Boży wariaci - fragmenty rozdziału poświęconego Kiko Argüello
„Wkrótce zetknąłem się z filozofią Henriego Bergsona, francuskiego noblisty żydowskiego pochodzenia, który twierdził, że intuicja jest o wiele mocniejszym środkiem poznania prawdy niż rozum — kontynuował opowieść Kiko. — Jego koncepcja zdumiewająco korelowała z moim zagadkowym przeczuciem. Odkryłem wtedy, że w gruncie rzeczy moja intuicja nie akceptuje absurdu egzystencji. Jeśli nie wszystko jest absurdalne, to możliwe, że Bóg istnieje. Pytałem: kto może zagwarantować mi, że Bóg istnieje? Nikt! Zdałem sobie też sprawę, że sam sobie nie mogę dać wiary. Po tym wszystkim postanowiłem krzyczeć do Boga. Może to Bóg sprawił całą tę kenozę, całe to zejście w dół, bym mógł stać się pokorny, zdolny do wołania. I, wołając do Boga, doświadczyłem czegoś niespodziewanego. Coś w moim sercu mówiło mi, że Bóg istnieje i że mnie kocha. Ale nie pochodziło to ani z rozumu, ani nie było to uczucie. To była pewność. Pamiętam, że wtedy płakałem. Byłem tak zdumiony, że płynęły mi z oczu strumienie łez. Dlaczego płakałem? Czułem się jak skazany na śmierć, który czeka na wykonanie wyroku i nagle mu mówią, że jest wolny. Dlatego, że jeśli Bóg istnieje, ja istnieję. Bóg istnieje — coś dawało mi tę pewność. Święty Paweł mówi, że wiara to duch Jezusa Chrystusa, który daje świadectwo naszemu duchowi, że Bóg nas kocha, kocha nas jak ojciec, jest jakby dotknięciem istoty Boga. W tamtym momencie narodziłem się na nowo, ponieważ doświadczyłem, że Bóg istnieje. Wielką niespodzianką stała się wówczas dla mnie jeszcze jedna rzecz. Otóż w chwili tego mojego niezwykłego spotkania z Bogiem odkryłem, że Bóg, który objawił się w moim sercu, w głębinach mojej duszy, był Jezusem Chrystusem. Jeszcze wcześniej — szukając sensu życia — zastanawiałem się poważnie, czy nie zostać buddystą albo protestantem. Tymczasem gdy otrzymałem łaskę wiary, nie miałem cienia wątpliwości, że mam być katolikiem”.
„Nowo narodzony” Kiko poszedł więc do kościoła, a spotkawszy tam kapłana, powiedział: „Przyszedłem tutaj, ponieważ chcę zostać chrześcijaninem”. Ksiądz spojrzał na niego i ze zdziwieniem zapytał: „Jak to? Nie jesteś ochrzczony?”. „Ależ jestem!” — odparł młody Argüello. „Czego więc chcesz? — nie rozumiał kapłan. — Spowiedzi?”. „Odparłem, że potrzebuję jakiejś głębszej wiedzy o chrześcijaństwie, jakiejś poważniejszej edukacji niż ta, którą otrzymałem na lekcjach religii — wyliczał Kiko Pepe Alonso. — Wtedy ów ksiądz zaprosił mnie na Kursy Chrześcijaństwa, a ci, którzy je prowadzili, bardzo mi wówczas pomogli. Nosiłem w sobie wiele uprzedzeń do Kościoła katolickiego, którymi zarazili mnie w czasie studiów moi lewicujący przyjaciele. W czasie trwania kursów zobaczyłem między innymi na jak fałszywych przesłankach te uprzedzenia się opierały. Z czasem przestałem być tylko uczestnikiem i słuchaczem kursów, stałem się nauczycielem i sam szkoliłem kolejnych słuchaczy”.
Aleksandra Polewska Boży wariaci
|
opr. ab/ab