Chory to nie drabina do nieba

Chorym trzeba służyć nie pod przymusem, nie z zaciśniętymi zębami, ale z miłością i prostotą

Praca w ramach pielęgniarstwa parafialnego w czasach, gdy w Polsce nie istniał żaden państwowy system opieki pielęgniarskiej nad przewlekle i obłożnie chorymi w domach, rekolekcje i wczaso-rekolekcje dla chorych, którzy latami byli zamknięci w czterech ścianach swojego pokoju, szkolenia pielęgniarskie dla sióstr zakonnych, które nie mogły uczyć się w państwowych szkołach — to tylko wybrane fakty z długiego lata służby chorym s. Serafiny Paluszek.

Siostra Serafina, felicjanka, wciąż ma świetną pamięć. Opowiada, jak rozpoczęła pracę w pielęgniarstwie parafialnym u boku służebnicy Bożej Hanny Chrzanowskiej i śp. Aliny Rumun.  — Przełożona spytała mnie, czy chciałabym zostać pielęgniarką.

Odpowiedziałam: To było marzenie mojej młodości. Po odwilży w 1956 r. mogłam ukończyć szkołę pielęgniarską w Warszawie. W 1961 r., zrobiłam maturę i dostałam dyplom, a zaraz potem pani Chrzanowska wzięła mnie pod swoje skrzydła i w teren. Na początku przez miesiąc chodziła ze mną do chorych, czuła się za mnie odpowiedzialna — wspomina s. Serafina.

W rozwoju pielęgniarstwa parafialnego pomagał od początku ksiądz — potem kardynał — Karol Wojtyła. — Interesował się zawsze chorymi, pomagał Hannie Chrzanowskiej w załatwianiu wielu spraw — podkreśla s. Serafina.

Wyciągnąć chorych z domów

Kolejną rewolucją w opiece nad chorymi były pierwsze rekolekcje, które Hanna Chrzanowska zorganizowała dla nich w maju 1964 r.,  w Domu Rekolekcyjnym Salwatorianów w Trzebini. W dwóch turnusach uczestniczyło 75 chorych, jednak by rekolekcje mogły się odbyć, zaangażowały się w nie 103 osoby.

 — Organizowałyśmy rekolekcje dla chorych w Trzebini, potem wczaso-rekolekcje w Nowej Wsi koło Gdowa — przypomina sobie s. Serafina. — Wśród opiekunów chorych byli o. Leon Knabit, ks. Łukasz Kamykowski, o. Karol Meissner, o. Ludwik Mycielski.

Szkolenia i zagraniczne leki

Z polecenia Hanny Chrzanowskiej s. Serafina zajęła się też organizacją 3-miesięcznych szkoleń pielęgniarskich dla opiekunek osób chorych w domach, głównie dla sióstr zakonnych. Szkolenia sióstr trwały aż do 1993 r. Przeszkolono 614 sióstr z całej diecezji.

Siostra Serafina pracowała też w Wydziale Charytatywnym krakowskiej kurii. Podczas stanu wojennego do Polski przysyłano leki z zagranicy. — Ktoś musiał  je przejrzeć i posortować. Robiłam to razem z docentem medycyny Krzysztofem Szczygłem, późniejszym kapłanem. Wielu ludzi się uratowało dzięki tym lekom — uśmiecha się moja rozmówczyni.

Po reaktywowaniu Caritas s. Serafina nadal zajmowała się pomocą chorym i organizowaniem dla nich wczaso-rekolekcji. Jej praca pomogła zachować nowatorskie i do dziś aktualne podejście do chorych, wypracowane przez H. Chrzanowską, na procesie beatyfikacyjnym której s. Serafina była świadkiem.

— Pracowałam w Caritas do 2000 r., potem powiedziałam ks. dyrektorowi, że już dość. Ks. Jan Kabziński ufundował mi na koniec pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Jestem mu za to bardzo wdzięczna — kończy wspomnienia s. Serafina.

Krakowska Caritas kontynuuje pracę Hanny Chrzanowskiej. Zadania pielęgniarstwa parafialnego realizują pielęgniarki i rehabilitantki zatrudnione w siedmiu stacjach opieki. Pracownicy Caritas starają się pamiętać o słowach Hanny Chrzanowskiej: że chorym trzeba służyć z miłością i prostotą, „nie z zaciśniętymi zębami, nie dla umartwienia, nie dla przymusu, nie traktować chorego jako drabiny do nieba”. Wieloletnia praca s. Serafiny to najlepsze świadectwo tej postawy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama