólcie, że dorzucimy do nich słowo Nasiej wdzięczności. Albowiem doceniamy w pełni wasze wysiłki, by zapoznać szeroką publiczność z objawami życia Kościoła. A co dotyczy nas samych, to mamy wszelkie powody do tego, by być zadowolonymi z waszej pełnej szacunku sympatii, z jaką na ogół wyraziliście się o Naszej skromnej Osobie.
Powołani przez zamiary Opatrzności do tej wysokiej służby, powołani w dodatku już w podeszłym wieku, po zdobyciu długiego doświadczenia, znajdujemy oczywiście pociechę i zachętę w tym, co o Nas mówią, o Naszej osobowości, charakterze, apostolskich inicjatywach. Ale to wszystko nie narusza pogodnego pokoju naszej duszy.
Kiedy w roku 1953 żegnaliśmy Francję, która na zawsze pozostała Nam droga, powiedzieliśmy: "Dla mojej pociechy osobistej - jak długo będę żył - i gdziekolwiek Ojcu świętemu spodoba się wyznaczyć mi pracą i obarczyć mnie odpowiedzialnością w służbie Kościoła - wystarczy, że każdy Francuz wspominając moje skromne nazwisko i mój pobyt, będzie mógł powiedzieć: to kapłan lojalny i nastawiony pokojowo, zawsze i w każdej okazji przyjaciel Francji pewny i szczery"(1).
Dziś podejmujemy na nowo, Drodzy Panowie, to Nasze pragnienie sprzed lat dziesięciu i poszerzamy, odnosząc je do waszego zawodu: we wszystkich okolicznościach wystarczy Nam, że będziecie mogli napisać jako jeden i prawdziwy tytuł Naszej chluby: to był kapłan przed Bogiem i przed ludźmi, pewny i prawdziwy przyjaciel wszystkich narodów.
A teraz chcemy wam pobłogosławić. Według pięknego wyrażenia biblijnego, które może znacie: "Benedictio Patris firmat domos filiorum - Błogosławieństwo ojcowskie utwierdza domy dzieci"(2). Ta myśl jest nam bliska i może na nią sobie pozwolić stary ojciec, zwracając z czułością wzrok ku swoim dzieciom. Również i my kończąc z sercem te słowa pełne uczucia przyzywamy na was najobfitsze łaski Nieba i udzielamy Błogosławieństwa Apostolskiego wam, jak i waszym rodzinom oraz tym wszystkim, którzy są wam drodzy.