Praktyczne wskazówki, jak korzystać z internetu w sposób bardziej efektywny dla nabywania wiedzy
„Jeśli wiemy, jak szukać” — w tym zdaniu tkwi sedno współczesnego nauczania, efektywnie korzystającego z przebogatych zasobów internetu. Nie chodzi bowiem o to, „gdzie”, lecz właśnie o to, „jak” docierać do potrzebnych materiałów. Wyszukiwanie informacji w internecie nie sprowadza się bowiem do wklepania najprostszego zapytania w najpopularniejszą wyszukiwarkę. Nie polega też na zapamiętaniu setek adresów www. W rzeczywistości wystarczy tylko jeden adres: google.com, który jednak należy traktować tylko jako początek długiej drogi docierania do naprawdę wartościowych danych. Oprócz niego niezbędna jest świadomość istnienia określonych zasobów w sieci (i związanych z nimi ograniczeń) oraz odrobina polotu i inteligencji w konstruowaniu wzorców wyszukiwań.
Według niektórych oszacowań, w internecie może się znajdować nawet bilion stron www. Ta ogromna ilość (nie zawsze wartościowej) informacji w większości jest dostępna w języku angielskim. Zanim zanurzymy się w tym oceanie, warto ułatwić sobie życie i połączyć z przeglądarką któryś z dostępnych w sieci słowników. Najlepiej zrobić to w taki sposób, abyśmy tylko zaznaczali nieznany wyraz i jednym kliknięciem z podręcznego menu odnajdywali jego znaczenie.
Najpierw trzeba znaleźć odpowiadający naszym potrzebom słownik (wpiszmy w wyszukiwarce wzorce: słowniki, słownik angielski, dictionary lub podobne). W przypadku języka angielskiego warto polecić strony slowniki.onet.pl, dict.pl oraz angielsko-angielski www.tfd.com, ale bez problemu natrafimy w sieci na inne. Wchodzimy na stronę słownika i wpisujemy przykładowy, charakterystyczny wyraz, np. test. Gdy pojawi się tłumaczenie, sprawdzamy adres strony — jeśli występuje w nim nasz wyraz, łatwo będzie połączyć słownik z przeglądarką. Szczegóły techniczne tego zabiegu zależą od konkretnej przeglądarki. W przypadku popularnego Firefoksa najlepiej ściągnąć (za pomocą narzędzi dostępnych w głównym menu tej przeglądarki) rozszerzenie o nazwie DictionarySearch. W opcjach rozszerzenia wpisujemy nazwę, pod jaką słownik będzie się pojawiał w menu oraz kopiujemy adres strony z przetłumaczonym wyrazem, z tym że zamiast tego wyrazu wpisujemy znak $ (w przypadku rozszerzenia DictionarySearch oznacza on „wyróżniony na ekranie fragment tekstu”). Przykład: tłumaczenie wyrazu test w słowniku dict.pl jest dostarczane na stronie o adresie http://www.dict.pl/dict?word=test&words=&lang=PL, zatem w opcji o nazwie URL rozszerzenia DictionarySearch wpisujemy zamiast test znak $: http://www.dict.pl/dict?word=$&words=&lang=PL. I już. W ten sposób dzięki DictionarySearch możemy dodać do podręcznego menu nawet cztery słowniki.
Teraz, gdy napotkamy nieznany wyraz, wystarczy dwukrotnie na niego kliknąć (w ten sposób go zaznaczamy) i z menu ukrytego pod prawym przyciskiem myszy wybrać słownik, w którym chcemy znaleźć tłumaczenie. Pojawi się ono w osobnej zakładce. Wspomniany angielsko-angielski słownik The Free Dictionary (www.ftd.com) pozwala nawet na odczytanie wyrazu (w odmianach angielskiej i amerykańskiej), dzięki czemu mamy okazję podszlifować wymowę. Warto w tym miejscu podkreślić, że w przypadku całych zdań lepszy w nauce mówienia będzie specjalizowany syntezator. Godny polecenia jest zwłaszcza wyśmienity produkt polski — syntezator IVONA. Na stronie www.ivo.pl/ivonaonline.html można bezpłatnie posłuchać wymowy zdań zawierających nie więcej niż 200 znaków. Dłuższe teksty, lecz z muzyką w tle, są do odsłuchania za darmo pod adresem www.ivona.com/online. Jeśli to nie wystarcza, warto zastanowić się nad wykupieniem dostępu do pełnej wersji syntezatora lub zainstalowaniem go na swoim komputerze.
Uzbrojeni w narzędzia zmniejszające bariery językowe, możemy przystąpić do penetrowania internetu. Zazwyczaj poszukujemy w nim materiałów tekstowych. Wiele opracowań i artykułów z materiałami dydaktycznymi jest przygotowanych w postaci dokumentów w formacie PDF (lub rzadziej doc). Jeśli więc po wpisaniu w wyszukiwarce Google wzorca składającego się z kilku podstawowych wyrazów otrzymamy długi zestaw odnośników do mało przydatnych stron, można szybko skrócić listę ograniczając dokumenty właśnie do plików PDF. W tym celu do wzorca wyszukiwania należy dodać polecenie filetype:pdf, na przykład: fizyka jądrowa filetype:pdf. Aby nie zawracać sobie głowy opracowaniami o wątpliwej jakości, warto też zredukować przeszukiwane serwery do tych o domenach edukacyjnych i rządowych. W przypadku polskich stron WWW byłyby to domeny edu.pl i gov.pl, na stronach należących do innych krajów trzeba zastosować ich odpowiedniki (w przypadku serwisów amerykańskich będą to po prostu edu i gov). Ograniczenie stosujemy dopisując do wzorca polecenie site: z podaną (bez spacji) końcówką domeny. Skomplikowane? Na pierwszy rzut oka, w praktyce banalnie proste. Chcemy znaleźć materiały w formacie PDF o fizyce jądrowej z polskich stron rządowych, wpisujemy po prostu: fizyka jądrowafiletype:pdf site:gov.pl.
Niekiedy mimo kilku prób znaczeniowego zawężania wzorca lista wyników nadal pozostaje bardzo długa i zróżnicowana tematycznie. Dobrym sposobem na szybkie znalezienie czegoś „w temacie” jest wówczas wyszukiwanie nie tekstów, lecz grafik. W tym celu w Google wystarczy kliknąć na górze strony w pozycję Grafika. Jeśli znajdziemy dokument z rysunkiem/grafiką/fotografią związaną z zagadnieniem, które nas interesuje, jest spora szansa, że na zawierającej ten obrazek stronie zobaczymy wartościowe materiały tekstowe. Metoda „graficzna” jest doskonała zwłaszcza w sytuacji, gdy musimy znaleźć materiały obcojęzyczne, a nie znamy precyzyjnej terminologii.
Nieocenionym źródłem informacji są cyfrowe biblioteki, tym bardziej wartościowym, że znajdujące się tu materiały można uznać za — w większości przypadków — wiarygodne. Biblioteki nietrudno znaleźć. Wzorzec wyszukiwania to biblioteka cyfrowa, digital library lub coś podobnego. W Polsce dostępnych jest już kilkadziesiąt takich bibliotek. Są one na tyle interesującymi miejscami, że bez trudu znajdziemy ich wykazy (np. karo.umk.pl/Karo/), nie trzeba więc męczyć się z tropieniem każdej z osobna. W naszych bibliotekach znajduje się wiele dzieł literatury polskiej, publikacje i skrypty naukowe, skany dawnych czasopism i map. Z zagranicznych bibliotek najpopularniejsze są słynna Europeana oraz Project Gutenberg (wpiszmy te nazwy do wyszukiwarki), ale jest też wiele innych. Jeśli poszukujemy książek o szerokim zakresie tematycznym, warto zajrzeć na books.google.com. Jeśli książki mają być naukowe, dobrym celem jest wyszukiwarka akademicka scholar.google.com oraz zagraniczne uniwersytety, które bezpłatnie udostępniają wiele publikacji.
Największe, a więc najpopularniejsze wyszukiwarki nie zawsze odnajdą dokumenty specjalistyczne. Wiele branżowych serwisów WWW ma bowiem zasoby dostępne tylko z własnej strony, przez własną wyszukiwarkę. W takim przypadku sztuką nie jest znalezienie dokumentu, sztuką jest znalezienie wyszukiwarki, która ten dokument ma szansę odszukać. Wyszukiwarkami zwracającymi adresy specjalistycznych wyszukiwarek są na przykład completeplanet.com i infomine.ucr.edu. Jeśli to nie wystarcza, można skorzystać z innych wyszukiwarek. Jak je znaleźć? Bardzo prosto: wpiszmy w Google jako wzorzec wyszukiwania... adresy obu wspomnianych wyszukiwarek, czyli skorzystajmy ze wzorca: completeplanet.com infomine.ucr. Wymuszając obecność obu adresów w istotny sposób zwiększamy prawdopodobieństwo zwrócenia przez Google stron, na których są wykazy wielu wyszukiwarek.
Pracując ze specjalistycznymi wyszukiwarkami powinniśmy pamiętać, że mogą one w różny sposób interpretować wpisywane przez nas wzorce wyszukiwania. Google domyślnie stawia operator „i” między wyrazami we wzorcu, tak więc fizyka jądrowa oznacza tylko te dokumenty, w których oba te wyrazy występują razem. Czyli im więcej wyrazów wpiszemy we wzorcu, tym bardziej zawężamy krąg poszukiwań. W innych wyszukiwarkach może być stosowany operator „lub” i wpisując fizyka jądrowa otrzymamy te dokumenty, w których jest albo fizyka, albo jądrowa, albo oba te wyrazy — zatem lista wyników będzie rosła z każdym dopisanym wyrazem. Należy też pamiętać, że niektóre wyszukiwarki mogą rozróżniać wielkie i małe litery. Jeśli takim narzędziem będziemy szukali prac Einsteina za pomocą wzorca einstein, najprawdopodobniej nie znajdziemy nic.
Metodą na skrócenie listy wyników z wyszukiwarki jest ujęcie zlepków wyrazów w cudzysłów. Czym innym jest bowiem lista dokumentów z wyrazami fizyka i jądrowa (wzorzec: fizyka jądrowa), a czym innym lista dokumentów z całą frazą fizyka jądrowa (wzorzec: „fizyka jądrowa”). W przypadku polskich wyszukiwarek należy też pamiętać o problemach z fleksją. Świetnym przykładem są tu stosunkowo proste wyszukiwarki na forach dyskusyjnych. Przykładowo: jeśli na forum matematyka.pl będziemy szukać wpisów z wyrazem fourier, znajdziemy tylko 9 pozycji. Jeśli jednak użyjemy wzorca fouriera (bo można się domyślać, że wpisy będą dotyczyły szeregów Fouriera i ta forma będzie występowała częściej), zobaczymy aż 266 wpisów. A to oznacza, że nieumiejętnie dobierając wzorzec wyszukiwania przegapilibyśmy... 97% potencjalnie interesujących wypowiedzi.
Skoro o forach mowa — jeśli znajdziemy dobre forum, może stać się ono prawdziwą skarbnicą specjalistycznej wiedzy. Wbrew pozorom zadanie nie jest trudne, wystarczy do wzorca wyszukiwania dopisać wyraz forum. Trzeba być jednak ostrożnym, bo niektórzy „forumowi specjaliści” potrafią być bardzo przekonujący, mimo że ich rzeczywista wiedza jest niewielka. Dociekliwi mogą znaleźć nawet fora, na których udzielają się naukowcy i specjaliści zaangażowani w najbardziej spektakularne przedsięwzięcia naukowe. Na przykład na forum www.unmannedspaceflight.com natrafimy na wypowiedzi osób bezpośrednio zaangażowanych w planowanie i sterowanie słynnymi, wciąż działającymi łazikami marsjańskimi.
Z powyższych opisów można by odnieść wrażenie, że zasoby internetu związane z nauką są ograniczone wyłącznie do tekstu, tyle że w postaci cyfrowej. Nic bardziej mylnego. Internet to także filmy, animacje, symulacje, interaktywność. Zacznijmy od tych pierwszych. Już strony Telewizji Polskiej (www.tvp.pl/wiedza/) pozwalają zanurzyć się w ogromnej liczbie programów popularnonaukowych. Dzięki interaktywnym transmisjom telewizyjnym można zaglądać do laboratoriów i na bieżąco śledzić przebieg największych eksperymentów naukowych. Godna polecenia jest na przykład NASA TV. Wpiszmy tę nazwę do wyszukiwarki tuż przed startem promu kosmicznego lub podczas spaceru kosmicznego na stacji orbitalnej. Bez problemu znajdziemy linki prowadzące do strumieni wideo, na których można praktycznie na bieżąco oglądać pracę kontrolerów lotu czy śledzić przebieg montażu kolejnych modułów stacji. Magicznymi wyrazami ułatwiającymi odnajdywanie takich tematycznych kanałów są video w połączeniu ze stream.
Coraz więcej instytucji naukowych i firm zamieszcza w sieci swoje materiały filmowe. Dziś nie jest problemem wysłuchanie wykładu jednego z największych specjalistów w tej czy innej dziedzinie. Wejdźmy na serwisy www.youtube.com albo video.google.com, wpiszmy kilka wyrazów identyfikujących tematykę (np. dziedzinę nauki, nazwisko naukowca), dopiszmy lecture. Efekt? Proszę bardzo, wklepujemy physics hawking lecture i już słuchamy wykładu jednego z najsłynniejszych fizyków. Warto także zaglądać na strony instytutów naukowych z danej branży. Coraz częściej można tam znaleźć materiały dydaktyczne dla studentów, prezentacje multimedialne z seminariów, pliki audio i wideo z wykładów. Z polskich stron „telewizyjno-naukowych” trzeba w tym miejscu koniecznie polecić www.atvn.pl.
Pozostaje wreszcie ostatni aspekt internetu: interaktywność, a więc programy i symulacje. Tym razem do wzorca wyszukiwania trzeba będzie dopisać takie wyrazy, jak program, simulation, interactive. Tak można znaleźć świetne, darmowe planetarium, pozwalające doskonale orientować się niebie — www.stellarium.org (pierwszy wynik dla wzorca astronomy program). Jeśli będziemy pamiętali, że wiele prostych programów symulacyjnych jest napisanych za pomocą apletów języka Java, wówczas błyskawicznie znajdziemy programy obrazujące np. zjawiska falowe, tak jak ma to miejsce na stronie www.falstad.com/mathphysics.html (drugi wynik dla wzorca: physics applets). Nietrudno tak trafić na perełki typu demonstrations.wolfram.com (setki prostych programów edukacyjnych z różnych dziedzin nauki) czy phet.colorado.edu. W opanowaniu geografii (a także przy planowaniu podróży czy nawet w codziennym życiu, zwłaszcza przy znajdowaniu dojazdów) nieoceniony okaże się bezpłatny program Google Earth, za pomocą którego mamy dostęp do zdjęć satelitarnych całej planety (jego mniej interaktywnym krewnym, ograniczonym do terenu Polski, jest znany serwis zumi.pl). Szczególnie efektownym przykładem współczesnych technik wizualizacyjnych dostępnych w internecie jest www.visiblebody.com. To rodzaj wirtualnego, trójwymiarowego atlasu anatomicznego, gdzie człowieka można dosłownie rozebrać na części, obejrzeć z każdej strony, sprawdzić nazwę danego fragmentu ciała czy zadecydować o tym, które z układów (np. nerwowy, krwionośny, a może wszystkie?) mają być wyświetlane. Na odnajdywanie takich stron nie ma prostej recepty. Trzeba wykazać się pewną kreatywnością w konstruowaniu wzorców, wyszukiwać, śledzić serwisy z newsami, szperać po forach. Czy warto? Aby odpowiedzieć na to pytanie nie trzeba wyszukiwarki.
Internet radykalnie zmienił sposób, w jaki możemy rozwijać swój umysł. Nie chodzi nawet o samą wiedzę ani o łatwość jej przyswajania dzięki efektownym wizualizacjom. Chodzi o to, że przedzierając się przez coraz głębsze zasoby internetu uczymy się elastycznego myślenia, kształcimy zdolność kojarzenia faktów, pozwalającą na precyzowanie wzorców wyszukiwań i odnajdywanie rzeczy, do których inni nie potrafili dotrzeć. Weryfikując odnalezione źródła informacji, uczymy się podejmować samodzielne decyzje, nabieramy krytycznej postawy wobec serwowanych nam danych i wyrabiamy sobie dystans do autorytetów, których zdania i opinie łatwiej weryfikować znając kontrargumenty oponentów. Samodzielny, elastyczny i krytyczny umysł — czy w procesie uczenia się może na nas czekać piękniejsza nagroda?
Jarosław Chrostowski, fizyk, dziennikarz i redaktor zajmujący się popularyzowaniem nauk ścisłych i techniki; swoje artykuły publikował m.in. w serwisie Onet.pl, we „Wprost”, „Gazecie Wyborczej”, „Ozonie” oraz w czasopismach branżowych związanych z technologiami komputerowymi.
opr. mg/mg