O meksykańskim katolicyzmie i kulcie Matki Boskiej z Guadalupe
Wbrew powszechnym mniemaniom Meksyk wcale nie jest krajem katolickim. Panująca tu religia to nie tyle katolicyzm, ile „herezja guadalupiańska”. Tak przynajmniej, pół żartem, pół serio, mówią niekiedy o swoim kraju sami Meksykanie. I rzeczywiście, Matka Boska z Guadalupe, patronka Meksyku, otoczona jest w tym kraju niezwykłą czcią, przewyższającą nawet nasz rodzimy kult Matki Boskiej Częstochowskiej.
Trudno się temu dziwić — w końcu Jej objawienie odegrało wielką rolę w chrystianizacji Ameryki Łacińskiej. Na wizerunki Matki Boskiej z Guadalupe można się natknąć niemal wszędzie. Madonna o nieco metyskich rysach, ubrana w niebieską szatę, widnieje na rozmaitych pamiątkach, jej podobiznami przyozdabiają swe samochody kierowcy, można Ją zobaczyć nawet na tarczach noszonych przez Meksykanów zegarków. Ale sanktuarium Matki Boskiej z Guadalupe nie jest wcale jedynym ważnym i interesującym miejscem kultu religijnego w tym ogromnym środkowoamerykańskim kraju.
Choć 90 procent mieszkańców deklaruje swą przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego, na ulicach meksykańskich miast nie spotyka się księży czy zakonnic. To efekt wieloletniego konfliktu między meksykańskim państwem i Kościołem, zapoczątkowanego w 1917 roku konstytucyjnym wprowadzeniem przepisów m.in. pozbawiających Kościół własności, zabraniających prowadzenia wyznaniowych szkół, sprawowania kultu poza murami świątyń, a nawet noszenia strojów duchownych w miejscach publicznych (wyjąwszy kościoły i ich najbliższe otoczenie). Cudzoziemscy księża zostali wydaleni, zmieniono nazwy miejscowości o religijnym rodowodzie — na przykład Vera Cruz, Prawdziwy Krzyż, stało się zwyczajnym Veracruz.
Antykościelne prawodawstwo wywołało ostrą reakcję społeczeństwa. W latach 20. i 30. dochodziło do bojkotu państwowych instytucji, do manifestacji, a nawet do zbrojnych powstań, które pochłonęły po obu stronach wiele śmiertelnych ofiar. Profanowano świątynie, mordowano księży. Choć otwarta wojna z Kościołem zakończyła się już pod koniec lat 30., do ostatecznej normalizacji stosunków między władzą świecką i duchowną doszło dopiero w latach 90. W 1990 roku Meksyk i Stolica Apostolska podpisały porozumienie o wymianie stałych przedstawicieli, a w dwa lata później nawiązały pełne stosunki dyplomatyczne.
Do równie dramatycznych wydarzeń dochodziło w Meksyku w XVI wieku, podczas podboju kraju przez hiszpańskich konkwistadorów. Tej wojnie miało zapobiec objawienie Najświętszej Maryi Panny, do jakiego doszło w grudniu 1531 r. na wzgórzu Tepeyac, nieopodal azteckiej stolicy Tenochtitlan, leżącej na terenie dzisiejszego miasta Meksyk. Świadkiem objawienia był urodzony w 1474 roku Aztek Cuauhtlatohuac, już wcześniej ochrzczony i noszący naówczas imię Juan Diego. Po raz pierwszy Matka Boska pojawiła się w ruinach azteckiej świątyni na wzgórzu Tepeyac 9 grudnia. Oznajmiła Juanowi Diego kim jest i poprosiła, by udał się do biskupa Meksyku i oświadczył mu, że Matka Boska pragnie wybudowania w pobliżu Tepeyac świątyni. Początkowo hierarchowie nie uwierzyli relacjom Indianina. Dopiero trzecie z kolei objawienie, z 12 grudnia tego samego roku, przekonało biskupa. Madonna poleciła Juanowi (pamiętajmy — był grudzień), by zebrał ze szczytu wzgórza wyrastające w śniegu kwiaty. Zawinąwszy je w swój płaszcz, Indianin pobiegł do pałacu biskupa. Gdy rozwinął tkaninę, pojawił się na niej wizerunek Matki Boskiej, przekonując wątpiących o prawdziwości słów Juana Diego.
Właśnie ów płaszcz, czy raczej poncho, wiszące do dziś w sanktuarium wybudowanym w miejscu objawienia, jest otoczonym kultem wizerunkiem Matki Boskiej z Guadalupe. Za jego pośrednictwem dokonało się wiele cudów, zwłaszcza uzdrowień. W XX wieku tkaninę poddawano różnorakim badaniom, analizującym jej — niewytłumaczalne w świetle nauki — właściwości. Na materiale nie znać upływu czasu, kolory nie wyblakły, nie ma na nim śladów po przypadkowym oblaniu żrącym kwasem. Podczas dokładnych badań w źrenicy Madonny dostrzeżono niezwykle precyzyjny obraz dwunastu postaci, powstały z dokładnością fotograficzną w niezrozumiały sposób. Zdaniem historyków, korzystających ze źródeł pisanych, są wśród nich biskup Meksyku Zumarraga oraz Juan Diego. Do niewytłumaczalnych wydarzeń dochodziło także w bezpośrednim sąsiedztwie cudownego wizerunku — w latach 20. bieżącego stulecia w bazylice podłożono bombę, jednak wybuch nie spowodował żadnych strat. Całą energię eksplozji przyjął na siebie jeden ze stojących w kościele krzyży. Wygięty krucyfiks można dziś oglądać w specjalnej gablocie umieszczonej niedaleko wejścia do sanktuarium. Największym cudem Matki Boskiej były jednak pokojowe nawrócenia meksykańskich Indian. W ciągu siedmiu lat chrzest przyjęło aż osiem milionów osób, spełniając tym samym pragnienie Madonny objawione Juanowi Diego.
Dziś sanktuarium Matki Boskiej z Guadalupe jest najświętszym ze świętych miejsc całej Ameryki Łacińskiej. Każdy Meksykanin musi je odwiedzić przynajmniej raz w życiu, a 12 grudnia jest wielkim świętem w całym kraju. Dzieci udają się wtedy do kościołów przebrane za Juana Diego lub indiańskie dziewczynki, a największe uroczystości odbywają się oczywiście w sanktuarium. To miejsce odwiedzał także Ojciec Święty Jan Paweł II podczas swych pielgrzymek do Meksyku. Oczywiście, obok pielgrzymów ze wszystkich stron świata trafiają tu również tysiące zwyczajnych turystów, zwabionych sławą cudownego i — po prostu — pięknego miejsca. Bo sanktuarium to nie tylko bazylika mieszcząca otoczony kultem wizerunek Madonny, ale także kilka innych świątyń, muzeum oraz urocze szlaki spacerowe.
opr. mg/mg