Thomas Kohrs, ekspert finansowy oraz Anselm Grün, kierownik ekonomiczny opactwa Münsterschwarzach, udzielają odpowiedzi na pytanie czy inwestowanie jest zgodne z wiarą chrześcijańską
Anselm Grün
Pieniądze odgrywają w życiu człowieka niepoślednią rolę. Pieniądz rządzi światem — mówi przysłowie. Wielu ludzi chwali się posiadanymi pieniędzmi. Inni wstydzą się przyznać przed sobą i przed innymi, że brakuje im środków. Należałoby sądzić, że pieniądze są czymś obiektywnym, czymś, co można traktować przedmiotowo. Jednak są także źródłem wielu ludzkich doznań i tęsknot. Odpowiadają za poczucie niedostatku, krzywdy, za brak tego, co każdemu się należy, za niesprawiedliwe traktowanie. Wielu łączy z pieniędzmi tęsknotę za możliwością życia w dobrobycie i spokoju. Równie często pieniądze rozbudzają chciwość. Ludzie odczuwają potrzebę posiadania coraz większych kwot, a z drugiej strony nasze marzenia o majątku często symbolizują wewnętrzną energię i zdolności, którymi możemy dysponować. Sposób, w jaki ludzie obchodzą się z pieniędzmi, zawsze jest wyrazem stanu ich duszy. Jedni są chciwi, dla drugich pieniądze są czymś brudnym, z czym woleliby nie mieć do czynienia. Jedni są skąpi, drudzy rozrzutni. Jeszcze inni wypełniają pieniędzmi swoją wewnętrzną pustkę. Dla innych są one czymś czysto doczesnym, z czego chętnie rezygnują, krocząc swoją drogą duchową.
O pieniądzach, podobnie jak o seksualności, tylko do pewnego stopnia można rozmawiać przedmiotowo. Zarówno w wypadku pieniędzy, jak i seksualności ważną rolę odgrywają nasze własne wyobrażenia. Kiedy w pewnym artykule prasowym opowiedziałem o moim podejściu do pieniędzy, na przykład o tym, że mnie osobiście luksus absolutnie nie kusi, ale jako szafarz pomnażam pieniądze klasztorne na giełdzie, by finansować nasze dzieła o znaczeniu społecznym, takie jak szkoła, domy kształcenia i kształcenia zawodowego, otrzymałem agresywne listy, w których lżono mnie najgorszymi słowami. Inwestowanie pieniędzy na giełdzie jest dla niektórych chrześcijan dziełem diabła. Ich zdaniem inwestowania na giełdzie nie można pogodzić z duchowością człowieka, ale to ich duchowość nie jest zharmonizowana. Oczywiście istnieją na giełdzie czarne owce, które spekulacyjnie podbijają ceny gruntów albo potrafią doprowadzić do kryzysu gospodarkę całego kraju. Jednak giełda sama w sobie jest instrumentem finansowania, który ostatecznie powinien służyć człowiekowi.
Agresywny ton tych listów zmusił mnie do zastanowienia. Zastanawiałem się, co takiego poruszyłem w tych ludziach. Wyraźnie dotknąłem ich własnych zranień. Pieniądze często są odpowiedzialne za doświadczenie miłości lub jej brak. Często w rozmowach prości ludzie, którzy po wojnie jako uchodźcy przybyli do obcej wsi, opowiadają mi, jak upokarzające było dla nich życie w nędzy. Jako biedni i obcy byli skazani na pomoc innych. Musieli się zawsze odpowiednio zachowywać, nie wolno im było reagować na obelgi. Takie doświadczenia zapadają głęboko w duszę i powracają, kiedy rozmawia się o pieniądzach. Wówczas z pieniędzmi łączy się ludzi, którzy obnosili się we wsi ze swoim bogactwem i dawali odczuć innym, że ci nic nie mają i nic nie są warci.
Pieniądze mogą wywołać również inne skojarzenia — niedostatku i obfitości. Ujawniają także uczucie zazdrości wobec tych, którzy mają więcej niż my. Obmawiając tych, którzy mają pieniądze, wyrażamy własną tęsknotę za bogactwem. Zastanawiając się nad swoim nastawieniem wobec pieniądza, zauważmy, jak dalece nasza postawa i stosunek do pieniędzy ojca czy matki naznaczyły nas w głębi duszy. Dlatego też niektórzy ludzie obchodzą się z pieniędzmi oszczędnie, a inni nie potrafią sobie z nimi poradzić, nie mogą ich przy sobie zatrzymać. Dlatego właśnie pieniądze wywołują tak gwałtowne reakcje, które są odzwierciedleniem duszy człowieka i jej ran.
W wypadku pieniędzy nie chodzi tylko o pytanie, w jaki sposób je zainwestuję, ale o kwestię ogólniejszą: w jaki sposób się do nich odnoszę. W rozmowach z wiernymi stale wyczuwam, w jak wielu rodzinach temat pieniędzy stał się tematem tabu. Żona nie wie, co mąż robi z pieniędzmi. Mąż nie pozwala zaglądać sobie w karty. Mężczyzna mydli oczy kobiecie, że czuwa nad wszystkim, ale w rzeczywistości popada w zadłużenie i nie ma odwagi się do tego przyznać, gdyż czuje się nieudacznikiem. Są rodziny, w których o pieniądzach rozmawia się otwarcie, a małżonkowie mają wgląd w swoje rachunki bankowe, ale wciąż jest wiele rodzin, w których tylko ojciec dysponuje pieniędzmi. Pieniądze są dla niego oznaką władzy, dzięki nim może załatwiać wszystko według własnego uznania. Stosunek do pieniędzy w rodzinach i wspólnotach to materiał na zupełnie inną książkę. W niniejszej publikacji chodzi o coś innego, mianowicie o to, jak zgodnie z zasadami etyki możemy inwestować nasze pieniądze i jak nasz stosunek do pieniędzy odzwierciedla się w naszej duchowości.
W niniejszej książce doradca finansowy Thomas Kohrs przedstawi możliwości, jakie mamy jako chrześcijanie, by lokować pieniądze w zgodzie z naszą wiarą i chrześcijańskimi przykazaniami. Sam, jako inwestor, piszę o tym, co jest dla mnie ważne: od trzydziestu jeden lat jestem szafarzem i dlatego obracanie pieniędzmi należy do moich obowiązków. Wiem, że można komuś źle poradzić. Mój ojciec był kupcem i przekazał nam, dzieciom, poczucie ufności i wolności. To zaufanie pomaga mi także w kontaktach z pieniędzmi. Osoby z natury bojaźliwe nie skorzystają z moich rad, które zapewne spowodują tylko ich dodatkowy stres. Każdy musi lokować pieniądze w zgodzie z sobą samym. Duchowo inwestować znaczy dla mnie także inwestować w zgodzie ze sobą i z własną miarą. Oznacza to również, że musimy nauczyć się wewnętrznej wolności wobec pieniądza. Kreatywne zarządzanie pieniędzmi wiąże się również z ponoszeniem ryzyka. Ryzykowanie zaś wymaga zaufania i wewnętrznej wolności w razie ewentualnej straty. Obawa przed stratą powstrzymuje nas od podejmowania ryzyka. Taki jest również sens biblijnej przypowieści o talentach (por. Mt 25,14—30; Łk 19,11—27).
W wypadku wszystkich etycznych podstaw inwestowania pieniędzy nie ma ogólnie obowiązujących reguł. Muszę sam przed Bogiem uznać, co jest moją miarą, gdzie mogę ją przekroczyć, by nauczyć się zaufania i wolności, i gdzie muszę uważać, by nie narazić siebie i wspólnoty na stratę. W duchowym aspekcie w odniesieniu do pieniędzy kieruję się następującymi zasadami:
1. Pieniądze służą ludziom, a nie mnie i mojemu bogactwu. Służą życiu. Toteż przy inwestowaniu muszę zawsze zwracać uwagę na to, czy w ten sposób wspomagam firmy, które służą życiu, działają zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju, wykazują w swym działaniu odpowiedzialność za dzieło tworzenia i za ludzi.
2. Jestem odpowiedzialny za pieniądze i muszę je zainwestować w sposób możliwie najefektywniejszy. Kreatywność w sposobie obchodzenia się z pieniędzmi zawsze jest znakiem duchowości. Duchowość oznacza czerpanie ze źródła Ducha Świętego. To źródło jest zawsze orzeźwieniem, czyli to z niego czerpię świeże pomysły. Nie chodzi jedynie o wysiłek intensywnej pracy w celu maksymalizacji zysków, ale o twórcze myślenie, jak zainwestować pieniądze, by przyniosły ludziom owoce.
3. Muszę zachować wewnętrzną wolność wobec pieniądza i nie wolno mi się od niego uzależnić. Pieniądze nie powinny mieć wpływu na moje „ego”. Wewnętrzna wolność odzwierciedla się nie tylko w moim osobistym sposobie obchodzenia się z pieniędzmi, ale także w moich myślach. Jeżeli myśli o pieniądzach prześladują mnie nawet w czasie modlitwy, to znak, że mają nade mną zbyt wielką władzę. Powinienem potrafić zawsze odsunąć je na bok tak, by nie określały mojego „ja”.
4. Pieniądze nie mogą być dla mnie źródłem sprawowania władzy, ale podstawą służenia ludziom. Osoby dobrze sytuowane często pragną pokazać, jak inni są uzależnieni od nich i od ich materialnego sukcesu. Dlatego na każdym kroku niezbędna jest mi duchowa refleksja, czy swoimi pieniędzmi faktycznie służę ludziom, czy wspieram projekty, które służą życiu, czy może w prospołecznych projektach to jednak siebie stawiam w centrum zainteresowania. Kontakt z pieniędzmi wymaga uczciwości i uwagi.
5. Nie mogę robić wszystkiego. Muszę uwzględnić swoje możliwości i nie wolno mi porównywać się z innymi. Powinienem zrezygnować z lokaty kapitału, jeśli przekracza to moje możliwości. Moją miarą są również etyczne przykazania, według których zdecydowałem się inwestować. Ponieważ pieniądze zawsze budzą chciwość, umiar i wytrwałość w inwestowaniu stają się nieustannym duchowym wyzwaniem, abym zawsze pamiętał o etycznych podstawach swoich działań.
Thomas Kohrs
Łączenie Biblii z pieniędzmi może być źródłem pewnych problemów. Dla wielu ludzi, niezależnie od wyznania, pieniądze i kontakt z nimi są złem koniecznym. Z tej przyczyny unikają oni nawet informacji na temat pieniędzy. Jednocześnie w ten sposób pozbywają się szansy na rozwój swojego kapitału czy możliwości, by wypracowany zysk zainwestować w projekty społeczne czy charytatywne.
Instytucje bankowe i finansowe wcale nie muszą bez skrupułów zabiegać o maksymalizację zysków, nie licząc się z kosztami moralnymi. Również i tu można kierować się zasadami etyczno-moralnymi. Wynika z nich, że pieniądze powinny być jedynie środkiem do osiągnięcia celu. Wyznawane zasady zmuszają mnie do odpowiedzialnych decyzji co do sposobu inwestowania powierzonych mi pieniędzy. Jeżeli pracuję w banku chrześcijańskim, który swoimi zyskami wspomaga pracę misjonarzy i misjonarek w ponad sześćdziesięciu krajach na całym świecie, to mój stosunek do pieniędzy jest inny niż pracowników działu inwestycyjnego w wielkich bankach.
W niniejszej książce starałem się posługiwać formą przekazu w miarę możliwości wolnego od ideologii i ekonomii. Przedstawiam również scenariusze, których raczej nie zaobserwujemy w otaczającej nas rzeczywistości, jak na przykład wizja świata bez odsetek. Nie roszczę sobie pretensji, że dzięki moim wywodom stworzymy świat ogólnego dobrobytu. Krótkie dygresje na temat gospodarki i ogólnych teorii ekonomicznych pojawiają się tylko tam, gdzie uważałem to za niezbędne, choć nie wyjaśniam ich w najdrobniejszych szczegółach. Ich zadaniem jest jedynie przybliżenie omawianego zagadnienia bądź przedstawienie niezbędnych założeń. Ta książka powinna dać potencjalnemu inwestorowi właściwy obraz, w jaki sposób należy podchodzić do problemu pieniędzy i inwestowania, nie rezygnując przy tym z założeń etyczno-moralnych.
Oczywiście, pisząc poszczególne rozdziały, nieustannie odwołuję się do doświadczenia zebranego podczas licznych rozmów z klientami, zwłaszcza z tymi, którzy żalili się, ile pieniędzy stracili na ryzykownych inwestycjach. Wciąż nie potrafię zrozumieć, jak można tak bardzo dać się skusić perspektywą wysokiego zysku, żeby zawierać umowy inwestycyjne przez telefon z anonimowym doradcą. Z pewnością w takich wypadkach umiarkowanie w działaniu dla osiągnięcia realnych zysków jest wielce pożądaną cnotą.
opr. aw/aw