Janowi Pawłowi II marzyła się Europa jako kontynent państw solidarnych, połączonych nie tylko ekonomią, ale przede wszystkim więziami duchowymi
Janowi Pawłowi II marzyła się Europa jako kontynent państw solidarnych, które łączą nie tyle sprawne struktury organizacyjne, ile odwieczne więzi duchowe, zbudowane na chrześcijańskim fundamencie.
Niewydolność struktur europejskich, zwłaszcza w swojej początkowej fazie, obnażyła pandemia, co boleśnie na własnej skórze odczuli przede wszystkim Włosi. Trudno też mówić o duchowej jedności Europy, skoro jej przywódcy polityczni wstydzą się jej chrześcijańskiej tożsamości. Żenującym tego przykładem był brak odniesienia do Boga — który, jak podkreślał Jan Paweł II, „jest pierwotnym źródłem godności człowieka i jego fundamentalnych praw” — w preambule do europejskiej konstytucji. Taką postawę papież uznawał za ahistoryczną i uwłaczającą pamięci ojców nowej Europy, spośród których dwóch — Robert Schuman i Alcide de Gasperi — jest kandydatami na ołtarze.
Papieska wizja Europy odbiega od tej, którą lansują czołowi europejscy politycy. Prezydent Francji i kanclerz Niemiec ostentacyjnie demonstrują przywództwo swoich państw w Unii Europejskiej, nie licząc się z odrębnym zdaniem tych słabszych. Dopiero ubiegłoroczna tragedia, którą był pożar paryskiej katedry Notre Dame, skłoniła prezydenta Emmanuela Macrona do zauważenia wartości chrześcijańskich w życiu jego narodu i uznania, że ten symbol, nie tylko Paryża, wyraża wiarę Francuzów.
W wizji papieża Polaka nie było miejsca na lansowane przez Unię Europejską: rozdział Kościoła od państwa, prawo do aborcji, eutanazję, „małżeństwa” osób tej samej płci czy eksperymenty genetyczne. Jan Paweł II od początku swego pontyfikatu wierzył w Europę, która przez wieki była latarnią cywilizacji. Jej siłę widział w powrocie do chrześcijańskich korzeni. Dlatego 9 listopada 1982 r. w Santiago de Compostela wołał: (...) kieruję do ciebie, stara Europo, wołanie pełne miłości: odnajdź siebie samą! Bądź sobą! Odkryj swoje początki, tchnij życie w swe korzenie. Tchnij życie w te autentyczne wartości, które sprawiały, że twoje dzieje były pełne chwały, a twoja obecność na innych kontynentach dobroczynna”.
Czym powinien być Stary Kontynent, przypomniał 3 czerwca 1997 r. w Gnieźnie: „Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało chrześcijaństwo, ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwój dziejów ludów i narodów. Nie jest to zawłaszczanie historii. Jest bowiem historia Europy wielką rzeką, do której wpadają rozliczne dopływy i strumienie, a różnorodność tworzących ją tradycji i kultur jest jej wielkim bogactwem”. Zrąb tożsamości europejskiej jest zbudowany na chrześcijaństwie. Obecny brak jej duchowej jedności wynika głównie z kryzysu tej chrześcijańskiej samoświadomości.
Na rok przed śmiercią, 24 marca 2004 r., z okazji przyznania Nagrody Karola Wielkiego, Jan Paweł II zarysował swoją wizję zjednoczonej Europy — ma to być kontynent „wolny od egoistycznych nacjonalizmów”, którego jedność opiera się na prawdziwej wolności, nieunikającej wszakże odpowiedzialności przed Bogiem i ludźmi. Marzeniem Ojca Świętego była Europa, „w której wielkie zdobycze nauki, gospodarki i życia społecznego nie są podporządkowane pozbawionemu sensu konsumpcjonizmowi”, lecz służą wszystkim ludziom, zapewniając im choćby bezpieczeństwo socjalne.
W końcowym fragmencie wspomnianego wystąpienia Jan Paweł II wyznał: „Europa, o jakiej marzę, to polityczna, a przede wszystkim duchowa jedność, w której chrześcijańscy politycy wszystkich krajów są świadomi bogactw, jakie daje człowiekowi wiara: jako zaangażowani mężczyźni i kobiety starają się owe bogactwa wykorzystać w służbie wszystkich, aby powstawała Europa ludzi, nad którą jaśnieje oblicze Boga”.
Słowa św. Jana Pawła II brzmią jak testament. Walka o duchową jedność Europy nie zakończyła się bowiem wraz z kompromitującą preambułą do europejskiej konstytucji, w której nie znalazło się miejsce dla Boga.
opr. mg/mg