Jan od biedronki

O ks. Janie Twardowskim, poecie, w 90 rocznicę urodzin

Najpopularniejszy i najbardziej kochany współczesny polski poeta - ks. Jan Twardowski niedługo będzie obchodzić 90. urodziny. Kiedy? W Dzień Dziecka! Urodził się bowiem 1 czerwca i wcale nas to nie dziwi - dziecięctwo to jego droga do nieba, na którą zaprasza także innych, szczególnie tych poważnych dorosłych.

Tłumy na spotkaniach autorskich z ks. Twardowskim zawsze zadziwiały, no bo dlaczego tyle młodych i starszych osób przychodzi, żeby posłuchać poety religijnego, a w dodatku księdza? Bowiem ta poezja religijna odbiega od schematu, jaki jej najczęściej nadajemy. Brak w niej patosu, męczeńskiego ducha i narodowościowych haseł. Są za to biedronki, żuczki, wiejskie kapliczki, dziurawiec, prostota i humor. Ksiądz Twardowski mawia: „W kościele trzeba się od czasu do czasu uśmiechać". On uśmiecha się w swoich wierszach, dając nam nadzieję, ucząc miłości i pokory.

Nie klnij do ciężkiej cholery Bo świat niebrzydki

Jan Twardowski jest warszawiakiem, wzrastał w rodzinie pełnej miłości i czułości. „Patrzę na swój tak odległy w czasie dom i nie widzę w nim okrutnych ludzi. Nie wyrastałem w strachu przed złem, nie ścigało mnie ono w dzieciństwie ani na jawie, ani we śnie". Był dzieckiem nieśmiałym i niezbyt towarzyskim, uwielbiał za to przebywać wśród przyrody, która zawsze przepełniała go zachwytem.

Nawet niezbyt uważny czytelnik zauważy, że tego zachwytu nie stracił do dziś. Ukończył Państwowe Gimnazjum Matematyczno-Przyrodnicze imienia Tadeusza Czackiego w Warszawie. Tam w roku 1936 zdał maturę. Już jako licealista próbował pisać wiersze. W latach 1931-1936 był współredaktorem pisma młodzieży szkolnej „Kuźnica Młodych", w 1937 r. rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, w tym też roku wydał swój pierwszy tomik wierszy zatytułowany „Powrót Andersena". Podczas wojny walczył jako żołnierz AK, uczestniczył w powstaniu warszawskim. W 1945 r. wstąpił do seminarium duchownego w Warszawie (zaczynał w seminarium w Czubinie). Święcenia kapłańskie przyjął 4 lipca 1948 r. Rok wcześniej ukończył studia polonistyczne, pisząc pracę magisterską o „Godzinie myśli" Juliusza Słowackiego pod kierunkiem prof. Wacława Borowego. Był wikarym w kilku warszawskich parafiach, a od 1959 roku jest rektorem kościoła Sióstr Wizytek na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Wydał tak wiele tomików poezji, że wyliczanie ich zajęłoby zbyt dużo miejsca. Popyt na jego poezję jest ogromny, kolejne wydania szybko znikają z półek. On sam mówi skromnie: „Przesada z tą moją popularnością" i nazywa siebie księdzem, który pisze wiersze. Księdzem szczęśliwym, rozpieszczonym dzieckiem Pana Boga.

Narzekasz że świat surowy jak grzyb niejadalny a w świecie stale uśmiech niewidzialny

Pytany o istotę swojej poezji ksiądz Twardowski odpowiada: „Prostota, zwięzłość i humor". Ludzie pragną się uśmiechać i choć zawsze przychodzi też czas płaczu, dzięki jego wierszom można uśmiechać się przez łzy. Humor uczy pokory, pozwala spojrzeć inaczej na samego siebie i na wydarzenia swojego życia, nie zawsze przecież miłe.

„Zdarzało się, że recenzenci omawiając moje wiersze, pisali o dialektyce, antynomiach, Pascalu, Heraklicie, Heglu - mówi ksiądz Twardowski. - Przeraziłem się. Otworzyłem tom moich wierszy! przeczytałem: «Polna myszka siedzi sobie, konfesjonał ząbkiem skrobie», «kto bibułę buchnie, temu łapa spuchnie», «siostra Konsolata, bo kąsa i lata» - i uspokoiłem się".

Ten humor księdza Twardowskiego jest zbliżony do humoru innego księdza poety: barokowego i przez wieki niedocenianego jezuity, księdza Baki. Bakowe trumienki, szkielety i trupie czaszki wciąż księdza Twardowskiego inspirują („za humor i trumienkę mam chrapkę/ pocałować księdza Bakę w łapkę").

O jakże już nie znoszę wszystkich świętych kazań

Humor nie przeszkadza, humor pomaga zbliżyć się do człowieka i powiedzieć mu o tym, co najważniejsze. O sensie życia, o tym, że to, czego nie widać, naprawdę istnieje, o miłości i o jej źródle. A więc o Bogu. Ksiądz Twardowski przyznaje, że dostąpił łaski niczym niezmąconej pewności wiary. Nigdy się nie buntował, zawsze się dziwił i wcale nie próbował rozumieć i pojąć Bożych tajemnic. Gdy pisze o nich prostym językiem, nagle najbardziej skomplikowane prawdy chrześcijańskie jawią się jako prawdy oczywiste i jasne; choć takie paradoksalne: bo jakże zgodzić się na to, że cierpienie jest szczęściem? A jednak ks. Twardowski ma niezwykły dar mówienia o Bogu tym, którym wydaje się, że w Niego nie wierzą. Za pomocą swojej twórczości nawet w tych najbardziej opornych wsącza nadzieję. Niewątpliwie jest dla wielu przewodnikiem duchowym. W kolejnych tomikach zabiera ich w podróż do Boga poprzez akceptację cierpienia, aż po dziękczynienie za cierpienie - a to jest właśnie droga do świętości.

prowadź duszę do Nieba zwyczajną polną ścieżką

Ks. Twardowski zachował w sobie dziecięctwo, które tak łatwo tracimy i tak trudno nam je później odzyskać. Komplikujemy świat i nie umiemy już spojrzeć na niego czystymi oczami. Taki wzrok pomaga przywrócić jego poezja. Nawet tomiki wydane z myślą o dzieciach kryją w sobie wiele skarbów dla dorosłych.

To poeta, który po prostu kocha ludzi, który codziennie zadziwia się całym stworzeniem jak dziecko, który nie poucza, ale zaraża pragnieniem wiary dziecięcej, czyli spontanicznej. „Ja, Ksiądz, wierzę Panu Bogu jak dziecko" - mówi ksiądz Twardowski. Dziecko jest ufne, wie, że niewiele potrafi i niewiele zależy od niego. Ma pewność, że jest Ktoś najważniejszy, kto przygotował dla niego rzeczy niewyobrażalnie piękne i dobre. I widzi je wokół siebie. Nie mącą jego umysłu filozofie i wiedza, ogląda świat czysty. To dziecko jest ubogie duchem. Idzie do Boga polną ścieżką. Ksiądz Jan Twardowski nie głosi „homilii jak ciężkie indyki", nie „posypuje cukrem religii", a Pan Bóg skutecznie go chroni „od pięknej gładkiej wymowy kościelnej". Jan od Biedronki przez dziecięctwo pokazuje drogę do nieba.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama