Kryzys uderza w młodych [GN]

W wyniku kryzysu bezrobocie wzrosło - najbardziej poszkodowani są młodzi

Minął rok od bankructwa jednego z najpotężniejszych banków świata, Lehmans Brothers. Polska z kryzysowej zawieruchy wychodzi nadzwyczaj dobrze. Nie znaczy to, że nie obrywamy rykoszetem.

O tym, że jako jedyny kraj w Unii mamy dodatni wzrost gospodarczy, pisaliśmy w „Gościu” wielokrotnie. A jaki wpływ ma kryzys na rynek pracy? Może czas pokusić się o pierwsze analizy? Z danych wynika, że bezrobocie wzrosło, choć nie dramatycznie. Gdy przyjrzeć się im z bliska, okazuje się, że najbardziej poszkodowani są ludzie młodzi.

Średniacy

Z danych wynika, że w ciągu ostatniego roku zarejestrowany w urzędzie pracy był co dwunasty Polak. Prawie 1,7 mln ludzi szuka dziś pracy. Nie ma dramatu, przynajmniej w porównaniu z innymi krajami. Jesteśmy nieco lepsi niż unijna średnia, są miejsca w Europie, gdzie bezrobocie jest znacznie wyższe. W Polsce dzisiaj wynosi ono 8,2 proc. (to dane Eurostatu, według Głównego Urzędu Statystycznego, stopa bezrobocia wynosi u nas 10,8 proc. Ta różnica wynika z innego sposobu liczenia). Dla porównania w Hiszpanii 18,5 proc., w Irlandii 12,5 proc., a w Portugalii i Szwecji 9,2 proc. Znacznie mniej bezrobotnych ma Holandia (3,4 proc.), Austria (4,4 proc.) i Dania (5,9 proc.). W całej Unii bezrobocie wynosi 9 proc. W strefie euro 9,5 proc.

Polska zwykle plasowała się w ogonie państw europejskich, jeżeli chodzi o bezrobocie. Teraz awansowała do grona średniaków. Finansowy kryzys podniósł u nas stopę bezrobocia, ale nie aż tak dramatycznie jak w innych krajach. We wrześniu 2008 roku w Polsce zarejestrowanych było 1,38 mln bezrobotnych. Dokładnie rok później, we wrześniu 2009, bezrobotnych było 1,68 mln, czyli o 300 tysięcy osób więcej, lub inaczej o 20 proc. więcej. W innych krajach europejskich wzrost bezrobocia był dużo większy. Na Litwie wzrosło ono o 153 proc., a w Irlandii o ponad 86 proc.

W ciągu ostatniego roku — jak wskazują statystyki — wyraźnie więcej osób rejestrowało się w urzędach pracy. Tych, którzy choć jeden dzień byli bezrobotni, było 2,7 mln. Nie znaczy to, że o tyle wzrosło

bezrobocie. Ta ostatnia liczba wskazuje, że firmy zwalniały pracowników częściej niż wcześniej, ale też, że zwolnieni pracownicy potrafili znaleźć dla siebie miejsce na rynku pracy. Nie wszyscy, ale duża większość. Przypomnijmy jeszcze raz. W ciągu roku 300 tys. osób w całym kraju zasiliło szeregi bezrobotnych, choć do urzędów pracy w tym samym okresie zgłosiło się 2,7 mln. Wynika z tego, że 2,4 mln szybko potrafiło znaleźć sobie inne zajęcie.

Stocznie, banki i media

Także inne dane pokazują, że firmy, szczególnie te największe, chętniej zwalniały swoich pracowników. Najwięcej osób, 12,5 tysiąca, zostało grupowo zwolnionych w marcu 2009 roku. Przez kolejne miesiące, do lipca 2009 roku, miesięcznie zwolnienia grupowe obejmowały średnio 10 tys. osób. W sumie w ciągu ostatniego roku (od września 2008 do września 2009) w ramach 2,5 tysiąca zwolnień grupowych pracę straciło 87 tys. osób. W ciągu najbliższych tygodni zwolnieniami zostaną objęte jeszcze 23 tysiące osób. Przynajmniej takie wnioski można wyciągnąć ze zgłoszeń firm, które muszą wcześniej poinformować o zwolnieniach większej ilości swoich pracowników. Statystyki mówią, że zwalniani grupowo są znacznie częściej mężczyźni niż kobiety. Na ten wynik wpływać może to, że najwięcej osób straciło pracę w polskich stoczniach, w których załogi są w przeważającej większości męskie. W ciągu ostatnich miesięcy zwalniały również banki i media (np. Agora — wydawca „Gazety Wyborczej”, a także TVP).

Zwolnień grupowych byłoby pewnie więcej, ale w wielu przypadkach pracownicy zgodzili się zarabiać mniej, po to, by zachować pracę. To od razu widać na statystykach wzrostu naszych zarobków. Przed kryzysem byliśmy europejskim liderem we wzroście płac. Trend wzrostowy był obecny nawet na początku kryzysu. Teraz on się odwraca. Patrząc na dane, z roku na rok zarabiamy coraz więcej, ale już zaglądając w statystyki głębiej, widać, że czwarty miesiąc z rzędu średnia pensja w sektorze przedsiębiorstw jest niższa niż miesiąc wcześniej.

Młodym po głowie

Patrząc na słupki bezrobocia w Polsce, można odnieść wrażenie, że radzimy sobie dobrze. Jesteśmy na ósmym miejscu w Europie wśród rynków, na które kryzys przełożył się w najmniejszym stopniu. Optymistyczne są także prognozy na przyszłość. Z zapowiedzi firm wynika, że dzięki pakietowi antykryzysowemu (wszedł w życie kilka tygodni temu i oznacza wydanie prawie 1,5 mld złotych na wsparcie dla firm w utrzymaniu miejsc pracy) 15 proc. firm w Polsce chce zwiększyć zatrudnienie pod koniec tego roku. Równocześnie tylko 10 proc. będzie zmuszonych do zmniejszenia zatrudnienia. Prognozy wskazują więc, że więcej miejsc pracy przybędzie, niż ubędzie.

Inne analizy wskazują, że powrót do sytuacji przedkryzysowej zajmie nam jeszcze kilka, kilkanaście miesięcy. Te wszystkie dane nastrajają bardzo optymistycznie, ale rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Choć bezrobotnych w Polsce z powodu kryzysu przybyło niewielu, w porównaniu np. z krajami nadbałtyckimi, zmienia się średni wiek polskiego bezrobotnego. Firmy w obliczu zawirowań na rynku trzymają swoich ekspertów i nie zatrudniają młodych ludzi. W efekcie już dzisiaj co piąta osoba w wieku poniżej 25 lat nie potrafi znaleźć pracy. W ciągu ostatniego roku liczba młodych bezrobotnych zwiększyła się o ok. 100 tys. (i dzisiaj wynosi około 370 tys. osób), a stopa bezrobocia dla tej grupy wiekowej wzrosła o 30 proc.

Wzrost bezrobocia w grupie młodych ludzi to częściowo wina ich samych. W Polsce, w porównaniu z innymi krajami europejskimi, niewielu młodych ludzi odbywa praktyki czy wakacyjne staże. W czasach kryzysu, gdy ofert pracy na rynku jest mniej, pracodawcy szczególnie dużo uwagi zwracają na to, by młody pracownik miał już jakieś doświadczenie w tym, co ma robić. Urzędy pracy starają się więc młodych bezrobotnych wysyłać na kursy i staże. Po to, by ci nabyli już jakiegoś doświadczenia. Na wzrost bezrobocia wśród młodych może wpływać także to, że coraz mniej osób wyjeżdża za granicę szukać pracy. W krajach takich jak Irlandia, Wielka Brytania, Francja czy USA sytuacja na rynku pracy jest bowiem gorsza (lub porównywalna) niż w Polsce.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama