List Rektora KUL na Wielkanoc 2003
Drodzy Bracia i Siostry, Przyjaciele Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego!
W swej pierwszej wielkiej mowie, której fragment przypomniało dzisiejsze czytanie, św. Piotr najpierw w prostych i mocnych słowach wyrzuca Izrealitom ich nieprawość: „Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, [...] przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście”. Oczywiście, wyrok wydał Piłat, ale nie uczyniłby tego, gdyby nie nacisk arcykapłanów i podburzonego przez nich tłumu. Zdawać by się mogło, że starsi Izraela starali się zachować prawo: był proces, powołano świadków oskarżenia, a kiedy ich zeznania okazały się mało przekonujące, najwyższy kapłan poprzysiągł Jezusa, który potwierdził, iż jest Mesjaszem, Synem Bożym. Uznano to za bluźnierstwo, za które należy karać śmiercią. A ponieważ takiej kary — znów zgodnie z obowiązującym wówczas prawem — Sanhedryn sam nie mógł nałożyć, przekazano sprawę Piłatowi. Jak czytamy w Ewangelii, nie był on chętny, by spełnić żądania arcykapłanów, uległ jednak presji podburzonego tłumu, który wołał „Ukrzyżuj Go!” i groził doniesieniem na namiestnika do podejrzliwego i surowego w swych wyrokach cesarza Tyberiusza.
Za tą fasadą rzekomej praworządności kryła się jednak głęboka niesprawiedliwość i obłuda. Ewangeliści odnotowali wiele szczegółów świadczących o tym, jak tendencyjnie prowadzony był proces Jezusa z Nazaretu, jak w gruncie rzeczy usiłowano nadać pozory legalności postanowieniu, które starszyzna Izraela podjęła już wcześniej. Na pytanie Nikodema, zadane kapłanom i faryzeuszom po pierwszej, nieudanej próbie pochwycenia Jezusa: „Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha i zbada, co czynił?”, ci mieli tylko taką odpowiedź: „Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj i zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei” (J 7,51n). Św. Jan opisuje, jak sługa arcykapłański uderzył w twarz Pana Jezusa, choć Jego odpowiedź na pytanie Annasza była spokojna i rzeczowa. Kiedy zaś już wyrok zapadł, nie szczędzono Panu Jezusowi drwin ani bolesnych razów. Przywołajmy wreszcie scenę opisaną w dzisiejszej Ewangelii: zdumionym żołnierzom powiadamiającym arcykapłanów że grób jest pusty, ci dają pieniądze i obiecują osłonić ich przed przełożonymi. Trudno o dobitniejszy przykład lekceważenia prawa, połączonego z kłamstwem i przekupstwem.
Nikogo nie trzeba przekonywać, jak doniosłe jest znaczenie prawa — tak zwanego prawa pozytywnego, stanowionego przez człowieka — dla życia i dobrego funkcjonowania każdej społeczności. By mogła ona rozwijać się pomyślnie, by każdy z obywateli mógł żyć i realizawać swe szlachetne zamierzenia, „potrzebny jest — jak podkreśla Sobór — pozytywny porządek prawny, który by ustalał odpowiedni podział funkcji i organów władzy państwowej, a równocześnie skutecznie dbał o zachowanie praw bez czyjejkolwiek szkody” (KDK 75). Ta sama Soborowa Konstytucja przypomina zarazem, że „wspólnota polityczna i władza publiczna opierają się na naturze ludzkiej i należą do porządku określonego przez Boga” i dlatego „wykonywanie władzy politycznej [...] winno się zawsze odbywać w granicach porządku moralnego” (KDK 74). Tworzenie takiego prawa — zwłaszcza w warunkach przemian ustrojowych i gospodarczych, kiedy ścierają się interesy poszczególnych grup społecznych, a kraj boryka się z niemałymi problemami ekonomicznymi — jest zadaniem niezmiernie trudnym. Wielka odpowiedzialność spoczywa na całym społeczeństwie, by do pełnienia tej roli wybrać rzeczywiście najlepszych obywateli: mądrych, wrażliwych na ludzkie biedy i potrzeby, dążących rzeczywiście do pomnażania wspólnego dobra całej społeczności, a nie do własnej kariery. Wszyscy w Polsce takich prawodawców potrzebujemy i o takich marzymy. Wszyscy też na taką mądrość i poświęcenie ze strony naszych parlementarzystów oczekujemy.
Ale najlepsze nawet prawo nie pomoże, jeśli zabraknie wśród obywateli elementarnej prawości: uczciwości, poszanowania praw innych ludzi, lojalności, rzetelności w pracy. Izrael chlubił się Prawem, które otrzymał na Synaju. Mojżesz wołał: „Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?” (Pwp 4,8). A przecież starszyzna żydowska potrafiła — pozornie respektując Prawo — skazać na haniebną śmierć jedynego Sprawiedliwego, Jezusa Chrystusa. Czyż nie obserwujemy w naszym kraju licznych oznak nadużywania lub wręcz ignorowania prawa? Niepokojem, a nawet trwogą przejmują nas głośne afery, które świadczą o tym, jak bardzo zarażeni jesteśmy korupcją, prywatą i zakłamaniem. Choroba ta sięga głęboko. Narażeni są na nią przede wszystkim ci, którzy sprawują władzę, ale dotyka ona wielu warstw społecznych, grup zawodowych i poszczególnych obywateli. Przyzwyczailiśmy się — w okresie PRL-u, kiedy totalitarna władza narzuciła nam siłą system urągający elementarnym zasadom sprawiedliwości — do lekceważenia służącego temu systemowi prawa — i tej postawy nie potrafimy wyzbyć się do dziś, choć żyjemy w zupełnie innych warunkach politycznych. Przekroczenie prawa lub jego ominięcie traktujemy często nie tyle jako powód do wstydu i poczucia winy, ile raczej jako tytuł do chluby. Efektem tego jest atmosfera wzajemnej podejrzliwości i sporów, rezygnacja z aktywnego uczestnictwa w życiu politycznym, marazm gospodarczy. Wiele z tych anomalii wytłumaczyć można naszą trudną historią, a także piętrzącymi się trudnościami, z jakimi borykać się musimy obecnie, poszukując drogi do normalizacji życia społecznego i gospodarczego; drogi, którą sami musimy znaleźć, a następnie cierpliwie i konsekwentnie nią kroczyć. Nie wyjdziemy jednak z tego kryzysu, nie będziemy atrakcyjnymi i godnymi zaufania partnerami dla innych krajów, jeśli nie porzucimy krętactwa i oszustwa, jeśli nie obudzimy w sobie elementarnej przyzwoitości i poszanowania prawa. Jedynie na fundamencie woli czynienia dobra i przestrzegania Bożych przykazań w życiu osobistym i w każdej dziedzinie społecznego zaangażowania można budować porządek prawny i pomnażać wspólne dobro całego społeczeństwa. U końca XVI wieku, kiedy Polska była jeszcze potężnym państwem, ks. Piotr Skarga dostrzegł już oznaki grożącej mu anarchii i wołał w jednym ze swych kazań: „Zginęła w tym królestwie karność i dyscyplina, bez której żaden rząd uczynić się nie może. Nikt się urzędów ani praw nie boi, na żadne się karanie nie ogląda”. Wyrzut wielkiego sejmowego kaznodziei nie stracił dziś nic ze swej dramatycznej aktualności.
Nie możemy jednak ulegać nastrojom przygnębienia. Stoimy przecież wobec cudu Zmartwychwstania Pańskiego. Oto Ten, który wydawało się, iż poniósł całkowitą klęskę, przypieczętowaną śmiercią krzyżową, wstaje dziś żywy: Zwycięzca śmierci, piekła i szatana. On jest naszą mocą i źródłem nadziei na lepszą przyszłość. On nie pozwala, byśmy poprzestali na wyrzekaniach i wzajemnych zarzutach, ale wzywa nas do moralnego odrodzenia, bez którego nie osiągniemy ani zgody wzajemnej, ani względnego dobrobytu materialnego.
W Katolickim Uniwersytecie Lubelskim staramy się kształcić nowe pokolenie ludzi dobrze wykształconych i prawych. Na dynamicznie rozwijającym się Wydziale Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji oraz na najmłodszym, niedawno utworzonym zamiejscowym Wydziale Nauk Prawnych i Ekonomicznych w Tomaszowie Lubelskim liczne rzesze studentów uczą się, jak strzec i umacniać elementarne zasady sprawiedliwości w dziedzinie prawa karnego, prawa pracy i administracji. Na Wydziale Nauk Społecznych studenci słuchają wykładów o prawach człowieka, finansach publicznych i zarządzaniu organizacjami. Na Wydziale Filozofii działa Katedra Etyki Społecznej i Politycznej i bada się filozoficzne podstawy panstwa i prawa. Wszyscy studenci KUL-u — a liczba ich przekracza już 20 tysięcy — zapoznają się z elementami katolickiej nauki społecznej. Obok typowych zajęć akademickich młodzi ludzie mają również możliwość wielorakiego zaangażowania w prace społeczne, zwłaszcza w ramach wolontariatu — i wielu studentów z tej możliwości korzysta, służąc między innymi, pod okiem fachowców, pomocą prawną tym, którzy jej najbardziej potrzebują. Młodzieży nie brak zapału i chęci pożytecznego zaangażowania w życie całego społeczeństwa. Profesorowie i władze Uczelni starają się ten zapał podtrzymać i dopełnić rzetelną wiedzą, a nierzadko i własnym przykładem zaangażowania w sprawy publiczne.
Nie moglibyśmy kształcić i wychowywać tylu studentów, ani otwierać i rozwijać nowych, społecznie doniosłych kierunków i specjalności, gdyby nie wielkie wsparcie całego Kościoła w Polsce, na czele z Czcigodnymi Księżmi Biskupami, a zwłaszcza stała pomoc drogich naszych Przyjaciół i Dobrodziejów. Pragnę Wam za tę pomoc gorąco podziękować. Wasza wierna modlitwa i ofiara świadczy o wielkich pokładach dobroci i szlachetności, które pozwalają mieć nadzieję, że z pomocą Bożą będziemy zdolni przezwyciężyć zarówno trudności zewnętrzne, jak i własne słabości i wyprowadzić kraj na lepsze drogi. Łączymy się z Wami w codziennej Mszy świętej odprawianej w intencji Waszej i Waszych bliskich, żywych i zmarłych. Z okazji świąt Wielkiej Nocy pragnę złożyć wszystkim Przyjaciołom i Dobrodziejom oraz ich rodzinom serdeczne życzenia zdrowia, radości i wszelkich potrzebnych łask z rąk Zmartwychwstałego Pana. Niech napełnia On nas stale otuchą i mocą silniejszą niż wszelkie zło. Szczęść Boże!
opr. mg/mg