Trzeba ofiarować napotkanemu człowiekowi czas, serce i wlać w jego serce nadzieję. Może jest chromy, może samotny, może zagubiony, może z daleka od Boga. Może mieć inne poglądy. Apostołowie nie robią niczego na siłę.
Można ewangelizować z mocą, można bez mocy, a można i z wielką mocą. To, co wydarzyło się pod Bramą Piękna pokazuje, co oznacza ewangelizacja z wielką mocą.
"W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź" - mówi św. Piotr a wszystkie oczy skupione są na tym, czy chromy wstanie. Nie wstaje sam. Leży. Cisza. Co dalej? Zostało przecież wypowiedziane imię Jezusa, tego Jezusa, którego ukrzyżowano nie tak dawno. I co robi św. Piotr? Pochyla się ku temu człowiekowi i mu pomaga: "I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go", jak czytamy dalej w Dziejach Apostolskich. Tłum narasta. A chromy wstaje i podskakuje, by z radości opaść na własne nogi.
Ewangelizacja z wielką mocą - w imię Jezusa Chrystusa. Apostołowie pod Bramą Piękna dokonują pierwszego cudu po Zmartwychwstaniu Pana. Ten moment pokazuje, że ewangelizowanie z wielką mocą to nie tylko przekazywanie przesłania, lecz "podarowanie człowiekowi to, co ma się najcenniejszego" - doświadczenia Boga. Doświadczenia Pana, który przemienia ludzkie życie. Doświadczenia Miłości.
José H. Prado Flores, biblista, w swojej książce "Ewangelizować z mocą" pisze tak: "Jeżeli nie dotkniemy potrzebującego, jeżeli nie będziemy się z nim solidaryzować, jeżeli się do niego nie zbliżymy, nie dojdzie do uzdrowienia". Trzeba ofiarować napotkanemu człowiekowi czas, serce i wlać w jego serce nadzieję. Może jest chromy, może samotny, może zagubiony, może z daleka od Boga. Może mieć inne poglądy. Apostołowie nie robią niczego na siłę. Św. Piotr nie boi się o siebie. Nie boi się o swoje imię. Robi wszystko w "imię Jezusa", z pokojem w sercu. Chromy musiał chcieć uchwycić rękę św. Piotra. Zaufał mu. Coś musiało poruszyć nie tylko jego nogi, ale i serce. Oprócz słów potrzebował doświadczenia Bożej Miłości i zrozumienia jego sytuacji. José H. Prado Flores pisze dalej: "Podanie dłoni oznacza, że zajmujemy czyjeś miejsce, wchodzimy w czyjąś sytuację, kładziemy się na czyichś noszach, utożsamiamy się z drugim człowiekiem, dzielimy się ciężarem jego choroby. Najlepszą rzeczą, jaką możemy dać innym, nie jest wręczenie jałmużny, tylko zaangażowanie. Dlatego są ludzie, którzy wolą dawać jałmużnę. Najcenniejszą rzeczą, jaką możemy otrzymać, również nie jest jałmużna, lecz przyjazna dłoń, która nam towarzyszy i która podtrzymuje nas ciepłem solidarności". Św. Piotr pokazuje nam więc prosty gest, o którym często się zapomina przy głoszeniu Słowa Bożego. Gest zaangażowania, gest przyjaźni, który w konsekwencji zmienia świat konkretnego człowieka na lepsze. Chromy chwycił dłoń, wstał i podskoczył na własnych nogach.
Można ewangelizować z mocą, można bez mocy, a można i z wielką mocą. Można i myśleć, że się ewangelizuje, ale pozostać na słowach, bez zrozumienia człowieka, i w konsekwencji nie ewangelizować wcale. Apostołowie czynili wszystko "w imię Jezusa". Co Jezus zrobiłby na ich miejscu? Dobrze widzieli, co robił - dotykał chorych oczu, pozwolił dotykać płaszcza, nie pozwolił rzucać kamieni. Oni chcieli go po prostu naśladować i być Jego narzędziami. A Jezus i nas uczy: najpierw pokaż ludziom, że są kochani... Bez potępienia. Z takim wyczuciem i szacunkiem, jakiego uczy nas On. Bo On nie przyszedł, aby świat potępić, ale uzdrowić. I to w pełnej wolności. I to jest ewangelizacja z wielką mocą.
Książka, o której mowa jest dostępna na stronie Wydawnictwa Świętego Wojciecha tutaj>>
opr. ac/ac