Przemówienie podczas audiencji generalnej 31.03.1971
Ponieważ przedmiotem naszych rozważań, zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu, jest dążenie do rzetelności moralnej, refleksja nad naszym sumieniem będzie się skupiała wokół niebezpieczeństw zagrażających tej rzetelności. Nasze sumienie zwraca się dziś ku największym, najbardziej częstym i najłatwiejszym błędom, które sprowadzają człowieka z właściwej drogi i uniemożliwiają mu spotkanie z łaską wielkanocną, jaką pragnie otrzymać. Wspomnieliśmy już o niektórych z nich. Do łatwego popełniania innych fatalnych błędów, które są bardzo poważne, skłania nas nasze ciało. Pokusa cielesna występuje jako pokusa wrodzona i środowiskowa, jako siła pociągająca, właściwa temu światu. "Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie" - pisze św. Jan w pierwszym swym liście.
"Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha żywota, nie pochodzi od Ojca, lecz od świata"(1). Są to trzy rodzaje pokus, które kierują kroki człowieka na drogę, gdzie nie ma Boga. Pokusy te nazywamy pożądliwościami(2).
Dzisiaj zajmiemy się pierwszą i najsilniejszą we współczesnym świecie pokusą, jaką jest pożądliwość ciała. Ponieważ każda pokusa jest wynikiem podniet wewnętrznych i zewnętrznych, musimy zauważyć, że podnieta wewnętrzna może być bardzo silna, jeśli nie jest hamowana przez zdecydowaną wolę i rozwój osobowości człowieka. Podnieta zewnętrzna, środowiskowa, jest dziś bardziej niż kiedykolwiek natarczywa, ponętna, podniecająca i natrętna.
Wystarczy wspomnieć o rozwiązłej prasie pornograficznej, rozpowszechnianej z całą okazałością i przebiegłością handlową, o dwuznacznych spektaklach światowych, o nieprzyzwoitych rozrywkach, o niektórych prywatnych i publicznych obyczajach pozbawionych umiaru, o tendencjach, które wywodzą się z tak zwanej dopuszczalnej "moralności" (czy raczej niemoralności), zezwalającej na wszelką nikczemność i deprawację. Jeżeli ktoś świadomie nie zabezpiecza się przed tymi wpływami, środowisko ze wszech stron dostarcza mu podniet zmysłowych, zwłaszcza gdy chodzi o ludzi młodych i niedoświadczonych. W terminologii moralnej przez słowo "ciało" rozumiemy to wszystko, co odnosi się do nieuporządkowanej zmysłowości: chodzi więc o niebezpieczną grę wrażliwości fizycznej, która sprzeciwia się wrażliwości duchowej lub łączy się z nią, chodzi o przyjemności zwierzęce, o rozkosze. Ciało, które ulega namiętnościom, przyciąga ku sobie duszę, sprowadza ją do poziomu instynktów, zaślepia i zamyka w kręgu własnych zainteresowań do tego stopnia, że - jak mówi św. Paweł - "człowiek zmysłowy nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha"(3). Nie sądzimy, że istnieje potrzeba wyjaśniania wam tego. Tyle się o tym dziś mówi - może aż za dużo. Rzadko zdarza się, aby współczesny pisarz, przynajmniej na kilku stronach, nie płacił smutnej daniny szaleństwom zmysłowym czy upojeniem dionizyjskim, które zawładnęły światem kultury literackiej, albo wreszcie by nie opisywał pozornie wesołej, a w gruncie rzeczy trwożnej rozwiązłości. Psychoanalityczne studia nad instynktami ludzkimi, a zwłaszcza nad neuropatologią i seksualizmem, wypracowały język naukowy, określający ogólne doświadczenia przeżyć erotycznych. Niektórzy wychwalają te przeżycia i uważają je za nowe i prawdziwe odkrycie człowieka.
Mówi się także o wychowaniu seksualnym, przywiązuje się do niego godne pochwały intencje pedagogiczne, zapomina się jednak o pewnych aspektach rzeczywistości ludzkiej nie mniej obiektywnych niż aspekty dostępne bezpośredniej obserwacji naturalistycznej. Chodzi nam o poczucie wstydliwości, zwrócenie uwagi na różnice płci męskiej i żeńskiej, a zwłaszcza o delikatność, jakiej domaga się zakłócenie dążeń człowieka wprowadzone w sferę erotyczno-fizyczno-psychiczną każdego bytu ludzkiego przez grzech pierworodny. Sprawy te wymagają odpowiedniego wychowania seksualnego, delikatnej ostrożności, zwłaszcza w wychowaniu młodzieży. Rodziców i wychowawców zachęca się do mądrej i stosownej interwencji przy użyciu odpowiedniego słownictwa jasnego i czystego(4).
Ale nam, zachęcającym was z tej katedry do refleksji nad pokusą, która nazywa się legionem(5), co świadczy o jej zróżnicowaniu i natarczywości, wystarczy przypomnieć dwa twierdzenia. Po pierwsze: zwycięstwo nad pokusą cielesną jest możliwe. Istnieje powszechne przekonanie, że przezwyciężenie tej pokusy nie jest możliwe, że czystość jest utopią, że panowanie pokusy nad naszym duchem i nad naszą uczciwą i czystą równowagą moralną jest dopuszczalne, a nawet pouczające. Przekonanie to znajduje wspólnika w samej naturze pokusy. Bracia i Synowie najdrożsi, to nieprawda. Jeżeli chcemy, możemy zachować czystość naszego ciała i naszego ducha. Nasz Boski Mistrz, który z całą surowością wypowiada się na ten temat, nie może stawiać przed nami żądań niemożliwych(6).
My, chrześcijanie, odrodzeni przez chrzest św., chociaż nie zostaliśmy uwolnieni od tego rodzaju słabości ludzkiej, otrzymaliśmy łaskę przezwyciężenia jej ze względną łatwością. Duch Św., działający w nas, pomaga nam w panowaniu nad sobą oraz w zachowaniu powściągliwości i czystości(7).
Po drugie - czystość jest czymś bardzo pięknym. Nie jest ona jarzmem, lecz wyzwoleniem; nie jest kompleksem niższości, ale elegancją i siłą ducha; nie jest źródłem niepokoju i skrupułów, lecz świadczy o dojrzałości i panowaniu nad sobą. Czystość nie jest równoznaczna z nieznajomością rzeczywistości życia: jest to znajomość życia, która nie podlega skażeniu, bardziej jasna i przenikliwa niż nieprzejrzystość właściwa doświadczeniu zmysłowemu i zwierzęcemu. Czystość jest niewinnością, choć może nie wypróbowaną przez zjawiska patologiczne zepsutego życia, lecz świadomą rzeczywistością dobra i zła, w jakiej żyje człowiek. Posiada ona spojrzenie czyste, które pozwala jej na dnie grzechu dostrzec oznaki żalu i poprawy. Czystość jest warunkiem miłości, miłości prawdziwej, czy to naturalnej czy to nadprzyrodzonej, poświęconej jedynie królestwu niebieskiemu.
Zalecenie, wypływające z tego rozważania, narzuca się samo przez się: powtarzamy je Ojcu w naszej codziennej modlitwie: "I nie wódź nas na pokuszenie". Skutkiem tej prośby niech będzie jej zastosowanie do nas samych. Jeśli chcemy żyć tajemnicą wielkanocną, musimy bronić się przed tą potężną pokusą ciała wewnątrz i na zewnątrz, przede wszystkim w sercu, skąd pochodzi dobro i zło, do jakiego jesteśmy zdolni(8). Musimy bronić się przed pokusą w środowisku, w naszym otoczeniu. Jeżeli dziś wszyscy zajmują się ekologią, czyli oczyszczaniem środowiska fizycznego, dlaczego nie mielibyśmy się zająć środowiskiem moralnym, w którym człowiek żyje jako człowiek i dziecko Boże? To właśnie polecamy wam dzisiaj.