Żyjemy w okresie przejściowym

Rozmowa z kard. Desmondem Connellem, arcybiskupem Dublina

- W tym roku Ksiądz Kardynał obchodził 50-lecie kapłaństwa. Patrząc wstecz - co było najważniejsze przez te lata?

- To były lata naprawdę szczęśliwe, ale nie bez dzielenia cierpień Chrystusa. Były to przecież dla Kościoła w Irlandii lata takich zmian, jakich się nie spodziewaliśmy i do których nie byliśmy przygotowani, ale wiara w to, że Duch Święty prowadzi Kościół, podtrzymywała nas i pomogła przystosować się do nowej sytuacji. Były to również lata, w których doświadczenie naszej słabości umożliwiło nam odkrycie naszej zależności od miłosiernej miłości Boga, lata łaski i wzrastania w poznaniu Chrystusa, szczególnie przez celebrację Mszy świętej i posługę tym, do których zostaliśmy posłani. Z głęboką wdzięcznością wspominam trzydzieści pięć lat, podczas których byłem kapelanem sióstr klarysek i karmelitanek. Jako kapłan mam wielki dług wdzięczności za ich modlitwę i ubóstwo. Nie zapominam również, jak bardzo potrzebowaliśmy doświadczenia Bożego zrozumienia dla naszych błędów i miłosierdzia dla naszych grzechów.

- Po otrzymaniu godności kardynalskiej w lutym tego roku Ksiądz Kardynał powiedział znamienne słowa: "Irlandia nie jest Irlandią bez Kościoła" oraz zauważył, że obecnie Kościół katolicki w Irlandii nie cieszy się takim szacunkiem, na jaki zasługuje. Czy można powiedzieć, że Ksiądz Kardynał jest rozczarowany dzisiejszą sytuacją Kościoła w Irlandii?

- Nie sposób wyobrazić sobie historii Irlandii bez wspominania o Kościele. Czy można wyobrazić sobie taką jej historię, która nie liczyłaby się z ogromnym, ponad 1500-letnim, wkładem Kościoła w stworzenie tego, co nazywamy irlandzką duszą? We współczesnej Irlandii Kościół odbiera wielkie dowody uznania od wszystkich swoich wiernych. Szczególnie zachęcającym doświadczeniem były dla nas przeżycia Roku Jubileuszowego, kiedy odkrywaliśmy, jak wieloma darami obdarzył nas Duch Święty. Czas Jubileuszu ożywił w nas tę świadomość, dodał odwagi oraz swoistego impetu - zarówno księżom, jak i świeckim. Sposób, w jaki przeżyliśmy Jubileusz, jest wielkim pocieszeniem dla Kościoła i dla mnie osobiście.

- Jednak Kościół w Irlandii nie jest taki sam, jak przed 30, 40 laty. Mówi się, że nie ma już "starej, katolickiej Irlandii". Jakie są przyczyny tych zmian?

- Myślę, że złożyło się na to wiele różnych przyczyn i zjawisk, z którymi mieliśmy tu do czynienia od lat 60. Po pierwsze, Sobór Watykański II wprowadził w naszym Kościele klimat, do którego nie byliśmy przyzwyczajeni - klimat otwarcia. Drugim czynnikiem stała się telewizja. Kolejnym - upowszechnienie wykształcenia średniego. Wreszcie - wejście do Unii Europejskiej, wzrost dobrobytu, nowe zjawisko feminizmu. Nie chcę oceniać wpływu tych zjawisk. Oczywiście, niektóre z nich były wspaniałe - jak dostępność wykształcenia średniego. Z innymi jest tak jak z "jajkiem częściowo świeżym" - są dobre i niedobre zarazem, jak na przykład telewizja. Nie sądzę jednak, że to same zmiany spowodowały nasze trudności, ale raczej ich tempo. Jako ludzie jesteśmy stworzeniami historycznymi, potrzebujemy czasu. Byliśmy przeciążeni przez wielką ilość zmian, jakie dokonywały się w bardzo krótkim czasie i myślę, że tu leży przyczyna niektórych naszych trudności, jakich doświadczaliśmy.

- Jak według Księdza Kardynała powinien wyglądać Kościół odpowiadający na te nowe wyzwania?

- Żyjemy w czasie przejściowym i to jest bardzo trudne. Ludzie czasami pytają mnie o moją wizję Kościoła i wtedy odpowiadam, że nie miałem żadnej wizji. Dla mnie osobiście byłoby nadzwyczaj trudne mieć własną wizję, którą próbowałbym narzucić wszystkim. Kościół ma wizję siebie i to jest moja wizja. Jest ona wyrażona w dokumentach Drugiego Soboru Watykańskiego i w wielu dokumentach synodalnych. Stamtąd czerpię wizję. Myślę, że byłoby wielkim wypaczeniem mojej biskupiej posługi, gdybym narzucał jakieś własne widzenie spraw. Oczywiście mogę powiedzieć, że moim priorytetem w duszpasterstwie jest przede wszystkim pragnienie przyciągnięcia wszystkich ludzi do jak najbliższej relacji z Chrystusem, naszym Panem. Chcę, by ludzie osobiście odkryli Chrystusa. Chcę, żeby odkryli prawdę w Chrystusie i aby w Nim znaleźli nadzieję, jakiej świat dać nie może. Bardzo inspirującym dokumentem jest list Jana Pawła II "Novo millennio ineunte". Znajdujemy tam przesłanie, by wypłynąć na głębię Chrystusowej obecności - Jego obecności w Kościele, na nieiluzoryczną głębię Jego miłości, która jest nam dana w życiu Kościoła i ożywiana przez Ducha Świętego, kiedy podążamy za Chrystusem, który sam jest drogą, po której mamy iść.

- Jak Ksiądz Kardynał ocenia sytuację w Irlandii Północnej? Jak ważny jest w tym kontekście ekumenizm?

- Postęp procesu pokojowego w Irlandii Północnej jest ważniejszy niż nasze obecne sukcesy ekonomiczne. Z pewnością to właśnie pokojowe zmiany w Irlandii Północnej będą w przyszłości oceniane jako najważniejsze osiągnięcie naszego czasu. Chciałbym wyrazić swój podziw dla niezmordowanej pracy naszego premiera i jego rządu oraz ich poprzedników na długiej i pełnej prób drodze do pojednania i pokoju. Wiem, że Ojciec Święty towarzyszy ich wysiłkom swoją modlitwą oraz słowami zachęty, mądrości i wsparcia.

- Irlandię i Polskę łączą chrześcijańskie więzi od niemal tysiąca lat. Jeden z pierwszych biskupów krakowskich był irlandzkim mnichem. Księże Kardynale - co się dzieje, gdy arcybiskup Dublina spotyka Papieża z Krakowa?

- Ojciec Święty lubi wspominać, że ta część Polski, z której pochodzi, korzenie swej wiary zawdzięcza również irlandzkim misjonarzom. Stąd bierze się jego szacunek i miłość do Kościoła w Irlandii, chociaż oczywiście pamięta również o swojej wizycie u nas w 1979 r. Papież stale wspomina gorące przyjęcie i reakcje Irlandczyków podczas tej pielgrzymki. Osobiście, gdybym miał określić osobę obecnego Papieża, porównałbym go ze św. Bernardem. Tak jak św. Bernard zdominował wiek XII, był człowiekiem nieskończonej aktywności, a jednocześnie mnichem cysterskim, tak Jan Paweł II jest człowiekiem, który wywarł największy wpływ na wiek XX, człowiekiem zarazem bardzo aktywnym i głęboko kontemplacyjnym. Wszystkie jego słowa wypływają z głębokiej, kontemplacyjnej ciszy. Zarówno przy stole, jak i podczas Mszy świętej, czy kiedy przygotowuje się do niej - zawsze widzę w nim człowieka kontemplacji. On jest nie tylko wielkim teologiem, ma w sobie coś ze świętości i wielkości Doktorów Kościoła.

- Księże Kardynale, proszę pozwolić na zupełną zmianę wagi tematu i na pytanie osobiste. Jest Ksiądz Kardynał wielbicielem muzyki klasycznej i lektur historycznych. Ale wiadomo również, że Ksiądz Kardynał pali fajkę i ma znakomite poczucie humoru. Niektórzy zadają pytanie, dlaczego w mediach nie widać takiego kardynała Connella?

- Po prostu dlatego, że mam mało okazji. Dziennikarze ciągle pytają mnie o bardzo poważne sprawy.

- Dziękuję za rozmowę

Kard. Desmond Connell, arcybiskup Dublina

Rozmawiał Andrzej Kerner

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama