Rówieśnik niepodległości

Na początku swojej muzycznej kariery nie mógł zdecydować się na jakim instrumencie chciałby grać. Przez lata nazywano go etatowym perkusistą. Dziś obchodzi 100. urodziny i ciągle gra w orkiestrze

Na początku swojej muzycznej kariery nie mógł zdecydować się na jakim instrumencie chciałby grać. Przez lata nazywano go etatowym perkusistą. Grał w wielu orkiestrach. Dzisiaj pan Edmund obchodzi swoje 100. urodziny i ciągle jeszcze gra w orkiestrze.

Edmund Marczak urodził się 26 stycznia 1918 roku w Duisburgu w Niemczech. W 1920 roku rodzina wróciła do wolnej ojczyzny, do rodzinnych stron, do Nowych Skalmierzyc. W Nowych Skalmierzycach skończył szkołę podstawową i jako czternastolatek postanowił zostać zawodowym żołnierzem. Wcześnie stracił matkę. Jako dziecko uczył się gry na skrzypcach, które otrzymał w prezencie.

Dziecięca fascynacja

Kiedy miał 14 lat i ukończył szkołę podstawową pojechał z ojcem do ciotki do Ostrowa Wlkp. i kiedy wracali na dworzec na pociąg zauważył orkiestrę wojskową. Była to orkiestra 60. Pułku Piechoty. Na przodzie szedł konik z wozem, na którym były instrumenty. Tak mu się to spodobało, że szedł za nimi aż do koszar. Ojciec zauważył zauroczenie syna, który zapragnął by go przyjęli do orkiestry. Poszli więc do kapelmistrza, który z góry im powiedział, że źle trafili, bo w lipcu orkiestra ma cały miesiąc urlop. Jednak kapelmistrz sprawdził umiejętności młodego zapaleńca, kazał mu powtarzać rytmy, które wybijał długopisem. Młody Edmund rzetelnie je powtarzał, a także nucił polecane melodie. Próbę przeszedł pomyślnie i został przyjęty, ale dopiero od 1 sierpnia. A, że nie dostał się do szkoły wojskowej była to jakaś alternatywa. Przez rok grał jako cywil, gdyż nie było etatu. Musiał cierpliwie poczekać aż zwolni się etat, kiedy któryś z muzyków dostanie powołanie do wojska. W tym czasie był takim chłopcem na posyłki. Oczywiście uczęszczał też na lekcje. W kolejnym roku, w kwietniu, otrzymał wymarzony mundur. I jak wspomina pan Edmund, dostał go chyba po jakimś olbrzymie. „Utopił się w nim”, nogawki sięgały daleko za buty. Musiał więc go oddać do poprawek. Początkowo grał na starym, złomowym klarnecie, który mu się często psuł. Podczas kontroli, przeglądu porządku na sali kapelmistrz skonfiskował mu instrument, bo uznał, że jest brudny i mokry. I tak przygoda z klarnetem się skończyła. W międzyczasie Edmund uczył się gry na instrumentach perkusyjnych, tak więc przydzielono go do gry na bębnach.

W szeregach kompanii

Po pewnym czasie pan Edmund został wysłany do trzyletniego Wojskowego Konserwatorium Muzycznego w Katowicach, gdzie muzyczne szlify zdobywali żołnierze z orkiestr wojskowych. Jak wspomina został przeniesiony, bo trochę był niegrzecznym uczniem. Pewnego razu zaczaił się z miską napełnioną wodą, by oblać wychodzącego na przepustkę kolegę, który mu zaszedł za skórę. Jednak, pech chciał, oberwało się przełożonemu. Tam uczył się wszystkiego od nowa. Początkowo uczył się gry na fortepianie i perkusji. I jak wspomina na fortepianie szło mu kiepsko. Trzeba jednak tutaj zauważyć, że dostać się do tej szkoły nie było łatwo. Z 90 kandydatów przyjęto tylko 60 uczniów, muzyków.

Po ukończeniu szkoły wszyscy wracali do swoich miejscowości. Kiedy młody Edmund ukończył szkołę wrócił do Nowych Skalmierzyc. W tym czasie w Warszawie utworzono Batalion Stołeczny, czyli Kompanię Honorową. I wszyscy absolwenci tegoż roku, na którym uczył się Edmund, zostali wezwani w jej szeregi. Tak więc tylko cztery dni spędził w swoim domu, bo już 10 kwietnia 1937 roku rozkazem został wezwany do Warszawy.

Wszyscy otrzymali instrumenty i stworzyli wielką orkiestrę. Po kilku dniach prób już prowadzili Kompanię Wartowniczą na zmianę warty przy komendzie miasta. Co niedzielę inna orkiestra prowadziła Kompanię Wartowniczą. Im w udziale przypadała co siódma niedziela. Ponadto pan Edmund wraz z kolegami muzykami występował na różnych uroczystościach, dawali wiele koncertów, m.in. grali podczas Sylwestrów na Zamku Królewskim, czy w teatrze, a nawet w radio. W radio pan Edmund grał na gongu z orkiestrą symfoniczną, gdyż każdego czwartku orkiestra grała na żywo w audycji wojskowej. Wśród wspomnień pana Edmunda jest nawet mały epizod w filmie „Znachor”, gdzie grał na werblach podczas egzekucji.

Wojenna tułaczka

Gdy wybuchła II wojna światowa został powołany do służby i był gońcem, łącznikiem frontowym w Komendzie Miasta przy dowódcy obrony Warszawy. Jak wspomina całą wojnę przeżył jedząc głównie ser. - W Komendzie mieliśmy trzy beczki sera, takie kręgi grube, kroiliśmy sobie paski i jedliśmy. Poza tym czasami gdzieś udało się coś „załapać”, gdy gotowali w ukryciu w piwnicy i coś dali do zjedzenia. Całą wojnę, powiem pani, poniewierałem się - wspomina pan Edmund. 27 września Warszawa skapitulowała, a pan Edmund stał się bezdomny i bez niczego. Błąkał się po mieście, został zgarnięty przez Niemców i w październiku trafił do niewoli do Skierniewic. Obóz mieścił się w koszarach, który normalnie mieścił tysiąc żołnierzy, a ich wówczas było 25 tysięcy. Przebywał w nim dwa miesiące, a każdy dzień z tego pobytu pamięta z dokładnością co do godziny. Jako miejsce swojego spoczynku znalazł sobie kącik pod murem, pod jarzmem. Miał ze sobą tylko chlebak, na którym kładł głowę do snu. Jednak, któregoś razu skradziono mu ten chlebak. Cierpieli tam straszny głód, brak sanitariatów, itd. Udało mu się stamtąd uciec. Błąkali się po ludziach szukając noclegu. Nikt nie chciał ich przyjąć, mówiąc że już jest po wojnie, że wojska polskiego już nie ma. A przecież był to październik 1939 roku. Trzeba tu wspomnieć, że byli ubrani w mundury, gdyż ciągle byli więzieni jako żołnierze.

Wrócił do Nowych Skalmierzyc. Niedługo potem został aresztowany wraz z innymi 26 mieszkańcami. Został zarejestrowany w Arbeitsamt i skierowany do pracy na kolei, przy rozbiórce torów kolejowych. 10 czerwca 1940 roku został wywieziony do Alt Neuhaus w Bawarii. Pracował tam przy wycince lasu na terenie poligonu wojskowego. Mieszkał wraz z innymi zesłańcami różnej narodowości w lagrze w obozie za drutami. W 1942 roku pan Edmund został przeniesiony do fabryki wagonów w Weiden, gdzie pracował do końca wojny.

Etatowy perkusista

Po wojnie wrócił do Nowych Skalmierzyc. Z trudnościami, ale dostał się do pracy w fabryce Wagon. Wrócił też do swojej wielkiej pasji. Do grania w orkiestrze, gdyż pracując w Ostrowie Wlkp. został zaproszony do Orkiestry Węzła Kolejowego. Przez 15 lat był muzykiem orkiestry dętej ZNTK. Ponad pięć lat grał z orkiestrą w Sulmierzycach w powiecie krotoszyńskim. Gdy już zakończył pracę w Ostrowie Wlkp. zaczął grać w kaliskich zespołach zakładów Runotex i Wistil. W swoim dorobku ma również występy z orkiestrą Gród nad Prosną oraz Orkiestrą Miejsko - Gminną przy Ochotniczej Straży Pożarnej Stawiszyn. Najdłużej grał, a właściwie jeszcze gra w orkiestrze z Nowych Skalmierzyc. W grudniu pan Edmund wraz z orkiestrą zagrał koncert w kościele w parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej Nazywano go etatowym perkusistą, ponieważ zmieniał orkiestry kiedy tylko zaistniała potrzeba. Potrafił na jednym przeglądzie czy konkursie zmienić wskoczyć w inny mundur i grać w kolejnej orkiestrze. Do dzisiaj gra jeszcze w kilku orkiestrach, raz w tygodniu uczestniczy w próbach orkiestry. Podobno drugiego tak dobrego muzyka w tym wieku nie ma w całej Polsce.

Dożyć stu lat to nie lada wyczyn, zważywszy, że po drodze była wojna. Przeżyć 100 lat i ciągle być czynnym muzykiem to wielki zaszczyt dla samego Jubilata, jak i jego rodziny. Pan Edmund został oznaczony wieloma medalami i oznaczeniami, przyznano mu wiele dyplomów, otrzymał liczne wyróżnienia. Wśród nich m.in. za udział w obronie Ojczyzny, Złoty Krzyż Zasługi, Medal Zwycięstwa i Wolności. Ponadto za zasługi dla państwa polskiego, za zasługi dla Związku Kombatantów RP i byłych Więźniów Politycznych. W 2001 roku otrzymał tytuł „Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny”. W 2004 roku został wyniesiony do rangi porucznika. Długo by jeszcze wymieniać kolejne wyróżnienia. Ostatnie to te z życzeniami kolejnych lat w zdrowiu w  z racji 100-letnich urodzin. Do tych życzeń dołączamy i my, życząc panu Edmundowi przede wszystkim błogosławieństwa Bożego.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama