Betania za Jordanem

Właśnie tu, a nie w izraelskim komercyjnym kibucu Yardenit, św. Jan ochrzcił Jezusa...

Najważniejszym odkryciem ostatnich lat w archeologii chrześcijańskiej Bliskiego Wschodu było zidentyfikowanie – na podstawie źródeł archeologicznych i należących do tradycji chrześcijańskiej źródeł literackich – miejsca, gdzie Jan chrzcił nad Jordanem. Stanowisko to znajduje się na wschodnim brzegu Jordanu, w pobliżu ujścia tej rzeki do północnej części Morza Martwego. Miejsce to określa się jako „Betanię za Jordanem”. Właśnie tu, a nie w izraelskim komercyjnym kibucu Yardenit, św. Jan ochrzcił Jezusa.

Miejsce to było niegdyś zaminowane i całkowicie niedostępne, jeżeli chodzi o badania archeologiczne, jako jordańsko-izraelska strefa nadgraniczna, aż sytuacja odwróciła się w 1994 roku po podpisaniu traktatu pokojowego między Haszemickim Królestwem Jordanii i państwem Izrael. Niemal natychmiast po podpisaniu traktatu archeolodzy, wykorzystując badania terenowe przeprowadzone już w 1948 roku, rozpoczęli intensywne prace w rozpoznanych 21 stanowiskach archeologicznych usytuowanych wzdłuż doliny okresowej rzeki Kharrar, rozciągającej się na długości 2 km od źródeł po ujście do rzeki Jordan. W wyniku tych prac archeolodzy odkryli 11 bizantyjskich kościołów, 5 baptysteriów datowanych na okres wczesnochrześcijański i bizantyjski oraz groty zamieszkiwane w starożytności przez mnichów i eremitów. Znaleziono również ksenodochia, czyli specjalne karawanseraje dla pielgrzymów i wędrowców przybywających do tych miejsc. Opracowania przekonały międzynarodowe środowiska naukowe o autentyczności tego miejsca.

W jubileuszowym roku 2000 miejsce to nawiedził chyba największy tłum pielgrzymów od czasów starożytności. W styczniu tego roku na uroczystość Epifanii przybyli najwyżsi hierarchowie 15 Kościołów chrześcijańskich i około 40 000 wiernych. W tydzień później król Jordanii Abdullah II posadził symboliczne drzewo, a katolikos Ormian uznał to miejsce za rzeczywiste miejsce chrztu Jezusa w Jordanie. W marcu Mszę św. sprawował na tym miejscu Papież Jan Paweł II w obecności 25 000 wiernych.

Gwałtowny napływ pielgrzymów mógłby spowodować zadeptanie świętego miejsca i uczynienie z niego kolejnego centrum turystycznego zalanego tandetą i nastawionego na komercję. Władze Jordanii jednak potrafiły zachować właściwe proporcje między atrakcyjnością turystyczną a sakralno-historycznym charakterem tego miejsca. Budynki recepcji turystycznej oraz kasa biletowa zostały wzniesione w odległości kilku kilometrów od kompleksu archeologiczno-sakralnego, tak aby sacrum nie mieszało się z profanum. Na teren sanktuarium dowożą turystów specjalne autobusy lub odkryta ciężarówka ośrodka. W ten sposób kontroluje się liczbę zwiedzających, aby nie dopuścić do zadeptania tego jedynego w swoim rodzaju ekosystemu, gdzie w naturalnym środowisku przyrodniczym znajdują się obiekty sakralne dwóch religii monoteistycznych: chrześcijaństwa i islamu. Jest to również jedna z najgłębszych depresji świata: ponad 350 m poniżej poziomu Morza Śródziemnego! Powietrze jest tu gęste, parne i ciężkie ze względu na bardzo wysokie ciśnienie atmosferyczne. Właśnie na brzegach Wadi Kharrar pielgrzym znajduje się w centrum biblijnych nizin Moabu, gdzie tylko z rzadka rośnie jakieś rachityczne drzewko akacjowe czy inny krzaczek broniący swych liści ostrymi kolcami.

Zewsząd otacza pielgrzyma martwy krajobraz suchej, spękanej od warstw soli, skalisto-marglowej pustyni. Gdzieniegdzie tylko, aż po miasto Jerycho daleko na zachodnim horyzoncie, widzimy namioty nomadów i niewielkie stada kóz i owiec, które żywią się tutaj naprawdę nie wiadomo czym... Ten biały miał wapienno-marglowy oślepia w pełnym słońcu i dudni pod stopami, gdy przechodzi większa grupa. W miarę zbliżania się do Jordanu następuje jednak zmiana scenerii: pojawiają się zarośla tamaryszków, w których rozbrzmiewają trele tysięcy ptaków... Te drzewa właśnie wyznaczają granice strefy zalewowej niegdysiejszego Jordanu. Tamaryszki tworzą tutaj istną dżunglę. Ta nadrzeczna puszcza jest tropikalnie gorąca i przypomina lasy południowo-wschodniej Azji. Poza sezonem zimowym utrzymują się tam temperatury od 45°C wzwyż, nie mówiąc już o całkowicie odsłoniętych przestrzeniach, gdzie trzeba maszerować w pełnym słońcu. Jednak dla pielgrzyma spragnionego nawiedzenia jednego z najważniejszych miejsc świętych chrześcijaństwa te trudy są niczym wobec zapału spragnionego świętości serca. Nagrodą jest cisza i naturalna surowość miejsca, gdzie Jezus został objawiony jako Mesjasz, a Bóg Ojciec i Duch Święty potwierdzili Jego misję. Z tego powodu miejsce to jest naprawdę niezwykłe.

Biblijne dzieje miejsca

Ten odcinek pustynnej równiny ogniskował poszukiwania duchowe człowieka już od czasów Starego Testamentu. Wszystkie trzy religie monoteistyczne odnoszą się do niewielkiej przestrzeni u ujścia Jordanu do Morza Martwego. Po raz pierwszy wspomina o niej Księga Rodzaju, gdyż właśnie w tych okolicach Lot oddzielił swoje stada od trzód Abrahama i udał się na południe, w kierunku Sodomy. Na tych terenach patriarcha Abraham rozbił swe namioty. To tu, w miejscowości Penuel, położonej nieco na północ, zmagał się z Bogiem patriarcha Jakub, zanim przeszedł przez Jordan na ziemie Kanaanu. Księga Liczb pełna jest wzmianek topograficznych odnoszących się do równin Moabu, gdzie Izraelici rozbijali obozy nad Jordanem, naprzeciwko Jerycha, podążając do Ziemi Obiecanej. Księga Powtórzonego Prawa mówi wiele o trudach Mojżesza wędrującego ze swym ludem po tych ziemiach, aż do jego wstąpienia na górę Nebo, gdzie zmarł, ujrzawszy tylko Ziemię Obiecaną. Jego następca Jozue przeprowadził lud suchą nogą przez Jordan, cudownie zatrzymawszy jego bieg. Cudu tego ponownie dokonali prorocy Eliasz i Elizeusz, jak podaje Druga Księga Królewska, z równiny zaś wóz ognisty uniósł do nieba proroka Eliasza. Zgodnie ze starożytną tradycją wniebowzięcie Eliasza miało się odbyć na szczycie pasma wzgórz przeciętego przez Wadi Kharrar, zwanego teraz Tell Mar Elias (Wzgórze Eliasza).

Zapewne dlatego inny prorok, którego tradycja łączy tak silnie z Eliaszem, około tysiąca lat później obrał sobie na miejsce przebywania okolice tego pagórka. Był nim prekursor Zbawiciela, św. Jan Chrzciciel, anioł tej pustyni, asceta i wizjoner, obdarzony już w łonie matki duchem prorockim. Mógł się tu osiedlić, gdyż w wielu miejscach tryskają niewielkie strumyki źródlanej wody, które i dzisiaj pozwalają tutaj żyć Beduinom. Właśnie tu Jan rozpoczął misję nawracania ludzi, którzy potem mieli zostać uczniami Jezusa Chrystusa. Koryto rzeki Jordan, dziś niemal wyschnięte z powodu rabunkowej gospodarki wodą leżących nad nim państw, w starożytności było bardzo zróżnicowane. Jordan często wylewał na przestrzeni ponad kilometra, zmieniał koryto i meandrował po całej dolinie rzeki. Rzeka płynie bowiem w środku wielkiego rowu tektonicznego, który powstał w wyniku zderzenia dwóch płyt kontynentalnych: afrykańskiej i azjatyckiej. To pęknięcie, zwane Wielkim Ryftem, zaczyna się w południowej Turcji i biegnie do południowej Tanzanii w Afryce Wschodniej. Jordan był też niegdyś stosunkowo głęboki, jego wody płynęły naprawdę wartko (zresztą aramejska nazwa: yardeen oznacza „szybko płynące wody”), a dostęp do niego utrudniały strome brzegi. Wiele strumyczków płynących po bokach do rzeki tworzyło często nawet w odległości stu metrów niewielkie oczka wodne, idealne do zanurzenia się całego dorosłego człowieka.

Ewangelia według św. Jana mówi o Betanii za Jordanem, gdzie Jan udzielał chrztu. Trzeba podkreślić, że Betania za Jordanem nie ma nic wspólnego z miejscem życia i śmierci przyjaciela Jezusa – Łazarza, brata Marii i Marty – czyli z Betanią położoną po wschodniej stronie Góry Oliwnej, w pobliżu Jerozolimy. Betania Janowa, zwana też Bethabara lub Beit-Abara, znaczy tyle, co Dom na Rozstajach. Nazwa ta jest związana z tradycją tego miejsca. Jezus miał się tu schronić na jakiś czas przed wrogimi tłumami z Jerozolimy. Wrócił, przekroczywszy ponownie Jordan i przebywał jakiś czas na miejscu, gdzie Jan Go ochrzcił.

W Ewangeliach nigdzie nie ma jednoznacznej wzmianki topograficznej odnoszącej się do miejsca, gdzie Jan udzielał chrztu nad Jordanem i gdzie rzeczywiście został ochrzczony Jezus. Jednak liczba i znaczenie zabytków znajdujących się przy Wadi Kharrar przesądzają na korzyść tego miejsca. Znajduje się ono bowiem w niewielkiej odległości od rzymskiej drogi łączącej Jerycho i miejsce pielgrzymkowe na górze Nebo, gdzie znajdował się monumentalny kompleks kościoła i klasztoru pod wezwaniem św. Mojżesza. Były w tym miejscu liczne źródła słodkiej wody, zatem od najdawniejszych czasów mogli się tu osiedlać ludzie. Było to również miejsce wystarczająco odległe od centrów władzy, żeby Jan Chrzciciel mógł prawie bezkarnie krytykować publicznie króla Heroda.

Już na początku 333 roku anonimowy Pielgrzym z Bordeaux napisał, że Betania za Jordanem leży w odległości pięciu mil rzymskich (czyli około 7,5 km) na północ od Morza Martwego, co odpowiada niemal dokładnie punktowi, gdzie Wadi Kharrar wpada do rzeki. Znajduje się tam mały wzgórek, z którego prorok Eliasz został wzięty do nieba. W późniejszym okresie teksty patrystyczne i relacje pielgrzymów mówiące o tym miejscu jako miejscu chrztu Pańskiego były już bardzo liczne. Relacje pielgrzymów mówią o wielu kościołach na tym terenie ze szczególnym podkreśleniem faktu, że zostały wzniesione tylko na wschodnim brzegu Jordanu. Poświęcone są zarówno Janowi Chrzcicielowi, jak i jego poprzednikowi, prorokowi Eliaszowi.

Pielgrzym Teodozjusz, który nawiedził to miejsce w VI wieku, opisał kościół pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela, zbudowany przez cesarza Anastazjusza około 500 roku. Kościół stał na kamiennym cokole, wewnątrz którego znajdowały się magazyny materiałów; nie musiano się obawiać wody, gdy wylewał Jordan. Opis odpowiada niemal dokładnie ruinom jednej z niedawno odkrytych świątyń. Inni pielgrzymi z tego okresu mówią o dolinie pełnej eremitów. Miejsce to było ponadto tak ważne, że zostało uwzględnione na mozaikowej mapie z Madaby przedstawiającej Palestynę, a powstałej w VI wieku, za panowania cesarza Justyniana Wielkiego. Na mapie z Madaby identyfikuje się to miejsce z Aenon nad Jordanem oraz z Sapsafas, inną miejscowością, z którą Ewangelie łączą działalność Jana Chrzciciela.

Pielgrzymi przybywali do Betanii za Jordanem przez całe średniowiecze, gdyż miejscowość ta leżała na szlaku pielgrzymim łączącym Jeruzalem, Jerycho i górę Nebo. Na początku XI wieku przybył na te tereny ihumen Daniło, którego szczegółowa relacja stanowi najcenniejsze źródło literackie do identyfikacji wykopalisk archeologicznych na tym miejscu. Od XII do XVIII wieku Betania za Jordanem była siedzibą greckich mnichów prawosławnych, którzy mieli tam eremy. Dlatego i dziś kościół św. Jana Chrzciciela wzniesiony w latach 2003–2005 i konsekrowany w 2005 roku znajduje się przy samym zejściu do wód Jordanu, a cały obszar Betanii za Jordanem jest pod opieką greckiego prawosławnego patriarchatu Jerozolimy pod wezwaniem Bożego Grobu. Prace wykopaliskowe trwają i nadal można się spodziewać sensacyjnych odkryć, gdyż wiele ruin wciąż przykrywa całun piasku.

Pierwsze prace archeologiczne

Wykopaliska w pobliżu Tell Mar Elias oraz wzdłuż Wadi Kharrar zostały przerwane w czasie wojny izraelsko--arabskiej, która rozpoczęła się w 1948 roku, a przez prawie trzydzieści lat po 1967 roku stanowisko pozostawało na obszarze zmilitaryzowanej strefy wojskowej. Dopiero po podpisaniu traktatu pokojowego w 1994 roku rozminowano je i przywrócono archeologom. Natychmiastowe spektakularne odkrycia przekonały władze jordańskie o wyjątkowym znaczeniu tego miejsca, a zgodna opinia międzynarodowych środowisk archeologów stwierdza, że zaginiona przez setki lat Betania za Jordanem została ponownie odkryta.

Dzisiaj pielgrzymi mają do wyboru trzy trasy: do Wzgórza Eliasza; do basenów chrzcielnych; najważniejszą trasę archeologiczną do starorzecza, gdzie jak pisze ihumen Daniło, „Jordan przybiegł jak pies łasić się do stóp Zbawiciela” i gdzie są najważniejsze kompleksy archeologiczne oraz skąd się idzie nad sam Jordan (wielu rosyjskich pielgrzymów przyjmuje dziś tam uroczyście sakrament chrztu sprawowany przez mnichów prawosławnych).

Nawiedzenie całego kompleksu może zająć do trzech godzin, których atmosfera pozostanie w pamięci na całe życie.

Należy ponadto mieć na uwadze, że baseny i źródła okresowych rzeczek są niemal całkowicie wyschnięte od końca maja do października.

Wzdłuż Wadi Kharrar

Kompleks archeologiczny miejsca chrzcielnego zajmuje 6 km2. Znajduje się w niewielkiej dolinie Kharrar. Przy kościele św. Jana Chrzciciela znajduje się 14 małych źródełek. Po drodze, wzdłuż wadi, mija się starożytne baseny służące niegdyś do chrztu przybywających na to miejsce pielgrzymów, obecnie połączone z nowoczesnymi, które mają przyciągnąć baptystów.

Wzgórze Eliasza

W niedalekiej odległości od wyschniętego łożyska Wadi Kharrar, wzdłuż jednego z boków parkingu nr 1, wznosi się niewielkie Wzgórze Eliasza (Tell Mar Elias). W odległości kilku metrów od podnóża tego pagórka odkryto liczne ruiny wczesnochrześcijańskich budowli.

Najważniejszy jest wolno stojący łuk wzniesiony w 1999 roku z 63 kamieni na pamiątkę zmarłego w wieku 63 lat króla Jordanii Husseina. Łuk wzniesiono na fundamentach wczesnochrześcijańskiego kościoła na planie prostokąta, datowanego na IV lub V wiek. Od 21 marca 2000 roku – kiedy pod tym łukiem sprawował Mszę św. Papież Jan Paweł II, zwrócony w geście pojednania raz na zachód, gdy błogosławił Jerozolimę, a raz na wschód, gdy błogosławił górę Nebo – miejsce to jest znane jako kościół Jana Pawła II. Kilka metrów dalej znajdują się fundamenty i posadzka mozaikowa dużego budynku na planie prostokąta określanego jako sala modlitewna – oratorium. Dalej zachowała się skomplikowana sieć kanałów, baseników i studnia (niegdyś okrągła, ale obecnie zniszczona w wyniku licznych na tym terenie trzęsień ziemi) oraz duża starożytna cysterna na wodę, wewnątrz dodatkowo otynkowana i niegdyś przykryta beczkowym sklepieniem z piaskowca wydobytego z kamieniołomów w Sweimeh, miejscowości odległej od tego miejsca o 20 km. Zachowały się też liczne mozaiki podłogowe, dokładnie przebadane przez zmarłego w ubiegłym roku franciszkańskiego archeologa, o. Michele Picirillo. Ze względu na liczbę mieszkańców na tym miejscu i liczbę chrztów tutaj sprawowanych potrzebne były wielkie ilości wody pitnej. Rurociągi z terakoty oraz akwedukty doprowadzały więc wodę z odległości wielu kilometrów. Jednak i to było mało, a cysterna o pojemności 100 m3 także okazała się niewystarczajaca i musiano wykuć w pobliżu drugą, nieco mniejszą.

Szczyt wzgórza stanowi trójcę trójc: wzniesiono tam trzy kościoły, wykuto trzy groty dla eremitów i zbudowano trzy baseny chrzcielne. Całość otaczało drewniane obejście. Idąc zgodnie z ruchem wskazówek zegara, od zachodu widzimy najpierw grotę, która tworzy absydę niewielkiego kościoła bizantyjskiego, z małymi niszami wykutymi po stronie wschodniej i południowej oraz pozostałościami posadzki mozaikowej. Otwarta kaplica po stronie północno-zachodniej prowadzi do dużego późnobizantyjskiego kościoła północnego, gdzie w absydzie znajduje się dziwny czarny kamień wmurowany tam zapewne na pamiątkę ognistego rydwanu, który stamtąd miał porwać do nieba proroka Eliasza. Na mozaikowej posadzce jest przedstawiony krzyż wysadzany klejnotami oraz grecka inskrypcja datująca ten obiekt na początek VI wieku. Po północno-wschodniej części wzgórza znajdują się dwie cysterny pochodzące z czasów rzymskich. Przy jednej z nich wykuto studnię o głębokości 14 m. Obok widać okrągły, otynkowany wewnątrz basen z czterema stopniami prowadzącymi w dół; był on prawdopodobnie używany do zbiorowych chrztów.

W starożytnym Domu Pielgrzyma

Dróżki prowadzą dalej w kierunku południowego biegu Wadi Kharrar, gdzie znajdują się miejsca zamieszkiwane w starożytności przez bizantyjskich ascetów i pielgrzymów. W tym rejonie pokutowała do końca życia św. Maria Egipcjanka, jedna z najsłynniejszych ascetek Kościoła wschodniego, której życie rozsławił mnich Zosym, udzieliwszy jej wiatyku i poznawszy z jej własnej relacji burzliwe dzieje jej życia. Około 500 m na zachód znajdują się ruiny kompleksu cel eremitów, którzy żyli we wspólnocie, ale poświęcali się indywidualnej ascezie. Idąc dalej na zachód, w pobliżu parkingu nr 2 dochodzimy do ogromnego basenu chrzcielnego na 300 osób. Początkowo zbudowany niezbyt starannie, w późniejszym okresie został obłożony wewnątrz blokami piaskowca. Kanały doprowadzały wiosenne wody do tej cysterny, zbudowanej podobnie jak znajdujący się w pobliżu budynek w V lub VI wieku. Rozciąga się stąd piękny widok na całą dolinę Jordanu i badacze przypuszczają, że mógł tu się wznosić w starożytności Dom Pielgrzyma.

Idąc ciągle na zachód, dochodzimy do Jordanu. Znajdują się tu dwie groty. Każda ma po stronie wschodniej niszę modlitewną, a jedna – nawet trzy niewielkie absydki. Żyjący w VII wieku grecki pisarz ascetyczny Jan Moschus opisuje pielgrzymkę na Synaj mnicha Jana, który udał się tam z Jerozolimy. Kiedy w powrotnej drodze zachorował i ozdrowiał z gorączki w Safsafas, ukazał mu się w wizji sam Jan Chrzciciel, mówiąc: „Ta mała grota jest większa niż góra Synaj, bo tu nawiedził mnie sam nasz Pan Jezus Chrystus”.

Kościół Jana Chrzciciela

Już w Starym Testamencie prorok Jeremiasz mówi o dżungli porastającej brzegi nad Jordanem. Ta wąska wstęga zieleni jest czymś zupełnie niespodziewanym w księżycowym krajobrazie otaczającym parking nr 3. Pielgrzym nagle nurkuje w gęstwinę krzewów tamaryszkowych i może się posuwać jedynie wykonaną w nich przecinką, gdyż nie da się nawet zrobić kroku w bok w tej gęstwinie, dusznej i wilgotnej, pełnej owadów. Słychać jedynie trele gniazdujących tam ptaków i szmer wody czternastu strumyków (dlatego nazwa Kharrar uważana jest za onomatopeję).

Po kilkunastominutowym spacerze przez tamaryszkową dżunglę docieramy wreszcie do dużej polany, gdzie pod dachem znajdują się ruiny najważniejszej świątyni – bazyliki św. Jana Chrzciciela z VI lub VII stulecia, zniszczonej w połowie VIII wieku przez straszliwe trzęsienie ziemi. Bazylika jest trzynawowa, z mozaiką i posadzką z ośmiobocznych marmurowych kafelków. Zachowały się także piękne marmurowe kapitele przewróconych trzęsieniem ziemi kolumn i miejsce po ołtarzu głównego kościoła, wzniesionego tam, gdzie jak podają w swoich opisach pielgrzymi, dochodziła jedna z odnóg starorzecza Jordanu. Aby kościół był chroniony przed podmyciem od strony rzeki, fundamenty otaczał mur z ciosów kamiennych, a wewnątrz spinały je kamienne łuki. Archeolodzy, badając te ruiny, mogli stwierdzić, że wszystko jest tak, jak opisali średniowieczni pielgrzymi. Filary podtrzymujące sklepienie leżą tam, gdzie upadły w starożytności, po północnej stronie budowli kościelnej. Bizantyjskie schody – z których trzy stopnie czarnej barwy są z marmuru lub brył naturalnego asfaltu – zostały przedzielone blokami białego marmuru pochodzącymi z Azji Mniejszej i prowadzą z absydy bazyliki do niewielkiej, samodzielnie stojącej budowli, gdzie zgodnie ze starożytną tradycją Jan Chrzciciel udzielał chrztu pokuty przybyłym na to miejsce ludziom. Na tym miejscu udzielił chrztu również Jezusowi. Edikula z absydką to martyrion św. Jana Chrzciciela. Jest tak mała, że kapłan z trudem mógłby w niej sprawować Eucharystię, upamiętniała więc tylko teofanię, która miała tam miejsce. Na jednym z marmurowych bloków posadzki bazyliki archeolodzy ponadto odkryli inskrypcję: IOY. BATT. (grecki skrót: Jana Chrzciciela), która jest obecnie przechowywana w recepcji turystycznej.

Ku Jordanowi

Około 200 m na zachód od starożytnego kościoła, po wyjściu z lasu tamaryszków, dochodzimy wreszcie do samego Jordanu. Wznosi się tu piękny kościół św. Jana Chrzciciela konsekrowany uroczyście w 2005 roku przez greckiego prawosławnego patriarchę Jerozolimy. Zgodnie z obietnicą władz Jordanii w pobliżu ma być również wzniesiony kościół katolicki, ale choć miał być konsekrowany już w 2008 roku, to jest jeszcze wiele prac do wykonania i data uroczystości ciągle się zmienia...

Schodząc, mijamy posterunek jordańskiej straży granicznej i dochodzimy do świętej rzeki Jordan. Tu przeżywamy rozczarowanie: leniwie płynąca struga jest żółta od mułu i tak wąska, że pielgrzymi boją się wejść za daleko, aby nie naruszyć przypadkiem granicy jordańsko-izraelskiej, która przebiega środkiem meandrującej rzeki. Tylko flaga Izraela na drugim brzegu mówi, że kilka metrów dalej jest już inne państwo.

Schodząc po drewnianym pomoście, mijamy piękną kamienną chrzcielnicę wypełnioną przefiltrowaną wodą z Jordanu. Pielgrzymi używają jej podczas ceremonii odnowienia obietnic chrzcielnych.

Po drugiej stronie rzeki, na Zachodnim Brzegu Jordanu, terytorium palestyńskim pod okupacją izraelską od 1967 roku, wznoszony jest kompleks turystyczny zwany po arabsku Qasr al-Yahud. Przed zbudowaniem centrum turystycznego z betonu archeolodzy izraelscy na próżno szukali tam jakichś śladów zabytków związanych z pielgrzymkami chrześcijańskimi czy rytem chrzcielnym. Podobnie jest z miejscowością Yardenit na północy Izraela, przy wypływie Jordanu z jeziora Genezaret, gdzie poza komercyjnym centrum turystycznym tylko baptyści sprawują obrzędy chrztu.

Chociaż to jordańskie miejsce chrzcielne jest na razie niemal całkowicie pozbawione infrastruktury turystycznej, ma atmosferę jedyną w swoim rodzaju – jest to po prostu miejsce święte uświęcone epifanią całej Trójcy Świętej, gdy Syn Boży, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, zanurzył się w wodach odtąd już na zawsze świętego Jordanu.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama