Jest tajemnicą poliszynela, że światowe agencje ratingowe z założenia są nieprzychylne Polsce od pamiętnych wyborów w 2015 r. - promują one globalistyczny i korporacyjny styl gospodarki
W ostatni piątek, czyli 17-go listopada GUS opublikował dane z polskiego rynku pracy. Okazało się, że płace w sektorze przedsiębiorstw urosły w październiku aż, o 7, 4%, czyli znacznie powyżej rynkowego konsensusu, który zakładał wzrost na poziomie i tak bardzo wysokim, bo 6,6%. Październikowy wzrost płac jest najwyższy od stycznia 2009 roku. Co zatem wpłynęło na tak wyraźną poprawę wzrostu płac?
Ekonomiści i analitycy wskazuję na trzy czynniki. Pierwszy, to efekt dodatkowych dni roboczych. Drugie, rośnie presja płacowa. Trzecia, to efekt jednorazowy, np. bonusów. Druga przyczyna jest najistotniejsza i długotrwała, bo wzmacniania przez politykę obecnego rządu. Bowiem intencją rządu PIS jest, aby nie tylko Polska doganiała Zachód w rozwoju gospodarczym, ale też i w poziomie płac. Stanowi to zasadniczą różnicę w uprawianiu polityki w stosunku do poprzednich rządów w Polsce. Także zatrudnienie nie rozczarowało, okazało się być zgodne z oczekiwaniami rynkowymi, bo na poziomie 4,4%. Zatem w skali miesiąca przybyło 5000 nowych miejsc pracy, to bardzo dobry wynik. Pomimo takiego wysokiego wzrostu zatrudnienia, pracodawcy zgłaszają nadal wysokie zapotrzebowanie na pracowników, a szczególnie na wykwalifikowanych. Ta tendencja zapewne utrzyma się do końca tego roku. To kolejne bardzo dobre dane, po szeregu danych ekonomicznych, w których polska gospodarka rozwijała się w trzecim kwartale w tempie 4, 7%, a bezrobocie spadło do najniższego poziomu w historii po ustrojowej transformacji, czyli do poziomu 6,6%.
Tak dobre dane gospodarcze i wyraźna poprawa na rynku pracy w Polsce, powinna pozytywnie wpływać na kurs polskiej waluty. Jednakże tak się nie dzieje. Kurs złotego w ostatnich tygodniach został zabetonowany w wąskim przedziale wahań, w stosunku do dolara 3, 5700 - 3, 6600, a w stosunku do euro 4,2100 - 4,2500. Dzieje się tak, dlatego bo nie tylko gospodarka ma wpływ na kurs waluty, ale i polityka oraz przede wszystkim spekulacja, często powiązana z polityką. Okazuje się, że nie bez znaczenia na kurs polskiej waluty jest ostatni absurdalny atak unijnych instytucji o rzekomy brak demokracji, praworządności i przede wszystkim "faszystowski" marsz niepodległości i co ciekawe, nawet prześladowanie komunistów. Gdyby nie te absurdalne wyssane z palca zarzuty, które współdziałają z międzynarodową spekulacją, która to z kolei nie chce dopuścić do silnego kursu złotego, polska waluta, przy takich danych gospodarczych w stosunku do euro byłaby na poziomie 4,1500. Trzeba sobie to, bowiem jasno uświadomić, że polityka obecnego rządu w Polsce, a szczególnie polityka gospodarcza, krótko mówiąc, zmiana z kursu gospodarki podporządkowanej obcym interesom, na kurs gospodarki podmiotowej, która to uniezależnia od obcych wpływów, krzyżuje politykę i interesy Zachodu różnych grup wpływu, powiązanych biznesu z polityką. Dlatego to, unijni polityce z lewej i liberalnej strony, mają czelność atakować Polskę, bo pracują na rzecz i zlecenie korporacji wielkiego międzynarodowego biznesu, który za wszelką cenę, chce utrzymać w naszym kraju dominującą pozycję, uzyskaną w czasie rządów SLD, a potem jeszcze umocnioną w czasach rządów PO-PSL.
Na europejskich rynkach akcji, które to mają pośredni wpływ na rynek walutowy, a szczególnie w Niemczech, gdzie w ostatnim rozchwianym tygodniu, indeks DAX w ślad za innymi europejskimi indeksami spadł prawie o 5%, kurs złotego i tak wykazuje dużą odporność i nie poddaje się znacznemu osłabieniu. Zapewne dlatego, że sytuacja gospodarcza w kraju znacząco się poprawiła.
opr. mg/mg