Wybory prezydenckie we Francji mają istotny wpływ na stabilność finansową strefy euro, ale także i na naszą walutę
23-go kwietnia odbędzie się pierwsza tura prezydenckich wyborów we Francji. Jest czterech kandydatów i każdy z nich ma szansę, bowiem różnica sondażowa między nimi jest niewielka i mieści się w przedziale błędu statystycznego. W sondażach prowadzi centrysta Emmanuel Macron z poparciem 23%, a tuż za nim przewodnicząca Frontu Narodowego skrajnej prawicy Marine Le Pen z poparciem 22%, na trzeci miejscu jest kandydat centroprawicy Francois Fillon z poparciem 21%, a na czwartym polityk skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon z poparciem 18%. Zatem można stwierdzić, że scena polityczna we Francji jest szalenie podzielona i to nie na dwa, a na cztery obozy. Polska przy Francji to spokojny i politycznie ustabilizowany kraj. Niewątpliwie po niedzieli wyłonią się już tylko dwa obozy i w zależności kto przejdzie do drugiej tury wyborów, które odbędą się już 7-go maja, rynek finansowy, a szczególnie walutowy będzie odpowiednio reagował.
Dla rynków finansowych najbardziej niebezpiecznym kandydatem na prezydenta Francji jest pani Marine Le Pen. W kampanii wyborczej zapowiedziała, że Francja pod jej rządami wystąpi ze strefy euro i konsekwentnie nawet z Unii Europejskiej, jako organizacji niespełniającej swoje zadania i obecnie zaprzeczającej idei założycieli wspólnoty europejskiej. Według , Marine Le Pen strefa euro to poroniony pomysł i skazany na niepowodzenie, bowiem euro jako sztuczna waluta nie może się obronić w obliczu poważnych kryzysów gospodarczych, finansowych, czy politycznych, a już na pewno w obliczu ewentualnej zbliżającej się wojny. Nie bez znaczenia w jej wypadku odgrywa czynnik imigracyjny. Jest bowiem zdecydowaną przeciwniczka islamizacji Francji i zwolenniczką wyrzucenia znacznej ilości arabskich imigrantów z Francji. Front Narodowy pod jej przywództwem przekształcił się z rewizjonistycznego, czy nawet monarchistycznego ugrupowania w partią laicką, republikańską, patriotyczną, narodową, nowoczesną i anty-imigracyjną. Wydawałoby się z sondaży, że jej najpoważniejszym rywalem jest centrysta Emmanuel Macron, tyle tylko, że jest to człowiek bezbarwny zwolennik integracji europejskiej i pozbawiony charyzmatu przywódcy. Wydaje się, że czas takich bezbarwnych polityków przemija, albo już przeminął.
Bezpiecznym dla światowych finansów jest kandydat centroprawicy Francois Fillon, gdyż nie proponuje on tak radykalnych rozwiązań dla Francji, w przeciwieństwie do Jean-Luc Melenchon, który jest wręcz komunistą o europejskim obliczu z mocnym zacięciem anty-liberalnym.
Zwycięstwo kogoś ze skrajnych frakcji (Marine Le Pen, Jean-Luc Melenchon), czy przejście do drugiej tury będzie niewątpliwie skutkowało znaczącym zaniepokojeniem rynków finansowych, a w przypadku pozostałych dwóch, reakcja byłaby wprost przeciwna. Euro i polska waluta znacząco by się umocniła.
Zakładam, że Marine Le Pen przejdzie do drugiej tury i to już spowoduje zwiększoną nerwowość rynków kapitałowych. W wypadku, gdyby się okazało, że wraz z Marine Le Pen drugi ze skrajnych kandydatów by przeszedł (Jean-Luc Melenchon), to byłoby już panika. Nie wykluczam i nie zdziwię się wobec takiego rozwiązania, bo w przeciwieństwie do elektoratu centrowego znudzonego i rozleniwionego, elektorat skrajny jak z prawej strony, tak i z lewej może się zmobilizować, tym bardziej w obliczu realnego zagrożenia upadku państwa francuskiego spowodowanego zbyt liczną imigracją, szczególnie wyznania islamskiego.
opr. mg/mg