Motorem wysokiego wzrostu PKB jest zarówno konsumpcja indywidualna, jak i wysoki eksport. Może natomiast martwić niski poziom inwestycji
Polskie PKB w III kwartale bieżącego roku wzrosło aż o 4, 9%, wobec wstępnego odczytu na poziomie 4,7%. Motorem tak wysokiego wzrostu PKB jest konsumpcja indywidualna, a także polski eksport.
To, co może martwić to inwestycje, które wzrosły zaledwie o 3,3%. Gdyby nie tak powolny wzrost inwestycji, zapewne PKB by przekroczyło znacznie w III kwartale 5%. Jednak nie ulega wątpliwości, że wzrastająca konsumpcja indywidualna jest spowodowana, właściwą polityką społeczną rządu PIS. Różne programy społeczne, a szczególnie 500+, zgodnie z oczekiwaniami twórców tychże programów, napędzają gospodarkę. Należy się spodziewać, że jeżeli z podobnym rozmachem polski rząd przeprowadzi kolejny program społeczny, Mieszkanie +, to w 2018 r., a szczególnie w 2019 r., bo na ten czas zaplanowano realizację tegoż programu, równie szybko będziemy się rozwijać i co ważniejsze wzrasta zamożność przeciętnego Kowalskiego. Jednakże nie tylko przez społeczne programy, ale także przez wzrost minimalnej płacy, ucięcie umów śmieciowych, czy podwyższenie minimalnej kwoty wolnej od podatku. Zatem cała polityka społeczna obecnego rządu przyczynia się do stopniowej poprawy zamożności Polaków.
Dla Rady Polityki Pieniężnej, która kreuje w Polsce politykę monetarną i odpowiada za koszt polskiej waluty, zaskoczeniem był listopadowy wzrost inflacji, do 2, 5%, czyli do zamierzonego przez RPP celu. Zaskoczeniem, bo taki poziom inflacji RPP spodziewało się dopiero w II kwartale 2018 r. Oczywiście jeszcze nie ma mowy o podwyżce stóp procentowych, ale pod koniec 2018 r. jak najbardziej. Tak dobre dane gospodarcze powinny spowodować umocnienie polskiej waluty. Jednak tak się nie dzieje, bo polityka wewnętrzna i zagraniczne wpływa na jego osłabienie. Wewnętrzna, bo przedłużają się pracę na ustawami prezydenckimi reformujące polskie sądownictwo. Niepokojące jest także to, że z Kancelarii Pana Prezydenta płyną zastrzeżenia do wnoszonych poprawek przez PIS, co może spowodować ponowne weto prezydenta własnych ustaw. Zagraniczne, bo w Niemczech po wyborach parlamentarnych jeszcze nie doszło i może w ogóle nie dojść do sformowania nowego, koalicyjnego rządu. Zatem istnieje realne ryzyko przedterminowych wyborów parlamentarnych w Niemczech. To osłabia euro, a także, powiązaną z euro, polską walutę.
W grudniu w Stanach Zjednoczonych musi dojść i zapewne dojdzie do uchwalenie przez senat i podpisania przez prezydenta ustawy budżetowej na 2018 r. Przedłużające się prace nad tą ustawą, z kolei osłabiają dolara. Grudzień jest ostatnim miesiącem do przeprowadzenia przez FED, zapowiadanej trzeciej i ostatniej podwyżki stóp procentowych w 2017 r. Jednak patrząc na niską inflacje na poziomie 1, 4% można być pewnych, że do tej zapowiadanej podwyżki stóp procentowych nie dojdzie. FED w takich wpadkach jest powściągliwy i poczeka na kolejne miesiące, obserwując wzrost gospodarczy i przede wszystkim inflacje. Zatem rynek już dyskontuje pewność braku zapowiadanej trzeciej i ostatniej podwyżki stóp procentowych w tym roku, osłabiając dolara.
Reasumując, z jednej strony euro, a także złoty osłabiają się z powodu pata w niemieckiej polityce i niemożliwością utworzenia nowego rządu koalicyjnego, z drugiej strony, odstąpienie przez władze monetarne Stanów Zjednoczonych od ostatniej podwyżki stóp procentowych, a także przedłużające się prace nad ustawą budżetową na 2018 r., z kolei osłabiają dolara. Jako że, gospodarka amerykańska i siła Stanów Zjednoczonych jest większa, to osłonienie dolara przeważy osłabienie euro, w konsekwencji paradoksalnie mamy silniejsze euro pomimo politycznej zawieruchy w najsilniejszym państwie strefy euro.
opr. mg/mg