W maju Ela Permus otrzymała krzyż misyjny jako wolontariusz Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego — Młodzi Światu
W maju Ela Permus otrzymała krzyż misyjny jako wolontariusz Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego — Młodzi Światu (www.swm.pl). Za niespełna miesiąc uda się wraz z innymi wolontariuszami do Nigerii. Przez dwa miesiące będzie pomagać w organizacji i prowadzeniu obozu wakacyjnego dla dzieci i młodzieży w Ibadanie. To jej pierwszy wyjazd misyjny i pierwsza tak daleka podróż.
Proste pytanie: dlaczego złożyłaś podanie o wyjazd?
Prosta odpowiedź: bo chciałam jechać na misje (śmiech).
A dlaczego chciałaś jechać na misje?
To było moje marzenie już od jakiegoś czasu. Pojawiło się w mojej głowie i ciągle wracało. W końcu trafiłam do Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego i teraz wiem, że to nie był przypadek. Wierze, że na ten czas, jest to moje powołanie - Pan Bóg chce, abym dała coś z siebie innym, nie tylko tutaj, gdzie mieszkam, gdzie żyję na codzień, ale gdzieś na innym kontynencie. Chodzi o to, żeby trochę swojego życia oddać innym, nie żyć tylko tu i teraz. Zrobić coś tak po prostu, bezinteresownie. No bo skoro żyje się tylko raz, to trzeba zrobić wszystko, aby to życie było wartościowe.
Jedziesz do Nigerii. Jakie masz skojarzenia z tym krajem?
Boko Haram, komary i Niger. Wiem, że to dziwne zestawienie, ale póki co nie znam dobrze Nigerii i to jest pierwsze co mi przyszło do głowy. Mam nadzieję, że po powrocie te skojarzenia będą bardziej optymistyczne.
Na czym będzie polegała twoja praca na misji?
Razem z moimi współwolontariuszkami będziemy pomagać w organizacji wakacyjnego obozu dla dzieci i młodzieży, aby dać im szanse na nadrobienie zaległości w szkole i możliwość rozwijania swoich talentów. Ja prawdopodobnie będę prowadzić przedmiot zwany social studies, czyli taka nasza geografia. Jest to związane z tym co studiuje tutaj w Polsce. Oprócz tego, będą też zajęcia rozwijające talenty. Jednak najważniejsze jest to, żeby po prostu z nimi być na codzień, swoją pracą i postawą dawać świadectwo wiary.
Jest coś, czego się boisz?
Mam pewne obawy, ale nie nazwałabym tego strachem. To jest zupełnie inny kontynent, inna kultura, inny świat. Nigdy nie wyjeżdżałam tak daleko, nie byłam w tropikalnym klimacie. Czuję niepewność, może trochę niepokój, ale nie strach. Zresztą, nie będę tam sama i na pewno będę mogła liczyć na Bożą opiekę więc w sumie, czego tu się bać?
Zapraszamy na bloga wolontariuszek z Nigerii: swm.pl/blog/misje
Ty też możesz pomóc w ogranizacji obozu w Nigerii: /swm.pl/blog/cause/organizacja-obozu-wakacyjnego-w-nigerii/
zdjęcia z archiwum SWM
opr. ab/ab